Sytuacja bez dobrego wyjscia... Co robic?

W zolnierskich slowach sprawa ma sie tak. Wyszlam za maz za przyjaciela. To byl taki uklad. Malzenstwo pomoglo mi zdobyc prace, on tego nie chcial (malzenstwa znaczy), ale chcial mi pomoc. Zrodzilo sie cos dziwacznego. Bardzo go kocham jak przyjaciela, on mnie tez. Jednak chociaz miedzy nami jest sporo czulosci, nie ma seksu, nie bedzie dzieci. Po tym, co dla mnie zrobil jest we mnie okropny opor, zeby szukac erotycznych przygod poza zwiazkiem. Jestem mu wierna. On tez nie ma skokow w bok. Wydaje mi sie nawet, ze nazely do tej grupy osob, ktore moga i chca zyc bez seksu. Rok po naszym slubie spotkalam innego faceta. Zauroczylam sie calkowicie. On mnie przyciaga jak magnes intelektualnie i fizycznie. Nie poznalabym go gdyby nie praca, pracy nie mialabym, gdyby nie slub... Nie wiem co robic. Nie umiem zdradzic mojego meza/niemeza. Nie wyobrazam sobie rozstania z nim z mojej winy (byl wobec mnie zawsze lojalny, dobry). Z drugiej strony wiem, ze zwiazek w ktorym jestem nie jest prawdziwy. I czuje ze wlasnie trace okazje na prawdziwy zwiazek... Lapie sie na tym, ze zaczynam marzyc, zeby on, moj maz, kogos sobie znalazl i mnie zostawil... To wszystko jest takie chore i skomplikowane...

Co robić? Hahahahah stuknąć się w łeb, przeczytaj dziewczyno to co napisałaś to może sama się uśmiejesz.hahah dobre

Co to za bzdury ?! Nigdy czegoś takiego nie czytałem. Sam bełkot nie mający sensu i logiki. Odnoszę wrażenie, że osoba, która to napisała,albo sobie jaja robi, albo jest psychicznie chora a i tak się zdarza.