Dziewczyny, czy chodzicie na imprezy bez swoich chłopaków?

Witajcie! Chciałbym się Was poradzić w pewnej kwestii. Otóż mam wspaniałą dziewczynę, na której bardzo mi zależy. Jednak wynikła między nami pewna różnica zdań. Ona często chodzi na imprezy, do klubów i nie tylko, sama. Sama, czyli beze mnie, za to z koleżanką (bądź kilkoma). Ja uważam, że jeśli już iść na dyskotekę to albo razem (parą) albo w ogóle. Nie sądzę, by kluby były dobrym miejscem dla dziewczyn w związku. Ufam jej, jednak wiem z doświadczenia, że nie można przecież ufać dyskotekowemu towarzystwu. Zawsze wtedy boję się, że ktoś się do niej przyczepi, będzie coś od niej chciał itp. Ona zawsze twierdzi, że nie tańczy z nikim obcym, tylko z koleżankami. Ale ja tego nie mogę zrozumieć, jaki w tym sens? Dziewczyny, pomóżcie. Czy to jest normalne? Może po prostu ja jestem przewrażliwiony..

jak sie ma faceta to fajnie z Nim isc na impreze i sie pobawic..Ja pomimo iz miałąm chłopaka to co ? sama musiałam jechac taki z Niego był chłopak dlatego jestem za zeby na impreze jechac w parze

Noooo:D "Ale ja tego nie mogę zrozumieć, jaki w tym sens?" Taki, że z dziewczynami można potańczyć i się powygłupiać, poczuć odrobinę wolności, przypomnieć sobie o własnej atrakcyjności itd.

Powiem tak, Jeśli jej ufasz to jej pozwól chodzić na imprezy, chodzi z koleżankami się rozluźnić, z Tobą także może iść na dyskotekę bo cudownie pobawić sie z chłopakiem i wogóle... ale jak idzie stado dziewuszek na imprezę to żeby potańczyć, napić się piwka, pośmiać i rozluźnić... a z tobą chyba nie powygłupia się tak na parkiecie jak ze swoimi przyjaciółkami... albo umówcie się tak ze ona idzie z koleżankami a ty z kolegami... albo kilka par... myślę ze będzie dobrze, porozmawiaj z nią o Tym zaproponuj jej żeby kiedyś tam wyskoczyć w parach... :) albo pójdziecie na balet w grupce i można się bawić razem albo trochę same dziewczyny i sami chłopcy.. powinno być dobrze

jeżeli jest się zwiosku to się nie chodzi na imprezy ewentualnie z chłopakiem lub dziewczyną

Ja się wypowiem na podstawie moich doświadczeń:D Mam taką ekipę... 9 kobiet. Imprezujemy razem od... hoho, ładnych paru lat. Zazwyczaj starałyśmy się wygospodarować czas tak żebyśmy były totalnie same, ale potem jedna za drugą zaczęłyśmy wpadać w związki, niektóre się pohajtały biedaczki. I dziś to wygląda zazwyczaj tak, że mężczyźni siedzą na kanapach z kluczykami od auta w łapie i gapią sie na nas, a my dajemy czadu:D I w ten sposób wszyscy są usatsyfakcjonowani:D

hej, sluchaj, mi sie zdarzalo chodzic samej na imprezzy.. i nie widze w tym nic zlegop.. nie chcialam wszedzie chodzic z moim chlopakiem, chcialam czasem spedzic szalony wieczor z kolezankami, poplotkowac itp.. widzisz, czasem jest tak, ze chlopak siedzi obok i "niby" mozna wszytsko wpoiedziec przy nim do kolezanki, ale to juz nie jest to samo.. babskie pogaduchy to babskie, nie przeznaczone dla uszu faceta.. tak samo jest z babskimi wyglupami i nie ma w tym nic zlego.. nie mozna byc takim zaborczym, tym bardziej gdy nie masz powodow zeby jej nie ufac

Tomek krotko pewnie jest dobra w luzku,lubi sex noi poczebuje innego penisa jeszcze ,bez urazy tomek takie sa niektore pogodz sie stym bo tego niezmienisz ,dymaj ja i tyle nieprzejmoj sie miej i ty na boku ino dyskretnie i ciesz sie zyciem.

"Dziewczyny, czy chodzicie na imprezy bez swoich chłopaków?" Nie :)

ja wychodziłam z kumpelami, wiadomo nie cały czas. On raz szedł z chłopakami, ja z dziewczynami, ale najwięcej razem. Hmmm widocznie jej całym życiem nie jest facet i bardzo dobrze. Trzeba mieć nawet w związku swoje życie. Jak miałabym się odciąć od dziewczyn i siedzieć tylko z moim facetem to bym zwariowała! Ona wychodzi by się powygłupiać, pośmiam, pogadać na babskie tematy i nic więcej. Jak ja szłam z dziewczynami, to wiesz co fajnie było dostać jednego esa od chłopaka, że mi życzy miłej zebawy i nie może się doczekać jutra jak się zobaczymy. Zaznaczam że on mi nie zabraiał wychodzić. Wiesz jaka była moja reakcja? Że chętie bym wyszła i poszła prosto do niego. Wiesz co możesz zrobić ajgorszego teraz? Poprostu jęczeć jej za uchem o tym wrrrrr, jak nie będziesz niczego zabraniał, jak przyślesz jednegło czułego eska, to sama będzie ciągnąć do ciebie.

Słuchajcie, ja rozumiem potrzebę spotkania się z koleżankami. Wypad na piwo czy coś. Ale mi chodzi o typowe imprezy, w klubie się poplotkować przecież nie da, jest za głośno.

E tam głupoty gadasz, wkręcasz sobie problemy. My nawet na imprezach nawijamy. Mamy loże lub stolik i gadamy jak najęte. Później idziemy tańczyć i tak na zmianę. Da się gadać :)

no a ile ona ma lat? podejrzewam że jest młodą dziewczyną, chce sie wybawić, wyszaleć. no przeciez nie bedzie siedziała w domu bo ty akurat w dany wieczór nie możesz z nią wyjść. jest młoda, niech bawi się z koleżankami jeśli jej ufasz nie powinno być problemu. Za kilka lat się hajtniecie i zostaną jej tylko pieluchy, smoczki i praca... Nie odbieraj jej tych ostatnich lat swobody

Ja mam małe dziecko i partnera, ktory nie jest ojcem mojego dziecka.Ja niestety niemam nikogo z kim poglabym zostawic dziecko i isc na impreze.Natomiast moj partner potrafi mnie sama zostawic i isc ze znajomymi.I mi jest bardzo przykro.

Jedna z nich była w stałym związku i chodziła na imprezy ze mną labo z innymi koleżankami. Fakt facet wg mnie był beznadziejny, bo ewidentnie ją wykorzystywał i żerował na niej. Często mieliśmy zdjęcia z tych imprez które były cenzurowane przed nim.

Zdarza sie ale moze 2 razy w roku , przewaznie wychodzimy razem.

A ja lubię chodzic sama w Warszawie na clubbing na Mazowiecką, w samym centrum. Najchętniej to klub Tygmont – zawsze dobre i niezawodne imprezy, super muzyka, klimat i ludzie. Mają też koncerty… Warszawa potrafi być fajna ! http://tygmont.com.pl

ja nie moge sama chodzic na imprezy. Facet nie pozwolilby mi na to.

ja chodzę i uważam to za zdrowy objaw

Odpowiedź: nie. Nawiązując do innych postów... przedstawię męski punkt widzenia. Męski, bo nie każdy facet to mężczyzna. Ja tak uważam. Tu nie chodzi o brak zaufania i o zazdrość, która ogranicza, ale o najnormalniejszą kurw@ w świecie troskę, choć to troche spedalone słowo... Kiedyś usłyszałem "Jak ma się czuć kobieta, gdy połowa ludzi na ulicach nosi w spodniach narzędzie g****u". To może sie wydawać śmieszne dla 99% z Was, ale nie tym kobietom (oraz ich partnerom) które zostały w jakikolwiek sposób źle potraktowane TYLKO i WYŁĄCZNIE dlatego, że nie miał ich kto obronić. "Ej ale głupoty... mnie to nie grozi, ja mam swoje koleżanki. Szanse są zbyt małe." Oto co pewnie sobie myślicie... nic bardziej błędnego. Powinni w liceum edukować kobiety o g***tach, jakieś filmy, zdjęcia, wywiady, cokolwiek aby uświadomić im, że ten CIEŃ SZANSY na krzywde, to i tak za dużo. APELUJĘ: Droga koleżanko. To że ja albo Twój facet nie P**********I CI W RYJ (przepraszam, napisałem to obrazowo) to nie znaczy że podpity gość z alejki tego nie zrobi. A uwierzcie mi, to jest jeden z rzadszych przypadków, który nawet da sie uniknąć. Ale co jak ktoś do Was zagada? Zainteresuje Was sobą? Nawet nie wykaże cienia zainteresowania Wami, tak abyście nie poczuły się zagrożone albo że flirtowanie to taka mała zdrada? Gadka szmatka, coś sie dzieje i Was nie ma. Budzicie sie rano, a tu sie leje krew. Coś dziwnie boli... nie tylko głowa. Eh... szkoda gadać, bo jak kobieta może nie rozumieć, że mężczyzna sie po prostu o nią troszczy. Czuje się zestresowany brakiem kontaktu, jak wie że coś sie może wydarzyć, a on na miejscu może być dopiero za 30 minut? Za dużo pisania w tym temacie jest. Albo to rozumiecie albo nie. Dziewczyny, rozmawiajcie z partnerami DLACZEGO są zazdrośni, wyduście z nich powód. Jeśli jest to próba roztoczenia nad Wami płaszcza ochronnego, to tylko się cieszcie, bo chłopak może silny nie być, ale w razie niebezpieczeństwa rzuci sie w obronie jak pies, choćby miał tylko miał kupić Ci troche czasu na ucieczke i telefon na policje... ... Bo wbrew pozorom mężczyzna to lojalne, kochane zwierze.

Jeszcze dodam (pisałem ten post powyżej) że mnie WK**WIA sama myśl o tym że ktoś mógłby do mojej dziewczyny zagadać, klepnąć, oblepiać spojrzeniem, podbijać w tańcu... innymi słowy, MOJĄ kobietę potraktować jak SZMATĘ. Czy to w myślach, czy uczynkiem. Dlaczego? Bo moja ukochana jest moją świątynią. Ale to jest tylko moje zdanie. Pozdro dla kumatych.

Tak wychodzę z koleżanką,mój mąż po nas przyjeżdża.Nie lubi imprez,choć na podobnej mnie poznał.

PS. Tu nie chodzi o to, że my Wam nie ufamy. Chodzi o to, że nie ufamy innym.

Jak najbardziej macie prawo nie ufać innym,jednak kobieta to nie bezwolne stworzenie.Doskonale wie co,gdzie i kiedy robi.

Oczywiście że masz racje, ale Król bije Damę, że tak powiem, nie wszystko zawsze dzieje sie tak jak chcemy, dlatego warto mieć tego Asa w rękawie. Musze też przyznać że troszeczke chodzi tu o nasze dobre samopoczucie. Bo może nic złego nie stanie się do końca życia, ale myśl o tym że przegapimy ten jeden jedyny raz nigdy nie da nam spokoju.

nie mam faceta, ale odpowiem za koleżanki ;p chodzą. no i owszem, tańczą z innymi. jedna mimo młodego wieku jest w dłuuugim związku i wspomniała kiedyś, że to fajnie komuś się spodobać, poczuć się dowartościowaną, ale nie żeby coś tam od razu

Nie wiem,czy dobrze odczytuję.Troska to piękne uczucie,chciałabym kiedyś doświadczyć.

Tak, troska. Powiedziałem tylko że nie podoba mi się to określenie. A samo uczucie jest często niedoceniane, niezauważane i olewane. Prawda jest taka, że prędzej czy później każda dama i każdy buchaj dostaną tą/tego na kogo sobie zasłużyli. Tym co sobą reprezentują.

Ehh troska ze strony faceta,to coś najpiękniejszego,co może spotkać kobietę.

Tylko że prawdopodobnie nie zauważysz jej przejawów, bo my nie potrafimy wytłumaczyć dlaczego chcemy Wam czegoś zabraniać albo na coś się zgodzić. Mówie z doświadczenia, troska rzadko kiedy jest zauważana, prędzej mylona nawet z zaborczością. Ale to nic moim zdaniem. Ja swoje wiem.