Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

samotna_Marta

Rozwód, czy szukanie drogi wyjścia?

Polecane posty

Właśnie jestem po kolejnej kłótni z moim mężem i myśl o rozwodzie staje się coraz bardziej klarowna. Za 4 dni będzie nasza druga rocznica ślubu. Wcześniej byliśmy razem 7 lat. Mam 27 lat i jestem osobą dosyć rozważną, przynajmniej tak ocenia mnie otoczenie... poważna i nudna, bo zabiegana i zbyt mocno myśląca o przyszłości... Nie mamy dzieci... teraz widzę, że na szczęście. Czasem wydaje mi się, że Bozia celowo nie obdarowała nas potomstwem (pomimo 9-ciu lat znajomości) żebym miała możliwość odwrotu nie krzywdząc nikogo więcej tylko siebie i jego. Nie umiemy rozmawiać... umiemy być koło siebie, ale nie żyć razem ze sobą. Rozmawiamy, a on nie rejestruje moich słów, mamy problem, a on ma to w nosie - ja to mam rozwiązać. Może pogubił się w życiu, ale wygląda na to że lubuje się w tym stanie, bo tak mu łatwiej. Mieszkam u teściów i jestem nowym meblem w jego starym domu. Łudziłam się, że ta jego niezdarność zniknie z wiekiem, ale jest żle i lepiej nie będzie. Mam dosyć brodzenia w tym bagnie, przodem, sama... a za sobą nie chcę mieć już chłopca po ktorym zbiera się skarpetki. Szukałam męża, a poślubiłam chłopca (z wyboru) specjalnej troski. Teraz stoję przed pytaniem. Jestem jeszcze młoda, nie mam dzieci. Moje więzi z rodzicami osłabły, ale nie zostały zerwane. Mogę wrócić. Jakie kroki podjąć? Od roku leczę się u psychiatry, jestem po półrocznej sesji u psychologa, biorę tabletki przeciw depresji. Kiedyś częściej, teraz mniej myślę o odebraniu sobie życia, bo tkwienie w tej sytuacji mnie miażdży. Czy ktoś może był w podobnej sytuacji? Czy ktoś rozumie mój stan? Rozwód, czy szukanie drogi wyjścia?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zanim
zaczniesz oceniać jego, najpierw zastanów się nad sobą.Nikt nie jet bez winy ale przeważnie jak w tym domu jest to zależy od kobiety. Ta,która to zrozumie ,będzie szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika.mi
moze nie tak maz a otoczenie cie meczy? moze warto pomyslec o jakis wakacjach? potraktowac to jako ostatnia deske ratunku 7 letni zwiezek przed slumem o czyms swiadczy-poznalas go na tyle dobrze i zgodzilas sie wyjsc za niego, dlaczego teraz przeszkadza ci to co wczesniej nie stanowilo problemu? moze warto pomyslec o wspolnej terapii? skad masz pewnosc ze sytuacja nie powtorzy sie po raz drugi , rozwod to nie ucieczka,nie wiadomo co spotka cie pozniej, moze to samo? warto naprawiac, jezeli jestes wierzaca, modl sie czesto i pros o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Zanim"... U mojego męża w domu rodzinnym zawsze WSZYSTKO zależało od kobiety... stąd jego bierność z przyzwyczajenia. Nie nauczono go być towarzyszem, wyłącznie domownikiem. Jestem (byłam) silną psychicznie osobą... ale jak długo można prowadzić walkę (z trudami życia) bez sojusznika? Nie poddam się twierdzeniu, że to kobieta (z natury) ma ciągnąć wóz, a rola mężczyzny to tylko trzymanie się wozu... Mam rozumieć, że z racji płci i staromodnych przekonań o hierarchii w rodzinie jestem skazana na "gary", pogodzić się z tym i wtedy właśnie znaleźć szczęście??? Może zbyt dużo wymagam od razu... ale jak tłumaczyć motywy kiedy adresat nie czuje potrzeby ich zrozumienia????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mika.mi"... żeczywiście zmiana toczenia daje zmianę jego postawy, ale wiąże sie zawsze z koniecznością powrotu. Mamy liczną rodzinę, choć nie mamy dzieci. Trzy psy, dwa konie, kota, chomika i rybki. Żeby odejść od złego otoczenia trzebaby mieć własny dom, a żeby pomieścić taką "ekipę" (one dają mi odskocznię, szczególnie konie) musi być duuuuży dom za dużo pieniędzy... a tylu nie mam. Moja i jego rodzina wyznaje staroświeckie zasady... nie mieszkaliśmy razem przed ślubem, żadko nawet mogliśmy razem spędzić noc (tylko z rodzicami)... Tak na prawdę poznałam go dopiero po zamieszkaniu razem w jego domu... Tak na prawdę dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że łudziłam się, że z pewnych cech można wyrosnąć... jak się ich nie ma, to się ich nie nabędzie, bo nie odczuwa się potrzeby, ich braku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ppp22
hmmmm ,wyjedz sama na pare dni np. do znajomych i zastanow sie co bedzie dla Ciebie najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gyby tak
wszyscy myśleli to równie dobrze można by mieć pretensje że tyłek masłem się smaruje ale nie właściwym gatunkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mam pretensji, że trafiło mi się masło niewłaściwego gatunku... mam problem czy dorzucić do masła coś jeszcze żeby było lepsze, czy na jakiś czas zdecydować się suchą kromkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja uważam
,że zawsze warto do pieca dokładać,zawsze cieplej tym samym przyjemniej,jak zgaśnie wtedy możesz się martwić,może być jednak za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martusiu przecież ty
już postanowiłaś: szukasz sobie kochasia, a zachowanie twojego męża to wymyślony przez ciebie pretekst. a mówią, że facetom się nudzi. w tym przypadku ty się znudziłaś. szkoda, mogłaś być dobrą zoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrą żoną?!?! Dobrą bo... targającą na plecach cały ten kram, z mężem włącznie? A może taką, która zaciska zęby zawsze kiedy jest źle i robi dobrą minę do złej gry... A potencjalny kochaś byłby jeszcze większym pasożytem - nie mam zamiaru być żywicielem pośrednik dla kolejnego. Głodnemu chleb na myśli poprzedni rozmówco...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie macie dzieci,jak sama napisałaś, w tym wszystkim to pokrzepiające. Napiszę Ci coś, co moim zdaniem powinno przyświecać każdemu podczas wyboru partnera: ZNAJ SWOJĄ WARTOŚĆ... I teraz naPISZĘ coś, czegojestem pewna, jestem pewna tak samo jaktego że ponocy jest dzień- Tówj mąż nie zmieni się, będzie coraz gorszy-zasiedziały, leniwy,nudny. I chociaż inni obwiniają Cie, wmawiają okropnie niesprawiedliwe twierdzenie, że to jak jest w domu zależy od kobiety, to nie daj się zmanipulować. To Twoje zycie, teraz czujesz się samotna(do tegostopnia ze nawet obrałaś sobie taki nick)a co będzie potem ,z upływem czasu. Jednakz tego opiszesz jeżeli zdecydujesz się na rozwód musisz zmienić całkowicie swoje zycie.Zwierzęta, dom,pewnie finanse-towszystko zniknie. Jest jeszcze inne rozwiązanie-nie wiem czy to przerabiałaś- jeżeli kochasz męża to walcz.Rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Jeżeli nie kochasz moim zdaniem nie warto się katować,chyba ze chcesz byc do konca zycia matką Teresą,sfrustrowaną w środku,rozżaloną na mężą,tesciow, ze tak go wychowali itp. Moja wypowiedz jest moze chaotyczna,ale uważam ze ciagnac cos ,co unieszczesliwia jest po prostu ...źle. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika.mi
a masz mozliwosc wyjazdu sama? powiedz mezowi ze zle sie dzieje, chcesz odpoczac warto tez pomyslec o wlasnym lokum, nie jestem zwolenniczka mieszkania z rodzicami, no chyba ze na poczatek bo trzeba sie dorobic itp zaczniej robic cos dla siebie i nie patrz ciagle na meza i na to ile masz na glowie zaczniej wychodzic sama np dobrym rozwiazaniem moze byc wspolna terapia, najpierw odzielnie a pozniej razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martusiu
a jednak ci podpowiem: szukaj drogi wyjścia. Rozwód to ostateczność. Ale ty już postanowiłaś iść na łatwiznę. Szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tej chwili pozostaję w zawieszeniu... niczego jeszcze nie postanowiłam (pewnie ze strachu przed samotnością lub przed dokonaniem niewłaściwego wyboru). W tej chwili jeszcze jest czas żebyśmy OBOJE ułożyli sobie życie na nowo z inną może właściwszą osobą... ale skąd wiedzieć na pewno, czy my nie jesteśmy dla siebie właściwi??? Nie jest to palący problem do rozwiązania w tym tygodniu, przyszłym miesiącu, czy za rok... ale czas ucieka i być może (okresowe) męczenie się jest daremne. Może szczęście czeka na nas gdzieś indziej??? Zna ktoś telefon do "Wyroczni" z MATRIXA??? Ch***ra zgładzili ją w ostatniej części ?!?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już nie samotna i nie Marta
no niestety nie ma jednoznacznej, właściwej, dobrej odpowiedzi na Twoje rozterki.... Tyle ile małżeństw tyle problemów. Każdy może Ci radzić i przedstawić swój pogląd na podstawie własnych doświadczeń ale decyzję podejmij sama. Niezależnie od tego co postanowisz zawsze ktoś będzie niezadowolony, ktoś Cię potępi. Ja na podstwie własnego małżeństwa i rozwodu wiem, że nie można walczyć o coś czego nie ma. Jesteś młoda ale wiesz już jakie chciałabyś mieć życie, co w nim osiągnąć, jaki mieć związek i jakiego partnera. Oczywiście nasze marzenia odbiegają od rzeczywistości i na pewne kompromisy trzeba się zgodzić. Rozmowa najpierw we dwoje, rzeczowa, co chcesz a czego nie możesz zaakceptować. Jeśli nie samo nie możecie dojść do porozumienia to zgłoście się do poradni. Mam nadzieję, że Wam się uda i Twój mąż się zmieni. Mój się nie zmienił i nadal nie widział w swojej bierności nic złego dlatego wniosłam o rozwód. Ja wolałam się rozwijać i znaleźć kogoś kto czasami dmuchnie w moje skrzydła a nie tylko będzie mi ciążyć na plecach. I nieważne jak długo trwa związek przed małżeństwem - można byc z kimś przez cały okres szkolny czy studencki ale jak zaczyna się dorosłe życie to w partnerze szukamy innych cech niż w chłopaku ze szkolej ławki. Świadomość, że mamy obok siebie kogoś na kim możemy polegać, kto udzieli nam wsparcia w trudnych chwilach jest bezcenna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozwód czy szukanie drogi wyj
Oczywiście - drogi wyjścia. Rozwód jest najprostszą rzeczą, która można zrobić, a na niego jest zawsze czas. Pamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×