Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Uzależniona od słodyczy

RZUCAM SŁODYCZE od teraz - szukam swojego teamu!!!

Polecane posty

Wróciłam z aerobiku i czuję się świetnie :) Bardzo pozytywnie teraz patrzę na życie odkąd rzuciłam cukier i się odchudzam. Na kolacyjkę zjadłam sobie surówkę z pekińskiej, ogórka i papryki z cytryną i sosem sojowym oraz pół trewala wędzonego. Już się nie mogę doczekać ważenia poniedziałkowego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie jakos trzymam... postanowilam zlikwidowac cellulit ale to nie takie proste :) musze zaczac cwiczyc zaraz po egzaminach. jutro ostatni, wiec od soboty cwicze. pochwale sie jednak, ze dobrze mi idzie z roznymi, sztucznymi produktami. od wielu juz dni nie jem gotowych i przetworzonych posilkow. jedynie kostka rosolowa i sos do salatki - majonez light. no wiadomo, ze jak light to ma w skladzie cukier i zageszczacz. wczoraj bylam na kolacji. kurczak i makaron z sosami. egipcjanin gotowal. kurczaka zjadlam ,makaronu nie. a sosy podziwialam i naprawde pachnialy wyjatkowo. ale nie zjadlam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wow haendem ja nie wiem czy bym się powstrzymała jakby jakieś aromatyczne sosy były do tego makaronu. Podziwiam! Świetnie ze dajesz radę. Mi jest niedobrze od samego rana. Nie wiem czy to przez tabletki czy może w ciąży jestem czy co... mam ochotę porozmawiać z muszlą :( Mam nadzieję że w jakąś bulimię nie wpadam. Fakt od wczora jak patrze na jedzenie to mi niedobrze :( Teraz już jestem głodna ale mi niedobrze... dziwne to. Napiszę po śniadaniu. Natural Beauty może znasz jakieś metody żywieniowe żeby się pokarmu z piersi pozbyć?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dalam rade ale... kolejny raz uswiadomilam sobie ile trace przez diety. o makaronie szybko zapomnialam, miny przyjaciela-egipcjanina-kucharza dlugo nie zapomne. staral sie bardzo. ale porcja tego makaronu mialaby lekko (!!) z tysiac kalorii. po pierwsze makaron byl usmazony na oliwie i az lsniacy od kapiacego tluszczu. sosy - do wyboru - byly geste, tluste i ach. nie. nie moglabym. dzis nie zmiescilabym sie w spodnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli dobrze zrobiłaś. To dla Twojego zdrowia kochana... No i ten cellulit ech... też nie wiem jak sobie z nim poradzić... balsamy to nie wszystko. Myślę że ćwiczenia niedługo przyniosą efekty. Zaparzyłam sobie rumianek. Może po nim lepiej się poczuję bo jest źle. Nie mam pojęcia co zjeść na śniadanie. Najchętniej nic bym nie zjadła ale wiem ze śniadanie jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kobietki :) Uzależniona od słodyczy - Widzę, że jednak nie wzięłaś "tabletek". Brawo! Ja na Twoim miejscu wystawiłabym je na Allegro już dzisiaj - ale oczywiście to Twoja indywidualna sprawa. Wiem, że praktycznie każdy, kto rozpoczyna "kurację" tym silnym w działaniu suplementem odczuwa szereg nieprzyjemnych objawów. Czasami trwają one tydzień, dwa - a czasami aż do wybrania całego opakowania. Jaki jest w tym sens? Po co tak męczyć swój własny organizm. Czy to nie jest piękne - poznawać tajniki prawidłowego odżywiania się, poznawać nowe smaki, nowe potrawy. A jeszcze mając małe dziecko to dopiero frajda. Przecież po odstawieniu od piersi lada moment będziesz przygotowywać wiele smacznych i odżywczych potraw swojemu maluszkami. Fachowa wiedza żywieniowa bardzo się tu przyda. A jak dziecko podrośnie będziesz omawiać różne produkty przy celebrowaniu posiłku (to jest wartościowe, ponieważ zawiera... itd) w ten sposób dziecko nabierze prawidłowych nawyków żywieniowych - a o to przecież każdej mamie powinno chodzić, prawda? haendem - jak tam Twoje samopoczucie po produktach mlecznych? Czy byłaś u lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bylam u wieeeeelu. dopiero tu w holandii mi pomogli. absolutne nie dla mleka i pszenicy. reszte zboz glutenowych toleruje dobrze. zreszta prawde mowiac, jedzenie czegos z pszenica nie powoduje u mnie totalnej destrukcji, tylko hmmm lekkie problemy zoladkowe. jesli jednak zjem wiecej lub przez wiele dni pod rzad, problem staje sie powazny. natomiast mleko to tragedia. 20 minut po spozyciu jestem na kompletnym haju, mam zaburzenia widzenia, zawroty glowy, placze mi sie mowa. zaczelo sie stopniowo. najpierw mialam ataki paniki, placzu i dusznosci. bylam przerazona - jestem psychologiem klinicznym - wiazalam to z sytuacja zyciowa (duzo sie dzialo). nie laczylam tego z mlekiem, bo objawy mialam zwykle wieczorem i nie wsytepowaly one od razu po jedzeniu. ale fakt - codzien jadlam nabial i to sporo. potem zaczely sie zawroty glowy. a potem to juz jazda na calego. to nie jest alergia. jedzenie np. ciastek, ktore maja w skladzie mleko, nie powoduje objawu. no chyba ze zjem dwie paczki naraz. wypicie kawy z mlekiem niestety juz moze przyniesc niespodzianke. zreszta dwie paczki ciastek rozwalilyby mi jelita na trzy dni (gluten!!) problem jak przy kazdej nadwrazliwosci jest powazny - jedyne na co mam ochote to pszenica, biale buleczki i ciastka. na mleko juz nie mam bo jak pomysle o moim samopoczuciu po spozyciu to mi sie odechciewa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natural Beauty ale wzięłam tabletki wczoraj... Właśnie gotuję sobie spaghetti. Muszę zjeść coś konkretnego bo mi słabo. Rano wcisnęłam tylko dwie małe kromki białego chleba (te zaraz po piętce) z szynką i ogórkiem. Zjem mały talerzyk... a może dwa małe talerzyki... wolę zjeść więcej teraz a potem mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haendem: Uważam, że i tak masz duży manewr jeżeli chodzi o przygotowywanie posiłków (napisałaś, że Twój żołądek i jelita nie przyswajają jedynie pszenicy) Popatrz na osoby chore na celiakie - nie mogą spożywać zarówno pszenicy, jak i żyta, jęczmienia, owsa - jak i każdej odmiany tych zbóż. A mimo wszystko dają sobie świetnie radę. A skąd to wiem? Bo osobiście miałam kilka takich przypadków - i wyobraź sobie, że większość z tych osób przechodziła etapy charakterystyczne dla tego schorzenia. Obecnie są zadowoleni - bo okazuje się, że bardziej niż kiedykolwiek zaczęli dbać o siebie - a przede wszystkim o swój organizm. Nie mówię, że frekwencja jest 100%, bo w każdej regule są wyjątki. Ale w obecnych czasach jest tyle zamienników, że każdy człowiek nie mogący spożywać określonych produktów wybierze coś dla siebie. Poza tym, można to przeistoczyć we frajdę w postaci poznawania nowych smaków potraw. Jeżeli chodzi o najbliższą rodzinę osób cierpiących np. na celiakię - nie spotkałam się z problemami nie akceptacji tej choroby - mąż i dzieci większość potraw spożywali te same. Jeżeli masz problem z glutenem pochodzącym z pszenicy - proponuję starać się jak najbardziej (a nawet całkowicie) wyeliminować ją ze swojego menu. Jeżeli chodzi o mleko - to jest to stwierdzona alergia na białko czy na laktozę ? I czy po każdym produkcie nabiałowym (mleko, masło, śmietana, jogurt, kefir, sery itd...) masz takie same objawy? Czy miałaś robione testy potwierdzające zarówno nietolerancję glutenu z pszenicy, jak i nietolerancję mleka/ nabiału? Chciałabym, żebyś nie pomyślała, że jestem wścibska - po prostu taka moja natura - jak widzę jakieś wiadomości dotyczące żywności bądź chorób, które wymagają zastosowania ścisłych diet - od razu się wtrącam (jeżeli mam możliwości czasowe ;)) Podziwiam Twój zawód :) (Psycholog kliniczny)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uzależniona od słodyczy Napisałaś: "Właśnie gotuję sobie spaghetti. Muszę zjeść coś konkretnego bo mi słabo. " Jeżeli do przygotowywania spaghetti użyjesz odpowiednich składników - stanie się ono nie tylko smaczne, ale i odżywcze. Po pierwsze - zamiast makaronu z przetworzonej mąki używamy z pełnoziarnistej (powoduje dłuższe nasycenie dzięki temu, że posiada niższy indeks glikemiczny (czyli nie ma gwałtownego wzrostu cukru we krwi i dzięki temu nie będziemy mieć po krótkim czasie napadu głodu) oraz posiada regulujący wypróżnienia błonnik a także witaminy i sole mineralne (pełnią rolę regulująco - są potrzebne w czasie trawienia)) Po drugie - Mięso mielone drobiowe (najlepiej zmielone w maszynce ale w tych czasach w wielu sklepach mięsnych na mięso z wybranych części mielą na życzenie klienta) Zaleta? Przede wszystkim dużo niższa zawartość tłuszczu w porównaniu z mięsem wieprzowym (a tym bardziej kupionym - gdzie dodatkowo zostały zmielone pozostałości...) Również duża zawartość łatwo przyswajalnego białka Po trzecie - pomidory świeże lub ewentualnie z puszki - ale nie przetworzone sosy! Zawierają zupełnie zbędne składniki. Po czwarte - Dużo ziółek - optymalnie z doniczki, dodawanych pod sam koniec przygotowywania potrawy oraz oczywiści czosnek i/lub cebula (świeża - nie proszek) Po piąte - żadnych sztuczności - sosów w proszku, ze słoika itd - wystrzegajmy się tego (Aromaty, barwniki, substancje wzmacniające smak, substancje przeciwzbrylające, substancje stabilizujące, nierzadko substancje konserwujące itd...) Po szóste - danie posypać dużą ilością zieleniny, np. natką pietruszki Po siódme - zamiast sera żółtego - na porcję wystarczy płaska łyżka tartego parmezanu - nadaje bardzo przyjemny aromat i smak. A tak w ogóle, to jest tak dużo pomysłów na pożywne i wartościowe spaghetti, że można urozmaicać sobie swoje menu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natural no to ja dziś zjadłam tą niezdrową wersję... sos spaghetti z normalnym makaronem. Sos z torebki... makaronu była dużo mniejsza połowa około 200 g a sos zjadłam cały Knorr Napoli (uwielbiam go... uzależnienie od wzmacniaczy smaku i zapachu no niestety od tego też trzeba się odzwyczaić). W ogóle zeżarłam godzinę temu pół trewala wędzonego, michę pekińskiej z sosem sojowym i cytryną z papryką i ogórkiem i jabłko. Jestem przejedzona ale chyba nie zgrzeszyłam tak bardzo bo to w końcu same warzywa. Jutro mam nadzieję że będę się lepiej czuła i oddam się dalszemu zdrowemu odchudzaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marokanski sklep
Zachecamy do zapoznania sie z marokanskim rekodzielem ... Odrobina egzotyki dla Ciebie, domu i ogrodu .... www.marokostyle.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość same słodkości
ja tez rzucam :( niestety zachorowalam na cukrzyce laski od czasu do czasu jedzcie slodkie ja juz wiem co stracilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialam testy.. mialam nawet gastroskopie kiedys. mam nietolernacje kazeiny, takze wiesz.... porazka. nietolerancja glutenu jest z tym skojarzona i jak widac duzo slabsza. podobno jakbym tak odstawila nabial i gluten jednoczesnie to bardzo ladnie bym sie z tego wyleczyla - trzy miesiace i po krzyku. problem w tym, ze nietolerancja powodue niepohamowany apetyt na to czego dotyczy :( chociaz to bym akurat jakos pokonala. ostatnio przymierzalam sie do odstawienia i z mlekiem szlo extra ale jak przyszlo do pszenicy to stalo sie w moim zyciu cos bardz ozlego i ostatnia rzecz o jakiej myslalam to byla dieta. mialam dni, ze nic nie jadlam az do 23.00 kiedy to pozeralam pare ciastek i szlam spac. na szczescie problem rozwiazal sie wczoraj :) biegalam po urzedach i adwokatach tak dlugo, ze musialo sie udac. prawdopodobnie przyplace to dzisiejszym oblanym egzaminem ale trudno. warto bylo. egzamin moge powtorzyc (pierwsza poprawka w moim zyciu jak cos!!) moze jutro zaczne trzy miechy bez pszenicy? czemu nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. haendem strasznie Ci współczuję tej nietolerancji... to naprawdę utrudnia życie, tak myślę. same słodkości nic nie tracimy... ten słodki smak jest w naszej psychice. Ludzie pierwotni nie mieli cukru i żyli i byli bardzo zdrowi i długowieczni. Ja już całkowicie że się tak nieładnie wyrażę olałam cukier. Dziś idę na dyskotekę. Pierwszą od dwóch lat... będę szalała ile wlezie. Zastanawiam się czy wypić jedno piwo czy nie... kcale :/ Spadam na spacerek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaa!!! piwo to jest dopiero cukier!!! :D no wiesz z ta nietolerancja to jest masakra. po pierwsze dlatego, ze cale moe zycie wcinalam nabialu ile wlazlo. dzieki temu nie jadlam slodyczy. pszenice jadlam normalnie ale od paru lat mialam swiadomosc zla czajacego sie w bialej mace i preferowalam raczej otreby (pszeniczne) albo platki owsiane. dlugo nie jadlam makaronu itp. potem wyjechalam do holandii. i sie zaczelo. najpierw pryszcze. ale jakie o matko. wiec tabletki anty. pomoglo. na chwile. potem zle rzeczy sie zaczely dziac z moja cera i jakos tak intuicyjnie probowalam odstawiac nabial i pomagalo! ale zawsze wracalam... problemy z samopoczuciem, praca, zmiana otoczenia i malo czasu spowodowaly tez ze zaczelam zwracac mniejsza uwage na to co jem. pojawily sie slodycze. biale buleczki. pizze i gotowe posilki. wiesz, to tak uzaleznia ze naprawde - trudno sobie wyobrazic. w kazdym razie poltora roku temu zaczelam naprawde miewac dziwne objawy no i reszte juz znacie. najgorsze jest to ze nabial i pszenica sa we wszystkim. tu w holandii wszystko ma dodatek. kraj mlekiem plynacy. a zeby krowy byly wydajne, utrzymuje sie je non-stop w ciazy albo w pologu. to sprawia ze nabial jest pelen hormonow. takze tych sztucznych podawanych zwierzakom. pamietam, ze przyjezdzajac do pl i jedzac nabial, nie doswiadczalam takich problemow z cera. natomiast oczywiscie kiedy pojawila sie nadwrazliwosc przestalo miec znaczenie jaki nabial jem. kazeina to kazeina. ciagle mysle ,zeby odstawic to wszystko i sie "wydetoksykowac" ale nie mam motywacji. no moze wizja mniejszego cellulitu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kobietki Uzależniona od słodyczy. Napisałaś: "Piwa nie piłam" Piwo posiada wysoki indeks glikemiczny (czyli poziom cukru we krwi szybko się podnosi, a następnie szybko spada - powodując uczucie zmęczenia, chęci na coś do przekąszenia - czyli z produktami o wysokim indeksie koło "apetytu" się nie zamyka...) Swoją drogą 1 butelka piwa zawiera 250 kcal (ile wartościowych produktów można zamiast niego przekąsić :)). Ale wszystko z umiarem. Jeżeli osoba nie cierpi na nadwagę lub otyłość (tak jak jest w Twoim przypadku), może sobie raz na jakiś czas (np. raz w miesiącu) wypić 1 butelkę piwa i nic się stanie - pod warunkiem, że do tego piwa nie będą podawane słodkie lub słone przekąski (piwo wzmaga apetyt i niejednokrotnie ludzie mówią, że podczas imprez i tym podobne potrafią zjeść w nieograniczonych ilościach) A jeżeli chodzi o alkohol, to polecam czerwone wytrawne wino. Przy okazji dobrego smaku (w dobrych sklepach znajdziemy bez posmaku goryczki i kwasu) ma właściwości prozdrowotne, dzięki zawartości polifenoli i flawonoidów. Jeszcze napisałaś: "Wczoraj miałam kryzys... strasznie mi się chciało ciastek Hit z mlekiem... skręcało mnie. Jestem dzielna, nie zjadłam nic słodkiego.Trochę zapał ucichł ale zasad się trzymam." W takich sytuacjach warto mieć ze sobą jakieś suszone owoce, ziarna słonecznika lub dyni bądź orzechy. Mając ochotę np. na ciastka np HIT- możesz sobie powiedzieć: "Ja zjem sobie teraz np. suszone morele i żurawinę - oprócz tego, że są słodkie i smaczne posiadają szereg substancji, które dobrze wpłyną na moje zdrowie. Zawierają witaminy, składniki mineralne a także błonnik, który w naturalny sposób reguluje pracę jelit (czytaj ułatwia wypróżnianie) Po co będę jeść jakieś przetworzone ciastka, do produkcji których używa się przede wszystkim oczyszczonej, białej mąki, rafinowanego cukru sacharozy, substancji wzmacniających smak i zapach, sztucznych aromatów i barwników - mających teoretycznie mnie zachęcić, utwardzonych tłuszczy zawierających izomery trans, syropów glukozowych lub glukozowo - fruktozowych, substancji stabilizujących, substancji spulchniających (wodorowęglan sodu) jaj w proszku itd, itp... bo tych składników różnych dają tyle, że nie sposób ich tu wszystkich wymienić.. Ale najważniejsze - po co mamy truć swój organizm - powyższe składniki poza sztucznym smakiem nie wnoszą do organizmu nic pożytecznego!!!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haendem: Trzymam mocno kciuki za to, żebyś w końcu przestawiła się na jedzenie nie zawierające kazeiny i pszenicy. Jeżeli chodzi o zboża popatrz, jakie masz pole do popisu - jest jeszcze (nie pisałaś, że pozostałe Cię uczulają) żyto, jęczmień, gryka, owies, proso i ich odmiany. Powiem Ci szczerze, że choć sama nie mam żadnych problemów zdrowotnych (od dzieciństwa prawidłowo się odżywiam) to w moim (i mojego męża) jadłospisie bardzo często występują wszystkie i zboża i okazuje się, że pszenicę, to my spożywamy zaledwie kilka razy na tydzień. Dbam o to, żeby codziennie był podawany inny dodatek skrobiowy (czyli poniedziałek kasza gryczana, wtorek kasza jaglana, środa makaron z mąki żytniej, czwartek ziemniaki itd) Zresztą pieczywo też wolę żytnie na zakwasie niż pszenne. Poza tym na śniadanie często robię omlety z dodatkami, lubię gotowane płatki (ja na wodzie, mąż na mleku) np. ryżowe pełnoziarniste, gryczane (dostępne palone lub niepalone), sojowe (oryginalny smak), jaglane - dodaję do nich bakalii orzechów, świeżych owoców - PYCHA! A na kolację często spożywam musli własnej roboty- przepis dawałam na początku - mogłabyś nie dodawać płatków pszennych. A w Holandii nie ma osób uczulonych na kazeinę? Na pewno znajdziesz jakieś produkty nie zawierające tego białka. A lubisz soję i przetwory: napoje sojowe, ser tofu (naturalny i wędzony) itd...? Miałabyś ułatwione zadanie w sporządzaniu "nowej" diety. Jest jeszcze mleko ryżowe, owsiane, kokosowe - naprawdę można kombinować... A czy masz możliwość samodzielnego sporządzania potraw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natural oczywiście masz rację ale wiesz ze problem tkwi w psychice i nie wszystko da się sobie wmówić i przetłumaczyć. Rozumiesz prawda? Chociaż może nie do końca bo sama mówisz ze nie masz takich problemów i znasz to tylko ze swoich badań. Jak się to przeżyje to się wie jakie to trudne :( Dziś na śniadanie jajecznica z dwóch jajek, z dwoma plasterkami szynki i jedną pieczarką smażona bez tłuszczu. Już wypiłam pół litra wody z cytryną. Na obiad mam piersi z kurczaka i indyka od wczoraj. Piekłam je w piekarniku z odrobiną oleju i warzywami. Muszę skoczy c do sklepu po jabłka bo mi się skończyły a kocham :) Zastępuję sobie słodycze nimi. Przeczytałam ostatnio że zbawiennym składnikiem diety jest wapń. Nie spodziewałam się :) Czyli muszę zacząć jeść więcej pomarańczy i kiwi. Kupiłam sobie też oliwę z oliwek extra virgin i olej z pestek winogron. Podobno zdrowe :) Natural wiesz może jak przyżądzić kopytka tak żeby były zdrowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, moge spozywac inne zboza ale w zasadzie jadam glownie zyto - pumpernikiel. poza tym raczej unikam nadmiernych kombinacji, gdyz dodatkowo cierpie na ostra hipoglikemie, co sprawia, ze zazwyczaj nie rozstaje sie z przetestowanymi produktami i ostroznie wprowadzam zmiany do jadlospisu. na mleko sojowe juz nie moge patrzec - sorry :) po ryzowym chyba zapadlabym w hipoglikemiczna spiaczke :D haha, takze wiesz... poza tym nie mam potrzeby uzywania substytutow. nabial to nabial. nie mozna to nie. dlugo mi zajelo opracowanie planu zywieniowego, ktory pozwoli mi przetrwac pierwsza polowe dnia w dobrej kondycji. w koncu sie udalo i nie musze juz mierzyc cukru, lykac tabletek, zasypiac w autobusie itp. w zasadzie jedyne slodyczowe wyskoki zdarzaja sie wieczorem, kiedy to sa one najmniej niebezpieczne. poza tym jest to wynik stresu z powodu sytuacji zyciowej. w bardziej kontrolowanych warunkach swietnie daje sobie rade z komponowaniem wartosciowej diety. aktualnie jednak uspokajam sie jak moge. aha, chcialam dodac, ze aczkolwiek porada co do spozywania ziarenek i owocow w chwili glodu na hity z mlekiem jest dobra, to jednak :) rozumiem to uczucie i wiem jak absolutnie niemozliwe jest usatysfakcjonowanie sie rodzynkami. sacharoza, biala maka, trans tluszcz itp - sa takie chwile w zyciu ze pragniesz tylko tego, wymieszanego w odpowiednich proporcjach :D mialam to wczoraj. ale sie nie ugielam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uzależniona od słodyczy Napisałaś: "Natural wiesz może jak przyżądzić kopytka tak żeby były zdrowe?" Kopytka sporządzam na trzy sposoby. Zacznę od przedstawienia mojego ulubionego :) KOPYTKA Z SEREM RICOTTA (PALCE LIZAĆ ;)) Składniki: (ilość dopasujesz do siebie) - Ziemniaki 6 średnich sztuk - Ser typu włoskiego Capri cały krążek około 220g (możesz dodać prawdziwą ricottę kupowaną na wagę lub jest jeszcze ser typu włoskiego Capresi - on waży około 280g - więc musisz odjąć trochę) - Mąka żytnia typ 2000 niecała szklanka - Żółtko jaja - jedno - Sól - Łyżka oliwy go gotujących się kopytek. Sposób wykonania: Ziemniaki gotuje w łupinkach, studzę, obieram z łupinek, tłuczę albo przeciskam przez praskę. Na stolnicę wysypuję ziemniaki, dodaję ser, kilkoma ruchami ręki łączę składniki. Dodaję żółtko, sól oraz połowę mąki. Wyrabiam ciasto. Ponownie dodaję mąkę. Formuję kulę, którą następnie dzielę na cztery części. Każdą część roluję na stolnicy, tworząc dość grube wałeczki. Z wałeczka odcinam nożem 5 rombów (w sumie wychodzi 20 sztuk). Kopytka wrzucam do gotującej się wody z łyżką oliwy. Gdy wypłyną na powierzchnię, czekam około 2 minut i wyciągam łyżka cedzakową. Gotowe kopytka podaję z różnymi dodatkami - na przykład z surówkami, z jogurtem, z delikatnym sosem pieczarkowym lub dla męża z mięsnym. KOPYTKA ZE SZPINAKIEM Składniki (Ilość sobie powiększysz lub pomniejszysz) - Szpinak połowa paczki mrożonego lub 1 szklanka rozmrożonego -Ziemniaki 2 średnie -Mąka pszenna graham typ 1850 szklanka -Zarodki pszenne 1 łyżka -Otręby 1 łyżka -Żółtko 1 sztuka -Parmezan 2 łyżki startego sera. Sposób wykonania: Ziemniaki gotuję w łupinkach. Na teflonową patelnię wykładam szpinak. Całość podgrzewam do całkowitego rozpuszczenia szpinaku często mieszając. Oprószam solą i duszę jeszcze około 4 minut. Szpinak odcedzam z nadmiaru wody przez bardzo gęste sito lub gazę. Obrane ziemniaki tłuczę lub przeciskam przez praskę. Na stolnicę wysypuję ziemniaki, połowę mąki, zarodki, otręby, dodaję szpinak oraz żółtko. Kilkoma energicznymi ruchami łączę składniki. Dodaję pozostałą mąkę, wyrabiam ciasto. Formuję kulę, którą następnie dzielę na cztery części. Każdą część roluję na stolnicy, tworząc dość grube wałeczki. Z wałeczka odcinam nożem 4 romby (w sumie wychodzi 16 sztuk). Kopytka wrzucam do wrzącej wody. Gdy wypłyną na powierzchnię, czekam około 3 - 4 minut i wyciągam łyżka cedzakową. Gotowe kopytka układam na talerzu, posypuję parmezanem. Dodatki można również zastosować takie, jak w przypadku kopytek z serem typu ricotta :) KLASYCZNE KOPYTKA Zamiast mocno przetworzonej mąki pszennej dodaję razową pszenną (bardzo dobrze wychodzi z graham typ 1850) lub żytnią (najlepiej typ powyżej 1000 ale może być 720) Naprawdę polecam spróbować któregoś z powyższych przepisów. Jeżeli wcześniej nie przygotowywałaś potraw na bazie mąki razowej, to proponuję wprowadzać ją małymi kroczkami. Czyli zakupić na początek mąkę o typie 750 w przypadku pszennej, albo typ 720 w przypadku żytniej, a następnie przechodzić do typu 1850 (graham) i później już do pełnoziarnistej typ 2000 (Podstawa w mojej kuchni - przetworzonej mąki typ 550 u mnie w szafce nie znajdziesz;)) SMACZNEGO :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze lepiej po prostu nie jesc kopytek? przerazaja mnie takie potrawy, ktorych surowce odbiegaja od normy na maksa. w sumie jedyne co w moim jadlospisie bylo (czas przeszly) az tak przerobione to slodycze lub biale pieczywo. wiem, ze domowe kopytka a slodycze to co innego ale chodzi mi o stan skupienia w jakim znajduja sie skladniki :) lepiej jesc kasze albo ziemniaki w naturalnej formie. po co uzywac jakiejkolwiek maki? maka to samo zlo. nawet razowa... moglabym sie ewentualnie skusic na nalesniki :) ale cala reszta odpada. w fazie zdrowego odzywiania jestem przeciwna kulinarnym wynalazkom :) i chyba do kopytek uzylabym jak juz chudego twarogu. polaczenie skrobii - a wrecz krochmalu z tluszczem nasyconym z ricotty? mmm :( no ale to ja. wiem, ze normalni ludzie gotuja :) i naprawde staram sie czasem przemoc do wyrobow skladajacych sie z wiecej niz dwoch skladnikow o wysokim stopniu przetworzenia ale nie umiem. chyba tylko w wigilie i w razie jedzenia slodyczy (z czym mam nadzieje juz koniec)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haendem - oczywiście, że każdy musi znaleźć swój własny sposób na dobre zdrowie i samopoczucie. Ale chemii organizmu nie przeskoczysz (i nie oszukasz ;)). Jest tak skonstruowany, że potrzebuje dziennie około 60 składników do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania. W innym przypadku po pewnym czasie rozpoczynają się w organizmie dysfunkcje (nadmiary jednych składników, niedobory innych) W żołądku wytwarzane są soki (o bardzo kwaśnym pH), które trawią spożyty pokarm i nie ma obaw, że musimy stosować do sporządzania potraw tylko maksymalnie dwa składniki (jak napisałaś: )"i naprawde staram sie czasem przemoc do wyrobow skladajacych sie z wiecej niz dwoch skladnikow" Węglowodany są wstępnie trawione już w jamie ustnej, natomiast białka i tłuszcze w żołądku - nie ma potrzeby rozdzielania składników, bo są i tak trawione w jednym żołądku. A po za tym jeszcze jedno. Jest bardzo dużo składników, które wymagają obecności drugiego składnika, żeby zostały lepiej przyswojone i wykorzystane przez organizm. Prosty przykład: Białka zbóż zawierają stosunkowo dużo aminokwasu metioniny i cysteiny, natomiast mało lizyny. Białka produktów mlecznych obfitują zaś w lizynę. Dzięki połączeniu w potrawie białek zbóż i białek produktów mlecznych - możemy zapewnić wartościowy, odżywczy posiłek (Podaję przykład dla ludzi zdrowych) Takich przykładów jest tysiące. Żeby zagłębić się w chemię organizmu, trawienia, przyswajalności i wykorzystania składników pokarmów polecam sięgnąć po fachowe książki z biochemii, a najlepiej rozpocząć studia z zakresu technologii żywności i żywienia człowieka (Uczęszczając na wszystkie zajęcia i dodatkowo zagłębiać się w różne tematy) Wtedy nie będzie żadnych wątpliwości co do tematyki żywieniowej Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem to wszystko. nie napisalam ze potzrbujemy maksymalnie dwoch skladnikow. napisalam o sobie ze ja tak lubie. i w dalszym ciagu uwazam, ze lepiej jesc najprostsze pokarmy. dostarczymy wbrew pozorom wiecej skladnikow niz z kopytek :) czy innych pierogow. stawiam na prostote. ps. studiowalam dietetyke ale rzucilam dla psychologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha. i jeszcze cos. ja mam problemy z zywieniem jak pisalam wczesniej, wiec nie lansuje moich sposobow. chce tylko napisac, ze znajomosc zasad zywienia nie oznacza jeszcze ze sa one przekladalne na kazde warunki zyciowe i zdrowotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×