Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kłębek nerwów1234

ślub+rozterki = .... Do ludzi dobrej woli Help!!!!!

Polecane posty

Gość zawsze zła żona
.... apodyktyczny, z tendencjami do zaborczości, z własnymi przekonaniami, które dotyczą moich prywatnych spraw (np. nie lubi mnie w makijażu i jak taki na twarzy mam to robi tą swoją "minę"). Nasza miłość...to jest potwornie zwyczajne, aż czasem nie wiem, czy nazywać to miłością. Bez jakiś wielkich uniesień. Dobrze mi z nim, ale czasem jak wyskoczy z czymś nienormalnym to wpadam w doła i nerwy. powyższe słowa mówią same za siebie- on się nie zmieni, zawsze taki będzie,a po ślubie będzie na pewno jeszcze gorszy-skąd to wiem-sama mam takiego męża i nie jestem szczęśliwa, współczuje ci bo i tak na pewno za niego wyjdziesz- presja jego i jego rodziny nie pozwolą na inne rozwiązanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
zapomniałam dodać, że w plenerze miał wziąć udział bernardyn rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
Arpeggio -> taka argumentacja mi nie odpowiada, ale jak wspomniałam to jest impas. Ani (obiektywnie rzecz biorąc) ja nie mogę go do tego zmusić ani on mnie. Tym bardziej, że jakieś (mniej czy bardziej świadome z mojej strony) stanowisko uzgodniliśmy wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
zawsze zła żona -> to smutne W sumie to co mam do stracenia. Na własnym życiu nie zależy mi za bardzo. On wie, że jeśli spróbuje mnie podporządkować to mnie zabije, bo ja nie wytrzymam w stłamszeniu. Btw. Jego rodzina nie wywiera żadnej presji ani na mnie ani na jego. Ślub i tak robimy za własne pieniądze. On... cóż. Ta presja jest zrozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze zła żona
autorko współczuję ci bardzo- ja przywykłam do takiego życia jakie mam, mimo świetnych warunków materialnych, pięknego domu, super samochodów i dostatniego życia, jest mi źle, jakoś to znoszę ale nie jestem szczęśliwa, ciągle jestem rozliczna ze wszystkiego, podejrzewa mnie o wszystko, jego zdanie jest najważniejsze,nie przejmuje się mną bo już mnie ma, z moja rodzina nie liczy się wcale- żal mi ciebie, ale mimo to życzę ci szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, patrząc na tę konkretną sytuację z boku, mam wrażenie, że komunikacja w prawidłowo funkcjonującym związku nie tak powinna wyglądać. Rozumiem, że partner może się na coś nie zgadzać, ale wtedy trzeba mieć jakiś sensowny argument, a nie: "bo tak ustaliliśmy wcześniej". Wydaje mi się, że albo on ma jakieś swoje powody, dla których faktycznie bardzo mu zależy na tym, żeby nie było tego pleneru, albo odmawia Ci tego tylko dlatego, że jest... uparty. Choć też jest tak, że znam sytuację jedynie z Twojego opisu... A jak Twój luby zwraca się do swoich rodziców? Jakie są w ich rodzinie stosunki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
zacznijmy od tego, że miał trudne dzieciństwo (bez ojca m.in.) Jak się zwraca? hmm... apodyktycznie czasem, ale myślę, że ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może nie potrafi powiedzieć wprost: to jest idiotyzm i nie zamierzam brać w tym udziału a tobie autorko powiem jeśli masz tak duże wątpliwości, to powinnaś odłożyć decyzję przecież, z tego co piszesz ty idziesz do tego ślubu, do pewnego stopnia na siłę, wbrew sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
Arpeggio -> co do pleneru... myślę, że głównym powodem jest to, że plener chcą moi rodzice. To jest problemem głównym. On uważa, że rodzice mną sterują, że wymuszają na mnie jakieś działania. Generalnie ma rację, ale ślub to nie prywatna krucjata przeciw moim rodzicom u licha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
baron... tak, uważa to za idiotyzm. Załóżmy, że to sensowny argument. Z tym odkładaniem, już chyba nie dam rady. Strach mnie zżera. Jak jest dobrze to jest dobrze , jak źle.... to wygląda to tak jak teraz. Dziś zaczęło się od tego, że zadzwoniła pewna osoba i chciała ze mną pogadać o tym ślubie. Ten człowiek powiedział (co mnie generalnie wkurzyło, bo jakoś czułam, że za bardzo wchodzi w moje sprawy), że wyczuwa jakieś niezdecydowanie. Że powinnam być pewna w dniu ślubu, że to ten, wymarzony facet. Jak mam napad strachu - to nie wiem nic. Dominującym uczuciem jest strach. Wielki, paniczny strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem w tym, że będąc w związku nasze zdanie nie powinno być jedynym przy podejmowaniu jakiejkolwiek decyzji. Ok, on uważa, że to idiotyczne. Ale Ty już nie. Co mu szkodzi? Nie powinna być priorytetem chęć uszczęśliwienia ukochanej osoby w przypadku takich pierdół?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy nie jest tak, że Twój facet i Twoi rodzice wpływają na Ciebie, tworzą psychologiczny nacisk, być może nawet manipulują, że obie strony rywalizują ze sobą..? sama napisałaś, że Twoi rodzice są opiekuńczy i bardzo krytyczni Twój facet apodyktyczny obie strony próbują kierować Tobą jesteś przyzwyczajona do sytuacji, gdy ktoś bliski Tobie układa Ci życie a przynajmniej silnie na nie wpływa i to jest Twój prawdziwy problem mas jakieś resztki własnego zdania, które nie potrafi przebić się przez lęk przed niespełnieniem pokładanych w Tobie nadziei w tej sytuacji po prostu musisz być zestresowana jeśli weźmiesz ślub sytuacja nie stanie się lepsza bo Ty się nie zmienisz ani on jeśli go nie weźmiesz, także nie nastąpi w Tobie automatyczna zmiana ale nie wpakujesz się w sytuację, której obecnie się lękasz potrzebna Ci jest opieka psychologiczna pewnie masz nerwicę może depresję a z pewnością mocno pokręcony charakter zachęcam Cię do wizyty u dobrego psychologa albo psychiatry nie podejmiesz dobrej decyzji w takim stanie musisz się uspokoić a bez porady, leków chyba nie będziesz potrafiła sama tego dokonać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz, że na Twoim życiu nie bardzo Ci zależy. Abstrahując od tego, że brzmi to strasznie, to przecież kiedyś może będziecie mieli dzieci... na ich udanym, szczęśliwym życiu też Ci nie zależy? Wszystkie jego ewentualne wady odbiją się na nich. Wybierając sobie męża, wybiera się najczęściej też potencjalnego kandydata na ojca swoich dzieci - trzeba o tym pamiętać. Chociażby dlatego powinnaś to jeszcze raz przemyśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
baron, jestem pod prawdziwym wrażeniem. U psychologa byłam. Przez 2 lata chodziłam na terapię, ale myslę, że nie trafiałam dobrze. Dużo wprawdzie pokonałam, ale mój główny problem jest bez zmian. W sumie rodziców nie zmienię, a on się jednak zmienia. Kiedyś próbował mi narzucić znacznie więcej niż teraz. Jego wymagania się praktycznie zmniejszają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie... opieka psychologiczna... popieram. Tylko że nerwicy się raczej nie wyleczy w 2 tygodnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
... niecałe 2 tygodnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaka byłaby reakcja gdybyś poprosiła o przełożenie ślubu? Dużo w Waszym związku zmienia ten ślub? Pisałaś chyba wcześniej, że już razem mieszkacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
trochę zmienia, generalnie może by i nie było takiego problemu, ale to 2 tyg. trzeba było myśleć wcześniej. Ja 2 raz takiego stresu nie zniosę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie jest za późno, żeby zawalczyć o siebie... Życzę Ci mądrej, być może wreszcie pierwszej prawdziwie samodzielnej, decyzji! Dobrej nocy! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
dziękuję za czas nawzajem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty chyba zartujesz z tym ślube
sorki ale nie można iść do ślubu w takim stanie kiedy się nie wie czy tę 2 osobę się w 100% akceptuje i ona akceptuje siebie. Nie wierzew to co czytam. Dziewczyno lepiej przesuncie termin na pozniej - to nie chodzi o przezywanie 2 raz tego stresu, ale o to co Ty chcesz sobie wyrzadzić. Moze warto dac sobie czas- może..... co ja gadam na 100% trzeba dac sobie wiecej czasu. Ty nie boisz sie stresu przed slubem ale Ty nie wiesz czy to właściwa osoba! o matko Jestem szczesliwa mezatka od ponad 2 lat. Na poczatlu byly motylki, pozniej przyzwyczajenie ale caly czas sie kochamy, mozemy na siebie liczyc i bardzo liczymy sie ze swoim zdaniem oboje. To jest najwazniejsze. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziców masz równie zaborczych i, gdyby facet nie miał kręgosłupa, ustawialiby wam wasze wspólne życie. Masz po prostu do niego żal, że nie jest potulną łajzą bez kręgosłupa. :o Chłopak oznacza swój teren i dobrze robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
ty chyba zartujesz z tym ślube -> no właśnie, miałaś motylki, ja nie. To inny stan do podejmowania decyzji. Szczególnie dla osoby takiej jak ja, która decyzję o kierunku studiów odchorowała (ie chciałabym już tego powtarzać). Uważam, że T. jest wspaniałym człowiekiem, czuję się kochana prawdziwie, uczę się kochać prawdziwie (wybory). Nie mam człowieka idealnego, ale czy będę miała? W nim widzę najwięcej cech mojego wymarzonego faceta. Tak, ma wday, niektóre poważne. Tak, znaczy teren, ale nie musi przy tym gryźć. Choć akurat w tym go rozumiem, co nie znaczy, ułatwi nam życie stan pokółcenia z moją najbliższą rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
Kaliban -> nie mam o to do niego żalu. Kwestia formy. Myślę, że relacje z teściami są ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka33
A ile masz lat autorko,bo to tez jest istotne.Postaram sie Tobie pomoc,akurat mam czas do poludnia wiec moge Cie tu wspierac popijajc poranna kawke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów 1234
witaj :) -> okolice 30tki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka33
Autorko uwazam ze nie ma ludzi doskonalych i nawet nie nalezy sie ludzic ze tacy istnieją! Wycofywac sie nie ma co,najlepsza rzecz jaka mozes teraz zrobic dla siebie to napelniac glowe pozytywnymi myslami a nie negatywnymi,ktore nie jeden porownal calkiem slusznie do trucizny.Najpieknieszy czas przed Toba,jestes szczeciara ze spotkalas mezczyzne z ktorym mozna budowac rodzine-tak,z kazdym mozna,wazne jest tylko odpwiednie podejscie do kazdego czlowieka.,On ten bedzie sie przy Tobie rozwija jesli mu pomozesz,zwiazek dwojga ludzi to wzajemne ksztaltowanie swoich charakterow,rozwoj-takie jest zalozenie. Proponuje- poczytaj jakies ksiazki o zwiazkach,moze dla przyszlych malzenstw?Traktuj go tak jak sama chcialabys byc traktowana i szanuj go,duzzo z nim rozmawiaj,i porzuc nadzieje ze gdzies czeka ksiaze doskonaly bo w ten sposob to mozna sobie do 50tki czekac :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka33
Aha i kazdy sie boi! Co najwazniejsze-recepta dla Ciebie,napelniaj sie najpiekniejszymi myslami i oczekiwaniami,to dopiero poczatek Twojej drogi,zakladasz rodzine! Duzo pracy wysilku i wyzwan przed Toba po co sobie jeszcze potegowac problemy we wnetrzu wlasnej glowy.Masz faceta ktory Cie kocha i mysle ze jestes szczesciara,bo wydaje mi sie ze to "facet z jajami" ? :) takiego to czasem ze swieca szukac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłębek nerwów1234
aneczko -> dziekuję. Właśnie tak do tego podchodzę. Boję się bardzo i nerwy mi puszczją. Martwi mnie, że nie mam motylków, to, że jestem słabiutka (mimo, iż nikt z zewnątrz by tego nie powiedział) i to, że czuję do niego ciepło ale nie jakiś wielki ogień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×