Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Różowa LAndrynka 88

MŁŻEŃSTWO TO TO SAMO CO SPONSORING!

Polecane posty

Gość oleandder
sponsoring to coś złego ? Skąd... ma same zalety i tylko jedną wadę. :P Osoba sponsorowana nie jest partnerem tylko przedmiotem i na tę rolę świadomie się godzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88Carpeweres88
kobieta tez może sponsorować faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88Carpeweres88
co druga dla kariery by się rozebrałaTAK SAMO JAK FACET ,kochanki to już codzienność,w kontaktach damsko-męskich jest jeszcze gorzej,byle gdzie,byle jak ,z byle kim,sponsoring to już nawet zaden wstydalbo epatowanie półnagim ciałem ,ze o takich d**erelach nie wspomne jak wymaganie wobec siebie kultury ,nie dawanie sobą pomiatać jak to obserwuję to mi się płakać chce a może to są tzw kobiety wyzwolone? tylko ciekawe co o tym wszystkim sądzą mężczyźni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9999XXXXXXXXXX9999
zman przypadek, w ktorym sponsoring ma forme rozmow..bogaty, zonaty, starszy, przystojny pan przyjezdza do mieszkania mlodej kobiety swoim nowym mercedesem,zabiera ja na obiad do drogiej restauracji, prowadzą bardzo dlugie, ciekawe rozmowy . obydwoje wiele sie od siebie uczą.nastepnie pan daje prezent kobiecie,albo zabiera ja na zakupy.. wiążą ich relacje o wiele bardziej korzystne i wartosciowe niz tylko seks. wspaniala sprawa,a przy okazji korzysc dla obojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
ja zarabiam więcej od męża,mamy podpisaną intercyzę:)małżeństwo to chyba coś więcej niż pieniądze i wygoda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88Carpeweres88
gdyby tak było to byś nie podpisywała intercyzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
jest coś takiego jak ograniczone zaufanie w kwestiach finansowych:)Na intercyzę ja nalegałam:)To jest zabezpieczenie dla mnie i naszych dzieci w razie jakiś niesprzyjających okoliczności.kredyty spłacamy wspólnie -po połowie,wszystkie wydatki są wspólne,dom-tylko mój,samochód męża-chyba sprawiedliwie? i nie mam dylematów pod postacią,że mąż mnie utrzymuje,że za mało daje na dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88Carpeweres88
Jesteś kobietą niezależna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć tego co sie będzie działo za rok,dwa ,pięć.Nikt nie powie:nadal będziemy tworzyli szczęśliwą rodzinę:)Każda kobieta,mężatka,matka powinna dążyc do tego aby mieć zródło własnych dochodów bo to daje poczucie bezpieczeństa,większej wartości własnej osoby.Znam kobiety,młode kobiety,które nigdy nie pracowały zawodowo,zajmowały się domem i jak małżeństwo się rozpadło to jest im niezwykle ciężko,nie tylko finansowo,bo były pod każd6ym względem uzależnione od męża,partnera.ja tak nie chcę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby ludzie wiedzieli co przyniesie rok nastepny to polowa nie pobieralaby sie....ale to co napisalas wczesniej bylo bardzo wymowne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
wygodniej jest zarabiać pieniądze i potrafić utrzymać się samemu niz liczyć na innych,choćby nawet i na męża-to jest bardzo wymowne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunnna56
wydaje mi się że każda kobieta ma cos w sobie z prostytutki... jakieś że tak powiem nawyki o których i tak nie wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie to ;) to o intercyzie .....czlowiek caly czas sie uczy wiec i ja z tej lekcji wyciagne wnioski na przyszlosc wypisze taka intercyze, ze nawet diabel by jej nie podpisal :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
intercyza to bardzo brzydkie słowo:) zdecydowanie lepiej brzmi: rozdzielność majątkowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
do lunnna to idąc za ciosem:każdy facet zdradza?.To stereotypy,nie uogólniaj.Powiedz:ja ,ale nie mów: każda kobieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak bys tego nie nazwala to jest tylko pieprzony kontrakt :) nie umialbym podsunac niczego do podpisania ...oznaczalo by to ze nie mam zaufania do osoby ktora kocham brak zaufania wyklucza milosc a tym samym zawarcie jakiegokolwiek legalnego zwiazku .....ale to tylko moje zdanie :) czasy sie zmieniaja ...wartosci tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
O intercyzę poprosiłam ja i mój wtedy jeszcze nie mąż nie wyraził sprzeciwu:)Milość i zaufanie to jedno a pieniądze to zupełnie inna sprawa.od 10 lat radzimy sobie bardzo dobrze,mam wspaniałego męża ale mam tez zabezpieczenie finansowe:)nie muszę sie martwić,że nie będę miała gdzie mieszkać ani za co kupić dzieciom książek do szkoły:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niby dlaczego mialabys sie martwic ?! czyzby obawa ze kiedys cie maz zostawi z niczym ? hmm to gdzie tu zaufanie ? moje zdanie znasz wiec nie bede powtarzal :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
a mi kabel USB Nie,nie zamartwiam się tym,że może być taka sytuacja,że mąż mnie kiedyś zostawi:)Nie umiem martwić się na zapas:)nawet jeśli mąż mnie zostawi to nie zostanę z niczym:)Jeśli chodzi o sprawy finansowe to ja posiadam więcej dóbr od męża:)jestem zdania,że kwestie finansowe ludzie planujący wspólne życie powinni wyjaśnić sobie przed ślubem a nie po ślubie.My wyjaśniliśmy przed ślubem i teraz w ogóle nie poruszamy sprawy wspólnych finansów,nie ma sporów na temat pieniędzy,nikt nie wyrzuca sobie,że zbyt mało zarabia,że zbyt wiele wydaje.Mamy osobne konta i jedno wspólne na które pierwszego dnia każdego miesiąca wpływa identyczna suma pieniędzy od każdego z nas i to są pieniądze na tzw życie:)Jeśli nie ufałabym swojemu mężowi to nie byłoby żadnego ślubu i z pewnością nie urodziłabym dwójki naszych dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybacz ale nie przekonalas mnie :) gdy jest zaufanie nie ma zadnej pieprzonej rozdzielnosci ... tak jak dwoje ludzi sie laczy tak laczy sie ze wszytkim ...nie wazne ile kto zarabia a kto bezrobotny zyjecie na zasadzie "co moje to tylko moje" i trzymaj sie od tego zdala dokladam do zycia i tyle wystarczy .... czasem ludzie pobieraja sie bo tak wypada ze wzgledu na wiek , bo nie chca byc sami, a dzieci ? dzieci pojawiaja sie... jak to w zwiazku :) mialem wczoraj okazje poczytac o takim... ale szanuje twoje poglady mimo iz dalekie od moich .....:) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porównywanie małżeństwa do sponsoringu nie jest prawnie zakazane, ale na pewno jest w złym guście. I oczywiście nie twierdzę że "instytucja" (bo tak to traktuje prawo) jest idealnym układem.. ale osobami w tym układzie, po pierwsze, nie powoduje nimi interes(dwojako rozumiany). Oczywiście znajdą się wyjątki, potwierdzające regułę. To napisałem ja rozwodnik. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widia
dzieci nie pojawiają się tak po prostu:)Mamy możliwość zadecydowania kiedy chcemy,kiedy jesteśmy gotowi na dziecko:)Dwójka naszych dzieci była planowana,pierwsze urodziło się w rok po ślubie,drugie dwa lata później.Może jestem mało romantyczna ale jeśli ktoś decyduje sie na malzenstwo,na posiadanie dzieci to powinien być na tę okoliczność przygotowany.Mam 32 lata,mąż jest prawie 10 lat starszy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9999XXXXXXXXXX9999
i myślisz że twoj maz nie chodzi na GALERIANKI ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesienna dama
widia a ja tobie zazdroszczę:)i z pewnościa zazdrości Tobie całe mnóstwo osóbZazdroszczę tej pewności siebie,spokojności jutra,odwagi:) tak odwagi,ja nie pracuję,jestem w domu z małym dzieckiem.też chciałabym pracować ale niewiele umiem ,perspektywy kiepskie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musiałam sprawdzić co to jest te "galerianki".A Ty wiesz gdzie chodzi Twój chłopak,dziewczyna,mąż,żona?Monitorujesz?trzymasz na smyczy?Łańcuchu?Szantażujesz?Straszysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kabel ---> "gdy jest zaufanie nie ma zadnej pieprzonej rozdzielnosci ..." Bzdura. Zaufanie nie musi trwać wiecznie - dzisiaj jest, jutro może nie być po nim śladu, bo komuś odbije palma i wywinie jakiś ostry numer. A majątku dorabiasz się latami, warto go chronić, na wszelki wypadek. Chłopie, życia nie znasz? :o Masz bardzo naiwne podejście 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88Carpeweres88
nie, mam 20 lat... nie mam faceta.. a galerianki to... Znakiem rozpoznawczym Moniki są czerwone mini i wyzywający dekolt. – Przychodzę do Plazy, gdy mam ochotę. Spaceruję po butikach, czasami zagadam, jak mi ktoś wpadnie w oko. Najczęściej chętny sam się plącze koło mnie. Kiedy go wyhaczę, idziemy do niego. Nie lubię seksu w aucie – mówi. Właśnie tam najczęściej dochodzi do zbliżenia. Monika zdradza, że zwykle jest to seks oralny. Czasem sponsorzy zabierają dziewczyny do hotelu. Ale rzadko. Większość galerianek chce szybkiego seksu, by od razu osiągnąć korzyści materialne, czyli iść do butiku i wybrać bluzkę. – Niektóre schodzą z facetami na parking podziemny i tam to robią – opowiada Monika. Zjawisko sponsoringu znane jest od dawna. Ale teraz przyjęło formę spotykania się w galeriach. – To miejsce daje dziewczynom możliwość otarcia się o lepsze, bogatsze życie – mówi dr Ireneusz Siudem z Zakładu Psychologii Społecznej UMCS. – W fundacji Nowa Kuźnia rozmawiałem z dziewczynami, które trudnią się takim procederem. One mają zaburzony system wartości. Brakuje im kontroli rodziców, ich miłości i zainteresowania. Te dziewczyny chcą być w centrum uwagi. Sponsorzy stwarzają im takie pozory. A seks jest tylko nieprzyjemnym narzędziem, którym się posługują, by osiągnąć cel. Galerianki od sponsora zwykle oczekują prezentu. Może to być dobry ciuch lub perfumy. – Kiedyś dostałam markowego PenDrive i skórzane buty – przyznaje Monika. – Ale wiem, że niektóre chcą pieniędzy. Każą sobie płacić około 50 złotych. W zamian robią wszystko, na co sponsor ma ochotę. Socjologowie z Uniwersytetu Łódzkiego, którzy planują przeprowadzenie badań dotyczących galerianek, alarmują, że sprzedawanie się młodocianych dziewcząt to jedno z najgroźniejszych zjawisk naszych czasów. – Sięgnięcie po taki środek jak seks to już stadium końcowe – ocenia dr Siudem. Monika nie zaprząta sobie głowy rozważaniami naukowców. – Co będzie dalej ze mną? A co ma być? Żyję chwilą, nie zastanawiam się nad tym, co będzie za rok. Jestem ładna, atrakcyjna. Mam wszystko w nosie – rzuca Monika. Problem galerianek, nie tylko z własnych obserwacji, dobrze znają lubelscy policjanci. – Mieliśmy nawet kilka anonimowych informacji na ten temat – przyznaje podinsp. Edyta Naja-Pasek, specjalistka ds. nieletnich z KWP w Lublinie. – Oficjalnie nikt nie zgłosił jednak żadnego zawiadomienia. Problem polega też na tym, że to, co robią dziewczyny, nie jest przestępstwem. Policjanci mogą natomiast ukarać osobę, która współżyje z nieletnim poniżej 15. roku życia. – Musimy jej to jednak udowodnić, a spotkania w galeriach odbywają się w bardzo dyskretnych warunkach – mówi Naja-Pasek. Funkcjonariusze apelują więc o to, żeby rodzice zwracali baczniejszą uwagę na swoje dzieci. – Szczególnie wtedy, kiedy młoda dziewczyna przynosi do domu coraz to nowe ubrania lub kosmetyki, na które nie dostaje pieniędzy. To powinno wzbudzić podejrzenia rodziców – dodaje Edyta Naja-Pasek. Z Moniką spotykam się przed galerią handlową Plaza w Lublinie. Zgrabna, z daleka wygląda niewinnie. Blond włosy do ramion, szare oczy i na czerwono pomalowane usta. Gdy podaje mi rękę w geście przywitania, spoglądam na jej czerwoną, skórzaną spódnicę. – No, jak mogłaś nałożyć spodnie?! – pyta i znacząco spogląda na moje brązowe jeansy. – W tym fachu liczą się tylko miniówki. A nogi są od pokazywania. Zapamiętaj – dodaje. Monika pochodzi z zamożnej rodziny. Rodzice pracują, rodzeństwo wyjechało na studia. Ona, mimo że najmłodsza, nigdy nie była oczkiem w głowie starszych. Zawsze zdana tylko na siebie. Gdy wychodzi do szkoły, rodziców już nie ma. Gdy wraca, jeszcze nie ma. Z pracy przychodzą po 20. Mijają się w korytarzu, bo dziewczyna właśnie idzie do znajomych. – Pytają tylko czasem, czy odrobiłam lekcje. Często kłamię. I tak nie sprawdzą – mówi. W szkole kumpluje się z chłopakami. Oni są konkretni. Jak mają pobić, to pobiją. Jak przytulić – przytulą. To oni podpowiedzieli jej, jak zarobić na wyglądzie. – To był przypadek. Opowiadaliśmy sobie dowcipy o prostytutkach. Żartowaliśmy, że to dochodowa sprawa. I wtedy postanowiłam spróbować. Dlaczego to robię? A czemu nie? Nikt mnie nie ogranicza, nikt mi nie rozkazuje. Przychodzę do galerii wtedy, kiedy mam na to ochotę. Spaceruję, szukam, wybieram. Wygrywam. Mam pieniądze i satysfakcję – opowiada i nagle odwraca się w moją stronę. Stoimy na piętrze w galerii. – Spójrz, tamten wygląda bosko. Chodź. Uśmiechaj się, pokaż, że chcesz go uwieść – radzi. Na oko 30-letni mężczyzna przechodzi obok. Nie zawiesza na nas wzroku. – Gówniarz z niego. Za miękki – kwituje Monika. Mija godzina, a my nadal stoimy z niczym. Monika się denerwuje. – Chodźmy coś zjeść. Ja stawiam – rzuca. Kupuje skrzydełka kurczaka i sałatkę. Siadamy przy stoliku. – Przychodzę tutaj raz na tydzień, może rzadziej – zaczyna rozmowę. - Zawsze sama. Nie lubię konkurencji. Spaceruję po wszystkich piętrach, odwiedzam sklepy. Wybieram to, co przyszły facet mi kupi – opowiada dziewczyna. A kupuje zazwyczaj kosmetyki, ubrania, buty, bieliznę. Ostatnio dostała perfumy za 250 złotych. – Jeśli jest się świadomą swojej seksualności, trzeba się cenić – mówi. Do naszego stolika podchodzi dwóch mężczyzn. Eleganccy, zadziorni, po 30. Jeden z nich, Sebastian, szarmancko pyta, czy mogą się przysiąść. – A spróbowałbyś mnie olać! – wypala Monika i zapraszającym gestem wskazuje wolne krzesło. Zaczyna się gra wstępna. Wymiana uśmiechów, komplementy, niby przypadkowa rozmowa o pieniądzach. A potem idziemy na kawę. Monika z nowym znajomym, ja ze swoim. - To co? Czym mi zapłacisz za tak miłą rozmowę? Bez powodu tu dzisiaj nie przyszedłem – mówi Sebastian, nerwowo gestykulując. Nie wiem, co robić. Adrenalina skacze. Mężczyzna uspokaja się dopiero wtedy, gdy zaczynam tłumaczyć, że jestem dziennikarką. Obiecuję mu, że nie zdradzę jego imienia. – Widzisz, nie mam żony ani dzieci, ale mam firmę. Nie mogę narazić się na pośmiewisko. Zdaję sobie sprawę, że to, co robię, nie jest fair. Ale seks z nieletnią wciąga. To jak narkotyk. I jest dużo tańszy niż w domu publicznym. Poza tym przychodzę tu rzadko. Dwa razy w tygodniu i nie zawsze udaje mi się coś upolować – szybko opowiada swoją historię, próbując wybrnąć z sytuacji. Rozstajemy się w dobrej atmosferze. Kiedy wychodzę z galerii, spotykam Monikę. Idzie pod rękę z kolegą Sebastiana. Rzucam im uśmiech. Odwzajemniają. – Nie martw się o mnie. To tylko biznes! – szepce mi do ucha Monika, galerianka z Lublina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×