podobno miłość uskrzydla...

...a ja po 3 związku widzę i czuję, ze te "skrzydełka" są ale przez pierwsze tygodnie i miesiące... potem jest wegetacja, problemy, spory, kłótnie i wiele łez. Myślałam, że tym razem trafiłam, ze ten związek bedzie inny ale im dłuzej ze sobą jesteśmy tym bardziej czuję, że coś tu nie gra, ze czegoś mi brak, że coraz czesciej się kłócimy, coraz czesciej płacze i coraz rzadziej ze sobą rozmawiamy. To ma byc ta miłośc? mi sie ona kojarzy ze łzami, strachem, bólem... z bardzo rzadkimi szczesliwymi chwilami, z rzadkimi usmiechami i naprawde rzadkim szczesciem - płynacym z samego serca. I co teraz? rozstac się, zostawić wszystko za sobą? trafić na kolejnego ktory bedzie potrafił tylko ranic? Juz mam dosyć zdrad, kłamstw i oszustw... mam dosyć ex dziewczyn wpychających nos w nie swoje sprawy i zawistnych znajomych. Czasem żałuję, ze nie umiem pokochac kobiety tak jak facetów. Czasem żałuję, ze tyle słucham o szcześliwych miłościach kiedy mi sie zwiazek wali :(

Mam wrażenie, że źle trafiasz albo zbyt szybko po rozstaniu pakujesz się w nowy związek. Miłość to nie łzy, cierpienie i kłótnie, a radość, która może 'uskrzydlac" :)ale najpierw sama musisz wiedzieć, czego tak naprawdę chcesz od tej miłości.

tak rozstać się i na jakiś czas dać sobie spokój, odpocząć od tego wszystkiego, to moim zdaniem najlepsze wyjście, nie szukać na siłe, uwierz samo przyjdzie w najmiej oczekiwanym momencie. Życze powodzenia :)

ja mam tak samo, ale jestem facetem. często laski mi się nudziły po kilku tygodniach albo miesiącach. przestawało mi zależeć, seks stawał się dla mnie nudny.