Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bardzo zła matka

bardzo jestem złą matką???

Polecane posty

Gość przestań tak myśleć
ja mam jedno i czasem mnie ponosi (3 mce), ale mąż- wiadomo mniej - ale też uczestniczy w obowiązkach, on w pracy, a ja w domu na macierzyńskim, a jednak "w pracy" tak mu tłumacz jakby nie chciał się zajmować, co drugi, trzeci dzień go zostaw z dzećmi na godzinę, 2 lub przymajmniej na pól i choćby po sklepie pochodź jak nie masz gdzie wyjść, ja wychodzę do marketu - pomaga, wyciszysz się, trochę wyluzujesz, a mężowi też się oczka otworzą.... trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo zła matka
zawsze myślałam, że się sprawdzam w tej roli. obie córki były planowane i bardzo chciane. ale gdy urodziła się młodsza dużo się pozmieniało. myąlałam, że dam radę, a jednak nie daję. gdy byłam tylko z jedną zawsze miałam dla niej czas i cierpliwość. teraz do 12 w południe mam czas wyjęty z życiorysu. nie mogę się pozbierać. najczęściej siedzę i beczę. potem jakoś leci. tylko, że zamiast bawić się z starszą córką czy wziać ja na spacer wolę włączyć jej bajki na dvd i mieć spokój. ale spokoju oczywiście nie mam, bo jest ta młodsza, mały wrzaskun. ona chyba rzeczywiście wyczuwa mój nastrój, bo jak tylko wraca ojciec i przejmuje opiekę, mała zmienia się nie do poznania. nie mam nikogo do pomocy, rodzina daleko. czasem podrzucę starszą córkę do koleżanki na parę godzin wtedy mam czas żeby posprzątać czy coś zrobić z sobą. ale ogólnie jest do dupy. najbardziej lubię wieczory, czekam na nie cały dzień. nienawidzę za to poranków, kiedy muszę wstać z łóżka, ponakarmiać, ubrać, na swoje śniadanie mam czas o 12, do południa łażę w pidżamie jak debil. już mi nawet nie zależy żeby jakoś wyglądać. nawet sownictwo mi się zmieniło, przy dzieciach się chamuję, ale jak mąż wraca z pracy to klnę jak szewc. i mam w dupie wszystko, gotuję obiad nastawiam pranie reszta mnie wali, nie mam siły dbać o mieszkanie, sprzątać, zrobić coś więcej niż naprawdę muszę. chyba naprawdę kiepsko skończę jeśli zaraz nie dostanę jakiejś fachowej pomocy. nie wiem może już tylko psychiatra mi jest w stanie pomóc, jakieś tabletki na nerwicę, nie wiem wykończę się wkrótce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cała kafeteria :O dziewczyna ma problem, nie daje sobie rady z 2 dzieci przy czym jedno 2 miesięczne- obstawiać można więc depresję poporodową ale część musi ją zjechać bo w przeciwnym wypadku nie byłaby sobą :O czy Wy w ten sposób czujecie się lepsze? bardziej dowartościowane? czy przez dobijanie autorki dajecie upust swoim frustracjom? Autorko, ja również uważam, ze trochę czasu wolnego dla siebie nie zaszkodzi a jak nie pomoże to wizyta u specjalisty. Pogodna mama to i pogodne dzieci masz więc o co walczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość testerka3
Hej Mam ogromną prośbę:) Jeżeli możesz mi pomóc to proszę wejdź na ten adres i się tylko zarejestruj. Nie musisz nawet podawać swoich prawdziwych danych jeżeli nie chcesz:) Tam wpisujesz tylko imię i nazwisko nic więcej. Zbieram punkty na nagrodę dla moich dzieci a mam ich troje i ciężko jest z kasą:( http://uwolnijmikolaja.pl/konkurs/5201 Będę ci bardzo wdzięczna i moje pociechy również:) Dziękuję za głosy Kinia Zajmie ci to tylko 15 sekund

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zostawiane dzieci ojojojoj
miliony matek zostawia dzieci z opiekunkami, bo np. idą do pracy albo opiekują się chorą ciotką i dzieci naprawdę od tego nie umierają. "Urlop" wcale nie znaczy, że matka dzieci nie kocha, tylko jest także kobietą i ma swoje pasje. "Tylko szczęśliwa matka może wychować szczęśliwe dziecko". Wyjedź na wakacje - wróć i ciesz się dziećmi, potem znów gdzieś wyjedź. Problem jest tu najwyżej logistyczny, jak zorganizować dobrą opiekę w tym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony delfin
Pomysl,ze one nie pchaly sie same na ten swiat.Sa dzieki tobie i to ty masz pchac ten wozek.Postaraj sie wychowywac dzieci a nie tylko je miec.Jesli popracujesz madrze nad wychowaniem to bedziesz miala slodkie,grzeczne dzieci i co za tym idzie mniej nerwow.To prawda,wyjdz jesli mozesz na godzine lub dwie, to troche pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssaawwaaaw
a ty elizz pewnie sama nie jesteś matką. bo zadna matka nie pisalaby takich pierdoł, to zupelnie naturalne reakcje dla każdej matki. Kazda matka w pewnym momencie ma dosć swoich pociech, mimo ze kocha je bezgranicznie. I każdej zdarza sie podnieść głos. Sytaucja wymyka sie spod kontroli jeśli zdrarza sie to notorycznie. Wiesz ja też jestem nerwowa i czasami dziecko potrafi mnie wyprowadzic z rownowagi jak płacze bez powodu, a jest już dużym chłopakiem, ma 6 lat. Ale ja sobie w takich momentach piję melisę , bądź zażywam ziołowe tabletki na uspokojenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po tym ostatnim wpisie... Jeśli nie dasz rady wyluzować i wolny czas Ci nie pomoże to i ja polecam specjalistę. To może faktycznie, jak ktoś wyżej zauwazył być depresja poporodowa. Przy najbliższej wizycie u lekarza z dzieckiem zasygnalizuj mu..albo przepisze Ci coś rodzinny, albo pokieruje gdzie dalej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanek
a jak u Ciebie z pracą? jsteś na macierzyńskim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo wielu wypowiadającym się tu maolatom wydaje się, że matka to już nie kobieta i jedyne, co może mieć w głowie, to niemowlęcą kupę. A gdzie miejsce na pragnienia, pasje, EMOCJE ludzkie? Dzieci wychowywane powinny być przez dwie osoby a nie jedną i wszelkie pretensje kierować trzeba do obu. Każdy ma prawo do frustracji, złości, depresji a nawet błędów wychowawczych. Byle widziałgdzie robi błąd i chciał to naprawić szukał sposobu. Kobieta to PRZEDE WSZYSTKIM człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i tak....
autorko Może faktycznie depresja poporodowa objęła Cię swoim ramieniem. kiedyś w takiej sytuacji zrobiłam tak: na kartce spisałam swój cały dzień krok po kroku. Robiłam to przez jakiś czas. Potem przyjrzałam się jak to wszystko wygląda i okazało się, że drobne zmiany w rozklładzie dnia wiele zmieniły. Nagle znalazło się sporo czasu, który do tej pory był zmarudzony. Trudnoe jest radzić tak wirtualnie. Każda z nas ma inny temperament, inne zwyczaje, obowiązki. No i przede wszystkim każde dziecko jest inne i zapewne dalekie od szablonu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde, każdego czasem dopada dół, zmęczenie gorszy nastrój, ale ta kobieta przyznaje, że ma tak non stop. Łatwo jest wylewać swoje frustracje na dzieci, bo one się nie obronią. Niech autorka zacznie tak traktować męża jak traktuje swoje dzieci to zapewne nie wytrzyma tego długo. Słabszego latwo atakować, ale taki maluch to tez człowiek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne i takie zachowanie jest dla mnie niedopuszczalne ale i nie widzę powodu, by wyzywać Ją od zdzir (jak jedna czy dwie osoby tu postąpiły) bo nie znamy do końca sytuacji. O tyle dobrze, że Autorka szuka rozwiązania. tragedią byłoby, gdyby nie widziała problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie coooo
czasem jak czytam te wszystkie świętojebliwe, nieskazitelne mamuśki,, to chce mi się rzygać!!!! Człowiek od razu odnosi wrażenie, że wszystkie jesteście tak idealne, żę: -pracujecie aż do samego pójścia na porodówkę -odżywiacie się tylko żywnością z upraw ekologicznych -po przyjściu z pracy gotujecie dwudaniowy obiad -po obiedzie zawsze jest jakiś placek -a wszystko to robicie idealnie umalowane i ubrane -oczywiście na waszej gębie zawsze gości uśmiech -potem rodzicie dzieci i one od samego początku są równie idealne co wy -mają miesiąc to już siedzą, a półroczne chodzą, w wieku 2 lat czytają płynnie -no i oczywiście grzechem by było żeby półroczne dziecko nie robiło siusiu na nocnik -żadna z was nigdy w życiu nie pomyślała by o tym żeby wziąć zasiłek od państwa -zaraz po macierzyńskim wracacie do pracy [tylko co wtedy robicie z maleńkimi ideałami skoro zostawianie dziecka z kimś innym jest passe??? -żadnej nie przyszłoby do głowy żeby pozostać na utrzymaniu męża powiedzmy przez pierwsze 2-3 lata życia dziecka, no bo przecież mąż może zostawić cię i co wtedy zrobisz jak zostaniesz bez środków do życia??? -fakt!!! przecież wy zawsze macie oszczędności, które pozwola wam przeżyć przynajmniej rok -a właściwie o czym ja mówię, przecież takie ideały jak wy nie są porzucane przez mężów, bo każdy jest kowalem swojego losu a wy na pewno przez całe lata robiłyście castingi na męża i drogą selekcji wybrałyście taki sam chodzący ideał jak wy same....................mogłabym tak gadać i gadać, ale po co???:o Autorko:) nie łam się kochana, to jest bardzo trudny okres dla Ciebie, ale większość z tych jebniętych świętoszków przeszła przez to samo tylko nigdy się nie przyznają że pokrzykiwały na dzieci, bo to by zburzyło ich idealny obraz MOJE PROPOZYCJE -herbatka z melisy -rozmowa z kimś komu mozesz ufać najlepiej mama, siostra, przyjaciółka. Szczerze powiedz co Cię boli i że sobie nie radzisz i zapytaj czy one sobie radziły i jak -no i rozmowa z mężem, koniecznie musicie wypracować jakiś system działania i tak się zorganizować żebyś mogła chociaż chwilę mieć tylko dla siebie i nie martwic się zupką, kupką, czy innymi porządkami -koniecznie zmiana fryzury, wizyta u kosmetyczki, ulubione perfumy, albo fajny ciuszek -nie daj się zwariować i musisz być trochę egoistką, bo inaczej Cie zajadą -jak się odprężysz to i na świat spojrzysz inaczej, a i dzieciom nie będą się udzielać Twoje frustracje. JEŚLI JEDNAK WSZYSTKIE TE METODY ZAWIODĄ TO UDAJ SIĘ DO SPECJALIST, BO MOŻE TO BYĆ DEPRESJA POPORODOWA. WAŻNE ŻEBY TO ZDIAGNOZOWAĆ I LECZYĆ, BO ZANIEDBANA MOŻE SIĘ PRZERODZIĆ W PRZEWLEKŁE PROBLEMY EMOCJONALNE. NO I PAMIETAJ ŻE NAWET JAK TERAZ W TO NIE WIERZYSZ TO TEN CZAS SZYBKO MINIE A JAK MŁODSZE DZIECKO TROCHĘ PODROŚNIE TO BĘDĄ SIĘ RAZEM BAWIĆ I BĘDZIESZ MIAŁA TROCHĘ SPOKOJU🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 miesięczne dziecko
to jeszcze taka Nowinka :) okres przejściowy, kiedy cała rodzina przyzwyczaja się do zmian i nowego rytmu.... sama mam 2 dzieci - młodszy ma 6 miesięcy :) też nie mogłam sobie na początku ze wszystkim poradzić - mały miał kolki - darł się po kilka godzin dziennie w niebogłosy - noszenie, kąpanie, nawet suszenie suszarką - nic nie dawałay....czasem z bezzilności zostawiałam go w bujaku i po prostu patrzyłam :( teraz ma 6 misięcy i jest zupełnie inaczej- lepiej go rozumiem, kolki się skończyły - owszem zapieprz jest - ale wszcy znają swoje role i tempo i dajemy radę - dodam tylko, że pracuję, a starszego syna zaworzę 6 km do szkoły - dziś autobusem :) 11 przystanków! gotuję obiady, piorę, sprzątam i jeczscze wieczorem, po kąpieli... popiszę na kafeterii .... autorko zobaczysz - przyzwyczaicie się i bedzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie cooo - pierdolisz jak potłuczona z tą analizą matek. Bo niby normalne jest, że kobieta od rana do wieczora wydziera się na swoje dzieci zamiast je wychowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnik27
Ja myślę, że tu nie jest problem bycia złą matką czy dobrą. Masz problem na pewno ale powiem Ci, że nie z dziećmi tylko ogólnie. Podejrzewam, że w małżeństwie i dlatego odbija się to na dzieciach. Krew jasna mnie zalewa jak ludzie wypowiadają się na ten temat. Po pierwsze to, że mąż pracuje nie usprawiedliwia tego nic żeby zajął się dziećmi. Bycie matką na Wychowawczym i ogólnie bycie matką to zawód, który trwa 24H . Mąż przychodzi powiedzmy po 10 lub 8 h. Każdy człowiek odczuwa zmęczenie i ty również. Ja jestem matką 2 dzieci tak jak ty ( 6 i 2 lata) i wiem o czym mówisz. Twój mąż musi zajmować się dziećmi tak jak i ty. Przecież sama ich sobie nie zrobiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie coooo
Straszny_kocur:) taka analiza mamusiek nasuwa się sama jak przeczyta się kilka tematów na forum. Przecież wcale nie twierdzę, że autorka jest idealna i przyznaję że ma problem ze sobą, ale to nie powód żeby ją linczować, tym bardziej że jak znam życie każdej z nas zdarzały się gorsze dni i dałyśmy do wiwatu rodzince. Jesteśmy tylko ludźmi i strasznie mnie wkurza jak mamuśki kreują się na chodzące ideały. Jak urodziłam pierwszą córkę to byłam super szczęśliwa, mała była super słodka, spokojna, dobrze sypiała i nie miała kolek ani nie cierpiała z powodu zębów. Dopiero jak urodził się syn to przekonałam się jak ciężkie może być macierzyństwo. Mały ma 2 lata a ja nadal nie przespałam całej nocy. Przez pierwszy rok spałam średnio od2 do 4 godzin na dobę. Mąż pracował w delegacji i tylko z soboty na niedzielę przejmował dyżur nad synkiem. Byłam tak skrajnie przemęczona, że wszystko potrafiło mnie wyprowadzić z równowagi. Jednak to najgorsze minęło i teraz jest ok chociaż syn to żywe srebro. Do dziś pamiętam jak nie raz w nocy ryczałam i mówiłam że rzucę go o ścianę, ale tego nie zrobiłam, bo kocham dzieci nad zycie. Nie uważam się za wariatkę, jestem tylko słabym człowiekiem ze zwykłymi ułomnościami, takimi jak ma każdy z nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buuuu buuuu..buuu
nie jesteś beznadziejna. dwójka małych dzieci, a raczej obowiązki przy nich mogą nieźle dać w kość... jeżeli masz mamę/teściową poproś żeby czasem wpadła i choć chwilę pomogła. no i męża też. nie krzycz na dzieci. to tylko dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asparagi
ile z osob krytykujacych ma dzieci? z ciekawosci pytam. sama nie mam ale mam kontkat z maluchami - dzieci mojej kuzynki. sa starsze niz twoje ale potrafia byc meczace. wiem, ze matka kocha (i TY TEZ KOCHASZ) i zniesie wiecej niz obca osoba ale ja czasem spedzajac z malymi 2 godz mam ochote wyjsc i nie wracac. maz pracuje? czy po pracy wraca do domu i pomaga ci czy jest zmeczony i marzy tylko o zjedzeniu i spaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mummy3
do autorki. nie łam się . nie wierzę że jesteś złą matką. ja też mam dwóch synów. kiedy urodził sie młodszy, starszy miał dopiero roczek. była niezła jazda. a ja jeszcze wtedy studiowałam! na prawdę trzeba ci czasu dla siebie bo zwariujesz. i przede wszystkim zaangażuj męża. odpocznij. ja doskonale wiem jak to jest. mi też byo ciężko sie czasami opanować ale zacisnęłam zęby i teraz spodziewam sie trzeciej dzidzi. wiem że dam radę. P. S. moje starsze dzieci mają 4 i 3 latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ważka101
wszystko można zrozumieć.ale jednego nie pojmuję-czekasz na 2 kreski,upragnione są wreszcie-hura.rodzi się dziecko ,mijają 2 m-ce a ty juz masz dosyć!!!!!!!!!!Kobieto!!Trzeba sie zastanowić zanim pocznie sie to maleństwo.no tak w ciąży chce się być,a dziećmi niech się inni zajmą.Najgorszy pierwszy rok-wytrzymaj,pokochaj każdą chwilę z nimi spędzone.robota nie zając nie ucieknie.twoja złość udzieli się dzieciom ,będą bardziej nerwowe itp.Jeszcze zapłaczesz za takimi czasy gdy były takie małe itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona mama ona
No tak, właśnie ... najłatwiej objechać, skrytykować, naskoczyć i wyzwać od najgorszych, zamiast postarać się zrozumieć problem. Wszystko co tu piszą dziewczyny próbujące zrozumieć autorkę ma sens: odrobina czasu dla siebie, porada specjalisty (to dopiero 2 miesiące po porodzie, więc depresja jak najbardziej możłiwa, zwłaszcza z przemęczeniem w tle), większe zaangażowanie męża (chociaż nie wiemy, czy własnie tak nie jest, ze maż odciaża autorkę zajmując się młodszą, przecież logiczne, ze to pomoc). Ale tylko pozornie to jest proste. Wiem co mówię, mam dwoje dzieci z odstpem czasowym 2 lat. Córka jak się urodziła (starsza) dawała w kość tym, ze nie lubiła samotności, zanim mąż wrócił z pracy musiałam tak ustawić i zorganizować dzień, zeby wszystkie czynności wkoło siebie i w domu robić w czasie krótkich drzemek (kwadransowych). Odpoczywałam na spacerach, dlatego laziłam z małą po blisko 2 godziny jak pogoda pozwalała. A ona spała i spała w wózku, w domu zaś nie chciała. Mogła leżeć w łóżeczku, ale musiała czuć, ze nie jest sama. Taki typ. Zostało jej to do tej pory. Synek jak się urodził, to jakbym dziecka nie miała. Spał i spał, budził się na jedzenie, zmianę pieluszki i dalej spał. Zanim skończył 3 miesiace miałam luz i dużo czasu dla córki. Ale potem zaczęło się robić "ciasno" z czasem dla obojga, mały coraz więcej czuwał, mała domagaą sie uwagi - ZROZUMIAŁE, przecież dziecko 2,5 letnie potrzebuje takiej samej uwagi i czasu jak maluszek 3-4 miesięczny. Byłam zmęczona, wstawałam nim dzieci sie pobudziły, myłam się, ubierałam, malowałam, jadłam w miarę możłiwości śniadanie. Wstawały dzieci - zawsze razem, najpierw karmienie małego - piersią, mała patrzyła i gadała (raczje niejadek był wiec czekałą bardzo chętnie na śniadanie, nie paliła sie do jedzenia). Nakarmionego malucha przewijałam, przebierałam, włącząłam karuzelkę, pozytywkę, cokolwiek na czym mógł skupić oczka i zająć rączki (no 4 miesięczniakowi, nie 2 miesięczniakowi), w miedzyczasie sam zasypiał (pod tym wzgledem jest super dziecko). No ale wrócmy - jak "obrobiłam" się przy małym, wtedy córcia, siusiu, mycie, ubieranie, śniadanko (tu masakra, prośba o każdy kęsik, wiec dłuuugo to trwało). No ale tak szło. Jak mała sie najdadła, mały wstał, wtedy jego karmienie, ubieranie sięi i wyjscie na spacer, też sama, nie pomagał mi nikt, było ciezko, nie powiem, ze nie, nie wychodziłam daleko, na plac zabaw koło bloku, mała sie bawiła, ja siedziałam na ławeczce i odpoczywałam, jak mały zasypiał, to bawiłam się z córką. No ale to było latem, teraz jest cieżej i wierzę, ze wyjście na spacer graniczy z cudem z dwójką maluszków. I wiem - wszystkie pięknie wygląda, bo to jets tak, jakbym nie miała problemów, ale nie oszukujmy się, tak naprawdę to bieg, miałam ustalony rytm dnia, tego się ściśle trzymałam, zaplanowana każda chwila dosłownie, każda minutka, nie mogłam nic przeoczyć, zmarnować, bo jak nałożyło sie karmienie małej i małego - no masakra. No jakoś mi to wychodziło, były i obiady (dwudaniowe;) ), posprzątane, poprane i porasowane, dzieci wyspacerowane, ale ja ... ryłam nosem i to się zaczęło odbijać. W pewnym momencie wrzuciłam luz, po prostu trzymałam sie jedynie rytmu dnia, dla dzieci to ważne. Ale nie powiem, nerw mi szarpało nie raz, zwąłszcza na zbuntowaną 2-latkę, oj cięzko było. Jak wspomnę, to mi ciary przechodzą, ile ja miałam takich atakó, ze nie mogłam wyrobić. Starałam sie hamować, nie krzyczeć, ale czasem sie ine dało po prostu. Wiem, ze t nie usprawiedliwia, ale to zmęczenie wpływa na takie a nie inne stany. DLa autorki mam jedną, jedyną radę. Jeśli was stać, a nie masz rodziny blisko, to może zatrudnijcie jakąś osobę do pomocy dla ciebie w ciągu dnia, na 3-4 godzinki z samego rana właśnie, zeby pomogła przy karmieniu, ubieraniu, zajęła sie zabawianiem dzieci, a ty w tym czasie miałabyś czas na jakie ogarnięcie domu, spokojne załatwienie codziennych spraw, które odkładasz, czy też nawet wyjść na spacer. Jedno jest pewne, sama sobie nie dajesz rady, wiec ciągniecie tego stanu to ślepy zaułek, no i niestety dobrze nie wpływa ani na dzieci, ani na ciebie, bo zamiast maleć, to problem narasta. Pogadaj z męzem szczerze, pwoiedz mu co sie dzieje i podejmijcie jakąs decyzję. To wszystko ne jest proste jak mogłoby sie wydawac. Musisz jak ktoś napisał rozpisac sobie dzień, dla małych dzieci wazna jest stałość, jakiś rytm, rytuały, to daje im poczucie bezpieczeństwa. Czy to rano, czy wieczorem, wiekszosc tych samych czynnosic musi odbywac sie tak samo. Mała pewnie wrzeszczy bo czuje twoją frustrację, kiedy ty sie wyciszysz, to i ona z pewnością wyciszy się, nie będzie tak płakała. Kolejny krok po tym, analiza dnia kiedy masz najwięcej zasuwu i nakładanie się zajeć - na ten czas proponuję zatrudnić pomoc. Przy tobie w domu krzywda dzieciom sie nie stanie, a tobie będzie lżej, wiem, ze wiele mam tak robi. No i koniecznie pomyśl o sobie, porozmawiaj z lekarzem, bo naprawdę o ile nie masz jeszcze, to jestes bliska depresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×