Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Motyleck

Jak inteligentniej postąpić w tym wypadku ?

Polecane posty

Gość Melpomena...
widzisz, ja nie narzucam... kazdy sobie tam moze po swojemu, ze tak to prosto ujme... ale nie wyobrazam sobie, jak miala bym podejsc do mojego faceta i mu powiedziec... - wiesz Heniu, tak myslalam nad naszym zwiazkiem. Wiesz, bardzo Ciebie kocham, zalezy mi na Tobie i chce byc z Toba do konca naszych dni, ale pod jednym warunkuem... Wezmiemy slub... Heniu... lata leca... ja sie chce ustabilizowac, otrzymac od Ciebie jakies powazniejsze deklaracje, niz tylko to ze mnie kochasz... Heniu.. albo woz, albo przewoz... Oczywiscie to ubarwilam, ale to tylko dla lepszego kontrastu... Jesli kogos kocham, to kocham Go bo jest czescia mojego zycia, mojego istnienia, mojego otoczenia, mnie samej... a nie pod jakimkolwiek warunkiem... to nie jest milosc... to uklad... zwiazek - uklad... wie nazwijmy rzeczy po imieniu... Rozumiem, ze dziewczyna chce slubu... ale to nie jest sklep samoobslugowy... tego sie nie da po prostu wlozyc do koszyka... piiiiiiiiiiiiip... zeskanowane, ... kupione... Do tego jest dwoje i obojga decyzja sie liczy... Jak na razie nie dowiedzialam sie jaki powod na "nie" podaje jej facet... nic nie wiemy o tym jak wygladaly ich rozmowy na temat slubu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Jest to dla mnie swego rodzaju problem. Dziękuję za rady i spostrzeżenia, wiem jedno: naciskać nie będę w tej kwestii i mogę być w Waszych oczach staromodna, naiwna i jakas tam jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Melpomena... jesteś w jakimś związku?? Jeśli moge spytac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
chcesz poważnej rady ? zaciąż, załóż rodzinę po prostu jeśli jej chcesz z nim. wóz albo przewóz, jeśli ma Cię zostawić ślub nic Ci nie pomoże a nawet skomplikuje. adwokaci sąd itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
No chyba żartujesz Kolego... :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
nie. nawet nie wyobrażasz sobie jak to jest prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ściskamgdf
ON MA NA IMIĘ KACPER ? ? ? ?? ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do_Autorki
hej, ja mam ten sam problem co Ty i tez mam 24 lata. Moj mezczyzna takze mowi ze sie ze mna ozeni i ze na pewno tego chce, ale jeszcze nie teraz. a ja juz skonczylam studia i zle sie czuje z tym, ze nie moge z nim sobie normalnie ulozyc zycia. Najbardziej boje sie tego, ze nie kocha mnie dostatecznie mocno. Choc mam nadzieje, ze checi do zawarcia slubu zaleza od charakteru czlowieka a nie od intensywnosci jego uczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melpomena...
No więc tak, z racji tego, że jestem już b.długo na stanowisku dziewczyny na dochodne ( weekendy ) to chciałbym abyśmy byli razem jako malżeństwo. Ponadto spodziewam się tego, ze jesli po studiach zamieszkamy wspólnie to temat slubu zostanie kompletnie zapomniany, bo skoro juz mieszkamy razem, tyle juz razem lat to po co i ten papier? Jestes dziewczyna weekendowa. od 7 lat... czyli w ciagu tych 7 lat spedziliscie ze soba (mieszkajac, spiac, jedzac sniadanie, piorac majtki i skarpetki, spacerujac,.....ble, ble ble i takie tam) 371 dni... cos ponad rok...plus pewno jakies wakacje, swieta... Powiedzmy ze jakies 3 lata.... z 7-miu... niewiele... nie pisz "bo skoro juz mieszkamy razem, tyle juz razem lat to po co i ten papier" bo nie mieszkacie ze soba prawie w ogole... chyba teraz troche rozumiem jego obawy. Moze on po prostu potrzebuje czasu na to zeby zwyczajnie z Toba pomieszkac, dotrzec sie, zobaczyc co z tego wyjdzie... A Ty juz sidelka zastawiasz... Ja bym sie tez czula osaczona, jak by mnie ktos postawil w takiej sytuacji... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Nie, nie jest to Kacper:) Na tak niepoważną akcje nie narazilabym na próbę aż 3ech osób - mnie, jego i dziecka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Melpomeno... na weekendy jestesmy od 3,5 roku. Boże, czy ja go osaczam swoimi domysłami??!! czy ja mu zabieram jego pasję, nadmiar wolnego czasu itd? Chyba mylisz pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z mojej perspektywy
Ale skor masz potrezba to czemu o niej nie powiesz? Ja bym naciskala, bylam w podobnej sytuacji i zalegalizowalismy zwiazek w sumie po 12 latach a od konca studiow po 3 . w SUMIE JEmu nie robilo roznicy, dopiero moje i rodzicow naciski pomogly. Niektorzy faceci nie przywiazuja do tego wagi - i nei wiedza jakie to ma znaczenie dla drugiej polowy ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ściskamgdf
no to masz szczeście :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
"naraziłabym" ? o! przecież znasz go od 7 lat i kochasz ponad życie. to jakie ryzyko ? najwyżej odmówi, że nie chce z Tobą dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melpomena...
Jasne, ze mozesz... Mojego obecnego meza poznalam majac 16 lat (on mial 23)... zamieszkalismy ze soba (nie dorywczo, ze tak powiem, a na stale) po jakichs 2 miesiacach znajomosci. Po 4 latach wspolnego mieszkania wzielismy slub (o czym zadecydowalismy oboje). Slub nie byl spowodowany ciaza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Tak narazilabym, a co ma tu kochanie do tego od siedmiu lat?! chyba tym bardziej nie narazilabym dziecka na ewentualną rozbita rodzinę. I na swszystkich na megaszybkie decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
i myślisz, że doprowadzając faceta do ołtarza prośbami groźbami i naciskiem rodziców nie ryzykujesz rozbitej rodziny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Melpomeno ... a tak szczerze jak czułabys sie na moim miejscu???? Uwzgledniłabym Twoje argumenty za nielegalizacja gdybys była w takim związku, wiec wierz mi, ze syty głodnego nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Nocny doradco a czy ja napisalm o stosowaniu gróźb i próźb gdziekolwiek??? Sam sobie dodajesz pewne kwestie chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nocny doradca
zastanawiasz się czy mu zagrozić odejściem czy odejsć. tak zrozumiałe pierwsze pytanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melpomena...
Nie ja nie mowie ze cos mu zabierasz, albo ze go osaczasz... Powiem, z innej beczki... Mialam znajomkow... Oboje w tym samym wieku prawie (chyba roznica roku czy dwoch) On studiuje w B, ona w K.... Sa ze soba dokladnie tak jak Wy, 7 lat... koncza studia... Para, ze ho ho... Zakochani po uszy, szczesliwi, wniebowzieci... Wprowadzaja sie do siebie.... i po miesiacu sprawa sie zakonczyla... Okazalo sie ze laska nie dala rady... kolesiowi bilo na dekiel i nie dalo sie z nim mieszkac ani tym bardziej ukladac zycia... Zyli ze soba 7 dlugich lat... byli szczesliwi... tylko, ze zyli, mieszkali, jadali i prali oddzielne...a nie razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Nocny ... Zastanowilam się czy powiedzieć mu w ogóle o tym czy też nie. Zdecydowałam jednak, ze zachowam to dla siebie i nie powiem mu ot ym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyrtyrtyt
No przestań. Zachodzić w ciążę, żeby się chajtnąć? :D Nie...... Nie umiem ocenić, nie znam was. Niewykluczone że za kolejnych 7 lat będziesz słyszała to samo - jeszcze nie teraz, potem.... Aż spotka inną, która mu zawróci w głowie i z nią będzie chciał się ożenić. Możecie mi wierzyć jak bum cyk cyk - facet który kocha, chce żeby jego ukochana została jego żoną. Ale powtarzam - wy jeszcze JESTEŚCIE MŁODZI! Melpomena - ale w końcu przyjdzie czas i na takie postawienie sprawy. Co jej doradziłabyś za 10 lat, gdyby pisała to samo? Nadal mówiłabyś że nie może stawiać warunków? Czy moze jednak ze ma zostawić tego chłopczyka, który nie wie czego chce? Dla autorki może ten "moment na stawianie sprawy na ostrzu noża" nadszedł już teraz. 7 lat to jednak bardzo długo. A do kogoś tam - ma się tłumaczyć dlaczego chce być żoną? :D:D Gdyby jakaś kobieta napisałą że chce mieć dziecko, też zmuszałbyś ją do tłumaczeń?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Ale kazdy czlowiek i para jest inna. Ponawiam pytanie, bo chyba zbozylismy lekko z sedna sprawy: PYTAM CO BYSCIE ZROBILI BĘDĄC NA MOIM MIEJSCU? PONOWLILI ROZMOWĘ CZY ZACHOWALI TO PRAGNIENIE DLA SIEBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyrtyrtyt
Ja zaręczyłam się 1,5 roku po poznaniu się. Po kolejnym roku wzięliśmy ślub. Dla nas to było logiczne jak 2+2=4. Kochamy się, ja jestem dla niego Tą, on jest dla mnie Tym = weźmiemy kiedyś ślub. Wprawdzie my byliśmy starsi, ale z mojego punktu widzenia ślub jest naturalną konsekwencją dlugiego, udanego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123456789....
ja to bym sie zastanowila po co sie w ogole z kims wiazac :D moj ostatni zwiazek dal mi tak popalic ze naprawde nie wiem czy mialabym sile na kolejny do grobowej deski. a mial byc slub, byly zareczyny i nagle wchlonela mnie czarna dziura. doszlam do wniosku ze nie warto tracic cennego czasu na dogadzanie facetowi bo i tak predzej czy pozniej mnie oleje. malzenstwo jest fajne, pod warunkien ze ktos chce znosic wszystkie fochy swojego parnera do konca zycia. autorko zastanow sie czy naprawde warto sie pakowac w instytucje malzenstwa. nawet ze soba jeszcze nie mieszkacie, widujecie sie okazyjnie raz na jakis czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
Nie będę juz wiecej przedstawiać argumentów dlaczego chcę. Postawcie się troszkę na moim miejscu i odrobine zrozumienia tego jak jest mi niezręcznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyrtyrtyt
"PYTAM CO BYSCIE ZROBILI BĘDĄC NA MOIM MIEJSCU? PONOWLILI ROZMOWĘ CZY ZACHOWALI TO PRAGNIENIE DLA SIEBIE. " Warunek typu "do końca studiów mamy wziąć ślub" zostawiłabym dla siebie. Brzmi trochę głupio. Ale porozmawiałabym z nim długo i spokojnie - jak on to widzi, i co onacza dla niego "kiedyś"? Kiedy mniej więcej? Aha - tak na marginesie - chociaż uwazam że na ślub macie jeszcze czas - byłoby (dla Ciebie) dobrze, gdybyście się chociaż zaręczyli. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do_Autorki
jesli po miesiacu nie wytrzymali to znaczy ze wcale sie nie kochali. gdyby im naprawde na sobie zalezalo to postaraliby sie stawic czolo problemom. moze by nie wyszlo. ale rezygnacja po miesiacu to smieszne. to znaczy ze juz mieli siebie dosc. tym bardziej ze to ze z boku wygladali na zakochanych i szczesliwych to nie znaczy ze byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motyleck
okazyjni dla nas to pt,sob,niedziela - cały czas razem. Razem jadamy i pierzemy w moim lub jedo mieszkaniu, to akurat tez nie jest nam obce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×