Do kobiet którym się udało,nieważne kiedy !

Czy gdy jeszcze nie wiedziałyście o tym , że jesteście w ciąży, przeczuwałyście że "coś jest nie tak"?? Taki kobiecy instynkt...,a później jakieś jeszcze bardzo lekkie nie wskazujące w normalnym stanie objawy?:)

ciążowe*

pomimo 3ch lat staran wiedzialam ze wtedy "zaskoczyło"

zalozylam podobny temat,bo po kilkunastu cyklach staran WRESZCIE CZUJE,ZE SIE UDALO!!!Nie wiem na ile,to jest prawda,ale to takie dziwne instynktowne uczucie!

Mi w hmm.6 dniu od romantycznego wieczoru:) przyśnił się sen , że zrobiłam test ciążowy i wyszły 2 grube krechy ,byłam przerażona w tym śnie:D Potem naszedł mnie ból głowy chyba dzień po tym śnie , zrobiłam więc 12 dnia od tamtego wieczoru test i 2 krechy :D :D Przeczucie :D

ja sie czulam okropnie-kilka dni po owym pieknym wieczorze:) mialam koszmary,bylo mi zle,zrobilam sie nieznosna,plakalam. wiedzialam,ze cos sie ze mna dzieje. zrobilam test-2 kreski:)

A ja czułam parę dni po owym zapłodnieniu takie dziwne uczucie w brzuchu jakby motylki ale to nie to bo za lekkie :P Takie uczucie że już się wie , ze dzidziuś tam w środku jest :D

i zaskoczenie było na maxa.

to nie czułam, że się udało

U mnie było przeczucie wyraźne ,ale niestety potem poroniłam...

Ja mniej więcej w czasie zapłodnienia (obliczenia wynikają z moich obserwacji, nie są na pewno dokładne, ale zbliżone do daty zapłodnienia) miałam 3 sny pod rząd o ciąży, w ciągu 3 nocy: 1- zaszłam w ciążę i strasznie się cieszyłam, opowiadałam o tym wszystkim, koleżankom, mamie itp. 2- byłam w średnio zaawansowanej ciąży i czekałam na wizytę do lekarza. 3- szłam w markecie wraz z mężem, który prowadził wózek z zakupami, a ja na rękach niosłam naszą córeczkę:) Także przeczucie takie jakieś było...:) Jak jeszcze się okaże, że faktycznie będzie córka to oszaleję ze szczęścia!

U mnie było tak, w pewny piekny dzień tygodnia (nie pamiętam dokładnie który) wybrałam się z mama na zakupy i do cioci. Ciocia mi zrobiła herbatke typu pu - ehr (taka na odchudzanie) zaczęło mi się robić nie dobrze, zakupy zrobiłyśmy z mama w ekspresowym tempie z czego mama nie była zadowolona, szybko spakowałysmy się do autka i jedziemy do domku. Tylko zdązyłam kurtkę ściągnąć i zalecieć do kibelka, wszystko co tam było w brzuszku moim wylądowało w kanalizacji, hmmm zastanawiałam się czemu. Ale stwierdziłam ze to chyba jakas grypa bo przecież wczoraj męzowi było też nie dobrze więc przeszło na mnie. Trwało to do niedzieli, wtedy tak dla jaj powiedziłam mężowi żebyśmy test kupili bo może coś się zaczęło, bo troche się spóźniała, ale jeszcze bez paniki. Dobra zakupiliśmy test no to spanko i rano siku, hmm i patrze na ten test a tu kurczątko, dwie kreski, jedna mega różowa druga troche mniej. Mąż był jeszcze w domu bo prawie wybierał się do pracy, spojrzałam na test jeszcze raz potem na męża i zadałam najgłupsze pytanie na świecie " mężu nie wiem jak mam to interpretować?" na to mój mąż " wiesz co chyba jestes w ciąży". Hehe za jakiś tydzień potwierdził lekarz i jestem sobie już prawie w 4 miesiacu.

Nie. Byłam przekonana, że w tym cyklu dostanę miesiączkę. tak bardzo przekonana, jak w żadnym wcześniejszym cyklu, w ktrym się też starałam zajść.

Bylam przekonana, ze nie zaszlam w ciaze, chociaz w noc przed porannym testowaniem przysnil mi sie pozytywny test ciazowy.

Ja totalnie nic nie czułam a wręcz miałam przeczucie że po raz 16 się nie udało. Miałam doła, byłam smutna i stwierdziłam że już nie mam siły... a tu niespodzianka i piękny pozytywny wynik testu w dzień spodziewanej miesiączki... i morze łez... ze szczęścia oczywiście.