Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

scalii

Mieszkanie ze soba przed slubem

Polecane posty

Hm to ostanie mnie przeraziło ale ok a próbuj rodzice są przeciwni i ja na razie też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam jestem za
od kiedy zamieszkałam z chłopakiem (jakieś 3 miesiące dopiero) ani razu jeszcze: 1. Nie zrobilam obiadu 2. Nie umyłam klopa 3. Nie mylam podlogi Wszystko robi on. Wstaje dla mnie o szostej rano zeby mi kanapki na zajecia przygotowac. Zyc nie umierac :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"co z tym próbowaniem" - to Ty nazywasz to PRÓBĄ. Ja - sprawdzeniem siebie w nowej sytuacji. Dużo bardziej komfortowe i bezpieczne, niźli dopiero po ślubie. A Ty uważasz, że lepiej jest zamieszkać razem po ślubie "w ciemno", by potem się na siłę męczyć, jeśli są poważne róźnice i rozbieżności? No racja - ślub poniekąd wymusza postaranie się, żeby się jednak dogadać, a nie od razu rezygnować. Tylko czy Ty, jak planujesz wakacje, to nie chcesz wiedzieć dokładnie, gdzie, w jakim hotelu i z jakimi wygodami oraz atrakcjami będziesz przebywać? Preferujesz "wszystkiego dowiem się na miejscu"? :P A to tylko 2 tygodnie przecież. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk22
ja nie wyobrazam sobie nie mieszkania przed slubem, kazde mieszkanie z facetem wiaze sie z klotniami niewazne jak dobrane sa osoby, w momencie kiedy zaczynaja razem spedzac caly swoj czas zmienia sie punkt widzenia i podejscie do pewnych kwestii, ja z moim klocilismy sie praktycznie codziennie odkad mieszkamy razem, teraz po roku juz jest lepiej umiemy sie dogadac bardziej ale i tak zdarzaja sie spiecia, nie wyobrazam sobie co by bylo jakbysmy byli po slubie, poki co mam swiadomosc ze zawsze moge odejsc jak juz bede miec dosc, mam wolna droge, a tak to co najpierw slub a pozniej po roku rozwod bo okaze sie ze sie nie umie wytrzymac pod 1 dachem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk22
a najgorsza jest nuda we wspolnym mieszkaniu, jesi przychodza zimowe ciemne wieczory, nie ma sie co robic, ma sie zly humor i na dodatek jest sie skazanym na ta 2 osobe, na jej towarzystwo to naprawde trudno jest sie nie poklocic i sztuka jest pogodzic sie pozniej i postarac zeby milosc nie wyparlowala, wspolne mieszkanie malo kiedy jest bajka i lepiej przekonac sie o tym wczesniej niz rozczarowac po slubie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martynkoska 23
ja tam jestem za.....to faktycznie masz się czym chwalić :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martynkoska 23
kk22 no cos ty, nie każdy sie kłóci, ja tak przymajmniej nie ma, może dlatego, że pracujemy cały dzień i widzimy sie wieczorem i w weekend. No niestety tak jest skonstruowany człowiek że wytrzymac 24h na dbe moze tylko ze sobą...ale żeby sie nie kłócić i nudzić trzeba wciąż wymyslac jakieś wspólne, ciekawe zajęcia, czy to basenik, czy siłownia, czy spacerek, czy kolacja,kino...mnóstwo tego jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze przed ślubem
mieszkam. co prawda do ślubu jeszcze nigdy nie doszło, ale jak mogloby być inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kk22
mysle ze jednak wiekszosc osob predzej czy pozniej sie kloci, a co do spedzania czasu razem to wlasnie tez jest problem bo jesli nagle okazuje sie ze 2 polowka jest domatorem, nie chce nigdzie wychodzic bp np woli ogladac filmy, a nas to meczy i wolimy robic cos ciekawego to zaczyna sie problem, a sprzeczne interesy moga pojawic sie na kazdym polu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no musisz się po prostu zastanowić co jest dla Ciebie priorytetem- zajebiste wesele którego pozazdroszczą Ci wszyscy czy zajebisty mąż którego będziesz pewna;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja uważam że
jak pisałam wcześniej jeśli nie chcesz to nie powinnas zamieszkiwać, zamieszkujac tak na prawde godzisz się na konkubinat a właśnie widać że nie chcesz żyć w konkubinacie. Prawda jest taka że nasze życie to ciągłe zmiany i do tych zmian człowiek powinien się umiec dostosowywać i szukac kompromisów a nie w razie jak coś nie wypali to zmieniamy konkubenta. Co z tego że ludzie sprawdzą się czy pasują do siebie czy on sprząta po sobie czy ona aby nie zrzędzi za dużo skoro sytuacja może się zmienić jak pojawi się dziecko, jak wynikną jakieś problemy w pracy, jak ktoś zachoruje, jak ktoś z rodziny zachoruje i trzeba się do tego przyzwyczaić żeby być ze soba na dobre i na złe a nie tylko na dobre. Ja nie twierdze że nie trzeba mieszkać tylko żeby mieszkać tak jakbyśmy byli na dobre i na złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
100 osób to jest tłum według was miałam na to zbierać 3 4 lata a tak uzbieram jasne na pewno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja uważam że
a co chcesz jeszcze wiedzieć. Jeśli uważasz że powinnaś zamieszkać to zamieszkaj, jeśli czujesz że nie powinnaś to nie zamieszkuj. Tylko nie patrz w tej decyzji ani na rodziców ani na chłopaka ani na ludzi z kafeterii, o sobie też mówię. Decyzja ma byc twoja i ty ponosisz jej późniejsze konsekwencje. Ok powiem coś o sobie, bo miałam trochę inną sytuację. Nie uważam się za jakąś tam zagorzałą katoliczkę, ale przed ślubem wiedziałam czego chcę, wiedziałam że chcę życia w małżeństwie a nie życia na kocią łapę, zaczęliśmy rozmawiać jak widzimy naszą przyszłość, o dzieciach i takie tam. Jak już się zaręczyliśmy to wszystkie koleżanki, a nawet teście wypytywali kiedy razem zamieszkamy, nawet moja mama nieśmiało zapytała czy zamierzamy razem mieszkać przed, a siostra mojego męża to wręcz nalegała że jak to tak można brać ślub bez mieszkania wcześniej. Prawda jest taka że to nie było wg moich zasad i wiem że bym się źle czuła z tym, po prostu uważam że wszystko powinno byc po kolei. Tak też zrobiłam. Powiem jeszcze coś bo to ważne, wiedziałam że coby nie było to ja się z nim dogadam, po prostu umieliśmy ze sobą rozmawiać i to wiedziałam przed ślubem, nie miałam wątpliwości w tym. Po slubie najpierw było cudownie, oczywiscie starcia tez były bo przecież docieraliśmy się ale potem mój mąż poszedł do innej pracy, zaczęliśmy miec problemy, ja szukałam pracy, jemu się kompletnie seksu odechciało, zaniedbywał mnie, ale potem żeśmy sobie z tym poradzili. Potem było jeszcze gorzej, ja popadłam w jakąś depresję, momentami czułam że jest mi wszystko jedno czy on jest ze mną czy nie czy w domu posprzątane czy nie czy obiad zrobiony i czy wogóle mam ochotę coś zjeść, po prostu nic mnie nie obchodziło i też nie przeszłabym tego bez faceta mojego życia, on też miała mnie chyba wtedy dosyć. Może to się wyda nieistotne w tym czy razem mieszkać czy nie ale parę razy miałam takie chwile że miałam go dosyć i nie chciałam z nim być i nie wiem co by było gdyby ślub nas nie trzymał przy sobie. Teraz mamy jeszcze drobne problemy ale to nie istotne, ogólnie jest nam dobrze ze sobą. Co do zamieszkania na próbę to można przecież pomieszkać, ale ile czasu trzeba żeby się sprawdzić, miesiąc? Owszem mozna wykryć tam jakieś defekty partnera jak maminsyństwo, albo to że bije że chorobliwie zazdrosny i tutaj jestem za mieszkaniem przed. Pamiętaj o jednym, człowiek się zmienia, ale nie na zawołanie, u mnie mój mąz się zmienił wraz ze zmianą pracy, ja się zmieniłam bo nie miałam pracy dosyc długo, zmieniają się jak pojawia się dziecko moga się zmienic jak pojawia się choroba i trzeba wtedy szukac kompromisów a nie uciekać. dodam jeszcze jedno, siostra mojego męża wyszła za mąz za totalnego maminsynka, mieszkała z nim 4 lata przed ślubem i myślała że po slubie się zmieni. Moja najlepsza kumpela wyszła za mąż za damskiego boksera i też mieszkała z nim 3 lata przed ślubem i co to niby za sprawdzanie było. Jeśli chce się zamieszkiwać dla sprawdzania się to chyba też trzeba w razie czego umiec się rozstać a nie liczyc na cudowne zmiany. dodam jeszcze że jak umiecie ze sobą rozmawiać i słuchać siebie nawzajem to nie ważne czy przed czy po slubie zamieszkacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×