Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Abortena

moja mała-wielka rozpacz...

Polecane posty

Gość Abortena

Nie bede opisywała wszystkiego od początku do końca to bez sensu... zaufałam..pokochałam a on złamał mi serce:( mało tego,bo mamy dziecko:( planowane.sam naciskał.ja mam jeszcze jedną córkę z pierwszego związku.jej ojciec nie żyje.zabił się po kilku latach"piekła"jaki mi zgotował. juz w końcówce ciąży były awantury,później troche lepiej,ale później znów źle. przestał mnie dostrzegać a kiedy zwracałam dosadnie na to uwage działo sie piekło...a później,ze awantura była z mojego powodu..bo mówię,zwracam uwagę i nie podoba mi się coś a dokładnie to jakim stał się człowiekiem. grał mi na nerwach doprowadzając do obłędu.uderzał w najczulszy punkt,doprowadzał do takich nerw..a później,ze to moja wina,bo znów wszystko przez moją mordę. olał mnie jako kobietę,jako swoją kobietę.zachowywał się jak..no właśnie sama nie wiem jak kto? w nosie miał wszystko.dosłownie wszystko.robił na złość a na swoją obronę miał znów moje zachowanie:O:O i tak w kółko... strasznie mnie wykanczał.zastanawiałam się dlaczego... i miałam totalną pustkę w głowie. rozmawiałam,próbowałam to ratowac..nie dało się...nie widział powodów by się zagłębic w ten caly kocioł,nie wykazywał chęci. przestał wracac na noce i wtedy kazałam mu się wynieść mówiąc ,ze tak sie żyć nie da.. poszedł nie odwarcając się za siebie. dla kogoś innego,dla kogoś komu mimo popełnionych błędów dalej zależy na tym co stworzył-hasło wyprowadzka to chyba ostateczny moment by otworzyć oczy. nie otworzył.poszedł.kontakt straszny.moje łzy.ból.rozczarowanie i bezradnosć. walka z myślami jak mógł się tak poddać. a on,że to wszystko moja wina.non stop.nie widział nic innego tylko to.że to ja zniszczyłam. nawet nie dał nam szansy.nie chciał. przestaliśmy dla niego istnieć.dosłownie.twierdził,ze mojej miłości nie było.a jego była jak najbardziej.i znów,ze to moja niewyparzona gęba jest temu winna.wiedział,ze cierpiałam. napewno zdawał sobie sprawę,ze gdyby tej mojej miłości nie było to śladu cierpienia tez by nie widział.ale widział a twierdził,ze tak nie jest.patrzył mi w oczy i powiedzial,ze jestem kłamcą. odrzucił. rozerwał serce na strzępy. pozwolił zwątpic we wszystko. zmusił bym przestała wierzyc w miłość. dzis już wiem.miłości nie ma. nigdy nie będzie.to tylko puste słowa. walczyłam.najpierw o nas,poźniej o to by nie zapomniał o swojej rodzonej córce. nic nie przyniosło skutku. działał na zasadzie-wszystko mi wolno.nie chciał się porozumieć jak człowiek.móił,ze nic nie bedzie ze mną ustalał bo będzie przychodził do dziecka wtedy kiedy bedzie chciał.chyba robił to specjalnie bo widział,ze wtedy gasnę...ale nie odwiedzał małej prawie wcale.zaczeło się to 3,5 miesiąca temu. wczoraj były jej pierwsze urodziny. dla mnie dramat. kilka dni wcześniej miałam z nim telefoniczną awanture w której powiedziałam,ze wiecej już nie wytrzymam i żeby nie pokazywał mi sie w jej urodziny. wiem.jestem głupia,ale kiedyś powiedziałam mu,ze ma czas do urodzin małej.a póxniej skreślam go na zawsze. w czwartek zapytał tel.czy moze przyjśc w jej urodziny i dać jej prezent.odpowiedziałam,ze już wypowiedziałam się w tej kwestii i,ze nie jest to małpka w cyrku,którą mozna poglądać w wolnej chwili.(to w skrócie) były pogróżki..ze ja taka owaka bo zabrałam mu dziecko.urywam ich kontakt. ale przecież to on ją olewał a nie ja!!!!!!!!mówiąc,że to znów moja wina!!!!!! kupiłam jej tort...prezenty...zaprosiłam mamę i brata z żoną(duzo wcześniej)i nie wiedziałam czy krzyczeć z rozpaczy czy utopić się we łzach,które cisneły mi się do oczu:(:(udawałam twardą. szybko skończyłam impreze i wyje z rozpaczy do teraz.... wiem,ze chaos,ale musiałam to z siebie wyrzucić:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abortena
Boże...najgorsze jest to, że coraz bardziej mnie to boli:(:( Boli mnie stąpanie poz ziemi:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EdziaMiotelka
Strasznie Ci dziewczyno współczuję.Wcale się nie dziwię,ze czujesz się w pewien sposób przegrana.Domyślam się,ze Twoje życie nie było usłane różami.A ten mężczyzna?nie znam szczegółów,ale chyba postradał zmysły.Trzymaj się ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to jestesmy w podobnej sytuacji tylko ze ja mam jeszcze nadzieje jest tutaj gdzies moja historia jak chcesz to przeczytaj - tylko ostrzegam sporo tego jest jak bedziesz miala czas i bedziesz chciala pogadac to napisz... pozdrawiam i trzymaj sie ja sobie wmawiam ze gorzej byc nie moze ale... co dzien wydaje mi sie ze wlasnie jest gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×