Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość jarkajarka06
Myślicie ,że jak podpiszecie się innym Nickiem albo gościem to kogoś w balona zrobicie??? Gdy dla twojego brata przyjdzie kiedyś kres , to sumienie nie da ci spokoju przez długie lata.... Tego życzę ci najbardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
mój mąż pokonal zespol wątrobowo-nerkowy. po kilku miesiącach dializ i abstynencji nerki wrocily do pracy. obylo się bez przeszczepu. watroba się regeneruje,na co nikt nie dawal szans. podczas wizyty u słynnego lekarza uslyszalam "jak dozyje swiąt będzie dobrze"- a do swiąt było 3 dni-super podejście. jest młody.gdyby nie modlitwa nie dałabym rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
oprócz niewydolnych nerek dolaczyly jeszcze woda w okolicach płuc, zero krzepliwości krwi,swiąd skóry, czasem opuchlizna, cały czas okropna żółtaczka i potworne oporne wodobrzusze. i to wszystko meczylo długie tygodnie w szpitalu,nie dawali szans.ale Pan Bóg wysłuchał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jarjkajarka06 Kim Ty jesteś tutaj na forum, aby czegokolwiek Tobie udawadniać albo argumentować jakąkolwiek sytuację w relacjach z moim bratem? Ile razy mozna wyciągać rękę do zgody? Pytam się Ciebie? Postokroć to robiłam, ale on ma mnie centralnie w d... Tyle łez przez niego wylałam tyle przykrości mi sprawił, okradł mnie i Ty mi mówisz o sumieniu? To ja sie pytam, gdzie jest alkoholików sumienie, gdy nas tak krzywdzą? Mają je? Moja mama cierpiała w chorobie nowotworowej i zmarła mi na rękach, a uwierz mi, że lata pijaństwa mojego brata chętnie by zamieniła na to aby być teraz wśród nas? Także nie mów mi dziewucho o sumieniu, bo ja cierpienie mam na codzień w pracy i powtarzam jeszcze raz, gdyby przyszło dokonać wyboru i przedłużyć życie osobie chorej na toksyczne niealkoholowe choroby wątroby i przeczepić wątrobę takiej a alkoholikowi, wybrałabym to pierwsze, bo jeden jak i drugi ma prawo do życia to nie podlega dyskusji ,ale ten pierwszy zachorował zupełnie w innych okolicznościach a alkoholik wybrał sobie drogę do choroby i dać takiemu szanse po raz kolejny to tylko po to, aby mógł chlać dalej nazywając brutalnie rzeczy po imieniu... I skończ z tym sumieniem bo nie masz zielonego pojęcia jak ludzie potrafią cierpieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasiajasia Pięknym jest to co napisałaś, każdy powrót do zdrowia cieszy tym bardziej,że jest to osoba bliska, ja chciałam pomóc bratu, ale on nie potrzebuje mojej pomocy, wódka jest jego przyjaciółką, szkoda, bo uwierz mi,że zrobiłabym wiele gdyby tylko chciał sobie pomóc, ale on mojej pomocy nie potrzebuje... Cuda się zdarzają, ja również wierzyłam w ten cud gdy zachorowała mi mama, do końca miałam nadzieję,że wyzdrowieje, niestety choroba nowotworowa ją pokonała i przegrała walkę z rakiem płuc, choć minęło 11 lat od jej śmierci ciągle jest to dla mnie trudne i bolesne... Cieszę się,że mąż wraca do zdrowia aby wytrwał w trzeźwości przez kolejne lata i abyście się tym zdrowiem mogli cieszyć dożywając wspólnie późnej starości tego Tobie i mężowi życzę pozdrawiam Galit.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Patrzeć na cierpienie kogoś bliskiego to zupełnie co innego niż praca i chleb powszedni to ty nie wiesz co cierpienie i przestań te brednie wypisywać!!! A ja napiszę ,że jestem ministrem zdrowia i na tym znam się najlepiej??? każdy tu może głupoty wypisywać ,bo wolność słowa. A ja przeżyłam cierpienia mojej matki !!! Sama wodę jej z brzucha spuszczałam, karmiłam, zmieniałam pampersa trzymałam za rękę gdy żegnała się ze światem... i nie pacjenta tylko matkę!!!!! gdyby to była moja siostra (bo brata nie mam) robiła bym dokładnie to samo!!!!Będę nadal oceniać bezdusznych ludzi, którzy przechodzą na drugą stronę ulicy widząc swoich chorych bliskich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
do gościa Za to ja mam duże pojęcie bo opiekuję się niepełnosprawną matką i kilka lat pracowałam z ludzmi neuleczalnie chorymi,nie raz patrzyłam na śmierc.I zastanawiam się jak możesz pisać takie brednie zwłaszcza jeśli pracujesz w hospicjum. W obliczu cierpienia i śmierci nie ma żadnego znaczenia czy ktoś był alkoholikiem czy nie,to nie jest czas na takie głupie dywagacje.Widzisz konającego człowieka,i każdy zasługuje na to żeby byc przy nim do końca, nawet potrzymać za rękę. Ja byłam z mężem do jego śmierci,patrzyłam z bezsilnością jak z cierpienia i bólu odgryzł sobie kawałek wargi.I nie żałuje ani jednej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Przykro mi Agnes z powodu Twojej mamusi. Tak mi mojej brak, wczoraj pakowałam jej ubrania. Worki z ciuchami nadal stoją i ciężko jest mi się pozbyć... ot tak po prostu wyrzucić jakby kawalek jej samej... Ciężko!!! tak mi jej brakuje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potwierdza się w 100% to co wcześniej pisałam , że niektórym z tego forum już nawet bardzo dobry psychiatra nie pomoże. Atakując normalnych ludzi, poniżają się schodząc do poziomu alkoholika . Podejrzewam że część z was już jest alkoholikami , dlatego takie wpisy. Ale przecież się nie przyznacie bo taki jest charakter alkoholika .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
no a jak??? A tak z litra dykty dziennie walnę sobie przed snem :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Aaaa zapomniałam tobie radzę to samo.... Swietnie działa na szare komórki, bo trochę zalatuje u ciebie ich brakiem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo mnie krew zalewa jak czytam wasze durne wypociny . A może wejdzie tu jakaś osoba szukająca ratunku i się trochę zastanowi .Czytając tylko wasze durne wpisy , stanie się ofiarą alkoholika .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O moje szare komórki się nie martw , napewno mam ich więcej niż ty :) możesz być pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O widzę że indywiduum się tu pokazało znowu,albo kociara jak ktoś tu trafnie ją określił.Znowu się będzie wżynać jak majtki w d**ę? Ha ha !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poczytajcie sobie w necie ,kim jesteście .....patologią nie mowiąc już o powierzeniu dzieci pod opiekę babci alkoholiczce ...patologia do kwadratu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ubliżajcie dalej ... tylko opinię o sobie wydajecie ,i dowód na to że jesteście chorzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny co się dzieje na tym forum??? Ile jadu wylanego...bez sensu. Przecież "gość" pisząc o swoim bracie żadnej z Was nie obraził. Czy obraził ? Jestem również siostrą siostry alkoholiczki, która w wieku 44 lat po 15 latach picia ma od grudnia stwierdzoną marskość wątroby. Przez te 15 lat moje uczucia do siostry przeszły wszelkie metamorfozy. Mimo moich wielu prób niesienia pomocy, paru pobytach w ośrodkach odwykowych, wydanych pieniędzy na terapie niekonwencjonalne ( bioenergoterapeutów itp.), prośbach, groźbach etc. dzisiaj już niewiele można zrobić. Nie zostawiłam jej samej...chociaż parę razy miałam ochotę. Przez picie siostra straciła rodzinę, mąż rozwiązał kontrakt, a syn dorastał bez mamy. Nie można mówić, że ten mój / wasz / nasz alkoholik - obojętne czy rodzic, czy rodzeństwo, czy też dziecko jest/był taki wspaniały i kochany pomimo nadużywania alkoholu. Nie możemy ich "wybielać" i usprawiedliwiać, bo alkoholizm to owszem choroba, ale choroba na którą zainteresowany ma wpływ .Jarko, to Ty napisałaś, że jak starasz sobie przypomnieć sobie coś miłego z przeszłości to " mama ciągle pijana".... Nie można oceniać ludzi za trudne decyzje, które musieli z bólem serca podjąć ratując siebie i swoich niepijących bliskich. Alkoholizm jest chorobą, która niestety odczłowiecza, zanikają wszelkie wyższe uczucia. Ja zainwestowałam w moją siostrę sporo czasu, uczuć,emocji i środków finansowych, ale mam swoją rodzinę i to ona jest dla mnie najważniejsza. Nie zostawię siostry na "pastwę losu"... bo tak postanowiłam ze względu na pamięć naszych rodziców, ale jestem przekonana, że ona nie jest w stanie zrozumieć jak wiele dla niej robię, ciągle jeszcze myśli, że może wiele... a tak naprawdę jest niezdolna do samodzielnego życia. Apeluję więc o trochę zrozumienia i wyrozumiałości dla trudnych decyzji, które podejmują inni. Każda z nas pisząc na tym forum szuka aprobaty, wsparcia, a może nawet pocieszenia. Nie wylewajmy "wiader pomyj" na innych, a raczej posypmy swoje głowy popiołem. Pozdrawiam wszystkich na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
no na razie to ty nam ubliżasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
No właśnie to powiedz po co my, staramy się sobie pomóc zrozumieć tę straszną chorobę, a taka "ewa" wyzywa nas od alkoholików, moją mamę od obrzygańców czy od ojszczańców to mam siedzieć cicho??? to ona trzymała mnie przy swojej piersi, przytulała, karmiła... czy wtedy jak zaczęła pić to przestałam ją kochać??? jak cierpiała to przeszłam na drugą stronę ulicy??? Nie macie prawa !!!! Zabraniać kochać rodziców, czy rodzeństwo!!! Tak, tak to ,że ja nie wyciągnę pomocnej dłoni z tym się liczy - brakiem miłości!!! Zegnam ja już tu więcej zaglądać nie będę !!! Nie mogę czytać jak ktoś o mojej zmarłej mamusi będzie wydawał takie opinie jak o najgorszych recydywach!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
To co tu się dzieje to jest za sprawą niektórych ludzi,typu pani o niku Ewa która raczy nas oryginalnymi tekstami typu nienawidzę alkoholików,po co ich leczyć,jesteście patologią więc jak tu widzi patologię to po co tu zagląda?.Ludzie czy niektórzy z was przeczytali choć jeden post ,rozumieją po co to forum powstało? Przecież nikt tu z nas nie pochwala alkoholizmu,wiele razy pisaliśmy że wpedził on naszych bliskich do grobu. Jesteśmy po to żeby się wspierać,pogadać,dodać sobie otuchy. Jak można potępiać nas o to że nie zostawilismy naszych matek ojców na pastwę losu w obliczu smierci? Jak podlym trzeba być zeby nazwać jarkę patologią,wspaniałą osobę,która była ze swoją matką do samego końca.Przecież za to należy jej się szacunek każdy rodzić życzyłby sobie takiego dziecka. Kiedy wreszcie zrozumiecie ze jesteśmy ludzmi,mamy serca ,dlatego nie opuściliśmy tych "waszych" alkoholików do śmierci? Patologią jest to żeby nas teraz o to wyzywać i potępiać,ludzka podłość nie ma granic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tylko ponowię swoje pytanie:czy Wy słyszałyście o terapii dla współuzależnionych,dla DDA? Przeczytałam,że "w biegu"(chyba dobrze zapamiętałam nick)jest po terapii,i rzeczywiście widać ogromną różnicę w Jej postach w stosunku do reszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
A ja ponowię pytanie czy wy czytacie posty ze zrozumieniem. Terapia uczy ja nie dać się zmanipulować alkoholikowi,nie dać się wciągnąć w jego gierki i kłamstwa.A może mi ktoś powie czego uczy terapia kiedy nasi bliscy umierają przez alkoholizm,co wtedy należy robić.Nie przejmować się,może wyprzeć się konającej matki bo przecież była alkoholiczką? A może wysłać ich wszystkich w kosmos? Na tym etapie żadna terapia nie ma znaczenia,tu jest już człowieczeństwo i kwestia sumienia. Więc powtarzam wam jeszcze raz że to forum jest dla ludzi których bliscy umierają lub zmarli z powodu alkoholizmu a my ci wielce uzależnieni według was, byliśmy z nimi do końca. Byłam z mężem w separacji przez alkohol właśnie,więc nikt mi bzdur nie będzie opowiadał że byłam współuzależniona.Ale kiedy umierał byłam z nim do końca,trzymałam za rękę kiedy był w agonii.I nie dlatego bo jestem współuzależniona ale dlatego że jestem człowiekiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
proponuję całkowicie lekcewazyc wpisy niektórych gości, są ważniejsze sprawy. Od osądzania jest Pan a nie jakas tam ewa czy jakiś tam gość. każdy ma prawo do swojego zdania-ma niech sobie ma,nie musimy się z nim zgadzać,ważne żeby robić swoje i żyć w zgodzie z samym sobą. każdy ma swoje zdanie i każdy ma swoje uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
proponuję lekceważyć wpisy niektórych osób. od osądzania jest Pan a nie jakaś tam ewa czy jakiś tam gość. każdy może mieć swoje zdanie. olać to-ma niech sobie ma. najważniejsze to życ w zgodzie z samym sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Twój mąż miał dużo szczęścia że przetrwał zespół wątrobowo nerkowy,tu śmiertelność sięga prawie stu procent.Mój tego niestety nie przeżył ale podejrzewam twój mąż był jednak w lepszym stanie niż mój ,jego stan był od początku beznadziejnie ciężki,non stop na oiomie,prawie bez przerwy pod respiratorem bo był za słaby żeby oddychać. A może toteż kwestia szczęścia albo tego co mamy zapisane na górze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odpowiedź. .A życie w separacji,nie uwalnia od współuzależnienia;nawet śmierć uzależnionego partnera nie uwalnia od współuzależnienia;ale jesteście dorosłe,podejmujecie własne suwerenne decyzje i macie do nich prawo. Żegnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam,ale jeszcze jedno;nie jestem "znikąd",jestem żoną alkoholika. Teraz już na prawdę,nie przeszkadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
Agnes mój tez był caly czas na oiomie.oporne wodobrzusze, spuścili 5litrow a zaraz przybylo 7. lekarze mowią ze to cud.trudno tu mowic o "szczęściu". ma niewiele ponad 30 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
30 lat i już taka straszna marskość?Widocznie wyjatkowo wrażliwa wątroba na alkohol.Mój miał 46 lat.Też miał straszne wodobrzusze ale nawet nie spuszczali wody bo był za słaby.I przyplątało się bardzo masywne zapalenie płuc oporne na każdy antybiotyk.I to go dobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
najwidoczniej tak,napewno bardziej wrażliwą niż większość bo nie pil intensywnie 10 lat jak to w tych statystykach pisza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×