Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kłębek nerwów1234

ślub+rozterki = .... Do ludzi dobrej woli Help!!!!!

Polecane posty

Gość kłębek nerwów1234

Pokrótce. Za niecałe 2 tygodnie wychodzę z mąż. On - chłopak zakochany po uszy, dobry ale.... .... apodyktyczny, z tendencjami do zaborczości, z własnymi przekonaniami, które dotyczą moich prywatnych spraw (np. nie lubi mnie w makijażu i jak taki na twarzy mam to robi tą swoją "minę"). Rodzina (którą zdążył obrazić) i moi przyjaciele mówią mi: zastanów się dobrze czy dasz radę w doli i niedoli itp.Boję się zdominowania, tego, czy właściwie go kocham itp. Nie wiem, czy to przedślubny stres czy ostatnie ostrzeżenie od Boga. Boję się, płaczę więcej niż przez całe moje życie. Z nerwów i strachu. Mam nadopiekuńczych a jednocześnie b. krytycznych rodziców. W efekcie nie mam stabilnego poczucia własnej wartości. On mi daje dużo: poczucie bezpieczeństwa i miłość. Jak jesteśmy razem - jest ok. Jak go nie widzę trochę, albo nawet jak widzę ale coś wyjdzie - świruję. Widzę przed sobą przepaść i zmiany. A ja się boję zmian. Teraz mam spokój. Przedłużenie studiów, żywot singielki. Nie wiem co potem. I strach i lęk przed wyborem "na zawsze". Nasza miłość...to jest potwornie zwyczajne, aż czasem nie wiem, czy nazywać to miłością. Bez jakiś wielkich uniesień. Dobrze mi z nim, ale czasem jak wyskoczy z czymś nienormalnym to wpadam w doła i nerwy. Rozstajemy się niemal co tydzień. On to próbuje przetrwać i stabilizuje wszystko. Ja się miotam. Boję, czy nie stracę czegoś w życiu, czy nie popełniam największego błędu w życiu. Wiem, to co napisałam to jeden wielki chaos. Ale pomóżcie proszę. Napiszcie mi cokolwiek mądrego. Albo głupiego. Nie ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
pomóżcie proszę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
nikt mi nie pomoże?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytalam to i ty sie jeszcze zastanawiasz nad slubem? sluchjaj jak masz jakies nawety jedno "ale" nie ejstes pewna to nie rob tego, przedluz slub przeloz na inny termin daj sobie czasu zeby to wszystko jeszcze raz przemyslec.. swoja droga zaborczy partner, taki charakter nie da sie zmienic, jedno musi ustepowac drugiemu, alebo z nim pogadasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanów się czy go naprawdę kochasz... bo jak nie kochasz to nie wróżę świetlanej przyszłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lylllka
Odwołaj... ale skoro nie byłas w stanie odejsc na dobre wczesniej to i slubu nie odwazysz sie odwołac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukf
masz wątpliwości--> nie wychodź za mąż, czy wskoczyłabyś za nim w ogień? czy on wskoczyłby za tobą? odpowiedz sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
Nie wiem już nic, jeszcze trochę i nie będę widziała jak się nazywam. On mnie kocha - tego tylko jestem pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
ukf on za mną - na pewno tak ja - myślę, że tak. Choćby po to, żeby zrobić coś pożytecznego, szczególnie jeśli to miałoby mi skończyć życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klkkkooo
i co Ci kto nie napisze Ty i tak swoje gadasz, bez sensu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
Lylllka chyba stanie się jak mówisz.... może się rozchoruję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lyllllka
Niby go kochasz, niby nie... hestes do niego mega przywiazna emocjonalnie.. pierwszy partner zyciowy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
klkkkooo -> słucham siebie -> nie mogę wytrzymać z nerwów ale masz rację i Ty i Lylllka wyjdę za mąż i to się nie odstanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
Lyllllka -> nie, nie jest to mój 3 partner i 1 od którego nie jestem uzależniona. Nie mam motylków, nigdy nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
errata: nie miałam motylków z nim. Mój 1 facet (wielka miłość) - z uzależnienia od niego zrobiłam się jego fuck friend (i jeszcze wydawało mi się, że to jest ok - mimo iż jest to przeci moim zasadom). Mój 2 facet (przelotna miłość) - zdradził mnie, wykorzystał i oszukał. To pierwszy, który mnie kocha, szanuje i dba o mnie naprawdę. O mój rozwój, potrzeby. ale charakter ma jaki ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lyllka
A może Ty z nim z rozsąku jestes??? I z rozsądku za maż idziesz, dla męża jako męża i zasady??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
rodzice traktują mnie jak dziecko, on tego strasznie nie lubi. Ostatnio namawiali nas na plener, którego T. nie chciał (nie lubi tańczyć jak mu zagrają szczególnie jakiś fotograf). Rodzice: chcecie plener: T. - nie, R "ale zobaczcie jakie fajne" T. - nie R. -"a może chcecie ...." T. - nie. Już wychodzimy.... o i praktycznie wyszliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
rodzina obraziła się bo nie chciał witać się z bernardynem rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
Lyllka to do czego mam pewność: myślę, że mamy szansę na szczęście. Owszem, jestem wiekowa i nie wiem ile mam zakodowane w główce (ciężko to ocenić). Na pewno nie chcę tkwić bez końca w tym co jest teraz (życie singielki), choć niedawno się pogodziłam z samotnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
Podszywaczu - fajnie, że dobrze się bawisz, ale proszę - znajdź inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
Arpeggio -> "ustaliliśmy", że nie chcemy pleneru (co też przekazałam mamie, która nie chciała tego przyjąć najwyraźniej do wiadomości). Piszę w " ", bo potem zmieniłam zdanie, ale on się chce trzymać poprzedniej "umowy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie przeszkadza to Tobie, że nie chce się jednak na to zgodzić? Jakie są jego argumenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
argument = bo tak się umówiliśmy on zwyczajnie tego nie chce. To akurat impas, bo ja nie mogę go zmuszać tak jak i on mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypisz jego wady
... jest egosita? co to znaczy, ze Cie tyranizuje? dlaczego rodzina Ci go odradza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
-> kłótnie: - coś jest nie tak: Ja uważam, że właśnie robi zamach na moją wolność (i traktuję to z całą powagą jak zamach) lub jemu sięjakieś moje zdanie nie spodoba. Kłócimy się. Ostatnio podniesionym tonem wyrzucamy, co w nas siedzi. Potem jak się wszystko wyleje i jesteśmy zmęczeni jedno z nas idzie do 2 (zwykle on do mnie), przytula, zaczynamy spokojną rozmowę i wyjasniamy kwestie. Jeśli nie wylejemy żali do końca to czasem jest wojna podjazdowa i jeszcze chwile to trwa. Na końcu godzimy się i czujemy bliżej. w najgorszym wypadku: - on wychodzi zły z domu żeby wrócić do siebie, ale zwykle wraca do mnie i mówi, że nie chce mnie stracić, godzimy się (ew. pokrzyczymy jeszcze) i spokojnie rozmawiamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
wypisz jego wady -> nie jest egoistą. Spełnia wszelkie "kryteria" miłości. Często mam dowody, że o mnie myśli. A to ulubione batoniki a to obiad jak wrócę z pracy, a to naprawione coś. Cały czas widzę, że jestem w jego myślach. Wady to głównie ja i mój strach + ew. tyranizowanie Pół zycia żył sam, bez żadnej pomocy. Do wszystkiego doszedł sam i słuchał się tylko siebie. Strasznie ciężko mu teraz uznać "dwuwładzę" w związku. Czasem chce dla mnie dobrze za mocno i robi błąd moich rodziców (próbuje mnie "dopingować " do pracy sterując mną). To co na plus: Nie jest głupi i widzi swoje błędy. Czasem je przegryzie gdzieś w sobie i potem przyznaje mi racje i próbuje robić inaczej. Inna sprawa jak mu to wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×