Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

deina305

PORÓD I OPIEKA PO PORODZIE... URAZ PSYCHICZNY.....

Polecane posty

Cześć dziewczyny postanowiłam założyć taki temat, bo chcę żebyście opisały o swoich NIE MIŁYCH doświadczeniach podczas porodu jak I podczas opieki po porodzie. Chyba nie jestem sama?...może zacznę od siebie,że rodziłam dwa lata temu i po prostu NIGDY NIE ZAPOMNĘ TEGO PORODU i personelu! miałam okropne bóle krzyżowe...nie miałam siły przeć.... żadnych środków przeciwbólowych nie dostałam... dziecko chyba za bardzo nie chciało pchać się na świat,męczyłam się kilka godzin...później przybiegli lekarze,zaczęli kłaść mi się na brzuch i wyciskać córkę...w końcu wyszła...okazało się później że ma złamany obojczyk.... położne były bardzo nie miłe :( moja córeczka wogóle miała plecki i nóżki podrapane,a nie które położne nie zaprzeczę: miały dość długie pazury... już nie wspomnę o tym że jak miałam ją nakarmić pierwszy raz piersią to położna wleciała do sali, dała mi dziecko powiedziała: do karmienia i szybko wyszła, nie zdążyłam zapytać jak mam ją prawidłowo przystawić itd tr Czy Wy też miałyście przykre doświadczenia związane z porodem itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było jeszcze więcej nie miłych sytuacji, które doświadczyły też moje koleżanki,ale opiszcie jak było u Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
wiesz co, obojczyk złamany to najmniejszy problem, mój syn tez miał ten uraz okołoporodowy, a oprócz tego w wyniku źle odebranego porodu wylewy krwi do mózgu, liczne krwiaki, niedotlenienie, podejrzenie porażenie mózgowego. teraz ma półtora roku, mamy za soba ponad rok rehabilitacji i jest prawie wszystko w porządku, niestety wszystkiego nie udało się wyćwiczyć. O sobie nie chce mi się juz pisac jak byłam potraktowana i jak się czułam. Mam już ten etap za sobą. Przez pół roku nie mogłam znieść dotyku męża, kochac się zaczęliśmy dopiero 8 m-cy po porodzie, a niedługo mam zabieg, bo położna i lekarz spieprzyli sprawę i muszę mieć "naprawione" krocze żeby wreszcie przestało boleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
wiem, ze nie powinnam, ale w tej sytuacji polecam ci forum na gazeta.pl dobry poród, to forum z ekspertem, jest tam dużo w ątków, które ci pomogą. Polecam, ja tam przeszłam swoista terapię aby otrząsnąć się z tej traumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a niektorzy twierdza
ze dziecko to najwieksze szczescie... Nie wiem czy bym byla gotowa na takie poswiecenie :( Wspolczuje Wam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam tydz po terminie, a ciągle nie było znaków zbliżającego się porodu....żadnych bóli itd.... jedynie dziecko "rzucało mi się w brzuszku" powiedziałam o tym lekarzowi ale on to zbagatelizował (wypowiadałam się we wcześniejszym temacie o USG), dał mi skierowanie do szpitala. Następnego dnia byłam w szpitalu już rano (bo tak mi kazał przyjść) i zaczęło się.... chodziłam po korytarzy z kroplówką na wywołanie skurczów...ale nic nie wywoływało...skakanie na piłce....co chwile badanie czy jest już rozwarcie... sprawdzanie czy są już skurcze...ale ciągle nic... rozwarcie w końcu miałam, w końcu miałam skurcz położna czy mnie boli...a ja mówię,że "nic mnie nie bolało" i tak chodziłam do godz 12...13...14....15... o godz 15 podłączyli mnie pod KTG, a tu tętno dziecka zanika...położna poleciała po lekarza..lekarz przybiegł...posłuchał tętna...zaraz dzwonił na sale operacyjną...wszystko działo się tak szybko... wszyscy biegali a ja się aż popłakałam ;( jeszcze jak wieźli mnie na sale operacyjną to cały czas słuchali tętna aparatem... jeszcze najlepsze jest to że wjeżdzają ze mną do windy tą dla łóżek (byłam goła,przykryta jakimś kawałkiem prześcieradła z założonym już cewnikiem, a tam jacyś ludzie...kurw**** położna nawet ich nie wyprosiła (winda dla odwiedzających była obok) na dodatek jeszcze się przyglądali i gadali między sobą... później dostałam parę razy znieczulenie w kręgosłup bo ciągle kłuł nie w to miejsce co trzeba mimo że się nie ruszałam... okazało się że dziecko było owinięte pępowiną...byłam w takim szoku...jeszcze parę dni jakbym miała siedzieć w domu to by się chyba moje maleństwo udusiło....a po cesarce leżałam jak kłoda sama na sali... przyszła położna otworzyła balkon (to był marzec) a najlepsze jest to,że jak mi się zrobiło zimno...i zadzwoniłam po położną,żeby zamknęła balkon (bo przecież nie mogłam wstać) to wleciała i mówi: no niech Pani nie przesadza.... heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcę żeby ten temat był potraktowany jako ŻE PORÓD JEST TRAGICZNY i żeby kobiety nie rodziły, ale chciałabym żebyśmy zaczęły mówić co się dzieje w niektórych szpitalach i jak jesteśmy traktowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio na TVN-ie był taki program, i tam był zaproszony mąż pewnej kobiety, który APELOWAŁ O LEPSZY PORÓD... jego żona rodziła w bólu i bez żadnych środków przeciwbólowych , mimo że prosiła, podobno ona taka malutka i drobniutka...a dziecko ważyło ok 4kg i nie mogła urodzić... napisał nawet podziękowania dla lekarza który był przy jej porodzie: DZIĘKUJE DOKTOROWI ***** ZA TO ŻE MOJA ŻONA RODZIŁA JAK KOBIETY W ŚREDNIOWIECZU.....podobno tego lekarza zwolnili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też miała straszna opiekę :( w warszawie na solcu. położyli mnie do łóżka podłączyli ktg a jak chciałam wstać na siusiu to podali basen, cały poród zamiast chodzić, skakać czy iść pod prysznic leżałam i to co chwilę rozkładali łóżko aby było w pozycji poziomej a ja je rozkładałam abym bardziej siedziała bo było mi tak wygodnie. miałam znieczulenie za 600 zł ale dziś wiem że to wywalone pieniądze w błoto bo i tak traciłam przytomność z bólu i zmęczenia. Jak zachciało mi się kupę i poprosiłam o basen, bo i tak wiedziałam ze nie wstanę, to zaczęły mi wmawiać że to skurcze parte, prosiłam kilka razy aż wreszcie narobiłam pod siebie. po porodzie zaczęła się nagonka i wmawianie mi ze jestem złą matką bo nie chce karmić piersią, mówili mi nawet że ich nie obchodzi że nie chcę karmić i w szpitalu mam karmić a jak stad wyjdę to mogę sobie robić co chcę :( jeśli kiedykolwiek zdecyduje się na 2 dziecko będę rodzić w prywatnej klinice i to przez cc bo mam z byt dużą traumę żeby rodzić jeszcze raz naturalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jedynie mam uraz psychiczne do przebiegu mojej ciąży: całą ciąże miałam zagrożoną...chodziłam do przychodni na zastrzzyki na podtrzymanie ciąży...musiałam brać 3x dziennie no-spe, leżałam w szpitalu pod kroplówkami na podtrzymanie ciąży.... na dodatek w 7 msc-u wykryli dystrofię płodu (że dziecko jest za małe jak na dany tc) znowu szpital leżałam 2tyg pod kroplówkami "na dokarmianiu"... i nie zapomnę słów lekarza który robił mi USG w 5 msc-u...leżę a on: O BOŻE CZEMU TO DZIECKO MA TAK NISKO GŁÓWKĘ!! O JEZU ONO LEŻY NIE TAK JAK TRZEBA!!! poryczałam się na tym łóżku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
promują rodzenie po ludzku, żyjemy ponoć w prorodzinnym kraju ale jak widać to tylko puste slogany a my nadal jesteśmy traktowane jak śmieci a szkoda bo nasze dzieci na te wszystkie mendy szpitalne będą pracować na emerytury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi koleżanka ao tym jak jej znajomą położna potraktowało jak już nie mogła przeć - "wcześniej to wiedziałaś jak nogi rozłożyć"....dla mnie chamstwo i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
FRANKAZWARSZAWY...zgodzę się z Tobą...a najlepsze jest jeszcze reklama jaką narzuca sobie szpital: poród rodzinny...poród w wodzie...znieczulenia...a co do czego TO NIC NIE MA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi koleżanka opowiadała o tym jak jej znajomą położna potraktowała jak już nie mogła przeć - "wcześniej to wiedziałaś jak nogi rozłożyć"....dla mnie chamstwo i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj poród to masakra rodziłam 10 h w bólach strasznych i połozna ciagle urodzisz zobaczysz urodzisz ja sił nie miałam masaz szyjki byl tyle razy ze nawet nie pamietam wiem ttylko że bolało strzsznie masowała bez wyczucia jak swinie chyba mialam szcescie ze było tłoczno na porodówce i wezwali do mnie innego lekarza zbadał i pamietam słowa ona nie urodzi szybko cc bo za długo to trwa posipiech bieganina a ja ledwo juz patrzyłam na oczy ten sam lekarz mnie kroił juz po wszytkim jak zobaczyłam synka moje serce nie wytrzymało odleciłam zaczeli mnie ratowac męzowi nic nie mowili tyko zaraz chwileczke potem było juz super opkieka była fajna pomagały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedys chcialam dwojke dzieci teraz o NIE !!! chyba że od razu zapłace za cc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też chciałam mieć dwójkę dzieci...ale po tym wszystkim....wiem że nie musi być tak jak przy pierwszym porodzie...ale.... najgorzej wspominam to "wyciskanie dziecka" tego najbardziej się bałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zwłaszcza,że słyszałam jakoś w tv o mamie dziewczynki,która zbierała pieniążki na rehabilitację dziecka,bo lekarze przy wyciskaniu jej córeczki...zrobili z niej kalekę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam pytanie do kobiet po porodzie ;) Czy zwracałyście uwagę (kłóciłyście się) położnym, pielęgniarką za złe i beznadziejne traktowanie po i podczas porodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania12042008
ja rodziłam od 3 rano do 19.15 krzyczałam z bólu cięzko było , ale jak zobaczyłam synka wszystko przeszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi2608
jak czytam Wasze wypowiedzi to wiem, że dobrze zrobiłam rodząc w prywatnej klinice i każdemu polecam całym sercem, to jest jak raj na ziemi, zero bólu, sami przemili ludzie i każdy na twoje zawołanie a i pomagaja bardzo a nawet wsio sami robią oprócz karmienia piersią hihihi! ja wspominam poród cudownie i jakbym miała rodzić to tyko w prywatnej klinice!to jest dopiero coś cudownego matko każdemu tego życze!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: Anai_chan wiesz co, jakoś nie miałam odwagi na to by się z nimi kłócić...ja po prostu myślałam,że tak to wszystko wygląda, być może dlatego że to był pierwszy poród... zwróciłam uwagę położnej co do zadrapań u mojego dziecka to się głupio śmiała,że: dziecko się samo podrapało..po tym jak jej to powiedziałam to już całkiem chodziła jakaś "sfochowana"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi2608
ja piszę z p-tu widzenia pacjentki takiej kliniki, ja swój pobyt cudownie wspominam! chirurg która mnie operowała juz czekała na mnie przy wejsciu, przewitała sie i opowiedziala co bedzie robiła a anestezjolog to mnie rozśmieszał do łez w trakcie cięcia cesarskiego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania12042008
miły podarunek dla położnej ...jeszcze czego,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CO DO ZADRAPAŃ U DZIECI to się zgodzę... rozumiem że dziecko może się zadrapać na buzi itd ale na nogach!!! albo plecach!!!!!! a sama widziałam jakie to nie które położne paznokietki zapuszczają heh pracuje przy dzieciach i żeby mieć takie pazury... no w sumie czemu nie...przecież jak coś to zadrapie obce a nie swoje dziecko....heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to możliwe, że część z nas ma tak przykre i często traumatyczne wspomnienia z porodu i pobytu w szpitalu?! Przecież narodziny dziecka, pierwsze chwile z nim, pierwsze karmienie, przewijanie powinny być jednym z najszczęśliwszych przeżyć w życiu kobiety. Dlaczego tak nie jest...?! Czytając te wypowiedzi znów łzy napływają mi do oczu, bo znów przypomina mi się pobyt w szpitalu po porodzie. Rodziłam w Poznaniu na Polnej. Zanim zdecydowałam się na ten szpital mnóstwo o nim się naczytałam (oczywiście niezbyt pochlebnych opinii). Dlatego chciałam rodzić gdzieś indziej, ale za namową rodziny zdecydowałam jechać tam. No i to był błąd... Najpierw rodziłam 9,5 godziny naturalnie. Co chwilę przychodził inny lekarz do badania i każdy mówił co innego. Byli bardzo niedelikatni, ich badanie bolało bardziej niż skurcze. Przy 10-cio centymetrowym rozwarciu przy badaniu już z bólu krzyczałam, na co lekarka zirytowanym tonem pyta „Co się dzieje??!! Ona mnie pyta co się dzieje?? To ja powinnam o to zapytać! W końcu kazali mi przeć jednak dziecko się cofało. Stwierdzili, że jest okręcone pępowiną więc szybko zabrali mnie na cesarkę. Dodam, że lekarka dwa razy kładła mi się na brzuch próbując wypchnąć dziecko. Dopiero po kilku tygodniach po porodzie dowiedziałam się, że zabieg Kristellera (tak to się fachowo nazywa) jest zabroniony!! W sumie po 11 godzinach urodziła się moja córeczka. Okazało się jednak, że nie okręcenie pępowiną było przyczyną komplikacji, ale niewspółmierność porodowa (zbyt duża główka dziecka w stosunku do mojej miednicy) i położenie odgięciowe (dziecko ułożone nosem do wyjścia zamiast czubkiem głowy i twarzą do moich pleców zamiast do brzucha). Podejrzewam, że gdyby ktoś pomyślał i przed przyjęciem na porodówkę zrobił mi usg nie musiałabym się tyle męczyć próbując urodzić naturalnie. Jednak to co przeżyłam na oddziale położniczym było koszmarem. Do pierwszego karmienia podali mi córeczkę. Malutka miała kłopoty żeby się przyssać, ja natomiast nie umiałam jej podać prawidłowo piersi. Do drugiego karmienia też mi ją podali i na tym koniec. Kiedy poprosiłam o pomoc w przystawieniu dziecka do piersi pielęgniarka rzuciła mi na brzuch poduszkę (na brzuchu miałam ranę po cesarce!!!) na nią dziecko. Jedną ręką trzymała małej główkę, drugą trzymała moją pierś i wpychała jej do buzi. Mała strasznie krzyczała a ta dalej. W końcu jakoś udawało mi się przystawiać ją samą do piersi, jednak żadna pielęgniarka nie chciała mi jej podać. Ja sama ledwo co schodziłam z łóżka a co dopiero jeszcze dźwigać dziecko (moja córka ważyła 3650). Pewnej nocy mała strasznie płakała, nie wiedziałam co jej jest, stałam nad nią i płakałam razem z nią, krew leciała mi po nogach, a żadna pielęgniarka nawet się nie zainteresowała. Po środki przeciwbólowe też niewolno było nam dzwonić: „Pani przecież może chodzić!" Taka była odpowiedź pielęgniarki! Więc po ścianach z zaciśniętymi zębami się szło. Gdyby nie moja mama i mąż chyba bym tam do końca zwariowała. Odwiedziny były jednak tylko 3 godziny. Rozmawiali z lekarzem, który zgodził się mnie wypisać jeden dzień wcześniej, bo miałam już początki depresji. Gdyby tego nie zrobił wyszłabym na własną prośbę. Piszę to jako przestrogę dla innych kobiet, które rozważają poród właśnie w szpitalu na Polnej w Poznaniu. Ból fizyczny przy porodzie i tuż po nim nie był tak straszny jak ból psychiczny. O fizycznych trudach porodu już zapomniałam, jednak o tym jak mnie tam traktowano jeszcze chyba długo nie zapomnę. Czasem jeszcze myśląc o tym trudno mi opanować łzy, chociaż wiem, że nie warto mi tego rozpamiętywać. Jest to jednak silniejsze ode mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filoloeng
Upominek????? Jakiś żart chyba!!! Za darmo nie przychodzisz do roboty, chyba, ze taka charytatywna jestes- w co watpie. Nie no szzczyt wszystkiego upominek!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×