Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Splath

Notatki z wystawy - Patrick Gale.

Polecane posty

Zgadzam się z Tobą wiewiórka w 100%. Sprawa nie jest prosta i jednoznaczna i odpowiednio do tego to skomentowałaś. A czy Rachel była dobrą matką? No wg mnie niestety bardzo często (zbyt często) pokazywała, że nie... Jej więź z dziećmi wydaje się raczej mizerna, a i nieodpowiedzialne zachowania, o których wspomniałaś, też o tym świadczą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cat-cora
Według mnie była dobrą matką: kochała jak umiała. I o to chyba chodzi. Chodzi o to żeby kochać dziecko za które jest się odpowiedzialnym. Kochać to co się oswoiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie kochała jak umiała, to prawda. Ale czy to znaczy, że była dobrą matką? Jej dzieci odziedziczyły po niej wiele traum, przecież córka wyjechała przez jej oskarżenie, syn gej czuł, że nie do końca jest dla niej wystarczająco dobry....poz tym piękne były te chwile, które z nimi spędzała, każde urodziny, ale czy tym można zastąpić momenty kiedy zamykała się na długie dni w pracowni, kiedy była chora i kiedy dziećmi opiekował się tyko mąż. Ja powiem szczerze, że czytając książkę odnosiłam wrażenie, ze to wielka egoistka, zapatrzona tylko w swoją sztukę i dająca dzieciom minimum atencji, narzucająca swoje zdanie, może nie zawsze w prost, ale pokazująca bardzo dosadnie im swoje niezadowolenie, wywierając tym samym presje psychiczną. Dopiero poznanie jej historii w jakimś stopniu mi wytłumaczyło jej podejście, zrobiło mi się jaj szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Istotne jest to stwierdzenie, że "kochała jak umiała", więc właściwie była dobrą matką. No nie wiem... Czy każda matka, która kocha tak, jak umie (po swojemu, czyli może to oznaczać wiele rzeczy...) od razu jest dobra? Matka powinna chyba bardziej kochać tak, żeby dziecku było dobrze, żeby czuło się bezpieczne i kochane przede wszystkim... A z Rachel i jej dziećmi to tak było nie do końca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cat-cora
cytat: No właśnie kochała jak umiała, to prawda. Ale czy to znaczy, że była dobrą matką? Jej dzieci odziedziczyły po niej wiele traum, przecież córka wyjechała przez jej oskarżenie, syn gej czuł, że nie do końca jest dla niej wystarczająco dobry. Syn z tego co kojarzę nie przez homoseksualizm czuł się niewystarczająco dobry. Raczej przez to że chciał malować a Rachel była o to zazdrosna? To że jej problemy ze sobą wpływały na cała rodzinę - to jedno. Gdyby nie choroba pewnie byłaby lepszym człowiekiem. Ale czy to znaczy że była złą matką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, ze mogła być lepszą. Nawet nie chodzi już o to, ze chorowała i nie zawsze radziła sobie z wychowaniem dzieci. Jak dla mnie nie zawsze była sprawiedliwa i nie zawsze patrzyła na coś z punktu widzenia dziecka, ale częściej swojej, tak aby jej było na wierzchu i jej zdanie przeważało. Dzieci czuły się skrępowane w kontaktach z nią, nie potrafiły wyrażać tego co czują, ukrywały emocje, (np. sytuacja urodzin córki). Nie świadczy to dobrze o relacjach, a to rodzic powinien zapewniać dziecku swobodę i pełne zrozumienie. Nie wiem co Wy sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak, wiewiórka, moje odczucia są bardzo zbliżone. Ja czytając czułam wręcz złość i irytację, spowodowaną zachowaniami Rachel. I choć wiem doskonale, że to wszystko wynikało z jej choroby, to nie zmienia to faktu, że w moim odczuciu po prostu nie była dobrą matką. I w odczuciu jej dzieci było chyba dość podobnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dopiero po doczytaniu fragmentu o tym co spowodowało jej chorobę, trochę zmieniłam nastawienie do niej i zaczęłam ją w jakimś stopniu usprawiedliwiać. Ale czy właśnie takie doświadczenia mogą usprawiedliwiać niefajne kontakty z dziećmi, czy mogą cokolwiek usprawiedliwiać? Ja myślę, że do momentu kiedy nikogo się nie krzywdzi to można rozumieć postępowanie takiej osoby, ale przy wychowywaniu dzieci pewne zachowania mogą byc krzywdzące i wywierać wpływ na całe ich życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak myślę, ale z drugiej strony popatrz na to tak: jesteś na coś chora (nieuleczalnie), to jak myślisz - da się coś z tym zrobić? Da się to jakoś przeskoczyć? Może u Rachel to był właśnie jeden z takich objawów choroby nie do "przeskoczenia" i choćby niewiadomo jak się starała, to po prostu nie byłaby w stanie być inna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bratowa mojej znajomej była nieuleczalnie chora. Wiedziała że został jej rok życia. Mimo to zdecydowała się na adoptowanie dziecka. Namówiła do tego swojego męża. I dla mnie to był akt czystego egoizmu. Dziś to dziecko buja się pomimo matką mojej znajomej, moją znajomą i swoim ojcem. Bo on sam raczej ani nie był przekonany do adopcji ani chyba nie był na to gotowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz, też mi się wydaje, ze trochę to było egoistyczne, ale moze też chciała komuś pomóc przed śmiercią? A taka Agata Mróz? Wiedziała, że już ma mało szans a zaszła w ciąże zamiast brać chemie? To jest też egoizm i chęć zostawienia kogoś po sobie, dziecka które nie będzie miało matki czy najwspanialsza ofiara, chęć dania życia komuś nawet za cene własnego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Splath, przypadek, o którym mówisz to jak dla mnie również czysty egoizm:( Faktycznie, dziecko nie dość, że nagle znalazło rodzinę, to po krótkim czasie straciło przybraną matkę, a teraz jeszcze jest tak, jak mówisz... Dramat. A przypadek Mróz też od razu przyszedł mi do głowy i też pomyślałam, że to jednak inna sytuacja, inna postawa. Ona, mimo ciężkiej choroby, mimo ogromnego ryzyka, postanowiła dać to, co najcenniejsze - życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, czyli ile przypadków tyle interpretacji. książka właśnie mi to uświadomiła, ze nie należy oceniać po pozorach, pod ten sam wątek podciągać wszystkich tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak myślę... Bo skoro czytając "Notatki" moje odczucia co do Rachel zmieniały się ze strony na stronę, to tak samo może być przecież w prawdziwym życiu, w przypadku prawdziwych ludzi. Bardzo ciężko jest poznać kogoś tak do końca... i być czegokolwiek/kogokolwiek naprawdę pewnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agata Mróz była zdecydowana na chemię - zaszła w nieplanowaną ciążę. Gdy się dowiedziała że jest w ciąży postanowiła urodzić. Dla mnie to trochę inna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cat-cora
A jaka jest różnica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×