Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość może ktoś mi poradzi jak......

Mój mąż nie lubi mojej rodzin, a w związku z tym...

Polecane posty

Gość może ktoś mi poradzi jak......
Mąż twierdzi że mnie kocha, ale mi teraz przykro. On mówi ze nie reaguje na mój płacz, bo nie ma po co - czeka az sie wypłacze i wtedy bedzie mozna ze mną pogadac. Teraz chce mi sie płakać, z niedługo kończe prace - juz wiem jak to bedzie wyglądało będziemy do siebie sucho odpowiadać, az któres wybuchnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Mąż twierdzi że mnie kocha, ale mi teraz przykro. On mówi ze nie reaguje na mój płacz, bo nie ma po co - czeka az sie wypłacze i wtedy bedzie mozna ze mną pogadac. Teraz chce mi sie płakać, z niedługo kończe prace - juz wiem jak to bedzie wyglądało będziemy do siebie sucho odpowiadać, az któres wybuchnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyceeeel
masz meza skurwiela... no coz widac ze ma cie w dupie tak samo jak i twoje zdanie i rodzine. teraz tworzycie jedna rodzine i ni huja nie moze powiedziuec ze nie idzie do twoich rodzicow. ja na twoim miejsc poszlabym sama do swoich a na pytanie mamy czemu nie ma mezusia narobilabym mu siary i powuiedziala prawde ze nie chcial i takie tam. tak ze przy nastepnym spotkaniu niech sam sie tlumaczy. a tak w ogole spedz swieta u rodzicow.. niech sie pierdoli cwaniak! on toba manipuluje na prawo i lewo a ty nie umiesz sie postawic, taka sierota jestes ps. ile macie w ogole lat?? bo mi sie wydaje ze jestes mloda zonka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Za niedługo kończe pracę aż sie boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Za niedługo kończe pracę aż sie boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyceeeel
masz meza skurwiela... no coz widac ze ma cie w dupie tak samo jak i twoje zdanie i rodzine. teraz tworzycie jedna rodzine i ni huja nie moze powiedziuec ze nie idzie do twoich rodzicow. ja na twoim miejsc poszlabym sama do swoich a na pytanie mamy czemu nie ma mezusia narobilabym mu siary i powuiedziala prawde ze nie chcial i takie tam. tak ze przy nastepnym spotkaniu niech sam sie tlumaczy. a tak w ogole spedz swieta u rodzicow.. niech sie pierdoli cwaniak! on toba manipuluje na prawo i lewo a ty nie umiesz sie postawic, taka sierota jestes ps. ile macie w ogole lat?? bo mi sie wydaje ze jestes mloda zonka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej biednej stłamszonej żon
Dziewczyno! Ty nie rozumiem o czym WSZYSCY ci tutaj piszą! Ty z nim nie dyskutuj, nie negocjuj, nie licytuj. Chyba wystarczająco sie nagadałaś a i tak zawsze kończyłaś u teściów bo Jaśnie Szanowny Pan Małżonek tak zadeycdował. Ty mu postaw ultimatum. Inaczej nic nie zdziałasz. Albo Wigilia tutaj i tutaj. Albo w ogóle. A jak chce mimo to iść do matki to sam! A Ty pojedziesz do swojej. Musisz być twarda. Co z tego, że rozmawiasz, przekonujesz jak On wie, że i tak ostatecznie wyjdzie na jego bo mu ulegniesz dla "świętego spokoju". Zaserwuj mu raz taki zimny prysznic. Pokaż, że masz kręgosłup nawet jeśli będziesz musiała Wigilię spędzić oddzielnie. Dopiero wtedy zacznie Cię traktować serio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Mamy po 27 lat, zoną od 2 jestem. Poza tym wigilia tak bedzie wygladała, ze najpierw do moich potem do jego, ale reszta swiąt u jego, bo u moich nie wiem co złego jest mają duzy dom - i naprawde nie sa źli, zabiegają o niego jak mogą. Naprawdę. Ja pytam jak moge mu to wytłumaczyć czy go przekonac zeby nie robic nic na siłe...jak to po dobroci załatwić, bo nie chodzi tylko o świeta tylko o cały rok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Zaesze powtarza ze nie lubi być zmuszany, a ja go zmuszam...rozumiecie, ale on nie pyta czuy mam ochotę jechac do tesciów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsensuu
jesteś straszne imęcząca lubisz się nad sobą użalać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyceeeel
przeczytaj po 10razy co napisala do tej biednej stłamszonej żon a dopiero potem zacznij zastanawiac sie.. kurwa dziewczyno! czy ty jakas ograniczona jestes? rozmowy nie pomoga bo ON MA CIE W DUPIE!! NAUCZYLAS GO ZE ZAWSZE BEDZIE TAK JAK ON CHCE I DLATEGO NIE LICZ TERAZ NA ZMIANE PO SPOKOJNYCH ROZMOWACH.trzeba mu wylac kubel zimnej wody. DAJESZ SOBA POMIATAC I MASZ TEGO SKUTKI. ja sie nie dziwie ze on tak cie traktuje skoro za zone ma takie cieple kluchy KTORE ZAWSZE USTAPIA. jestem od ciebie mlodsza i nigdty zaden facet mnie tak nie traktowal jak ciebie twoj mezulek..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Cchiałm sie poprostu wygadać i poradzić, dziękuję wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Wiecie co dzis z nim pogadam ostro, spróbuję jeszcze raz...przemówić do rozumu, napiszę co ustalę. Za pewne wszyscy macie racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak nie moze byc, albo kompromis albo kazdy jedzie do siebie ja jestem rok starsza od autorki, ale meza mam troche dluzej. nie ma mowy zeby ktores z nas stawialo sprawe "moi rodzice i juz" nie lubie tesciowej ale jak trzeba to jezdze z mezem i siedze przy stole z normalna mina. w koncu i tak te odwiedziny sa rzadko wiec sie moge poswiecic. ale nie wyobrazam sobie jezdzic tam non stop bo maz tak lubi, albo co gorsza spedzac swiat u tesciow bo maz nie chce u mojej rodziny. nie ma takiej opcji. moi rodzice tak mieli, ojciec wiecznie obrazony na tesciow, wiec jezdzili na swieta raz na 2 lata a ojciec dalej byl obrazony :P teraz dziadek zmarl i zostala tylko babcia, ojciec dalej nie widzi powodu zeby ja odwiedzac, z laski jezdzi z mama :P mama sie skarzy ale to jej wina, nie potrafila zbudowac normalnego zwiazku tylko wiecznie byla sluzaca i jej opinia sie nie liczyla, nie wiem czemu myslala ze kiedys sytuacja zmieni sie sama z siebie. trzeba dzialac na poczatku zwiazku bo pozniej bedzie tylko gorzej... autorko, masz sie postawic mezowi i koniec. powiedz ze kompromis wyglada tak i tak i nie dyskutuj wiecej. jesli sie nie zgodzi to pojedz sama do rodzicow i tyle. jak dasz sie mezowi teraz to na starosc bedziesz dopiero zalowac a przeciez cale zycie przed toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Wiem masz racje, że jeśli teraz dam sobie wejść na głowe, to poźniej niczego nie wyegzekwuję. Wiecie, jestem osobą upartą ale w tym względzie starasznie sie rozczulam, płakać mi sie chce naprawde, ze w ogóle musze z nim o tym dyskutować i coś stawiac na swoim, że on nie umie mnie zrozumieć ze potrzbuje kontaktu z rodzicami - jest to dla mnie przykre, tym bardziej ze przed ślubem nie sygnalizował antypatii do rodzin, wzręcz przeciwnie. Wiecie, ja moge sama pojechać, tylko w głowie mi sie nie mieści jak można kogoś kochając robić mu przykrość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Uważam, że cała ta sytuacja odbiła sie na moim zdrowiu, nie mam na nic ochoty, boli mnie ciągle głowa i jest mi niedobrze, ciągle sie trzęse - dla siebie musze to wyjaśnic, czasem naprawdę wolałabym dać sobie spokój - żylabym szczęśliwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Trzymajcie kciuki:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś mi poradzi jak......
Trzymajcie kciuki:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej biednej stłamszonej żon
Dlatego musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy On rzeczywiście Cię kocha. :( Bo to, że Cię nie szanuje jest bezdyskusyjnym faktem. I jeszcze raz. Ty z nim nie duskutyj. Nawet ostro. Powiedz: Postanowiłam, że w tym roku pojedziemy na święta najpierw do Twoich rodziców a resztę Wigilii spędzimy u moich rodziców! Jak nie chcesz to możemy zostać w domu bo nie zgadzam się, na inną opcję. Jeśli mimo to postanowisz zrobić inaczej to spędzamy Wigilię oddzielnie. I koniec rozmowy. On będzie próbował wciągnąć Cię w pyskówkę i wyprowadzić Cię z równowagi. Musisz być CHŁODNA I KONKRETNA. Jak będzie się darł - nie odpowiadaj. Nie podejmuj tematu. Daj mu się wykrzyczeć a na koniec powiedz: Powiedziałam czego oczekuję i zdania nie zmienię. Nie dawaj się wciągnąć w dyskusję bo znowu Cię zmanipuluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zróbcie tak. W tym roku u moich w przyszłym u drugich :) Tak zrobiła moja koleżanka,. W jednym roku jeździ na święta do teściów a w kolejnym u rodziców, Moja siostra robi inaczej ale to samo miasto, jeden dzień u nas, drugi u teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo staro
i co? była rozmowa czy stchórzyłas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze ktoś mi poradzi jak.....
Rzomawiałm z mężem, na początku zaczął mówić, ze jak zwykle wszystko wyolbrzymiam i za przesadzam. Moim problelmem jest to ze nie potrafię być twarda tylko zaraz na płacz mi się zbiera. Ostatecznie, ustaliliśmy ze podzielim dni świateczne miedzy rodziny - choć niechętnie , bo nie bardzo miał mochoty. Juz pytałam go czy ktos mu krzywde zrobił, skąd ta niechec, ale mówił ze nie ma powodów - konkretnych. Na razie stwierdziliśmy ze chcemy spokoju na swieta. A jak bedzie to zobaczymy - jestem dobrej myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszędzislawa
to wszystko takie pierdolenie!Malzenstwo... jak sie jest juz malezenstwem to sie wigilie robi u siebie w domu.Tymbardziej jak sa np.dzieci.To dorosli tworza te magie swiat.A nie-najpierw pojedziemy do mojej mamusi,a pozniej do Twojej,a pozniej do dziadka babci cioci...glupota.Ale wy jestescie jeszcze dzieci!I Ty i twoj mezulek.Smar wam przy nosach wisi.Oboje jestescie tak przywiazani do swoich rodzicow,ze zapomnieliscie co w tym szczegolnym dniu jest najwazniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam podobna sytuację. Mieszkamy ze względu na pracę meża daleko od naszych rodzin 6 godzin samochodem( rodzice jedni od drugich mieszkaja w odleglosci 30 km) . Ze wzgledu na fakt ze babc nie ma w pobliżu a na przedszkole jeszcze za wczesnie ja zajełam sie wychowywaniem naszej córeczki. Mąż ma nietypową pracę więc nigdy nie ma całych świąt całych by wyjechać. Gdyby sie postarał może i by było to możliwe ale widze ze ona nie robi w tym kierunku nic a wszytko zwala na grafik. NAjchetniej to chce spedzac swieta w w naszym miejscu zamieszkania. A jeśłi już jedsiemy czy na swieta czy tez w wolen dni robi wszytko by nie nocowac u moich rodzicow. Tlumaczy sie tym ze on rzadko ze wzgledu na prace moze pojechac na dluzej do domu a ja moge zawsze pojechac kiedy chce( tyle ze zawsze kreci nosem jak chce jechac w odwiedziny i zawsze mowi jak on to teskni po dwoch dniach zebysmy juz wracali)W konsekwencji sprawa zawsze wyglada tak ze razem jezdzimy do jego rodzicow a ja zawsze zostaje po jego wizycie na herbacie na pare dni. Dodam tylko ze jego rodzice nas czesto odwiedzaja moi czego mi nigdy nie powiedziala le po jednej wizycie wiem nie sa mile oczekiwanymi goscmi. NA szczescie nie nawet nie chca przyjezdzac bo maja na miejscu pewne zobowiazania. Brdzo mnie to boli i przez to wszytko czuje ze buduje sie miedzy mna a nim pewien mur. Juz mi rece opadaja bo tysiace moich tlumaczen i rozmow o tym co czuje ida na marne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agulisko
mam podobna sytuacje mieszkam na wsi z mezem w jego rodzinnej miejscowosc moz od dziecka pracował (jego rodzice maja gospodarstwo ) a ja nigdy nie musiałam w taki sposób pracowac ale teraz musze ....i moze tez troche chce całymi dniami siedze w domu ide pomagam do teściów to swoja grzadke cos poplewic mam 2 dzieci wiec tak samo musze sie zajac nimi i dome wiec cały tydzien siedze w domu ani nie mam do kogo ust otworzyc bo nie mam sasiadów tylko niedałeko tesciowa i szwagierke (szpiegi ) maz w tym momecie jest za granica przychodzi sobota spotyka sie ze znajomymi a w niedziele jezdzi na ryby a jak ja jade wniedziele raz na 2 trzy tygodnie do mojeje rodziny wiecznie po moim powrocie jest kłótnia nie wiadomo co...poprostu nie rozmawia ze mne tylko chcesz cos ??? jak dzieci jaka pogoda i tyle jest dla mnie nie miły dlaczego nie potrafie zrozumiec mowi mi ze moze mam tam jakiegos faceta itp........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćzdaleka
„Może ktoś mi poradzi jak..” jak wygląda u Ciebie po latach ta sytuacja? Mam podobny problem z mężem. Jestem rodzinną osobą, mieszkam od rodziców 200 km, wiec raz na dwa miesiące staram się ich odwiedzać, ale zazwyczaj sama, bo mąż znajduje wymówki (praca, ważne spotkanie itp..). Jeśli już jedziemy razem do moich rodziców raz, dwa razy w roku to zawsze jest kłótnia, bo twierdzi, że nie lubi siedzieć i rozmawiać oraz słuchać o czym ja rozmawiam z rodzicami. Siedzi więc często w telefonie na fotelu w salonie, więc widać, że się nudzi.. Zawsze potem jak pytam go dlaczego się tak zachowuje to twierdzi, ze się nudzi i że nie będzie ze mną jeździł do rodziców, bo on nie wie co ze sobą tam zrobić. Moi rodzice są normalnymi, serdecznymi osobami. Nigdy nie sprawili mu przykrości. Za to on widocznie się nie przejmuje jak oni się czują, ani jak ja się czuję. Jutro tez po pół roku nieobecności męża w domu moich rodziców mamy ich odwiedzić i przenocować z soboty na niedzielę, ale już dziś się pokłóciliśmy. Mąż jeszcze dolewa oliwy do ognia mówiąc, że mógł wziąć zlecenie w pracy na jutro, bo miał taką propozycję.. I teraz żałuje. Że mam sama jechać, bo zawsze on musi siędzieć i słuchać moich rozmów z rodzicami, a on nie ma potrzeby rozmawiać, że nie lubi taki siedzieć i rozmawiać.. Mam wrazenie, ze nie dorósł do tego, żeby być głową rodziny. Nie potrafi zachowywać się jak mąż. Jest mi wstyd, że się tak zachowuje i ze inni muszą znosić jego humory :( Ręce mi już opadają i nie wiem jak z nim rozmawiać. Żadne krzyki, kłótnie, płacze nic nie dają, bo on twierdzi, że ja go nie rozumiem i ciągle odwaraca kota ogonem. Za każdym razem jak jadę sama do rodziców to się do mnie nie odzywa, jakbym nie wiem co tam robiła... Jak wracam foch automatycznie mija, rozmawia, uśmiecha się. Wykańczają mnie powoli te jego zmienne nastroje :((( Mieszkamy z teściami w jednym domu i ja oczywiście muszę znosić wszystko... Ja jestem normalną synową, mam z teściową zdrowe kontakty, mimo że nie ma najłatwiejszego charakteru. Staram się utrzymywać jak najlepsze, wręcz ciepłe relacje jak z własnymi rodzicami... Ale mąż mimo że to widzi na co dzień, że szanuję jego rodziców to chyba nie zależy mu na utrzymywaniu podobnych relacji z moją mamą i moim tatą. Nigdy nie zagada do nich, nie zapyta jak zdrowie itd.. Nie jest prawie wcale zainteresowany rozmowami. Po prostu męczy się :( Czy ma któraś z Was podobny problem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×