Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fionnka

Seks na stancji a moja współlokatorka - problem

Polecane posty

Gość atrkaa
Ale to jest problem tego, który zazdrości a nie tego komu zazdroszczą. No ludzie przecież, jak Ci sąsiad zazdrości fajnego auta to go nie sprzedasz tylko dlatego by go zadowolić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fionnka Prawda i racje leżą jak w więksości przypadków spornych - po środku. :) Spróbuję Ci naświetlić sprawę bez emocji, na zimno. Może najpierw trochę racjonalnych i suchych faktów. ------------------------ WSPÓŁLOKATORKA Mieszka, płaci i MA PRAWO do własnej przestrzeni i poszanowania swojej prywatności. Imprezy, awantury czy głośny seks - nieważne źródło "zakłóceń", ważne, że nie jest to zwyczajowe zachowanie, tylko jakiś rodzaj ingerencji w święty spokój drugiego człowieka. Twoim argumentem jest to, ze jest sobota/niedziela, wolne na następny dzień. Właśnie - ona TEŻ ma wolne i TEŻ chce odpocząć, właśnie w ten wieczór i dzień. I może się poczuć zestresowana waszą obecnością - tak jak Wy czujecie się zestresowani tym, że ona jest za ścianą i może właśnie słucha, co robicie. Współlokator W SKRAJNYCH PRZYPADKACH MA PRAWO wymagać wręcz, żeby w pewien sposób uzgadniać wizyty. Tak, taka jest prawda, mimo, że to wygląda na absurd. Zajmujecie wpólną przestrzeń, więc wspólne muszą byc dezycje. Oczywiście w praktyce tak się nie robi, żeby pytać współokatora o każdego gościa...to by była paranoja. ALe zauważ - informujesz ją, że facet przyjdzie i zostaje na noc. Tylko informujesz, że będziesz mieć gościa. NIe czekając na to, co ona na to, bo przeciez to ...Twój gość! A tak naprawdę to ...wsz wspólny gość - gościcie faceta we wspólnym mieszkaniu. Pomysl o tym. Tak to wygląda w rzeczywistiści. Gdyby np. do kogos przychodził gość i zostawiał po sobie nieporządek w łazience - miałabyś prawo zwrócić uwagę... Taklie rzeczy wymagają uzgodnień, jesli KTÓRAKOLWIEK ze stron ma odmienne zdanie o wiztytach INGERUJĄCYCH w życie innych w kjakiś sposób. ----------------- MIESZKANIE Trochę inna sprawa jest we włąsnym mieszkaniu, np. w bloku, gdzie cieniutkie ściany i tak przepuszczają dźwięk. Sąsiadom się może nie podobać, ale jednak jest pewne ograniczenie i wydzielenie przestrzeni, każdy jest u siebie. W mieszkaniu wspólłokatorskim trudno mówić o osobnej przestrzeni, bo korytarz, łazienka i kuchnia są wspólne. Można nie mieć ochoty na zjedzenie kolacji, kiedy kolejne kęsy przerywają intymne odgłosy. Na tej samej zasadzie - jesli się uczysz, jesteś skupiona, ktoś w kuchni non stop się tłucze garami - też moze Ci to przeszkadzać. Urok mieszkania ze współlokatorem, niestety. Tu nie obowiązuje w dosłownym znaczeniu zasada - wolnoć Tomku w swoim domku... bo to wspólny domek, a prywatnośc pokoju jest sprawą dyskusyjną. ------------------------ TY I TWÓJ CHŁOPAK Chcecie i macie prawo się spotykać, bzykać. Ale uwaga! Twój chłopak przezentuje dość powszechną postawę - jak się komuś nie podoba to co robi, to nie jego problem. I w zasadzie ma rację ogólnie, jeśli nikomu nie robi tym krzywdy. Ale lokatorka czuje się pokrzywdzona, więc on także musi zrozumieć, że nie jest pępkiem świata i należy się liczyć z drugim człowiekeim. Wynajmujesz, on przychodzi - musicie też myśleć o innych. ------------------- AKCEPTACJA I TOLERANCJA Tolerancja w mieszkaniu współlokatorskim polega na tym, że przyjmuje się do wiadomości odmienność drugiego człowieka. I to w myśl zasady - co nas nie dotyczy to nas nie obchodzi, bo jest za ścianą. Akceptacja wspólokatora to krok dalej - to podobne myślenie, to próba zrozumienia powodów, dla których ten drugi człowiek coś robi. TOLEROWAĆ można zarówno seks za ścianą jak i modlitwy. Ważny jest POZIOM AKCEPTACJI zachowania na wspólnej przestrzeni. Ten sam poziom akceptacji dotyczyłby Was np. w przypadku, kiedy wspólolokator zapraszałby jako gości raz w tygodniu.... kolegów i koleżanki z oazy:) Niby nic... spotkaliby się aby odmówić różaniec :) Wolno im - przecież jest niedziela - i w końcu nie modlą się zbyt głośno! A współokatora mógłby szlag trafiić słysząć - nawet cichutko, bez przerwy klepane zdrowaśki... Tym bardziej, jeśli jest niewierzący :) To tak, jak Ty - dla Ciebie seks jest normalny, a dla współokatorki nie, bo go nie uprawia. Dlatego ją denerwuje. -------------------- Reasumując musisz z nią porozmawiać szczerze i wyjasnić wątpliwości. Oczywiście - jeśli jest osobą, która jest otwarta na dyskusje na wrażliwe tematy. Złoty środek to umówienie się na kompromis/wymianę - np. ona OFICJALNIE informuje, że wychodzi na wieczór zostawiając Wam wolną chatę, a Ty w zamian robisz coś, na czym jej zależy. co to by mogło być - wyniknie z dyskusji. Jesli nie będziecie mogły sie dogadać w taki sposób - to pozostanie kontrola głośności podczas seksu w jej obecności w mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Balon.
Serio piszesz? Zawsze mnie zastanawiało jak można być zazdrosnym o to, że ktoś się bzyka za ścianą. To se chłopie znajdź kobietę i tyle. To moja wina, że jesteś sam i mam seks, a ty go nie masz? Oczywiście nie zawsze jest tak, że nie przeszkadzają mi jęki dochodzące zza ściany, ale nie ma to związku z zazdrością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukradli_mi_laleczkę
Rozumiem Ciebie ale i rozumie też tą dziewczynę. Jeśli z kimś dzielisz mieszkanie to musisz także zwracać uwagę na inną osobę. Porozmawiajcie i pójdźcie na jakiś kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no fuckin way
Balon. Fajnie się mówi, gorzej w praktyce "chłopie". No to przecież pisze, wolałbym gdzieś wyjść i tego nie słyszeć :) i po kłopocie. Czego oczy nie widza tego sercu nie żal - taki charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henryjetta
Nie czytałam wszystkich wypowiedzi, wiec może powtórzę. JEST wielka różnica między puszczaniem muzyki a odgłosami towarzyszącymi seksowi. O ile koleżanka ma rację i słychać was, jak uprawiacie seks, to jak najbardziej ją rozumiem. Ona nie musi mieć ochoty na branie pasywnego udziału w waszych sytuacjach intymnych. Więc albo trochę ciszej, albo wykorzystujcie sytuacje, kiedy jej nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczery do boolu
Gdyby w tej zasranej Polsce było normalnie to młodzi ludzie nie mieliby takich problemów. Ale normalnie nie jest. Teraz męczysz się na stancji, potem będziesz miała te same problemy z sąsiadami, no chyba że porzucisz kurnik na rzecz domu. Ale na dom to mało kogo stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rambarbarka
Moim zdaniem ta dziewczyna przesadza. Jeszcze bym zrozumiala gdybyście uprawiali ten seks codziennie. Ale raz na tydzień i to z własnym facetem... Gdyby była normalniejsza to by zrozumiała. Takie moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henryjetta
Miałam kiedyś współlokatorkę, ktora miała chłopaka w tym samym akademiku, tylko pare pokojów dalej. I byli na zmianę - raz tu, raz tam. I powiem szczerze - wkurwiało mnie, jak w mojej obecności siedzieli na jednym krześle albo u niej na łóżku i mlaskali albo słychać było, jak sie obmacują. Seks to to nie był, ale mnie wnerwiało, ze wbrew mojej woli znajduję się w czyimś intymnym obszarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję wam za wypowiedzi. Szukanie dziury w całym - ciekawie napisałaś, to mi da do myślenia. Jutro porozmawiamy i mam nadzieję, że wyjaśnimy sobie te kwestie. Ja od tej pory będę się pilnować żeby kochać się z facetem przed 22, no i robić to najciszej jak mogę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebbuku
do henryjetta. To trzeba było się schować w takim miejscu żebyś tego nie widziała. Zrozum że to ty masz problem ze sobą, a nie ci, którzy się miziają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powyzej .......
temat zostal wyczerpany w super sposob popieram krotko bzykanie poza tym domem albo jak jej nie ma albo wynajmijcie sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
henryjetta - ja z moim facetem nigdy nie całuję się i nie obmacuję na oczach mojej wspołlokatorki. Pewnie, ona nas słyszy gdy się kochamy, ale nie widzi. To już była przesada. W ogóle ona mojego faceta nie widuje na oczy, bo on siedzi u mnie w pokoju, a po tej nocy z samego rana się cicho ulatnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pique
Bzykajcie się w domu ale tak żeby ona nie słyszała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heh jaja normalnie
sluchaj,tak jej powiedz: masz tu kobieto bilet do kina i po seansie idz na lody a potem zadzwon przed powrotem..... nosz w morde....2 kobiety i dogadac sie nie moga.... albo jej powiedz ze zamiast nasluchiwac to niech spi a nie brandzluje sie pod koldra!!! albo sluchawki na uszy i wio!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Szukanie dziury w całym - ciekawie napisałaś" powinno być -eś :) * A pomarańczy, której sprawia trudnosć czytanie dłuższych tekstów powiem: Jeśli mam coś do powiedzenia w temacie, to chcąc pomóc Autorce piszę tyle, ile uważam za stosowne,. Czytaj albo nie, to akurat Twój i tylko Twój problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka to bezwstydnica
po pierwsze to wcale nie jest znowóż takie ''normalne'' ze po roku uprawiacie seks, są pary które czekaja dłużej no i co? są nienormalne? a po drugie ja chyba spaliłabym się ze wstydu gdybym miała swiadomośc tego, że ktoś co tydzien słyszy moje orgazmy, naprawde ci nie wstyd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z-ka
Nie czytałam całego wątku, ale z doświadczenia własnego czy moich znajomych mogę napisać że problemy tego typu pojawiają się najczęściej wtedy gdy jeden z domowników nie ma dziewczyny/chłopaka. Wtedy faktycznie odgłosy dochodzące zza ściany są denerwujące. To ma podłoże pewnie psycholigiczne, Ja jakoś specjalnie zazdrosna nie byłam, ale denerwowało mnie gdy moja koleżanka uprawiała seks w pokoju obok. A potem gdy już miałam faceta i też ten seks był, no to nagle zupełnie przestało mi dokuczać to, że ona jest ze swoim faciem głośno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Z-ka
a wlasnie ze nie prawda, tu chodzi o jakas kulture czy cos i o to, ze drugiej osobie bez wzgledu na nic przeszkadza i nie pozwala sie na niczym skupic, mam chlopaka, jestem bardzo w udanym zwiazku, a gdybym musiala sluchac glosnych jekow zza sciany, to powiedziałbym pewnie współlokatorce coś do słuchu, a jeśli to by nie poskutkowało to wolałbym się wyprowadzić i mieć świety spokój i nie słuchac już czyis ryków zza sciany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henryjetta
sebbuku - gdzie mam sie niby chowac, jak mieszkałysmy w jednym pokoju w akademiku? Miałam się chować w kiblu? I w ogóle z jakiej racji ja mam sie chowac? Dla mnie to jest brak kultury - obmacywanie się przy innej osobie. Nie mam problemu ze sobą, mam problem z osobami, którym brakuje kultury. Jesli chodzi o problem z tematu - jeśli autorka mówi, ze nie jest specjalnie głosno, to moze koleżanka troche przesadza. Ale taki jest urok mieszkania na małej powierzchni z obcymi osobami. Moze by pomogło, jakbyście sobie położyli jakiś wałek pod próg, bo może drzwi są nieszczelne. No ale jeśli to cienkie sciany, to nic nie zrobisz. Mozesz po prostu spróbowac troche ciszej sie zachowywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wujeek_dobraa_radaa
zaklej mordę taśmą i po problemie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amfibia
A ja współczuję szczerze osobom które są w takiej sytuacji. Sama mam szczęście bo mój facet ma wolne mieszkanie po ojcu i z seksem w normalnych warunkach nie mamy problemu. W ogóle ja sobie nie wyobrażam jakby mogła uprawiać seks i się jakoś hamować, kontrolować, uciszać. Przecież to jest nienaturalne i chyba wolała bym już w ogóle się nie kochać niż robić to na pół gwizdka. Akurat ja i mój facet lubimy eksperymentować, kochać się w różnych miejscach w mieszkaniu, lubimy sobie pojęczeć :) Tak więc współczuję i rozumiem ten problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pampara
Wy chyba nie rozumiecie istoty problemu, tu nie chodzi o seks, a o to ze typiarze przeszkadza jej facet! Jak ma problem niech sie wyprowadzi, placisz za swoje to twoj pokoj jest swietoscia, mieszkanie nie nalezy do niej wiec nie ma prawa roscic sobie pewnych rzeczy. To co robisz w swoim loku to twoj interes. Co do seksu, w pelni cie rozumiem ciezko sie opanowac, ale trza bo moze byc to nie mile i nie chodzi czy ma faceta czy tez nie, po prostu moze to byc nieprzyjemna sprawa. Pozdro i wygon ta france z chaty! I pamietajcie o tym, ze jak wy robicie to nie oznacza ze wam w pelni wolno, a innym nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnghmf
Wtedy faktycznie odgłosy dochodzące zza ściany są denerwujące. To ma podłoże pewnie psycholigiczne, gowno nie podloze. mnie w akademiku (gdzie sciana miedzy akurat moim pokojem a kumpla byla dzialowa, a drzwi prostopadle obok siebie i WSZYSTKO bylo slychac, nawet dosc cihce rozmowy) tez wkurwialao gdy kumpel znalazl sobie dziewczyne, ktora WRZESZCZALA jakby ja ze skory obdzierali (doslownie) i tak 3 razy na dzien (w weekendy) ze qrva spokojnie filmu obejrzec nie mozna bylo aniz jesc obiadu i teraz mam taki awers ze przeszkadzaloby mi nawet nie za glosne jeki i krzyki :o i nie, nie bylam zazdrosna bo mieszkalam jzu wtedy ze swoim ukochanym z ktorym mialam super seks :o i owszem autorka wynajmuje mieszkanie, ONA a nie jej facet, ktory wlasciciwe nie ma prawa tam sypiac i argument ze autorka za to placi jest zalosny i na poziomie 15latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko jedno powiem
tym wszystkim, które jakże rozumieją autorkę, życzę tylko tego, żeby kiedyś obok was wprowadziła para, która by lubiała ostro poszaleć i często słyszelibyście jakieś dzikie odgłosy, jęki itp. oh tak, na pewno wtedy zrozumielibyście tą parę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cepelia
Napiszę wam jak jest u nas. Mieszkamy w trójkę w dwóch pokojach. W jednym ja sama, w drugim dziewczyna ze swoim chłopakiem. Seks uprawiają codziennie wieczorem. Mimo to nie narzekam, bo mam faceta który przychodzi do mnie jakieś 3 razy w tygodniu i też się kochamy. Oni nie narzekają, ja nie narzekam. Zresztą nie mam na co, bo robią to w miarę cicho, poza tym są kontaktowymi ludźmi z którymi da się dogadać w każdej sprawie. Tak więc moim zdaniem albo zamieszkaj razem z chłopakiem albo znajdź sobie stancję z parą. Na 90% takim osobom nie będzie przeszkadzało to że uprawiasz seks w pokoju obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja uważam, że w ogóle nie masz się czym przejmować, skoro on przychodzi do Ciebie tylko na jedna noc w tygodniu, więc nie ma problemu!! A skoro jej się to nie podoba to ma problem dziewuszysko ;) Pomyśl tez, czy faktycznie nie robicie tego za głośno... możne ona jest po prostu zazdrosna?? Ma faceta?? A może zapoznacie ja z jakimś kolegą i będzie po problemie;) Na początku zaznaczyłaś jej, że jedna noc chłopak będzie u Ciebie nocował, więc sory to chyba z czymś się wiąże ;) co ona wczorajsza jakaś??? :) Do GIZULA888 uważasz, że koleżanka zakładająca temat nie szanuje się???? Bo co?? Uprawiam seks z chłopakiem w mieszkaniu w którym jest współlokatorka?? To jeżeli będą po ślubie ze swoim chłopakiem i zamieszkają z mama i dziadkami i tez będą się kochać to również oznaka nie szanowania się?? Proszę Cię.. Nie wiemy czy koleżanka jest za głośno ja uważam, że pewnie nie, tylko ta współlokatorka jest po prostu jakaś nie teges, skoro nie ma przyjaciół i ciągle siedzi w domu. Myślę, że najbardziej ją denerwuje fakt, że ty masz chłopaka, a ona nie!! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faciooo
No właśnie, ludzie. To jest tylko jedna noc na tydzień, a wy tu o jakichś eskapadach piszecie. Dajcie spokój. Kwestia ugadania się ze współlokatorką i tyle. Znam przypadki gdzie ludzie żyją w 6 osob w mieszkaniu 3-pokojowym i dają radę się pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojabojaboja
Tu nie chodzi o to kto ma racje, bo co Tobie da, że ktoś przyzna ją Tobie? Chodzi o to, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie. Ja na poprzedniej stancji miałam skrzypiące łóżko. No i nie było problemu, rozkładałam koc na podłodze i tyle. Nie chciałabym słuchać narzekań współlokatorek na moje głośne zachowanie:/ To nieprzyjemne i dla mnie i dla nich. Możecie się kłócić i działać sobie na nerwy, ale jaki to ma sens. Nie lepiej spróbować usiąść przy piwku i wypracować razem jakieś rozwiązanie? A jeśli się nie da - wyprowadzić się... Ja jak miałam czepialską współlokatorkę to po 2 miesiącach szukałam nowej stancji, - mimo, że to był czas zjeżdżania się studentów, to znalazłam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inezzzz
tiaaa ci co nie lubią słuchać odgłosów zza ściany są 'niedzisiejsi', to nie długo ci co będą krępowali uprawiać seks przy innych będą 'niedzisiejsi' dla mnie po prostu osoba, która nie wstydzi się jęczęć w niebogłosy z rozkoszy, wiedząc, ze za sciana sa ludzie, którzy wszystko słyszą jest niezbyt kulturalna niezbyt taktowna, seks z partnerem powinien być czymś całkowicie intymnym, i w życiu nie mogłabym się czuć swobodnie, mając świadomość tego, że ktoś coś słyszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×