Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pragnaca wiedziec

o co chodzi w miłości?

Polecane posty

Gość pragnaca wiedziec

o co tak naprawde chodzi w miłości? czy można ją swtorzyć odpowiednią postawą? pozytywnym nastawieniem do drugiej osoby? i otaczaniem ja cieplem i tym wszystkim czym sie otacza kochana osobe? przy zalozeniu ze ta osoba oczywiscie jest tez do nas pozytywnie nastawiona. czy moze to przywilej tylko niektorych ludzi ktorzy w jakis sposob do siebie "pasuja"? moze dla niektorych par jest to niemozliwe? wiem ze abstrakcyjne pytanie ale licze na jakies ciekawe przemyslenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chodzi o to by się
doopczyć pod pretekstem, bo doopczenie się bez pretekstu jest napietnowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnaca wiedziec
heh spodziewalam sie ze pierwsza odpowiedz bedzie z tej beczki:) moze jakies inne opcje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie da się powiedzieć słowami o co chodzi..to się w pewnym momencie życia czuje, wie całym sobą. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma innych opcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochaniec
odpowiem na moim przykladzie... poprostu to sie czuje milosc. wedlug mnie milosc to druga osoba. kocha sie ja, ja bym oddal wszystko dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana12345
miłość to siła .. dla mnie siła ... do zycia,do działania,do funkcjonowania ...bez mojej miłości nie mogłabym życ ... ja to tak rozumiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnaca wiedziec
a mozna byc niezdolnym do milosci? czy moze tylko niedojrzalym? moze do niektorych to przychodzi dopiero z wiekiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna byc niezdolnym do milosci, kazdy kto jest skrajnym egoista, narcyzem jest niezdolny by kochac kogos poza soba. Milosc to ciezki kawalek chleba.Daje mnostwo szczescia, satysfakcji ale uczy pokory. Wolisz kupic ukochanemu dziecku zabawke, o ktorej marzy niz sobie krem do twarzy. Zbierasz na bozonarodzeniowy prezent dla ukochanego a sam rezygnujesz z cieplego swetra, mimo ze stary jest zmechacony. Milosc to ogromna proba charakteru- musisz czasem zacisnac zeby i nie zranic, umiec wywazyc slowa, bo szczerosc nie zawsze popłaca. Jesli jednak faktycznie ją spotkasz nie chcesz wypuscic z rak. Wszystko przestaje sie liczyc bez tej ososby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rilke napisał że miłość to dwie samotności które się wspierają a ja się pod nim podpisuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milosc to mzonka, na poczatku jest pieknie a potem po paru latach i tak sie wszystko rozpieprzy, bo albo uczucie sie wypali i pozostaje przyjazn, albo partner sie zmienia i nie mozecie na niego patrzec, tak do 2 lat jes okey ale potem tragedia. Jestem realistka 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamaaa
Jako dojrzała kobieta,będąca w z wiązku ponad 20 lat moge napisać,że ogolnie miłosci jako takiej nie ma.Na początku znajomosci jest oczarowanie,zauroczenie.Człowiek spoglada na partnera spoza "rózowych okularow"Takie oczarowanie moze trwać do 2,3 lat,a nawet krócej.Przeważnie w przedziale 3 letniej znajomosci ludzie pobierają sie i jeszcze wtedy uważaja,ze robia to pod wpływem "wielkiej miłosci"Decyduja sie na zawarcie małzenstwa myślac,ze to tylko ta a nie inna osoba jest nam pisana. Po pewnym czasie młosc przeradza sie w przyzwyczajenie ktore moze byc zwiazne takze z przyjaźnia,ale tak nie musi byc. Mowimy,ze kogos kochamy,bo jestesmy w stanie zrobic dla partnera duzo .A mnei sie wydaje,ze robiac duzo dobrego dla partnera jestesmy bardziej egoistycznie nastawieni,bo wiemy,ze dobro przedewszyskim odpłacane jest dobrem i mamy nadzieje,ze jezeli dla kogos bedziemy dobrzy,to i partner bedzie dla nas dobry.Sa zwiazki w ktorym jedna osoba daje z siebie wszystko co dobre,a druga str.tego nie docenia i postepuje odwrotnie,to juz jest calkowity egoizm i brak całkowicie uczucia sympatii,co dopiero jakiejs tam miłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedzący wilko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedzący wilkołak
ja obdarzyłam miłością absolutną swojego partnera okazało się że mimo że on też mnie kocha ta miłość była dla niego zbyt wielkim i trudnym do zrozumienia zagadnieniem .dziwi mnie to bo albo się kogoś kocha albo nie dla mnie kwestia jest oczywista a tu taki zonk okazuje się że naprawdę ktoś może nie rozumieć tego zagadnienia widzę jak się męczy bo kocha ale nie wie jak bo czuje inaczej niż ja miłość naprawdę to zagmatwana sprawa choć dla niektórych oczywista jak kropka nad i . prawdą tu jest i to znaczną że poznać może ktoś naprawdę miłość jeśli potrafi zrezygnować z egoizmu ale nie z zdrowego rozsądku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma czegos takiego
jak milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w związku od 7 lat i nie wyobrażam sobie życia bez niego, kochamy się bardzo, często mamy motyle w żołądku, mimo lat, wciąż siebie zaskakujemy, jak to mówi mój facet- życie ze mną jest wielką przygodą, jest nieprzewidywalne a przy tym pełne miłości, humoru i uśmiechu :) To uczucie jest równie mocne, jeśli nie mocniejsze, jak do mamy, nikt nigdy mnie tak nie kochał jak oni i ja nigdy nikogo tak mocno nie kochałam. Toteż nie mogę się zgodzić, z powyższym, bo nam jest wspaniale i byłoby fajnie, gdyby to żyło do końca... a jeśli się wypali, to warto było przeżyć wielką miłość Bez miłości nie dałabym rady, a tak to mam wielką radochę z życia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wg mnie miłość
to określenie w którym tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi i to do tego stopnia że każdy ma jej inną teorię. Ale generalnie schemat jest taki że na początku jest stan zakochania który jest chyba najpiękniejszy i najbardziej ekscytujący, wtedy w zasadzie nie musimy się wysilać bo ten stan zakochania ta początkowa miłość niejako sama nas niesie, uskrzydla, ale ten stan jak wszystko w życiu przemija i wtedy już miłość nas sama nie niesie tylko my musimy ją że tak powiem nieść i wtedy należy włączyć właśnie plan działania B czyli wszystko to co tak ładnie napisałaś, a mianowicie: "należy ją pielęgnować odpowiednią postawą, pozytywnym nastawieniem do drugiej osoby i otaczaniem ja cieplem i tym wszystkim czym sie otacza kochana osobe przy zalozeniu ze ta osoba oczywiscie jest tez do nas pozytywnie nastawiona". Dokładnie tak. W religii katolickiej kiedy dwoje ludzi składa przysięgnę na ołtarzu to tak naprawdę nie ślubują sobie uczuć, bo uczucia są ulotne i zmieniają się wraz z biegiem czasu, ślubują sobie pewnien właśnie stosunek do drugiej osoby, to nie jest ślubowanie uczuć lecz deklaracja mniej więcej tak jak człowiek idzie do spowiedzi i postanawia wybaczyć bliźniemu krzywdy i go kochać (niezależnie czy go lubi czy nie) deklaruje przed Bogiem pewną postawę. Ja dlatego odwołuję się do religii katolickiej (niezależnie od tego czy jesteś osobą wierzącą czy nie) bo religia ta jako jedyna w sposób mądry i jasny objaśnia miłość, jako że religia była właśnie pochodną miłości Boskiej. Natomiast ta miłość o której mówią kolorowe magazyny i to forum to niestety jest w sposób spaczony rozumowana. Nastawiona jest wyłącznie na przyjemność fizyczną, czerpanie przyjemności tylko z tego stanu zakochania i nastawiona tylko na branie, ale też bardzo ulotna bo jak się nudzi to standardowo doradza się rozstanie jako pójście na łatwiznę i najprostszą ucieczkę od trudnych spraw. No ale czy jeśli ktoś ucieka gdy zaczyna się robić ciężko to czy to jest miłość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamaaa
Samena--macie ze soba dziecko/ci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochanie sie a pozniej kochanie... a kochanie to nic innego jak milosc, kazda milosc mnie unosi, i nie ma nad czym sie glowic, bo czym jest milosc to czuje prawie kazdy czlowiek i potrafi to uczucie odroznic, problem jest w cierpieniu, a nie milosci... ktora czesto jest powodem cierpienia, kochanie zawsze wiaze sie z cierpieniem, ja sie z tym licze, wiem jak to jest, chociazby z tego powodu, ze stracilam kiedys jedna z ukochanych osob... Nie mamy dziecka, nie jestesmy zareczeni, nie zyjemy wg schematu, mieszkamy ze soba od dawna, mamy roslinke od dwoch lat i zwierzaka ;) W przyszzlosci, jesli dozyjemy razem, moze sie zdarzyc, ze zapragniemy dziecka, tak swojego jak i adoptowanego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamaaa
Samena--no to pogadamy o Waszej Wielkiej Miłosci gdy na świat przyjdzie Wasze dziecko/ci.Wtedy obydwoje spojrzycie na zycei pod innym katem i nie bedziecie tak soba zaabsorbowani i Wasza miłosc przycichnie,oby nie mineła z hukiem,bo czesto bywa tak,ze podczas narzeczenstwa zwiazki sa wspaniałe,a po pojawieniu sie dziecka/ci dochodza nowe obowiazki i zmartwienia i albo jedna ze str.nie wytrzymuje tego,albo obydwoje. Na razie zyjecie jak w bajce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamaaa
Samena--mieszkanie razem,posiadanie zwierzaka to jak an razie beztresowe ogolnie zycie.Gdy bedziecie miec dzieciaczka zobaczysz czy ta Twoja miłosc jest taka wielka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zobaczymy, poki co nie chcemy dzieci, takze nie wiem czy w ogole beda, jestesmy bardzo za adopcja, ale to tez trzeba dojrzec, z czasem moze odezwie sie w nas instynkt rodzicielski Przyjazn to tez duzo, a dziecko to mysle ze jeszcze bardziej zbliza ludzi, jak tak patrze na mojego brata, ktory wzial slub po 10 latach ze swoja dziewczyna, teraz maja 3 latnia coreczke i sa bardzo szczesliwymi rodzicami Nie boję się jak to będzie dalej, jedynie ze nam czasu nie starczy i nie zdazymy ofiarowac sobie wszystkiego Jesli milosc sie skonczy, to bedzie mi zal, ale przeciez nie zostane sama, zostanie przyjazn, z czasem znowu sie zakocham i tak w kolko i to jest piekne, bo milosc to milosc, a czlowiek to nie rzecz, ktora masz na gwarancji, na wlasnosc Mysle ze milosci mi w zyciu nie zabraknie, bo jestem na nia otwarta zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetny cytat
A to dopiero. Lew zakochał się w jagnięciu. - Biedne głupie jagnię. - Chory na umyśle lew masochista

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamaaa
Samena--przepraszam,ale Wasz zwiazek odbieram jako zwiazek dwoch osob ktorzy jednak az tak do konca nei wiedza co to miłoscA dlaczego tak mysle,a to dlatego,ze piszesz,ze bedac ze soba juz 7 lat na razie nie chcecie dzieci i nei wiesz w ogole czy bedziecie je chcieli.MOim zdaniem jezeli dwie osoby sie kochaja i sa ze soba dlugo to chca wspol;nych,własnych dzieci.No chyba,ze nie moga ich meic to wtedy albo ich w ogole nie maja,albo adoptuja. A co do tego,ze dziecko zbliza ludzi do siebie,owszem,ale niestety w wielu zwiazkach dziecko oddala partnerow .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lami Reno majaca 3 fakultety
zdecydowanie twierdzi, że: Miłość to rodzaj odurzenia, którym mężczyzna starał się zawładnąć duszą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście literówka LAMIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, cele milosci nie jest dziecko, wiec sie mylisz. Co za bzdura w ogole, myslec w ten sposob. Mysle ze to ty nic nie wiesz o milosci, przyjazni, o uwielbianiu siebie, radosci z zycia z druga osoba, moglabym pisac dlugo ale nie lujbie zbednej ckliwosci A dziecko? Nie wiem, nie wiem czy chcialabym swoje malenstwo narazac na ten swiat, zepsuty prawie do szpiku kosci i dazacy do zatracenia, predzej adopcja, a i to nie dzis, na wszystko jest odpowiedni czas, mam za wiele zobowiazan i planow, dziecko byloby w tym momencie zaniedbane a rodzicow mialoby od swieta, wiec to nie najlepszy pomysl Narazie ciesze sie siostrzenica, to ksiezniczka numer jeden w rodzinie i w zupelnosci nam wystarcza Macierzynstwo musi byc dojrzale, chcialabym tez poswiecic wiekszosc czasu dziecku a to dzis niemozliwe I jak mozesz pisac ze nie wiem nic o milosci, skoro milosc wypelnia przede wszystkim moje zycie i jest podstawa do zycia ale na pewno nie do rodzenia dzieci, bo w zyciu sa tez inne cele, nie tylko taki, zeby byc rodzicem, moge nim w ogole nie byc i tez bede szczesliwa, tak trudno ci to przyjac? To twoj problem, ale wiedz ze sa ludzie, ktorzy nie maja dzieci, kochaja sie i sa szczesliwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłośc to szalenstwo przy zdrowych zmyslach ;) Wystarczy o milosci, oby jak najwiecej jej w naszym zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×