Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elllloco

co się z nim dzieje???

Polecane posty

No i proszę,nie mogłam się za długo cieszyć tą słodką,spokojną atmosferą,wczoraj wieczorem znowu pokazał na co go stać :o Tym razem nie było w tym ani grama mojej winy,naprawdę, wybuchnął na mnie ni z tego ni z owego i w dodatku jeszcze jak wybuchła kłótnia ironizował wszystko,co mówię!!! Wiedziałam,że tamte kilka dni było zbyt piękne,aby było prawdziwe :( Zaczynam się poważnie zastanawiać,czy ten związek ma sens i czy on przypadkiem nie próbuje mnie do siebie zniechęcić tym co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nic takiego, coś z kolanem, za 2 tyg. wróci do normalnego stanu, a już w poniedziałek do domu wraca. Od czwartku spędzam przy nim każdą wolną chwilę. A on to naprawdę docenia. Aż sama jestem zdziwiona jego poprawą i tym, że potrafi powiedzieć co czuje... Za nic nie jest zły, przestał mnie bezpodstawnie oskarżać... Mam nadzieję, że to nie będzie takie kilkudniowe... Elllloco, też czasami mam takie myśli jak Ty... Ale... Nie, on chyba nie chce Cię zniechęcić. Wydaje mi się, że on nawet nie wie, jak bardzo Cie tym krzywdzi. Spróbuj robić to, co on robi. U mnie chyba to podziałało. Zobaczył, że niektóre jego zachowania to nic fajnego. I nie chodzi mi o to, żebyś nagle na niego krzyczała. Ale mój np. myślał jedno, mówił drugie, robił trzecie. Więc i ja tak zrobiłam. Zawsze jak chciałam się zobaczyć, to mówił, że mu się nie chce, że mu obojętne, a po dłuższym czasie z wielką łaską 'w sumie to możemy się spotkać...' Teraz ja tak zrobiłam, powiedziałam, że nie przyjadę do niego do szpitala, bo to tylko 3 dni i że nie będzie mi się chciało. Poza tym on taaak się cieszył na pobyt w szpitalu, że w końcu sobie odpocznie i nie będziemy się widzieć... A tak naprawdę to chciałam przyjechać i być przy nim... W dzień, w którym pojechał na zabieg, zrobił mi pretensje, że mam go w dupie i nawet nie przyjadę, znowu była kłótnia. I ja po jakichś 2 godzinach powiedziałam mu, że w sumie to jeszcze się zastanowię, może przyjadę. A on wielce oburzony 'teraz to już nie chcę'. A ja wtedy mówię do niego, że teraz już wie, jak ja czuję się prawie codziennie. W końcu przyjechałam. I wtedy właśnie zrozumiał, że źle robił. Że nie powinien mówić, że nie chce, chociaż tak naprawdę chce. Może ten Twój też coś takiego robi? Spraw, żeby on poczuł się urażony Twoim zachowaniem, a potem mu uświadom, że on tak robi ciągle. Przy kłótniach próbuj być twarda tyle, ile możesz. Ja wytrzymałam najdłużej 2h takiej obojętności, potem już nie mogłam, rozkleiłam się. Ale przez te 2h chyba mu trochę wytłumaczyłam. A potem pokaż mu, że Ci naprawdę przykro. No to się znowu rozpisałam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martynkka 🖐️ Mam nadzieję,że ten Twój wreszcie przejrzał na oczy i nie będzie już odstawiał takich numerów, tego bardzo Ci życzę,zaś jemu szybkiego powrotu do zdrowia :) Wczoraj odbyliśmy rozmowę na temat całej tej sytuacji, tłumaczyłam mu jak ja odbieram jego zachowania,on powiedział,że jego postępowanie wynika poniekąd z jednej kłotni,która miała miejsce parę tygodni temu. To nie było nic strasznego,ale oboje chyba wtedy poczuliśmy,że nasz związek jest zagrożony.Udało nam się wtedy dojsc do porozumienia,ale On twierdzi,że chyba w głębi ducha próbuje jeszcze czasem "postawic się":p Dziwnie to zabrzmiało,ale On sam się z tego zaśmiał jak o tym mówił. Powiedział też,że nie chciał mnie skrzywdzic i zwróci na to uwagę. no i będzie się kontrolowac bo robił to w sumie nieświadomie. Jak to kobieta zastanawiam się teraz co mu tam jeszcze w głowie siedzi i szczerze powiedziawszy nie nastawiam się zbyt entuzjastycznie do tej jego obietnicy :p Pożyjemy,zobaczymy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do Twojego pomysłu,żeby potraktowac go tam samo,jak on mnie,to dobry pomysł,ale na razie jeszcze się z tym wstrzymam. Byc może teraz coś do niego dotrze po wspomnianej rozmowie,a jak nie, to pokażę mu w praktyce o co mi chodzi i wtedy to on się poczuje tak jak ja:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój jakiś tydzień temu powiedział to samo 'nie skrzywdzę Cię'... I długo się nie nacieszyłam, wczoraj już kłótnia, nawet nie chce mi się pisać o co. Czepia się do mnie, a sam robi to samo. I jeszcze u siebie tego nie zauważa i myśli, że jest w porządku... a wczoraj po około 6 godzinnej kłótni wyraźnie powiedział 'nie chcę z Tobą być, ale nie potrafię tego skończyć, bo tak mocno mnie przy sobie trzymasz'. A potem jeszcze kilka zbyt ładnych jak na niego słów... nie wiem, co się z nim dzieje, czego on chce, a czego już nie... Po prostu nie potrafi prosto sprecyzować swoich myśli i oczekiwań i chowa się z nimi... Nie wiem czemu... Ale ja już chyba długo tak nie wytrzymam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia prawde ci powie
no gdyby mi tak facet powiedzial jak Tobie Martynka..mialabym jasnosc...i Ty jeszcze nie wiesz co masz zrobic??? ludzisz sie,ze bedzie okej wszystko???? przeciez Ci mowil,ze nie chce z toba byc....takie slowa do Was nie docieraja???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia prawde ci powie
i klotnia trwala 6 godzin???!?!?! no rece opadaja...po co to ciagnac i sie meczyc....odejdz,a moze on w tedy zrozumie co stracil...moze jest zbyt pewny Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trwała tyle, bo on w szpitalu siedzi i miał tylko gg w telefonie, a my jak zaczniemy, to nie potrafimy odłożyć tego na później, chociaż w sumie to i tak jest nie dokończona... i właśnie do mnie te słowa nie docierają, bo zaraz potem mówi, że chce, żebym była szczęśliwa, a wie, że z nim na pewno nie będę, bo on nie będzie potrafił mi tego szczęścia dać, dlatego powinien się usunąć na bok... Że chciałby zrobić to dla mojego 'dobra', ale wie, że to byłby dla niego jego największy błąd. a nie wiem co mam robić, bo ja tak samo jak on nie potrafię skończyć, tak samo jak on mam nadzieję, że będzie taki dzień, w którym wszystko się zmieni na lepsze... uzależniłam się od niego. nie wiem, czy czytałaś od początku. Ale ja po prostu wiem, że gdyby naprawdę chciał, to by to skończył, bo woli robić niż gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia prawde ci powie
czytalam tam od poczatku ,ale te slowa ktore napisalas,to przegiecie mysle i dlatego zareagowalam..Ja mam troche inna sytuacje u siebie ,bo to ja chce odejsc,lecz nie umiem i oboje sie meczymy...meczymy i ciekawe co to z tego bedzie..tylko z drugiej strony..co jesli bedzie tak u Ciebie gdy wezmiecie slub,gdy bedzie dziecko?jak dlugo z nim jestes?? Ja tez nie umiem odejsc,wiem,ze moj mnie kocha bardzo ale tez mecze go straaaasznie i mamy oboje tego dosc.Jednak gdyby mi tak powiedzial jak Twoj Tobie...chyba bym sobie dala swiety spokoj. Tylko tyle,ze moj mi tak nie powie i jesli zerwiemy to tylko ja bede ta winna..no chyba,ze chlopak da sobie luz ze mna bo przeciez z kims takim jak ja nie da sie normalnie zyc..🖐️ Powodzenia,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to u mnie jest właśnie dokładnie na odwrót, to on wie, że powinien skończyć, ale nie może. Teoretycznie jesteśmy razem krótko, bo pół roku, ale praktycznie wydaje mi się to strasznie długo, bo najdłużej nie widzieliśmy się raz 4 dni, raz 3 dni i raz 2 dni, a tak tylko może raz czy dwa razy w miesiącu pojedyncze dni. Przebywamy ze sobą bardzo długo. I był tylko jeden dzień, w którym żadne z nas się nie odezwało. Niby wszyscy mówią, że powinniśmy widywać się mniej... A właśnie chodzi o to, że jak widzimy się krótko, jakieś 2h w dzień, to zaraz są niedomówienia i pretensje. A jak długo, to jest spokój i cisza, rozumiemy się i jest okej. Pierwsze kłótnie zaczęły się jakoś po miesiącu, chociaż nie wiem, czy można to kłótniami nazwać, po prostu takie czepianie się i pretensje, najpierw spokojne. Poważne kłótnie są może od...1,5 miesiąca. I od dnia, w którym się pretensje zaczęły, najdłużej było normalnie...1,5 tyg. Tylko 1,5 tyg. bez ani jednej sprzeczki. już przedwczoraj myślałam, że zrozumiał. Nie zrozumiał. Dzisiaj też myślę, że coś zrozumiał i może już się uspokoi... Mam taką nadzieję... Ale wiem, że i tak tak nie będzie... Dla Ciebie mogą wydawać się dziwne jego słowa. Ja go znam po prostu na wylot i dobrze wiem, co myśli, mówiąc je. Dobrze wiem, co czuje. Trochę mniej już wiem, co zrobi... Ale nie rusza mnie takie coś i nie dociera, bo zbyt dobrze go znam... Gdyby nie chciał, to by skończył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia prawde ci powie
No pol roku juestescie z soba..to krotko a juz macie takie sytuacje..i po poltora miesiaca bycia z soba juz sie klociliscie?dziwna sprawa ja ze swoim jestem cztery lata i tez na palcach u reki moge wyliczyc ile razy sie nie widzielismy,ale miedzy nami psuje sie od nie dawna . Czemu nie sprobujesz odejsc skad wiesz moze on wlasnie na to c zeka ale nie chce robic tego kroku pierwszy?a zreszta..kazdy jest kowalem wlasnego losu,robta co chceta,powodzenia🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny. Przeczytalam co piszecie i mam tylko jedno wrazenie CI FACECI nie sa warci takich dziewczyn jakim jestescie wy. Pogoncie tych FACETOW dobrze wam radze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyraźnie mi powiedział, że gdyby naprawdę chciał odejść, to by to zrobił, nie męczyłby się i nie czekałby, aż ja to skończę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sranie w banie ........przepraszam za to slowo ale to tylko jego glupie zadnie i nic wiecej nie wierz takiemu FACETOWI nigdy wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia prawde ci powie
ania?a skad taka pewnosc?mialas do czynienia z takim facetem? ja tez sadze,ze ona powinna odejsc od niego no ale coz...kazdy ma swoje zycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takiego mialam meza co tez tak slicznie mowil i dzien bez awantur to byl dniem straconym dla niego ...........................Pogonilam dziada chodz bylo mni naprawde ciezko mialam 2 malutkich dzieci ............ale dalam sobie swietnie rade .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze ze TY wiesz najlepiej co dla Ciebie jest dobre .Wiec ja Ci zycze wszystkiego najlepszego .............Ale mysle ze kiedys wspomnisz nasze slowa .........ale bedzie juz naprawde za pozno.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no,no,no,nie było mnie tu od rana a narobiło się nieźledziewczyny-łatwo mówić "zostaw go",ale trudniej zrobić. Wiem coś o tym,bo mimo,że mój facet nie raz doprowadza mnie do szału,to itak go mocno kocham i mam nadzieję,że ten kryzys jest jedynie przejściowy. Martynkka głowa do góry, na pewno było Ci przykro,gdy usłyszałaś tamte słowa,ale może to szpital tak na niego wpływa,co? Nie wiem,co mu jest,ale jeśli to coś męczącego,to odbija się to na jego psychice może? Poza tym,jeśli jest taki jak mój facet-że faktycznie zostawiłby,gdyby nie kochał już,to ja obstaję przy tej tezie właśnie. Pogubił się w swoich uczuciach i może potrzebuje trochę czasu. Moja rada jest taka-jak wyjdzie ze szpitala, powiedz mu,że dajesz mu kilka czy kilkanaście dni na przemyślenie sprawy. Nie spotykajcie się tak dla odmiany przez min.tydzień,to powinno Wam dobrze zrobić. Faceci to taki dziwny gatunek,że czasem potrzebują pobyć sami w swoim przedziwnym "królestwie" dziwactw,nawyków i zabawek:p Może wtedy odzyska równowagę i dojdzie do tego,co tak naprawdę do Ciebie czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam jeszcze dodać,że wg mnie kłótnie nie są niczym niezwykłym w związku i nie ma do tego jakiejś idealnej miary,że np. jak po miesiącu zaczynacie się kłócić to to za wcześnie,a gdzie to jest napisane?! Oczywiście pod warunkiem,że w tych kłótniach ludzie się nie wyzywają i nie ubliżają sobie. Ja też się często sprzeczam z moim,ale to przez to,że mamy podobne charaktery i oboje jesteśmy uparci,chociaż ostatnio poznajemy znaczenie słowa kompromis,więc jest dobrze:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no teraz powiem szczerze, że mnie Aniu rozśmieszyłaś. Nieee, Ty, obca osoba, nie znająca mnie, jego, sytuacji i praktycznie nie wiedząca nic, wie, jak jest dla mnie lepiej. :D za to babcia... ma fajne podejście "a zreszta..kazdy jest kowalem wlasnego losu, robta co chceta". A Ty za to musisz się "wywyższać" i pokazać, co to Ty nie przeżyłaś... Bo przecież tylko Ty masz rację... I jak Ty cierpiałaś, to każda już tak będzie miała i wszystkie mamy rzucić swoich facetów... Zrozum, nie wszyscy są tacy sami jak ten Twój. Wiem, że teraz czujesz się taka poszkodowana, bo Tobie się w życiu nie udało, ale z powodu jednego przypadku nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. a kto inny jak nie ja będzie wiedział, co jest dla mnie dobre? Ty? :D Elllloco, dzisiaj wrócił do domu, zadzwonił, że jak chcę to mogę już przyjść. Przyszłam. Było... normalnie. Chociaż powinnam powiedzieć, że było naprawdę dobrze i gdyby był zawsze taki jak dzisiaj, byłabym najszczęśliwsza na świecie... Nie byliśmy zupełnie sami, więc i nie mieliśmy zbytnio okazji do poważnej rozmowy, ale jutro chyba się okazja znajdzie. A tygodniowy odpoczynek nie wchodzi w grę, ani u mnie, ani u niego. Przerwy są w telewizji, na reklamy.. a nie w związku, tak 'żeby odreagować i pomyśleć'... nie u nas. On dobrze wie, co do mnie czuje, ale nie zawsze potrafi się do tego przyznać przed sobą, przede mną... I nie zawsze potrafi to okazać. Powoli staram się go tego uczyć. Od czwartku, w te dobre chwile, widzę już poprawę. Chyba jednak chce, żeby się poprawiło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martynkka 🖐️ To fajnie,że już wyszedł ze szpitala :) Poradziłam Tobie,żebyście trochę odpoczęli od siebie,po to,żeby nabrać dystansu do problemów,a tego nie da się zrobić codziennie widując się ze sobą. U nas kiedyś kilkudniowa przerwa w spotkaniach fajnie oczyściła atmosferę,dlatego właśnie o tym wspomniałam. Jeśli jednaj czujesz,że w Waszym przypadku to nie wchodzi w grę,to działaj wg swojej taktyki, być może intuicja Cię nie zawiedzie,czego Ci zresztą życzę :) Do pozostałych piszących na tym topicu-pamiętajcie,że tutaj udzielamy i szukamy porad,a nie gotowych recept na życie i pouczania :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od wczoraj jest idealnie. I chyba minimalnie coś zrozumiał. Dzisiaj po raz pierwszy powiedział mi, że mógłby patrzeć na mnie cały czas, bo jestem śliczna... I że chciałby zasnąć dzisiaj ze mną. I że nigdy tak jak dzisiaj mu się do mnie nie chciało. No i jeszcze sporo innych... :) A właśnie o tym mu podczas ostatniej kłótni mówiłam... Żeby zaczął mówić to, co naprawdę myśli i chce, a nie rzucał głupimi tekstami. Na razie widzę poprawę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to świetnie,że tak się otworzył przed Tobą :) Oby tak dalej 🌻 U mnie też jak na razie jest cudownie, ostatni incydent w naszym życiu pokazał,że jak trzeba,to potrafimy grać w jednej drużynie i uzupełniamy się idealnie;) To był chyba taki kolejny test od losu dla naszego związku,który tym razem zdaliśmy na celujący:D Dodam jeszcze tylko tyle,że mój misiek jest na nowo mną zachwycony,a ja nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny idealny dzień... :) tzn. jeszcze nie koniec, ale myślę, że do tej 24 już się nic nie stanie. My też ostatnio nie możemy się sobą nacieszyć, ciągle nam jest za mało. I jestem w szoku, ma do mnie takie fajne podejście... Potrafi normalnie rozmawiać, ja się nie boję odezwać... I pisze do mnie pierwszy... Nawet gotował wczoraj i dzisiaj tak, jak ja lubię, a nie jak on. :D ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dla mnie to wy obydwie jesteście dla tych facetów zbyt miłe plus za często się widujecie. Trzeba mieć własny świat, a nie tylko zastanawiać się, czy ON napisze, czy nie, czy zadzwoni, czy przyjdzie. Poza tym trzeba być wredną, a jak coś nie pasuje dawać jasno do zrozumienia i facet musi być świadom tego, że wasz świat nie kręci się wokół niego, że jest jakąś częścią tego waszego świata, ale absolutnie nie największą. Ja jestem ze swoim narzeczonym już 3 lata i to on prosi mnie o spotkania czy wspólne weekendy :) A tak na marginesie, to co wasi faceci wam serwują, te ciągłe kłótnie i pretensje, to mój kolega też tak się zachowywał w stosunku do swojej dziewczyny. Tyle, że on to robił celowo, chciał z nią zerwać, tylko wolał obarczyć ją całą winą i wymusić na niej decyzje o zerwaniu. I też czasami bywał dla niej przesłodki, ale generalnie wszytko sprowadzało się tylko do jej odstraszenia. Taka taktyka po prostu niektórych facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Maarteczkaa ->kto powiedział,że się z nim za często spotykam? Widujemy się dwa,czasem trzy razy w tygodniu,moim zdaniem optymalnie. Poza tym,jeśli chodzi o mnie,to daruj sobie teksty w stylu,że trzeba mieć własny świat. Mam ciekawą pracę,studiuję zaocznie,spotykam się z przyjaciółmi i rozwijam swoje zainteresowania,więc sory bardzo,ale tekst kompletnie nie trafiony. Nigdy nie siedziałam też wpatrzona w telefon,czekając na jego telefon czy sms'a,bo nie jestem głupią małolatką,dla której życie ogranicza się tylko do spotkań z facetem. Natomiast to,że założyłam ten topic świadczy o tym,że przejmuję się tym,co dzieję się w związku,ale nie oznacza to,że ograniczam się wyłącznie do niego. I jeszcze coś, Twoje podejście do związku obnaża Twoje bardzo "dojrzałe"podejście do związku. Trzeba być wredną,dziewczyno,Ty chyba nigdy tak naprawdę nie kochałaś,w przeciwnym razie wiedziałabyś,że piętrzenie konfliktów i podkręcanie atmosfery do niczego konstruktywnego nie prowadzi:o Cieszysz się,że od 3 lat,to Twój narzeczony musi prosić Cię o spotkania i wspólne weekendy. Ciekawe,jak on się z tym czuje,bo to wygląda trochę tak,jakbyś była księżniczką.Uważaj,bo to może mu się kiedyś znudzić:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami to ja nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać... Chyba śmiać, bo to śmieszne. Krzyczy mi do słuchawki 50 razy, że się nie zobaczymy, a za pół godziny spokojnie oddzwania i mówi, że możemy się spotkać... Chyba znowu musimy sobie porozmawiać... I też strasznie miło, że w naszą pół rocznicę, podczas gdy widzieliśmy się cały dzień, to on około 20 po moim wspomnieniu, że dokładnie pół roku temu mnie pierwszy raz pocałował powiedział tyle: "to dzisiaj 11? ostro..." ręce opadają... Tak samo ostatnio na pytanie swojej mamy 'kiedy Martyna ma imieniny' zrobił tylko głupią minę... ale już chyba tak jest, że facet dat nie pamięta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×