Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Stokrotunia18181818

Czy te stosunki z mamą są normalne...?

Polecane posty

Gość Stokrotunia18181818

Hm. Mam 18 lat i piszę tu, bo muszę się gdzieś wygadać.. otóż z moja mama nie mam żadnego kontaktu.. nie wiem co jest tego przyczyną.. jak byłam młodsza narobiłam kilka rzezy, o które ma prawo mieć żal, ale to już zaczęło się wcześniej.. Kiedy dojrzewałam miałam 13,14 lat i miałam pierwszy okres to nigdy moja mama nie rozmawiała ze mną, kiedy chciałam jej powiedzieć, że miesiączkuję miałam sto rożnych myśli, wstydziłam się, bałam. . . na co dzień w ogóle nie wchodzi do mojego pokoju, nic nie mówi, chyba że jak jestem w szkole to grzebie mi w rzeczach i w ogóle. Mam od roku chłopaka a ona nigdy nawet go nie spytała co u niego...on sam czuje się z tym nieswojo.. to nie jest tak, że ona się mną nie interesuje, bo chodzi na każde zebranie, kupuje mi co trzeba, nie olewa jak jest jakaś sprawa ze mną, ale sama nie spyta o nic. ja przychodzę do domu i siedzę w pokoju, nie schodzę do kuchni byleby jej nie spotkać, bo tylko mnie zmierzy zimnym wzrokiem i tyle...koleżanki mówią, jak o tym czy o tamtym z mamą gadają a ja nie mogę nic... tata był wspaniały, ale mama go zmieniła.. myślę, że to może powód tego, że sama miała dużo rodzeństwa i musiała się nimi zajmować i jej mama a moja babcia nie miała dla niej czasu, chociaż teraz mają one super kontakt. Chowa przede mną kosmetyki, ubrania, nie ma tak, że korzystamy sobie wspólnie... czuję się jak intruz, uczę się więc nie ma możliwości abym się wyprowadziła. Jak coś do niej mówię to krzyczy lub mówi chamsko strasznie, naprawdę nie jestem w stanie sobie z tym poradzić.. jak były ferie rok temu to przez całe ferie nie dała mi ani złotówki, a stać ją na to, siedziałam przed kompem całe 2 tyg i nie miałam za co gdziekolwiek wyjść. Miała problemy ze zdrowiem, nie było jej miesiąc w domu, była w szpitalu, jak wróciła to ja cała się trzęsłam, bałam, wstydziłam zejść do niej .. takie dziwne uczucia jakby to był ktoś obcy, przywitałam się , dałam buziaka ale nagle zrobiło mi się tak strasznie głupio.. teraz wigilia i znowu dzielenie się opłatkiem, tak się tego boję, wstydzę, nienawidzę takich momentów.. nie chce się usprawiedliwac, ale gdyby ona ze mną rozmawiała to byłoby dużo mniej problemów, ja bym bardziej ją ceniła, szanowała i byłabym inna, czasem próbuję zaczynać coś mówić, ale ona mówi tym okropnym tonem.. jestem głodna bardzo, ale nie zejdę na dół,bo boję się jej spotkać, to niesamowite jest czuc coś takiego... bywa, że nie zamienimy ani jednego słowa przez dwa dni.. jak byłam młodsza dużo imprezowałam, choć wiem, że jeśliby ona ze mną o tym pogadała to byśmy coś ustaliły i byłoby ok, a nie że ja wychodziłam, a ona pyta, czy idę się kurwic.. jak załóżmy nie ma mnie na noc w domu, to nawet nie zadzwoni spytać, a tak mi tego brakuje.. tłumaczy się, że jak dzwoniła dawniej to nie odbierałam i olewałam ją.. jednak sądzę, że jak się kocha dziecko to się o nie martwi mimo wszystko! mojemu chłopakowi też jest niezręcznie kiedy tak przychodzi, a ona od roku nawet nie zagada, dla swoich znajomych udaje cudowną przyjaciółkę.. i jeśli do niej ktoś przyjdzie to mam się nie kłócić z młodszym bratem ani nic, bo wstyd, a kiedy do mnie przyjdzie Mój M to przeklina, wyklina brata jak jej coś nie pasuje i jak on tego słucha to czuje się tak podle, jest mi wstyd.. czemu osoba, która ma wysokie postawione stanowisko, dużo znajomych, bardzo dobre kontakty z rodziną może być kimś takim w domu..? jestem na skraju załamania i depresji ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poyedone
jak sobie nie radzisz to wywal całą prawde tacie Jesli on nie pomoze idz do psychologa, bo Ci to zrujnuje cale zycie Relacje z matką odciskaja sie na czlowieku na cale zycie Pomoz sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chcesz możemy porozmawiać na priv-ie. Lepiej żeby nie napadło Cię tu stado rozsierdzonych i złych na cały świat forumowiczów. Pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie ja w przeciwieństwie do niej nie mam problemu z okazywaniem uczuć, jestem bardzo wrażliwa, opiekuńcza i mam za dobre serce, to mam po tacie .. mówi się, że jeśli dziecko nie miało miłości to będzie dla swojego dziecka takie samo lub zupełnie na odwrót. nie wiem, jak to będzie, ale ja gdybym miała dziecko nigdy nie pozwoliłabym aby tak się czuło.. już nieraz ktoś z zewnątrz próbował nam pomóc, ale to było krótkotrwałe, działało na chwilę... ona znajduje u mnie papierosy i nawet nie ruszy, choć szczerze powiem, że czasem wolałabym żeby to zrobiła, bo bym czuła, że się martwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innej planety
Moze zacznij od odpowiedzenia sobie na kilka pytan. Czego tak naprawde chcesz? Czego sie boisz? Co sie moze najgorszego stac jesli jednak pojdziesz do kuchni cos zjesc? Z tego co pisze rozumiem, ze kiedys bylo inaczej ale w ktoryms momencie mama zmienila taktyke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym tylko mogła to bym się wyprowadziła....! jak była w szpitalu liczyłam, że coś się zmieni, tata był dla mnie najlepszy na świecie, wspieraliśmy się... byłam pewna, że będzie inaczej, że ta jej choroba to był znak aby coś się zmieniło w domu, że teraz będzie ok, wróciło wszystko to samo.. myślę, że ona zawsze taka była, już od najmłodszych lat, z tym, że było oparcie w tacie, teraz nie mam niczego. . . ! poza tym wpadłam w złe towarzystwo 3 lata temu, musieli ze mną chodzić po sądach, narobiłam głupot sporo, ale wyszłam z tego, to były błędy, ale czasami myślę, że uciekałam się do innych, bo nie było tego czegoś w domu, a dodam, że moi rodzice mają ze sobą świetny kontakt, nie kłócą się w ogóle ani nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość astreger
chce się czego nie ma...moi nastoletni synowie byliby zachwyceni,gdybym nie zwracała na nich uwagi,bo jestem nadopiekunczą matką :-) co do Twojej sprawy-mimo,że mam już trochę lat,naprawdę nie wiem,co Ci poradzić czy potrafiłabyś się przełamać i porozmawiać z mamą? powiedzieć,że ci jej brakuje? chodziłam kiedyś na terapię rodzinną,parę spotkań,terapeutka radziła,żeby krótko komunikować swoje uczucia i wychodzić z pokoju nie czekając na odpowiedź,po jakimś czasie ponoć to działa na osobę,do której się zwracasz,że zaczyna się wykazywać zainteresowaniem i próbuje coś zmienić w sobie,w odpowiedzi na potrzeby innych a gdy mama była w szpitalu odwiedzałaś ją? nie rozumiem postępowania Twojej mamy,te rzeczy,któe kiedyś zrobiłaś chyba nie były jakieś straszne? rodzice są od tego,żeby wychowywać i wspierać swoje dzieci,a nie odwracać się w razie jakiś niepowowodzeń ja za swoją mamą nie przepadam,nigdy nie miałam z nią dobrego kontaktu,ale mi tego specjalnie nie brakowało (co nie znaczy,że nie marzyłam o mamie-kumpelce),miałam za to 3 bliskie koleżanki,które wspierały w ciężkich chwilach pozdrawiam ciepło,to nie Twoja wina,że masz taką a nie inną mamę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sia la la la la
Mam to samo, tyle że z ojcem..jak jedziemy razem sami samochodem np. to jestem spięta, bo nie mam o czym z nim gadać.. dobrze, że radio mozna włączyć :-o MAtka też krzyczy - ale ona ma nerwice i sie po prostu wyzywa. Myślę, że powinnaś zrobić pierwszy krok. Powiedzieć szczerze, że chcialabyś z nią spędzać więcej czasu.. W tym szpitalu odwiedzałas ją? To działa w obie strony - ona widzac ze jej unikasz moze sadzi, ze jej nienawidzisz. Zaproponuj np. wspólne zakupy, robienie pierników, cokolwiek. Ale to Ty musisz wyjsc z inicjatywą. Masz zgorzknialą matkę i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym tylko mogła to bym się wyprowadziła....! jak była w szpitalu liczyłam, że coś się zmieni, tata był dla mnie najlepszy na świecie, wspieraliśmy się... byłam pewna, że będzie inaczej, że ta jej choroba to był znak aby coś się zmieniło w domu, że teraz będzie ok, wróciło wszystko to samo.. myślę, że ona zawsze taka była, już od najmłodszych lat, z tym, że było oparcie w tacie, teraz nie mam niczego. . . ! poza tym wpadłam w złe towarzystwo 3 lata temu, musieli ze mną chodzić po sądach, narobiłam głupot sporo, ale wyszłam z tego, to były błędy, ale czasami myślę, że uciekałam się do innych, bo nie było tego czegoś w domu, a dodam, że moi rodzice mają ze sobą świetny kontakt, nie kłócą się w ogóle ani nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie ja bym wolała, żeby ona się mną choć trochę interesowała, na zakupy nigdy nie jedzie ze mną, bo twierdzi, że nie mam gustu i ona nie ma na to czasu, chciałam coś kiedyś ugotować, upiec wówczas nakrzyczała, że tylko sprzątania pełno, że mam się nie brać do tego czego nie umiem...! mówiła, że mam się przyglądać, jak gotuje i potem się uczyć.. a samej nie mogę sprobować nigdy.. ja właśnie ją zagaduje o byle czym, ale ona tylko mnie mierzy, robi miny i nic kompletnie nic. W szpitalu bywał u niej tata co dzień, ja byłam raz, bo nie wolno jej było odwiedzać na sali, tylko za szybą i tata z nią rozmawiał przez telefon, a jak już była na sali normalnej to tata jeździł do niej, wtedy kiedy miałam szkołę.. ale ani razu nie zadzwoniła do mnie, nic.. więc ja też się izolowałam.. miała tętniaka na mózgu i wszędzie mówiła, że to ja ją w to wpędziłam, że to moja wina, cała rodzina tak gada, a ona chowa się gdzieś w domu po tej chorobie teraz i pali..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sia la la la la
No i widzisz...ja rozumiem, że ojciec jezdziła tam w czasie twoich lekcji itd, ale sa jeszcze weekedny no nie? Poza tym - gdyby ci zależalo mogłabyś sama tam jakoś dojechać. Stąd w twojej mamie zal, ja tez bym miala żal gdyby corka mnie przez miesiac nie odzwiedzala majac swiadomosc jak bardzo jestem chora. jesli chcesz zmian w waszych relacjach musisz zacinsac zeby, znosic ewentualne upokorzenia. Mam musi sie oswic z tym, ze ty chcesz sie do niej zblizyc. Oswoic i uwierzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sia la la la la
No i tak jak już pisałam - proponuj wspólne spedzanie czasu. Nie poddawaj sie. Ona na pewno na poczatku bedzie odmawiala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jak byłam w szpitalu to ona nie zapytała co w szkole..! zrobiła mi awanturę, że mam jej bluzkę na sobie...! gadała cały czas z tata! nie spytała, jak się czuje, choc ukrywałam cudem łzy!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sia la la la la
ych nie mam innych rad dla ciebie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tym bardziej, że ja byłam dzieckiem planowanym, byłam osiem lat jedynaczką, uczyłam się świetnie i wszystko zapowiadało się tak dobrze.Nie wiem, co się podziało, tak zazdroszczę moim kuzynkom, co taki mają super kontakt z rodzicami, zawsze jestem do nich porównywana ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widocznie Twoja mama
jest zgorzkniala zimna osoba ktora wlasnemu dziecko nie moze poswiecic troche uwagi ciepla i uczucia mialam to samo z ojcem, i w jakims stopniu z Mama a Ty sie jeszcze obwiniasz, nie wiem ze mna nie bylo zadnych problemow wychowawczych - zadnego % petow ani sodow ale i tak zawsze bylam zla Twoje stosunki nie sa normalne, matka powinna swoje dziecko traktowac z miloscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy Twoja mama nie cierpi przypadkiem na którąś z odmian nerwicy natręctw? Objawia się ona m.in. chorobliwym dążeniem do perfekcji (czystość, wygląd) i brakiem akceptacji ludzi (sytuacji), którzy nie są w stanie sprostać ich wymaganiom. Są wobec nich chłodni, wręcz obojętni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innej planety
Tak jak opisujesz czesto zachowuja sie osoby, ktore po wielu probach pekly, daly sobie spokoj, przestaly o cokolwiek zabiegac. Tak czasami reaguja rodzice na swoje dzieci, ktore mimo prob wychowania nadal robia co same chca. W ktoryms momencie struna peka, kropla przelewa kielich i dalej nie ma juz nic. Taka sytuacja jest trudna do odbudowania ale mozliwa jesli tylko naprawde bedziesz tego chciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jeśli chodzi o porządek to przewrażliwiona jest ! Ona taka jest dla mnie, czasem dla braci, choć z nimi umie rozmawiać, i w ogóle.. a dla znajomych, rodziny udaję ideała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie o tym piszę. Może spróbuj poczytać o tym. Powinny też być grupy wsparcia dla osób z rodzin cierpiących na to schorzenie. Najważniejsze, że z Tatą łączy Cię silna i pełna ciepła więź. I, rzecz jasna, możesz poszukać oparcia w chłopaku. Nie jesteś sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahaha no jasne
jest sobie dziecko ktore tak nagle dziwnym trafem zaczyna byc problemowym :D mylalam ze rodzice sa to po zeby uczyc je zycia a nie odwrotnie i nawiazywac nic porozumienia zeby nie starcilo zaufania i poczucia bzpieczenstwa co jak widac dzieje sie u autorki ... jesli rodzice maja dobry kontakt z dziecmi, okazuja im wystarczajaco duzo uwagi to nie ma z nimi problemow typu sady, imprezy po nocach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, a w rodzinie jestem czarną owcą. Matka wszystkim mówi, ze jestem arogancka i w ogóle, ale nie bez powodu! ja umiem byc normalna, mam masę uczuć.. jak miałam 18ste urodziny to mama nie złożyła mi życzeń tylko powiedziała tak W związku Z TYM, żE mieliśmy TAKIE PROBLEMY Z TOBą TO TE pieniądze, CO poszły NA ADWOKATA TO TWOJ PREZENT 8NASTKOWY. Pomijając fakt, że to było rok wcześniej to ona tak podle do tego wróciła.. przez te głupoty miałam przyznanego kuratora, on chciał naprawić nasze stosunki byłyśmy u psychologów, na terapii, ale to jeszcze po tym bywało gorzej . bo ok jestem może trudnym dzieckiem, ale nic nie jest bez powodu. I to jest najgorsze, że rodzina ma mnie za zło, a nie wiedzą, jaki horror jest w domu i nigdy nie zrozumieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wytrzymałam ostatanio, zaczęłam się pakować, mówię, że wyprowadzę się, a ona mi na to, że policja jest i może zadzwonić w każdej chwili!mówię, że mam 18lat i chyba mogę decydować za siebie, a ona że nie, bo nie pracuje i oni mnie utrzymują, poza tym nie miałabym nawet gdzie ;( na chłopaka nie mam co liczyć, bo sam mieszka z rodzicami w małym mieszkanku i ani bym śmiała się im zwalać na głowę.. właśnie wrócili, bo byli na zakupach, heh,.. nie zajrzał nikt nawet na sekundę do mnie. Powiem więcej, potrzebowałam pieniędzy wpadając w to towarzystwo sprzedałam parę złotych rzeczy mamy, to okropne wiem, ale nie myślałam nawet, ona mi powiedziała, że zacznie ze mną gadać kiedy jej zwrócę te wszystkie jej pierścionki itd w całości, co wiadome, że jest niemożliwym, wyzywa mnie od złodziei, kiedyś jak byłam młodsza też miałam depresje jakoś przez nich - pocięłam sobie ręce, ale bardzo powierzchownie, śladów nie ma do teraz żadnych, ale jak tata to zobaczył to mimo to, że bardzo go ceniłam uderzył mnie, wręcz pobił, nie spytał czemu i dał zakaz wychodzenia z domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×