Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

helenM

jestes w zwiazku czujesz sie szczesliwa,czy czegos ci w nim braK?

Polecane posty

da się wyleczyć? kurde, a jak? no już zrzuca wszystko na mnie, bo to przecież wszystko moja wina, bo mi nie da się ufać, bo przecież ja ciągle kłamię, naginam prawdę i coś ukrywam. U nas właśnie ja nie mam żadnych zajęć, widzimy się codziennie, najmniej to chyba około godziny, ale zazwyczaj dłużej. Ale wystarczy, że on 3 razy w tygodniu pojedzie na trening. Albo gdzieś do rodziny coś załatwić... Wraca i jest pytanie, co robiłam. To mówię mu, że nic, siedziałam i czekałam aż wróci, sprzątnęłam sobie, umalowałam paznokcie itp. I od razu słyszę 'taa, na pewno, czekałaś na mnie, juz to widzę. Dobra skończ...' Raz czekałam z włączonym gg, aż wróci do domu, bo nie miałam nic na koncie, żeby zadzwonić albo smsa napisać. Wrócił ładnie spóźniony i wkurwił się o to, że siedziałam na gg, bo pewnie wcale na niego nie czekałam, tylko pisałam z innymi. No ale on WCALE nie jest zazdrosny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham i mecze się
a ja sie łudziłam że takich to już dawno kobiety wykończyły :p żartuję ale to jest gruba przesada,wystarczy nie wdawac się w żadne głupie dyskusje, a tym bardziej kłótnie dot.zazdrości w jakiejś tam sprawie,a na pytania co robiłaś odpowiadać też normalnie np.byłam u Kingi i kropka.a nie jakieś przesłuchania:o nie będziesz mu opowiadać ze szczegółami jak ma przesłuchaniu to co pobije Cię ,odejdzie? NIC nie zrobi jak kocha,sama go tego nauczyłaś czym prędzej sprowadź ten związek na jakieś zdrowe tory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie da się nie wdawać w takie dyskusje, bo ja już nie mam siły do tego, żeby było źle. Jak tylko on coś zaczyna mówić o rzeczach z kosmosu, to ja mu tłumaczę, że właśnie że tak nie było. I mówię swoją wersję. Bo nienawidzę jak ktoś zarzuca mi coś, czego nie zrobiłam...Ale on zawsze wie swoje... I tak mu też odpowiadam 'spotkałam się z Kingą'. Tylko że z tą "Kingą" ja się prawie nie spotykam. Częściej właśnie nie robię nic, siedzę sobie spokojnie w domu i czekam na niego, oglądając telewizję, sprzątając, czytając czy np. siedząc na kafe. I wtedy mu odpowiadam "nic, siedziałam w domu i czekałam na Ciebie" A wtedy u niego od razu pojawia się 'no na pewno nic, pewnie pisałaś z nie wiadomo kim' i automatycznie wkurwiony. Nie wiem, chyba zacznę odpowiadać "spałam". Chociaż nie, bo pewnie stwierdzi, że na pewno śnią mi się inni. staram się coś z tym związkiem zrobić, ale nie umiem w żaden sposób do niego dotrzeć. On jest wiecznie zamknięty na wszystko, ma klapki na oczach i jak coś sobie pomyśli, to tak na pewno było.. eh, idę już spać, bo rano wstaję. dobranoc, do jutra. :* :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham i mecze się
dla odmiany przestań mu sie tłumaczyć:) powie Ci że byłas tam i tam jak sobie ubzdura powiedz mu że tak własnie tam była i spałaś z tym i tym:p to się oduczy jak się tłumaczysz to go podjudza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham i mecze się
2 cięzkie przypadki nie ma co:p nie wiem czy Twój zazdrosnik jest gorszy czy ten mój obojętny bez emocji:o dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyznawania mu racji też już próbowałam. Mówiłam, że tak, właśnie tak było, jak on mówi. Wkurwiał się jeszcze bardziej. To już wolę chyba powiedzieć swoje... I nie wiem, czy potrafię przestać mu tłumaczyć, bo jak mu nie tłumaczę, to on jeszcze dłużej jest wkurwiony. A ja chcę jak najszybciej to załagodzić. Nie umiem tego olać, powiedzieć sobie, że mam go w dupie, niech myśli co chce i jak chce, żeby było tak źle, to niech będzie. Bo jestem tak od niego uzależniona, że jak jest źle, to ja tylko o nim myślę, nie potrafię się od niego tak odwrócić, potrzebuję go cały czas. Za bardzo się do niego przyzwyczaiłam, Od roku dzień w dzień widuję go codziennie przez pół dnia. Przez pierwsze pół roku jeszcze bez weekendów, później już dosłownie dzień w dzień. Najdłużej nie widzieliśmy się... 4 dni? może 5. Zastanawiałam się, czy to właśnie nie przez to, że tak często się widzimy. Ale zauważyłam, że jak kilka dni widujemy się po 1-2h, to ciągle coś jest nie tak, a jak widujemy się kilka godzin rano, potem po południu chwila przerwy a potem wieczorem kilka godzin i tak przez kilka dni, to jest dobrze, nie mamy się zbytnio o co kłócić... no nic, zobaczymy, co będzie jutro. teraz już naprawdę dobranoc. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już chciałam pisać, że ja przynajmniej nie mogę narzekać na nudę w związku, ale w sumie, to mogę... ciągle dobrze, źle, dobrze, źle, dobrze, źle... Już jestem przyzwyczajona, że jak jest okej, to zaraz się coś spierdoli. Poza tym znam już prawie wszystkie jego odpowiedzi... Mogłabym pisać sobie wcześniej nasze rozmowy i jego zachowania podczas tej rozmowy, w większości by się sprawdziło... Czasami nawet piszę coś czy mówię i nie czekając na jego odpowiedź, myślę już o tym, co następnego powiem, bo dobrze wiem, co on mi odpowie... Chociaż... No są czasami te cudowne zaskakujące chwile, kiedy przytuli akurat w takim momencie, w którym bym się tego po nim nie spodziewała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doll008
U mnie kompletny brak zaufania.. i to z mojej strony, niestety.. Pare razy je zawiódl i codziennie zastanawiam się czy warto dalej ufać. Niby powinno byc ok, ale ile można wierzyć ? Najgorsze jest to, że z nim nie da się normalnie, poważnie porozmawiać. Albo obraca wszystko w żart albo się wkurza, że tyle o tym gadam. Masakra :( Czasem dochodzę do wniosku, że paru rzeczy mi brakuje, jednak chyba nikt nie jest idealny, prawda ? I trzeba akceptować ukochaną osobę taką jaka jest. Bo milosc zwyciezy inne problemy. Przynajmniej staram się w to wierzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doll008- czuje sie podobnie, trudno ufac komus kto ciebie oszukuje, ja ufam zawsze na 99 procent i to jest bardzo duzo,ale jak ktos raz rysnie po tym zaufaniu koniec,ciagle to do mnie wraca i nie potrafie zapomniec,albo inavczej pamietam wciaz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doll008
sama juz nie wiem co robic.. czasem wydaje mi sie ze jestesmy jak ogien i woda.. inne doswiadczenia zyciowe, inne poglady..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham i mecze się
przeciwieństwa się przyciagają ale do pewnego momentu,potem zaczynają się kłótnie i niedomówienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy ja wiem, ze przeciwnienstwa sie przyciagaja...ludzie to chyba musza miec jakies wspolne cele i zainteresowania raczej, bo całkowia przeciwienstow to chyba nie darady.ja juz tez nie wiem czy to ogien i woda czy to poprostu bezsens.najlepiej by było sprobowac czegos innego i miec porownanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to problem
w kazdym zwiazku pojawia sie kedys zwatpienie,obawy itd,pytanie tylko czy czesto sie o tym mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doll008
no tak.. ale jak spróbojesz czegoś innego, to powrotu już nie będzie.. decyzja to byc albo nie byc.. przynajmniej w moim przypadku ;) kiedys tak bylo, ze co tydzien mowilam ze mam tego dosc itp ale to tylko takie sprzeczki zeby go wkurzyc, 2 razy zerwalam, na powaznie, po 2gim razie nie bylismy razem okkolo miesiaca.. bardzo musialam sie nameczyc by wrocil, bo brakowalo mi go strasznie. no a on sie bal by takie 'zerwanie' sie nie powtorzylo :( pozniej wiele razy zastanawialam sie czy dobrze zrobilam, moze trzeba bylo to zostawic tak jak jest? wiem ze raczej nie mamy wspolnej przyszlosci, choc moze wymaga to po prostu wiecej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie mozna czasami sie przeliczyc jak sie zrywa i liczy sie ze sie uda, a moze to byc juz nie do odwrocenia.ale czy chesz byc z kims jesli czujesz ze nie macie wspolnej przyszłosci,czy nie tracisz bez sensu czasu...moze warto obejrzec sie za kims innym...to tez dylemat czy sobie pogorszysz czy sobie polepszysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też raczej powrotów by już nie było... Ja przynajmniej nie rozumiem, jak można nie chcieć i zostawić, a zaraz zmienić zdanie, bo jednak coś tam mi nie pasuje i jednak lepiej było, jak on był. Dlatego staram się utrzymać ten związek i coś w nim i w NIM poprawić. A teraz czekam na smsa, że zajdzie do mnie jak będzie wracał... Chociaż wiem, że mogę się nie doczekać. a szkoda, bo strasznie mi się do niego chce. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czegoś mi brak to fakt.......
jestem w małżenstwi od 3 lat. Raz jest tak ze jest super ale zęściej jest źle, czuję że czegoś mi jest baardzo brak. Czułości, przytulenia, dotyku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubek kawy z mleczkiem
czytam was i czuje ze wreszcie jest ktos taki jak ja.myslalam ze jestem jakas inna w tym swoim mysleniu, a sie okazuje ze nie tylko ja mam takie watpliwosci. tez niby kocham swojego faceta a czasem czegos mi brakuje to cos zostaje jednak nienazwane.tak jakby kochal mnie za malo,niewystarczajaco.w jednej chwili mysle jak jest mi z nim dobrze by za chwile zastanawiac sie czy to jest to czy chce naprawde z nim spedzic zycie? jejku poplatane to wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm, skąd ja to znam..juz to przerabiałam rok temu dokładnie. Byłam z chłoakiem prwie 2 lata, niby wszystko super, kochałam go, a jednak czegoś mi brakowało... on mówił o ślubie, zaręczynach ja przytakiwałam ale w głebi duszy myślałam, że jeszcze nie chce, że za wcześnie , niewiedziałam czy to napewno TEN:) i GO zostawiłam dla innego, i powiem szczerze...jest to samo, niby ok ale tak nie do końca.Obaj robili dla mnie wszystko, zmiieniali to co mi przeszkadzalo a mimo to niebyłam do końca szczesliwa:(( Moje zdanie jest takie, że jęsli się takie myśli pojawiaja tzn. że jeszcze nie trafiłaś na właściwą osobe, jeśli ja znajdziesz poczujesz szczęscie już na całego...Ja wciąż czekam na ten moment:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubek kawy z mleczkiem
ale ja mam jeszcze takie mysli ze chwile uwazam ze to chyba nie to, a zaraz tlumacze sama sobie ze pewnie przesadzam i ze to normalne ze mam watpliwosci. czasem jest wszystko pieknie az niemozliwie a za chwile o cos faceta zapytam on odpowie nie takim tonem i juz uwazam ze on to chyba mnei juz nie kocha albo cos. nie jestem pewna jego uczuc ale i swoich tez.on mowi o slubie i fajnie chce z nim byc itd a zaraz mysle jak bardzo sie boje i ze chyba nie chce sie jeszcze wiazac. ciagle czuje ten brak czegos co by mnie upewnilo ze to jest to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm chyba sie pod tym co napisałes - kubku- zgadzam, dokładnie czuje to samo, i piszac ten temat chciałam sprawdzic czy ktos czuje podobnie do mnie.widze ze jest wiele dziewczyn z tym problemem, ale tak samo jak ty probuje sobie to wyjasnic tzn.tłumaczyc ze czasami tak musi byc.mam tez momentami takie mysli ze to moze ja juz mam bizka i sama nie wiem co chce a jecgo zachowanie jest normalne.ale jaka jest ta granica normalnosci wydaje mi sie ze czasami jak si e kłócimy alebo raczej ostro rozmawiamy to on probuje przewalic jakies racje ktore tak na prawde nie maja sensu i sa nie dopuszczalne w zwiazku, czasami mi tak namaci ze sama potem sie zastanawiam czego ja chce własciwie od niego.trudno nazwac to cos, ale byc moze trzeba szukac dalej tego czegos.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie i to poczucie ze jak nie zadzwoni czy sie spozni to moze cos nie tak, moze z czyms wyskoczy chyba to samo czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubek kawy z mleczkiem
helen no widziz widac jest nas wiele i tak troche mysle ze albo tyle dziewczyn nie trafilo jeszcze na swojego albo to jest calkowicie normalne i nie powinno sie czuc ze to zle wrozy zwiazkowi. byl w pracy to tesknilam i myslalam ze chce go przytulic, przyszedl, tylko steknal ze boli go glowa i juz sie zezloscilam i pomyslalam jak ja zniose to jeczenie przez reszta zycia. moze zbyt idealizujemy zwiazki?moze to w nas jest problem?a moze jednak to oni nie sa dla nas?tu tworzy sie dziura ktorej nie da sie zapelnic bo brak wytlumaczenia, brak odpowiedzi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie wcz miałam podobnie do ciebie,najpierw wszystko ok a potem kłótnia i wtedy mam dosc...jak ochłone to mi go brak i chciałabym sie do kogos przytulic.Potem zastanawiam sie czy maja sens takie bzdurne kłótnie.dodatkowo ta mysl, ze np tak jest do konca zycia...to przeraza to fakt....ale tak jak napisałas moze wszyscy tak maja i tego nie dostrzegaja moze inne dziewczyny uwarzaja to za norme.ja sama nie wiem co z tym zrobic jestem zmeczona i chciałaby miec spokoj i czuc ze wszystko jest ok.nie wiem czy jestesmy w stanie wypełnic ta dziure albo soboie to jakos wyjasnic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×