Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciezkidzien

problem z chłopakiem. chłopak a wiara. co myślicie?

Polecane posty

Gość ciezkidzien

Hej :) Jestem z chłopakiem od roku, od dłuższego czasu między nami jest źle, ciągle się kłocimy, nie możemy dogadać, krzyczymy na siebie. On przeklina w stosunku do mnie. Zdarzyło się, że powiedział mi spierdalaj, odpierdol się, jeb się w dupe itp Ostatnio zaczęłam myśleć, że widzę problem w wierze..ja jestem katoliczką, nie pochodzę z gorliwej katolickiej rodziny, ale jesteśmy wierzący, do kościoła w niedziele i święta chodzimy. Chociaż nie mówię, bo ja często mam takie okresy, że nie chodzę z lenistwa w niedziele, ale w święta zawsze. Z kolei mój chłopak jest niewierzący od jakiś 7 lat nie chodzi do kościoła jego rodzice też (a jego mama mi starsznie mówiła, że wierząca jest). On ma 20 lat (był bierzmowany itp). Dla mnie ta wiara kiedyś w przyszłym życiu z nim stanowi problem... I to co widzę, że jego rodzice są fałszywi mówiąc, że starsznie wierzący itp a do kościoła wcale nie chodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu nie chodzi o wiare... tu chodzi o to ze facet Cie nie szanuje a co za tym idzie Cie nie kocha. Nie wyobrazam sobie zeby moj facet mi tak powiedział. Raz usłyszałabym od niego spierdalaj i naprawde wiecej by mnie nie zobaczył. Dorabiaj sobie do tego jakas ideologie, ze on niewierzący a Ty tak... ale to nie jest madre myslenie. To ze on nie wierzy nie znaczy ze moze i ma prawo Cie obrazac. Ja znam wielu niewierzacych i jakos potrafia szanowac swoich partnerów... zastanow sie nad tym zwiazkiem a nie nad wiara/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem wierząca, ale niepraktykująca. Po prostu nudzi mnie to co mówi ksiądz, więc nie chodzie w niedziele na msze tylko po to, żeby mnie ludzie zobaczyli. Twój chłopak jest po prostu źle wychowany, ma na*rane w bani jeśli się tak do Ciebie odzywa!! Moim zdaniem wiara tu nie ma większego znaczenia ;/ Jak już raz Cie tak potraktował, to nie licz na poprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
małe sprostowanie, nie chodzi mi o to, że ma to jego zachowanie z wiarą coś wspólnego. Tylko jego zachowanie to jest jeden problem a wiara jest drugim osobnym. Bo ja nei wyobrażam sobie być z kimś nie obchodzić świąt wspólnie z dziećmi do kościoła chodzić itp a on mi mówi, że jestem zacofana bo wierzę. A on tylu lat niby nie wierzy do beirzmowania był, na religię chodzi to to jest strasznie fałszywe i dwulicowe jak dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakcy drakcy
To że cie wyzywa to jest niepokojące. Co do samego faktu wiary jaki u was istnieje, to problem nie jest w tym że on nie chodzi, nie wierzy i tak dalej ale w tym że tobie "narzuca" swój tok myślenia. O tym powinniście porozmawiać że ty jesteś wierząca i że boli cię to co on mówi. W przyszłości to może byc dla was obojga problem ( mam na mysli slub jeśli miałoby do tego dojść). Ja mam sytuację z tą wiarą podobną bo mój mąz nie chodzi do kościoła od dawna mi też się zdarza nie pójść ale chodzę zazwyczaj, ale nikt mi nie robi wyrzutów że chodzę. U moich teściów też jest tak że zaliczają wszystkie sakramenty po kolei, że nie wyobrażają sobie że dzieci by miały żyć bez ślubu kościelnego a w kościele są tylko jak w rodzinie śluby. Też mi kiedyś to przeszkadzało ale to ich życie nie mi ich oceniać. Akurat jeśli nawet to hipokryzja z ich strony to mi była na rękę, niech sobie wierzą na swój sposób. Ja sama nie wiem czy mam głęboką wiarę ale zazwyczaj to co mówią księża trafia do mnie i dlatego chodzę do kościoła, bo rozumiem, bo doszukuję się głębszego sensu. Nigdy nie przekreślałam tego co uczy kościół i widze w tym pewien sens inni nie muszą się z tym zgadzać, niektórzy po prostu właśnie chodza do kościoła po to żeby się pokazać jak tu ktoś wyżej wspomniał i to nie ma najmniejszego sensu że chodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
"jakcy drakcy" mądrze powiedziałaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też uważam że opisałaś 2
różne problemy. PIerwszy wiara: w związku aż tak dużego znaczenia to nie ma. bo kochają się pary różnych wyznań i jakoś potrafią połączyć swoje różne wyznania i dogadać się w kwestii wwychowania dzieci. A to jak się do ciebie odnosi to jest kwestia tylko i wyłącznie wychowania i tego, że cię nie szanuję. Musicie o tym porozmawiać i to bardzo szczerze. co do chodzenia do kościoła i wiary. Ja jestem wierząca i czuję swoją wiarę sercem. Modlę się i próbuję postępować zgodnie ze swoim sumieniem i przykazaniami kościelnymi, ale i tu właśnie te ale, jeżeli nie pójdę do kościoła to wiem że to grzech, spowiadam się ale uważam , ze świat się nie zawali. Moi rodzice też raz chodzą a raz nie chodzą, święta obchodzimy, w rodzinie jest miłość i to jest bardzo ważne. Natomiast rodzina mojego męża jest zupełnie inne, głownie matka. Porozwieszane święte obrazki by każdy widział jaka ona święta, w niedziele dzieci obowiązkowo do kościoła, bo ludzie muszą widzieć, nawet na pogrzebie dziadka ważne było jak jej synowie się ubiorą by sąsiadki dobrze ją obgadały!!!! przed ślubem pozwoliła nam z sobą mieszkać ale na początku swojemu synowi ukradkiem torbę podawała przez okno by nikt się nie domyślił że do mnie na noc jedzie!!!! to co ona odwala to jest chore. Argumentem żeby iść do kościoła jest"bo trzeba". czegoś takiego nie rozumiem, uważam że wiara bierze się z serca a nie przymusu. A w domu jak się wkurzy to klnie jak szewc i się wydziera. Wazne jest jak ktoś postępuje a nie "wierzy"w coniedzielne msze sw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
zgadzam się z Tobą :) ja wiem to samo 2 różne problemy. Ja nie jestem fanatykiem religijnym, dużo niedzielnych mszy opuszczam, rzadko do spowiedzi chodzę, grzeszę itp. ale nie wyobrażam sobie z nim życia wychowywania dzieci, bo będzie tak, że będą mówić, czemu one muszą chodzić do kościoła skoro tatuś nie chodzi taka jest prawda... a ja chciałabym dzielić wchowanie swoich dzieci także religijne ze swoim mężem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakcy drakcy
Oczywiście że da się pogodzić różne wyznania i różne poglądy na dany temat. Ja na przykład otwarcie pewne poglądy przedstawiam przed znajomymi i na przykład potrafię przedstawiac argumenty na to że chcę/ chciałam postępować jakoś nie poruszając nawet tematu religii ani argumentów "bo co ciotka Gienia powie". Główne tematy to były seks, antykoncepcja i mieszkanie razem bez ślubu. Jak bym zaczęła poruszać temat od strony grzechu czy religii to wiem że może nie zostałabym wyśmiana wśród znajomych ale nikt by nie brał na poważne takich argumentów, a tak to nawet się wdawali w dyskusję i przyznawali rację, komentowali. Miałam kiedyś kumpla na studiach co właśnie też nie był zbytnio wierzący ale jego dziewczyna była i on pewne sprawy też właśnie w podobny sposób mówił jak ja. U niego nawet nikt by nie podejrzewał że za tymi idzie jakaś religia. Zupełanie inaczej wygląda jak zaczynasz komus tłumaczyć swoje poglądy i swoje argumenty niż jak mu zarzucasz że popełnia grzech. Autorko jeszcze raz radzę, po pierwsze powiedz facetowi że wulgarne odzywki ci się nie podobają i że nie życzysz sobie w stosunku do siebie tego żeby się tak do ciebie odnosił. A co do wiary to powiedz mu żeby nie mówił ci w co masz wierzyć lub nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakcy drakcy
czego ja musze chodzić do kościoła skoro tatuś nie chodzi. Mój mąz też nie grzeszy obecnością w kościele, ale to nie musi się liczyć żeby chodził czy nie, wazne jest jak żyje dana osoba i jakie wartości ma wpajane. Mój ojciec tez przez pewien czas nie chodził i było dokładnie tak jak piszesz "czego ja mam chodzić do kościoła skoro tatuś nie chodzi" teraz tata jest w kościele w każdą niedzielę i święta i to nie dlatego żeby się ludziom pokazać bo w dużym mieście to nikogo nie interesuje raczej. Co z tego że facet będzie chodził do kościoła jeśli dzieci widzą na przykład że źle traktuje ciebie. jak to swiadczy o katolikach którzy co niedziele prawie że pod ołtarzem siedzą a klnie jak szewc na współmałżonka i na kogo popadnie, albo robi inne rzeczy które nie świadczą o nim dobrze. Nie pisze tu tylko o teściowej " też uważam że opisałaś 2" ale też miałam takie perełki w rodzinie. To moim zdaniem lepiej żeby nie chodził wcale niz jakby chodził z przymusu i przedstawiał taki poziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
ja się z Tobą zgadzam mi nie chodzi o rzeczy na pokaz. Tylko wiara a nie wiara na pokaz. Ja wiem, że wiara nie jest jakąś dużą przeszkodą, ale to się kiedyś odbije na pewno...bo co innego jak tzw. "wierzący niepraktykujący" a jak ktoś faktycznie nie wierzy, to mogą później wyjść z tego jakieś problemy czy w wychowaniu dzieci czy w wspólnym życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
a co do szacunku... to te sytuacje się ciągle powtarzają... i wiele rozmów było na ten temat, po prostu popelniłam wielki błąd, że po pierwszej takiej "akcji" nie powiedziałam koniec!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakcy drakcy
Wiary nie można nikomu narzucić. Sama nie wiem czy to co wyznaje to tak do końca w to wierzę. Znam jakies tam kawałki pisma świętego ale nie wiem czy w to wierze czy nie. Niemniej jednak są pewne zasady które uznaję pewne wartości związane z tą właśnie wiarą, które szanuję. Nie wszystkiego przestrzegam bo święta nie jestem i w sumie chyba o to chodzi żeby mieć wartości których się przestrzega.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
ja wiem, że wiary nie można narzucić i nikt tego nie robi. A to czy człowiek wierzy czy nie, nie znaczy, że jest lepszym czy gorszym człowiekiem. Ważne jak postępuje. ale to nie jest związane do końca z moim tematem...bo robi się z tego temat o wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
moze ktoś się jeszcze wypowie, ale w związku z moim tematem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
czy to coś złego, że nie chcę być z osobą niewierzącą? która ciągle mówi, że katolicy są zacofani a on zmądrzał i nie wierzy... oczywiście to nie jest główny powód końca, tylko jeden z wielu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
up up wypowie się ktoś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro on tak do
ciebie mowi tzn ze nie ma do Ciebie szcunku. Nawet w zlosci nie powinno sie tego przekraczac. ja od swojego faceta nigdy nie uslyszalm tych slow skierowanych do mnie a jestesmy ze soba juz dluuuuuuuuuugo i to nie kwestia kilku miesiecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
czy to coś złego, że nie chcę być z osobą niewierzącą? która ciągle mówi, że katolicy są zacofani a on zmądrzał i nie wierzy... oczywiście to nie jest główny powód końca, tylko jeden z wielu a o tym jak się wypowiecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
szkoda, że nikt się nie wypowie;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiara nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu Cię nie szanuje jak widać:o Skoro pozwala sobie na tak wulgarne odzywki w stosunku do Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
dla mnie takie stwierdzenie, też jest śmieszne... ja wiem, że wiara nie ma nic wspónego z szacunkiem. ale czy ja przesadzam? czy to coś złego, że nie chcę być z osobą niewierzącą? która ciągle mówi, że katolicy są zacofani a on zmądrzał i nie wierzy... oczywiście to nie jest główny powód końca, tylko jeden z wielu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz doskonale, że Ci ubliża. Obraża Ciebie i Twoją wiarę. Nie powinnaś mieć wątpliwości czy nadal chcesz z nim być:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
wczoraj się z nim rozstałam... i przekonałam się, że mu nie zależy... bo rozstałam się za te wszystkiego jego wyzwiska i stosunek do mnie...ale tak ciężko jest, bo go bardzo kocham...ale chyba trzeba być rozsądnym, nie wiem jak dam radę. on milczy to pewnie mu nie zależy, muszę dać radę ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandolinka
Moim zdaniem źle sie czujesz z tym, że on cię nie szanujesz, więc szukasz jeszcze potwierdzenia, że decyzja o zerwaniu jest dobra. Jest dobra, i to z samego tego powodu, że on się tak do ciebie odzywa. kwestia wiary to zupełnie inna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien
ja nie dam rady, a tylko rozsądkiem się kierowałam....ale widać, jemu nie zależy nigdy o mnie nie walczył tylko jak ja mówie koniec on sobie daruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezkidzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proste bardzo
nie chcesz byc z niewierzącym to nie bądź, ale też myslę że to nie kwestia wiary po prostu nie chcesz być z kolesiem i już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×