Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmęczony jak diabli

Moja żona nic nie robi!!

Polecane posty

Gość pytano do autora
kukurukukuru - dobra już widzę że temat z 2009r :D mąż może już umarł w tym syfie :(:(:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukurukukuru
mąż może już umarł w tym syfie albo do tej pory sprzata:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety!!!! moim zdaniem po pierwsze trzeba odgracić mieszkanie , pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, ubrań itp zredukować ilość zbednych gratów, posprzątać raz generalnie a później tylko systematycznie sprzątać, ja mam pracę, dziecko, męża, dużo innych zajęć i nie zadręczam się tym że nie mam na coś czasu, obiad jest codziennie, po pracy 15 min na zakupy i wszystko jest w porządku. To zależy od was jak sobie wszystko zorganizujecie. A mąż w weekendy zrobi mi śniadanie albo pomoże w domu i tez jest super. To zależy od was CZAS NA ZMIANY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
moj sie zlosci ze sama nie wsiade w auto i nie pojade na zakupy. A ja mam paniczny strach przed jezdzeniem.... prawko zrobilam w dawnych dobrych czasach, ale nie jezdzilam, teraz nagle musze, a nie umiem. Jak wsiadam, to zapominam jak sie jezdzi. Raz pojechalam do miasta, na szczescie nikt nie stracil od tego zycia i nie ucierpial, ale bylo to straszne przezycie. ale musialam wtedy. Inne kobiety jezdża samochodami, inne kobiety pracują i gotują, inne kobiety są zawsze wesołe, inne kobiety to i śmo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie pisze tego po to żeby cię dobić tylko wydaję mi się to normalne, gdzieś zgubiłaś swoją radość w życiu, poszukaj jej na nowo i tyle nie zadręczaj się a spróbuj chociażby małymi kroczkami coś zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
ale niby jak? kiedyś zyłam radością tego co nastapi - bo wyobrażałam sobie to w różowych barwach. Rzeczywistość nie jest piekna i nie bedzie inna (byłam naiwna, cóż...) więc czym sie cieszyć? Teraz spadam przygotowywac żarcie na impreze :O o to tez sa kłótnie. On zaprasza ludzi, sam tyle co zadzwoni do nich, przygotowac wszystko musze ja. On mówi: nic nie musisz. ale jak ugoscic ludzi samymi chipsami? beda rodziny z dziecmi itp, nie wystawisz 1 miski sałatwi i orzeszków. A on sie nie przejmuje, bo jak w domu bedzie brudno, albo nie podam nic do jedzenia - przecież nie na niego spadnie odpowiedzialność, on pracuje, nie jest od tego - to ja taka łajza będę, że nic nie zrobiłam. Mówie mu, że 1. nie mam ochoty sie spotykac z nikim, 2. nie mam ochoty przygotowywac, potem sprzatac po ludziach to on sie obraza, zlosci, strzea fochy jak dziecko. chcialabym ,zeby poszedl gdzies na piwo z kolegami a ja mialabym spokoj. ale niestety, wsrod naszych znajomych obowiazuje forma weekendowych posiadowek z jedzonkiem. Czy raz u jednych, raz u innych - dzis u nas. I zawsze jest super jedzenie, w zasadzie taki wyscig kobiet, ktora zrobi lepsze i zbierze wiecej pochwał... Ja juz robie tak naodwal, żeby cokolwiek było, żeby nikt nie powiedział, że u nas skapstwo, bieda, że ja w domu siedze i nic nie przygotuje. Marze o kilku choc takich dniach, żeby nic nie musieć. Bo na co dzien,m nawet zakaldając że danego dnia nic nie zrobie, to non stop mam wyrzuty sumienia, i ciagle jestem spieta, że to i tamto niezrobione, wiec w sumie nie odpoczywam. Chcialabym pojsc do pracy wlasnie po to, zeby moc powiedzieć "ja pracuje, nie mam czasu, nie miej moj drogi wiec pretensji, ze nie mam ochoty na wymyslne obiadki dla ciebie". chcialabym taki urlop od zycia - naicnąć przycisk off i miec spokoj, z nikim nie gadac, nic nie musiec, nikogo nie widziec, pójsc spać i spac i spać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara baba jak sztaba
no no no ...bałagan na zewnątrz to bałagan wewnątrz( w głowie) . poukładać sie trzeba, bo bedzie coraz gorzej ..."przykładowa dziewczyno"...chcesz ,żeby kiedys zrobiono o tobie reportaż i pokazano cię jako staruszkę, która zabierają do domu opieki a z mieszkania zabieraja kilka kontenerów smieci? jak ten obraz tobą nie wstrząsnie to już nie wiem czego ci trzeba? gdyby twoj maz zachowywał sie tak jak ty - chciałabys z nim byc? kochać się z nim, przytulac do niego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
widzicie, jeszcze sie nie zebralam do przygotowan - nie umiem :-( bede znow w ostatniej chwili w pedzie wszytsko robic. GDyby moj taki byl - ale przeciez on po powrocie z pracy nic nie robi, przecież nie musi. wysatrczy ze rpacuje i kase przynosi, nie moge miec rpetensji do faceta, że nie gotuje przecież, to nie jego zajecie. On nie ma obowiazkow, jak ja. Ma byc i tyle. Czasem cos naprawic w domu itp. Pojechac ze mna na zakupy i placic rachunki - jedyne obowiazki. Siedzi na kompie caly dzien i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prowokacja......
nie nakręcajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
nie wiesz ile bym dala, zeby to byla tylko prowokacja :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a teraz włącz jakąś dobrą muzyczkę którą lubisz, zamknij komputer i idź sie zajmij przygotowaniami... moim zdaniem to całkiem przyjemne może zaskoczysz miło męża:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba raczej na odwrót
" zmęczony jak diabli Już mnie szlag trafia przez tego pasożyta!! Utrzymuję ją od 3 lat. Bo studiowała. Studia skończyła rok temu ale do tej pory się nie obroniła. Niby pracę magisterską pisze i cały czas ma jakieś zgrzyty z promotorem. Całymi dniami jest w domu i nie robi nic. Ja haruję 6 dni w tygodniu po 10-12 godzin. Mamy kredyt mieszkaniowy do spłacenia. Nie stać mnie na gosposię! Przychodzę do domu a tam syf. Nawet naczyń po sobie nie zmyje. Ubrania swoje noszę do pralni bo nawet jak ją zmuszę by zrobiła pranie to już nie wyjmie z pralki i nie rozwiesi i tak potrafi leżeć i gnić w pralce kilka dni póki sam tam nie zajrzę. O prasowaniu nie ma mowy. Mówi, że nie umie. Ku.rwa. Mam tylko niedzielę wolną i spędzam pół dnia na sprzątaniu bo rzygać mi się chce jak patrze na ten chlew. Po kątach się koty pier.dolą. Do podłogi się można przykleić bo jak ona coś wyleje to nawet się nie schyli to zetrzeć. Po całym tygodniu kurzu tyle, że można się udusić. Jeśli ja nie zmyję to talerza czystego nie znajdę. Jak na nią nawrzeszczę to zmyje z taką łaską, że się wszystkiego odechciewa. Nie wspomnę jak wygląda łazienka i kibel po całym tygodniu... bo ona nie ruszy palcem. Siedzi cały dzień w domu a nawet zakupów nie zrobi. Nic nie ugotuje. Już mnie żołądek boli od mrożonek, które sam kupuję i sam gotuję... ale żarcia na wynos. Ona jeszcze potrafi do mnie zadzwonić jak wracam styrany po pracy i wyrecytować całą listę rzeczy, które mam kupić bo ona "nie miała czasu wyjść". Cały czas są o to awantury. Ona mi wmawia, że jestem tyranem i jak chcę mieć czysto to mam sobie posprzątać. Wczoraj jej odpowiedziałem w końcu, że jak chce żreć to niech sobie zarobi. Nie odzywa się od wczoraj. Teraz dostałem smsa, że niszczę jej życie ciągłymi pretensjami i awanturami. K.urwa. Czy ja tak dużo wymagam? Chcę wrócić z pracy do czystego domu i zjeść ciepły obiad. Tylko tyle." jedno mnie dziwi...ze skoro ci tak sterasznie to przeszkadza to czemu sobie nie pojdziesz od niej? hmmm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba raczej na odwrót
czyli podsumowujac...ty chcesz miec sprzataczke i gosposie w domu a ona chce kolesia który ...no własnie ...jakiego ona chce faceta...zastanawiałes sie nad tym czy tylko wymagasz... ' płace wiec wymagam" tak? pojdzie do pracy i zobaczy ze kolo niej jest kupe fajnych facetów i byc moze szybciej sie znia pozegnasz nisz sobie myślisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma sily na nic i nie mam
opowiem Wam mój przykładd ->> Ja nie mam meza, mieszkam z rodzicami jeszcze, od rana siedze na kompie, nie umiem sie za nic zabrac, dopiero przed 15.00 (pracuja do tej godziny) ogarniam sie, przebieram z pizamy, myje naczynia i ogarniam z grubsza dom. Bo wiem ze inaczej sa pretensje, ze oni przychodza z pracy zmeczeni a w domu syf, ze co ja robie caly dzien ze nawet naczyn nie moge zmyc. Jem na obiad kanapki i klamie ze cos sobie zrobilam cieplego. Codziennie to samo, rzygam tym. Moglabym tyle rzeczy zrobic w tym czasie, ale nie umiem sie za nic zabrac. Tez chcialabym pracowac, chcialabym zeby cos sie zmienilo, bo kiedys bylo zupelnie inaczej, tak jak piszesz--chcialo sie wstawac, z radoscia, a teraz ta swiadomosc ze kolejny dzien do porzygania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
a ile masz lat? ja na szczescie z rodzicami nie mieszkam (jak mialam 19 lat i zdalam mature sama wyprowadzilam sie do wielkiego miasta, mając 200zł w kieszeni i nic wiecej. Znalazlam mieszkanie, prace najpierw byle jaka, ale zeby miec z czego zyc szukając kolejnej, potem druga calkiem niezlą, awansowałam w niej i mogłam zarabiac 4-5 tysiecy, ale zaczal sie padziernik i wybralam studia. taka bylam kiedys przedsiebiorcza, a dzis? szkoda slow :O ) nie wiem skąd ta niemoc. To jest taki samozaciskający sie wezeł, im dalej w to brniesz, tym gorzej, masz coraz wieksze poczucie winy i beznadziejnosci i jedno zesnie brak sily by to zmienic, tylko popadasz coraz glebiej :/ ja robie saltke i pieke ciasto. Pewnie kazdy bedzie sie zajadał i chwalil, nikt nie pomysli jak bardzo tego nienawidze. Mam nadzieje, że nikomu to nie zaszkodzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. Paulo Coelho To o was! Weźcie się za siebie> To nie jest takie trudne! Wymaga tylko zaangażowania. Popadliście w jakąś rutynę zmieńcie to i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
Kinyo, dzieki, że odpowiadasz i pomagasz, ale: znasz juz moja sytuacje, co miałoby mi pomoc? Czym mialabym sie cieszyć? Nasz związek popadł w rutyne juz dawno temu, jeszcze w czasach, gdy ze mna bylo ok, moj sie zachowywal tak jak teraz - czyli komp, gazeta i czesc. O przytulanie sie itp trzeba bylo sie dopraszać. Ale ja bylam zarobiona, zajeta. Dziwilam mu sie, że siedzi na kompie, sama wchodzilam raz na 3 dni sprawdzic poczte i obejrzec demoty. A teraz widzicie, spedzam godziny na kafe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
czym mma sie cieszyc???? mam prblemy z wagą, zasze mialam lekka nadwagę i nie moglam jej zrzucic (ale to było 5-10kg za duzo tylko), zadne diety czy cwiczenia nie pomagaly, mimo iż ruchu mialam naprawde sporo. Teraz mam duzo więcej do zrzucenia i nic nie pomaga. Wiec nawet gdybym miala kase (a nie mam i niepredko bede miec) to zaden ciuchy, kosmetyki nie daja radosci, jesli sie jest tlustym i bezksztaltnym i nic ladnie nie lezy. Nawet jak pojde do pracy - mieszkamy w takim rejonie, ze jak znajde za 1400 to to bedzie sukces. Pojdzie wsyztsko na oplaty i jedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od czegoś trzeba zacząć nawet od 1400zł wyjdziesz do ludzi, że tak to określę i zmienisz nawyki. A na zmianę twojego wizerunku polecam bieganie. Tak bieganie nic nie nastraja lepiej niż jogging :) Weź się za siebie i zrób coś tylko dla siebie, twój mąż też pewnie popadł w rutynę ale pozwól mu zobaczyć Cię w innej roli> moim zdaniem wywołasz piorunujące wrażenie w momencie kiedy on po powrocie z pracy zasiądzie przed kompem a ty oznajmisz mu że idziesz na jogging z koleżankami:) pewnie pojawi się na jego buzi jakiś irytujący uśmieszek ale bądź konsekwentna i nie daj mu okazji do drwin:) zacznij od czegoś:) Zobaczysz że to uratuje ci Życie. Ile będziesz siedziała samotnie w domu licząc na to że mąż cię przytuli i z żalu wpieprzysz kolejną czekoladę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
Kinyo, kochana jestes ze tak mi pomagasz.... Ja nie mam kolezanek, mieszkamy na zadupiu z dala od ludzi. Kiedys troche biegalam, ale na zasadzie 100 m przebieglam, 200szlam odpoczywajac. Nigdy w zyciu jednym ciagiem nie przebieglam wiecej niz 500m. Mam orbitrek w domu i na nim czasem sobie "biegam" Dzieki, że starasz sie mi pomóc. Ja jak na razie szukam pracy. dzwonie, pytam, tylko g.. z tego wychodzi. Na pewno jak znajde prace, to bedzie o wiele lepiej. Fizycznie sie nic nie zmieni, ale psychicznie - tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
jak bede miała czas to spróbuje sie przebiec - terenu na to mam sporo :-) dzis przygotowuje impreze, o 17 przychodza goscie, wiec dzis nic z tego, ale może jutro. Dzieki za pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma sily na nic i nie mam
Mam prawie 22 lata. Zawalilam rok na studiach. Przez 3 miesiace pracowalam a reszte przesiedzialam w domu. Kinyo ma racje. On sam z siebie nie zacznie cie przytulac adorowac. Musisz sprawic by poczul sie o ciebie zazdrosny. Zeby zaczal cie podziwiac. Sport to dobre rozwiazanie, sama to zaniedbalam, a naprawde poprawial humor. Jak poki co nie masz kasy na karnet to wlasnie bieganie. Cwiczyc w domu tez mozesz ale warto z domu wyjsc:) Ale najlepsze co mozna zrobic to wylaczyc komputer. To jest najwiekszy zzeracz czasu ktory niestety daje wrazenie ze cos sie robi, ze rozmawia sie z ludzmi, pozwala zapomniec o samotnosci. Ja postanowialm ze dzisiaj cos zrobie i wylaczam komputer o 12.00. Do wieczora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym chętnie pobiegała ale nie mam z kim:( kiedys byłam w podobnej sytuacji do cb tylko że teraz mam pracę i jest super. Myslę że to jest potrzbne by miec zdrowie psychiczne, spełniać się w jakiejś dziedzinie:) skąd pochodzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem Wam mój przykładd
warminsko-mazurskie ja kiedys jak chodzilam na silownie, to bylo swietnie - naprawde dawalo szczescie. Ale wtedy bylam w wielkim miescie, teraz mieszkam na zadupiu (ale lubie wies) i nie ma opcji na silownie, wiecej zaplacilabym za dojazdy do najblizszej niz za karnet biegac z nikim nie lubie, bo kazdy ma lepsza kondycje ode mnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz sama mówisz że wysiłek fizyczny daje dużo frajdy:) ja obecnie przeszłam na diete 1000 kcal i jeżdże na rowerze nie wiedziałam ze tak poprawię sobie humor:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjść z zapaści
Bo to jest jakaś zapaść, i nie wiadomo jak to zmienić, od czego zacząć. Zapaść bywa absolutna, dno i dwa metry mułu, a do tego jest się pod dnem i brak ruchu, jak zacząć. Kiedys byłam w takiej sytuacji, że wszystko mi się zawaliło, powstała nicość i pustka, była sytuacja bez wyjścia, nie będe tu o tym pisać bo to inny temat. Wyjście z pustki, zacząć od czegokolwiek, trzeba zrobić pierwszy krok, dla mnie to była codzienna i obowiązkowa wyprawa na drugi koniec miasta aby stanąć naprzeciwko pewnego obelisku i dotknąć. Powiecie że cel był bez sensu? Może tak, ale jednak był ten cel, nawet taki bez sensu. Codziennie realizowany, nawet jak się bardzo nie chciałon wstać i iść. ale wstawałam i do obelisku, zajmowało to kilka godzin. Od tego zaczęłam, a potem pustka zaczęła się zapełniać, jestem dziś spełnioną osobą , żyjącą w interesującym życiu, żyję dostatnio i godnie.............ale kiedyś musiałam uczynić ten pierwszy krok, nawet bezsensowny pierwszy krok, ale go wykonałam. polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjść z zapaści
Opanowanie jazdy samochodem, a raczej pokonanie strachu i fobii, też możliwe jest. Kiedyś aby stać się dobrym kierowcą, narzuciłam sama sobie codzienny limit jazdy, czyli dwie godziny jazdy, i jeździłam w kółko po tej samej znanej trasie, codziennie, żadnych wagarów, skręcając najpierw tylko w prawo, i tak to trwało, co oswojone staje się przyjazne. Dziś mi jest obojętne czym jadę, potrafię nawet autobusem i traktorem, zarówno dobrze się czuję za kierownicą sportowego samochodu, czy to z manualną czy automatyczną skrzynią biegów, dziś jeżdżę szybkim i dobrym samochodem, nie tylko po krajach Europy, ale i dalej. Gdzieś kiedyś zrobiłam ten pierwszy trudny krok.polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×