Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie ja pierwsza nie ostatnia

dzisiaj się z nim rozstanę...

Polecane posty

oczywiscie ze jak przychodzi co do czego to PŁACZ, bo on mial z toba dobrze, wiedzial zawsze ze i tak jak cie oleje, to mu wybaczysz. bylo mu wygodnie, podobnie mojemu. teraz tylko mozesz wyciagnac wnioski na przyszlosc, ze w zwiazku nie mozna sie prosic o milosc , trzeba znac swoja wartosc. na przyszlosc wiesz juz, jakiego faceta nie wybierac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ja pierwsza nie ostatnia
on się nie spodziewał, że ja chcę to zakończyć. nie wiedział po co mu jego rzeczy oddaję. dlatego wiem sun6 że masz rację, zawsze mu wybaczałam, zawsze. teraz będę żyła dla siebie, będę robić wszystko pod siebie i nie będę żebrać o uczucia. Dokładnie tak - znam swoją wartość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samoo zycie oł jeee
Kochane kobietki... w moim związku jest odrobine podobnie, i może pomyslicie sobie, że jestem szalona, mam niepoukładane w głowie, ale zdąrzyłam sie juz przezwyczaić do takiego zachowania mojego faceta...po prostu przymykam na to wszystko oko, nauczyłam sie takze nie przyznawac mu racji w każdej sytuacji co wcale nie było proste. nikt nie jest idealny niestety, natomiast nie wyobrazam sobie by kiedykolwiek wśród znajomych badz bez traktował mnie jak znajomą...co to to nie ! zawsze jest przy mnie, trzyma mnie za reke, przytula, pyta czy nie jest mi zimno, czy nie zgłodniałam, o ktorej mam ochote wracać do domu ...nie zwraca uwage na znajomych, bo dla niego ja jestem najwazniejsza...a to , że czasami uwaza sie za pępka swiata, za osobe ktora wszystko wie najlepiej, ktora jest najmadrzejsza i perfect to..hmm norma po prostu, oczywiscie w moim mniemaniu, bo ja w takiej sytuacji przyznaje mu racje a swoje i tak wiem..on jest zadowolony a i ja nie narzekam ...czasami oczywiscie zdarza sie ze sie kłocimy, ze sa ciche dni ale potem dostaje smsa , ze mnie bardzo kocha i przeprasza...wiec w sumie przez owy czas stara sie wszystko przemyslec i wie ze cos zle zrobił, ze moge byc na niego zła i mam do tego pełne prawo... autorko nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc Ci abys jak najmniej przezyła to rozstanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ja pierwsza nie ostatnia
wiesz, ja naprawdę przymykałam oko na wiele spraw... Stwierdziłam jednak, że nie chcę być z kimś, kto nie potrafi pokazać się jak mężczyzna i facet który jest ze swoją dziewczyną, bo wyjdzie na pantoflarza! Tu właśnie tkwi sedno - bo nie ja byłam dla niego najważniejsza, to otoczenie, znajomi byli na piedestale. Więc po co się starać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko u mnie bylo identycznie:) typ macho, zgrywa twardziela, kumple najwazniejsi, a jak przyjdzie co do czego to ryczy. ja sobie nawet wypisalam plusy i minusy jego, wyszla przewazajaca liczba minusow... wiem, ze na pewno go kochalas, ja swojego tez bardzo, ale po prostu pewnego dnia po kolejnej akcji, cos we mnie peklo i stwierdzilam, ze dluzej juz nie wytrzyam, ze takiego męża nie chcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samoo zycie oł jee
nie wyobrazam sobie tez , aby moj facet szedł sobie na dyskoteke, do baru pubu sam z kolegami beze mnie, po prostu mamy taka umowe, ja rowniez bez niego nie ruszam sie na imprezy ...wszedzie razem ,tak jest nam najlepiej.oczywiscie nie kazdemu taki układ odpowiada, ale mnie tak.ufamy sobie oczywiscie bezgranicznie ale i tak sie bez siebie nie ruszamy nigdzie,natomiast nie jest tak, ze ja siedze w domu on równiez i poki sie nie spotkamy nic nie robimy, nie tak nie jest, on wychodzi do kolegów porozmawiac itd, ale nie biegna od razu na balety, ja robie podobnie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do samo zycie: to co jest nie tak w twoim zwiazku? to ze on zawsze musi miec racje tak? faceci..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pij
I jak się trzymasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ja pierwsza nie ostatnia
całkiem znośnie, muszę nawet przyznać... generalnie i tak lepiej niż wczoraj, może dlatego, że tyle osób jest przy mnie... W każdym razie dzisiaj dla poprawy humoru kupiłam sobie chociażby perfumy - nie mogę zdzierżyć tych poprzednich :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dopiero wszystko przede mną
Kochane, prześledziłam topik, sytuacja jak u mnie. Zazdroszczę Ci autorko, że miałaś i masz tyle siły w sobie, dopiero wszystko przede mną, to co Ty już masz za sobą. Rozstawałam się z Nim tyle razy... I zawsze się łamałam. Teraz bardzo chcę krzyknąć że to KONIEC. Nie wiem czy starczy mi sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie chodzi nawet o sile dzieczyny, bo sile to kazda z nas ma w sobie taką, o jaką siebie samą nawet nie podejrzewa. tu chodzi o wytrwalosc i konsekwencje w dzialaniu i o konkretna decyzje. zadaj sobie pytanie czy chcesz tak zyc, czy moze jestes wiele wiecej warta?? ja teraz juz wiem, ze to drugie, ale mi to zajelo 9 lat, wiec nie chce was pouczac:) z 2 strony nie chce tez zebyscie tracily czas, bo taki typ sie nie zmieni, tylko my naiwniaczki wierzymy w takie bajki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jesli chcecie dziewczyny pogadac, to jak najbardziej bo ja juz mam to wszystko za soba:) (ufff na szczescie..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ja pierwsza nie ostatnia
mija miesiąc od podjęcia decyzji. Melduję tylko, że w okresie tym było duuużo zawirowań (dowiedziałam się m.in. od 'życzliwych' o jego bardzo częstych spotkaniach z jakąś panienką - kategorycznie zaprzeczył, że mnie zdradził - suma summarum uważam, że to i tak nie na miejscu np. HERBATKI o 1 w nocy). Przeszłam już etapy smutku, następnie gniewu (ciągły kontakt z jego strony, głupie rozmowy o tym jak bardzo mu mnie brakuje), irytacji... A teraz? Zaczynam nowy etap. Chcę poznawać nowych ludzi, czerpać z życia wszystko to, co ma do zaoferowania. Doszłam do wniosku, że podjęłam najsłuszniejszą decyzję, jaką mogłam podjąć, warto się szanować NAWET jeśli się to wiąże z cierpieniem. To rada szczególnie dla tych kobiet, które tkwią nieszczęśliwe w związku (no bo plany, bo znamy rodziny, bo wspomnienia, przyzwyczajenia) - NIE WARTO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRATULUJE kochana!! ZYJ PEŁNIA ZYCIA! TRZYMAM KCIUKI!! moze i ja nie dlugo zdobede sie na rozstanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hohohoho Co ja tu czytam ! Autorka to prawie jak moja była, że nie wyobraża sobie męża takiego, że nie jest szczęśliwa itp itd. nawet data rozstania podobna ale szczegóły troche inne ;) . Więc tak - ja też zostłem ,,zostawiony'' bo czuła się nieszczęsliwa, bos uie wypaliła.. tylko dlaczego kobiety do jasnej anielki nie powiecie pwrost wcześniej że jesteście ,,nieszczelsliwe'' - facet ma być duchem swietym,żeby to wiedzieć ? Ja straciłem miłość mojego życia, bo poczułem sie zbyt pewnie gdy ją zdobyłem i tu sie do tego przyznaje-możecie mnie za to zjechać... teraz mam nauczke,że o miłośc trzeba sie starać, dbać i sie poświecać.... ale to nie bylo tak,że wogóle sie nie starałem, po prostu kobiety muszą też mówić o swoich potrzebach..moja sie przyznała,że za malo na te tematy rozmawialiśmy.. oj mam, ja też w oczach mojej byłem nierobem, sknerą itp itd. teraz, dzieki niej, zacząłem sie zmieniać, dbam o siebie, ide niedługo do nowej pracy, ale co z tego ? wiem,że takiej cudownej kochajacej kobiety nigdy nie spotkam. mamy kontakt na GG i sms, nawet dzis gadalismy pytała sie jak u mnie zmiany ..itp.. zmienie sie dla siebie, na milośc nie mam co liczyć. żałuję 2 rzeczy.. ze nie zmieniłem sie wczesiej, a dwa,że nie zapaliło mi sie w glowie czerwne swiatlo, jak jeszcze przed spotkaniem w realu, ze zostawila rok wczensiej swojego byłego z ktorym była 2 lata ..ze on tez obiecal zmianya le sie nie zmienil itp itd. wiec..ja sie zmienie i jej pokaże. wiem ze na razie nie ma nikogo, strasznie bym cchial, zeby wrociła, bo nawet moi znajomi ktorzy ja poznali, mowili ze znaalzlem sobie w koncu swietna kobiete ktora o mnie dba.. bylismy razem pol roku...ja nie udawalem maczo, ja po prostu zachowywalem pewien dystans, nie zaangazowalem sie od razu, nauczony zlymi doswiadczeniami z poprzedniego zwizku.. myslalem ze nie mozna byc za dobrym.. i chyba przegialem pałkę....teraz bedę pokutował za to każdej samotnej nocy do końca zycia. z tym,że ja nie byłem taki jak niektorzy tu opisywani - nigdy sie jej nie wstydzilem, czesto zapewnialem o uczuciach, a gdys ie rozstala, owszem, bylo mi smutno prawie a z do łez,..ale nie wydzwanialem, nie blagalem o powrot..postanowilem dawać dyskretne znaki... ze ją wciaz kocham.. i mi na niej zależy, ze jeśli ma jakis problem to ja jej pomoge, czy pogadam.. ona nawet nie chce bo mysli ze cierpie..a ja cierpię tak i tak i bede cierpiał.. przez to ze nie docenialem tego co mialem, wiem,że wole juz obie z nia zcasem pogadac na GG , i wspoominac ogladajac nasze zdjecia, niz byc z kimś z musu, bo tlyko tą osobe skrzywdze.... miłosć przychodzi nagle i odchodzi walac dzrwiami... i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ja pierwsza nie ostatnia
Jacku - w tym momencie w niektórych kwestiach przypominasz mi mojego byłego... Jednakże uważam, że samo uświadomienie sobie swych błędów to już poważny krok naprzód i gdybym była na miejscu Twojej byłej kobiety to na pewno rozważałabym możliwość powrotu (wychodząc z założenia, że terapia szokowa zadziałała, w przeciwieństwie do delikatnych aluzji czy czegoś w tym rodzaju). U mnie sytuacja jest inna - wiem, że on żałuje (rozmawiał o tym z naszym wspólnym kolegą), ale... on się nie zmieni. On się nie chce zmienić, mając pełną świadomość popełnionych błędów. Woli iść na łatwiznę, emocjonalnie jest niestety dzieckiem jeszcze... a ja już go wychowywać ani wskazywać paluszkiem co dobre a co złe - nie będę. Wydaje mi się, że sam fakt, że tak szybko się pozbierałam, raczej nie świadczy o jakimś głębszym uczuciu do tego człowieka. Wypaliło się już duuużo wcześniej, wraz z pierwszymi poważnymi wątpliwościami. Dobrze mi teraz tak jak jest, wiem w końcu na czym stoję i w którą stronę iść :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srikitiki
up!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tez teraz
zastanawiam się nad rozstaniem, bo mam sytuacje identyczna... ale chynie nie mam tyle sily :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ja pierwsza nie ostatnia
Witam Was po półrocznej przerwie :) stwierdziłam, że znajdę i odkopię mój stary wątek, dam Wam znać co się pozmieniało, gdyż chcąc nie chcąc - zmieniło się dużo. Po rozstaniu stety niestety ze względu na różnego rodzaju projekty, zadania, wspólnych znajomych byłam skazana na przypadkowe spotkania z exem. Stosunki ewoluowały w tym czasie z 'żadnych', do całkiem niezłych. Ex jednak tak postępował z innymi ludźmi, że pozostał sam, większość jego znajomych się od niego odwróciła, generalnie swoim egoizmem nawarzył sobie piwa, które niełatwo było mu wypić. Jakieś 3 miesiące temu, na jednym ze spotkań poprosił mnie o rozmowę. To była pierwsza, normalna, a zarazem szczera rozmowa, jaką kiedykolwiek mieliśmy. Przeprosił mnie za wszystko, wyszczególniając wszystkie swoje błędy. Po kolei wymieniał wszystkie swoje zachowania, które tak bardzo mnie bolały... Nasz kontakt stawał się coraz lepszy, lepszy niż na początku związku, spotkania codzienne w każdej wolnej chwili (co się nie zdarzało). Obecnie mogę powiedzieć, że (chyba) jesteśmy znowu razem. Chyba - gdyż nadal potrzebuję trochę czasu, żeby zaufać na 100%, dlatego celowo unikam słowa 'związek'. Podsumowując - rozstanie dało mu tyle do myślenia, że niedługo idzie na terapię w związku ze swoimi wybuchami złości (jego własna inicjatywa), stara się ile może, ciąga mnie wszędzie ze sobą ;), szanuje, rozmawia kiedy widzi, że coś robi nie tak. Nie kłóciliśmy się od 3 miesięcy! Piszę o tym tylko dlatego, żeby pokazać Wam, że czasem warto zerwać. To naprawdę daje dużo do myślenia i wbrew pozorom... ludzie się zmieniają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jastinka ; )
Życzę dużo szczęścia :** Mam nadzieję, że wyjdzie wam jak najbardziej :) oto przykład prawdziwej miłości ZMIANA Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie : )) < panią bo mam 15 lat : D >

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×