Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość gość
Agnes! jestem przy mamie ile się da , muszę to pogodzić z opieką nad malutkim dzieckiem i dlatego nie jest to łatwe. Mama nas nie poznaje. No lekarze mówią, że jest coraz słabsza. Coraz częściej krzyczy z bólu. Zaczęła puchnąć dotąd tego nie było poza brzuchem oczywiście . Teraz twarz , ręce i nogi i te błądzące oczy jakby chciała mi coś powiedzieć a nie może. Czytając wasze wypowiedzi gdzieś widziałam światełko, myśląc przecież z mamą nie jest jeszcze tak zle.... Dziś to światełko zaczyna mi przygasać...(jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Jarko taka opuchlizna świadczy o niewydolności nerek.Mąż też miał na początku tylko opuchnięty brzuch a potem już wszystko,ręce,nogi. Był tak strasznie spuchnięty że bałam się że zacznie pękać mu skóra. Niewydolna wątroba pociągła za sobą nerki,przyplątało się jeszcze zapalenie płuc z którym lekarze nie mogli sobie poradzić dlatego też zmarł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
w biegu to nie jest tak że mąż był dla mnie pępkiem świata.Nie raz tak dokuczył mi tym piciem że wręcz go nie znosiłam.Ale też było dużo miłych chwil.A najbardziej boli mnie to że kiedyś był normalnym człowiekiem,skończył studia,.prowadził firmę,kupił sobie ładne mieszkanie.A pod koniec życia stoczył się na samo dno i nie potrafił albo nie chciał się podnieść aż śmierć go zabrała.Alkohol tak niszczy psychikę że tacy ludzie nie chcą już żyć.Czytałam ostatnio że alkoholik mocno zaawansowany czuje tak silną więz emocjonalną z alkoholem,że można to przyrównać do więzi matki z małym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
alkohol zabija!!! zabił mojego ojca , zabija moją matkę :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy przywiozłam moją matkę do szpitala też myślałam , że coś z plucami ale nic nie wysłuchali tylko PZO jak zawsze , bo mama nadal pali . Oczywiście wtedy gdy ma tylko siłę fajkę w palcach utrzymać. Mamuska ciężko oddycha i przy oddechu można usłyszeć ten " gwizd czy świst" dlatego się obawiałam tego zapalenia płuc... ( jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszecie jakby to był poczciwy człowiek a to zwykłe menele po co to załowac takich degeneratow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co tam !!! Życzę ci menelku abyś choć w połowie pocierpiał jak ten chory z marskością !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie !!!! Szkoda kompa na takich, co obojętnie patrzą na ludzkie cierpienie , kiedyś może posmażycie się w jednym kotle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie!!! Moja mama dziś powoli dochodzi do siebie, ponieważ 4 dni była w śpiączce wątrobowej. Może którys z waszych bliskich był w takiej śpiączce?( jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Mąż był w śpiączce wątrobowej przez tydzień zanim zmarł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny najlepiej jest ignorować takich "gości" na forum...mój tata wyszedł ze szpitala, nawet go nie chcieli trzymać, ma marskość i nic poza tym, nerki zdrowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie to maja szczescia a nasz tesc gnój nie zdechł ma marskosc watropy pijaczyna idalej zyje bydle 80 lat 50 lat chleje i zyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dddddddddddddddddddd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama pomalu" dochodzi do siebie " tzn za duże to słowo ale jakaś poprawa jest .Leży w szpitalu i wodę upuszczają powoli. Jest słaba i dręczą ją zawroty głowy. (jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu
Agnes34 Ciekawe co piszesz o tej więzi. Ale to tak wygląda. Wyobraź sobie że czasami chwyta mnie taka tęsknota za nim, tym sprzed uzależnienia. Był wesołym, troskliwym ojcem, lubił spędzać razem z nami czas. 10 lat tak było. Ale niestety coś zapijał, bo robił to sam, nie szedł do koleżków. Był nauczycielem bardzo lubianym przez uczniów. Kochał też muzykę i ją tworzyl. Potem to już zwykła chemia - uzależnienie, które go zatruwało. I zatrulo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Tak, uzależnienie,czy to od alkoholu czy narkotyków częściej dotyka ludzi wrażliwych i o delikatniejszym, że tak powiem, charakterze. To tak jak z depresją, która jest chorobą ludzi delikatnych i zamkniętych w sobie. Te osoby nie mówią zbyt wiele, nie opowiadają o swoich kłopotach. Zamknięci w sobie utrudniają dotarcie innym do ich wnętrza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes34
Ludzie myślą że alkoholicy to zwykli degeneraci na których się pluje i nimi gardzi,nie brak na tym forum wpisów o tym świadczących.A przecież wiele z tych osób które zniszczył alkohol było kiedyś normalnymi,wartościowymi ludzmi. W biegu Twój mąż przynajmniej miał dane nacieszyc się życiem i tym zasranym piciem dłużej,mój miał tylko 46 lat.Kiedyś kawał chłopa,metr dziewiędziesiąt wzrostu i prawie sto kilo wagi,do szpitala trafił jak wrak człowieka,z zanikiem mięśni,szkielet obleczony skórą. Brudny, z wielką brodą bo już nie miał sił się golic i myc tak był wycieńczony.I konał w męczarniach ponad dwa miesiące aż zmarł,tak okrutną cenę zapłacił za to picie.I warto było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka nie pije już 4 i pół miesiąca , przez ten czas w naszym domu - alkohol to temat tabu. Widzę ,gdy w trelewizji jest reklama piwa to mama odwraca wzrok ... tak myślę ???? czy ona teraz żałuje??? boję się i nie chcę pytać... ( jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zani76
Witajcie , dlugo nie pisalam ale sledze wasze historie i coz calym sercem jestem z wami z tymi ktorzy przezywaja ten sam koszmar co ja i moja rodzina.... moja mama juz z tego nie wyjdzie ona poprostu niknie w oczach , ludzilam sie ale za pozno juz , chyba przegrala ze swoja slaboscia , jest co raz gorzej nawet nie kontaktuje co sie do niej mowi, nie umie juz przetrzymac moczu ani innych spraw czasami puchnie czy to jest juz choroba nerek ? JA sama nie wiem bo o szpitalu to nawet nie mam co wspominac ale w ostatnich miesiacach tak strasznie sie postarzala czasami jeje nie poznaje . najgorsze jest to ze nadal pije i nikt na to nie ma wplywu , ciagle sie jej w glowie kreci , spi, a jak w stanie to nie wiele kontaktuje , w domu juz prawie nic nie jest w stanie zrobic , nie pomagaja prosby , krzyki nic, ..... wyc mi sie chce bo wiem ze ja trace i kazdego dnia boje sie ze juz sie nie obudzi i nie powie do mnie zadnego slowa.... ale mimo wszystko kocham ja najbardziej na swiecie i zostane z nia do konca bo wiem ze w glebi serca moja mamunia wie co sie stalo i czym to sie skonczy ,,,,widze to w jeje oczach , w oczach mojego taty, ktory mimo wszystko ptrzy na mame tak jak by byl nadal zakochany w niej , no moze teraz z wielkim smutkiem tak jak my wszyscy. Jestescie wszyscy bardzo dzielni i kochani oprocz niektorych ktorzy nie maja rowno pod sufitem wypowiadajac sie na ten temat, dobrze jest podzielic sie z kims wlasna tragedia. їozdrawiam was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj zani76! Jesteśmy w mniejszości , bo chore są nasze matki. Większość chorych na forum to jednak mężczyżni. Bardzo ci współczuje,że mama nadal pije. Moja jakoś dzięki Bogu dała sobie spokój. Sama do sklepu nie pójdzie a na nas w tej kwestii nie może liczyć. Jest coraz słabsza. Również nie wstaje za potrzebą a o innych sprawach to tym bardziej nie ma mowy. Tak! opuchlizna to może być objaw niewydolności nerek. W takim przypadku to sama nic nie poradzisz . Potrzebne są silne leki moczopędne. Przykro mi naprawdę, że jesteśmy takie bezsilne. Na to niestety nie ma lekarstwa i musimy patrzeć jak nasi bliscy cierpią i giną w oczach. Pozdrawiam Cię ciepło( jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zani76
Witam , tak to wszystko nie jest takie proste ale staram sie odbierac to wszystko tak jak jest , nie chce aby w ostatnich dniach swego zycia moja mamusia czula sie samotna , bo ma nas cala rodzinke i mysle ze mimo wszystko wie o tym ze ja nie zostawimy . gdzies kiedys sie mama pogubila i zatracila bo nie dzieje sie w zyciu nic bez powodu , mnie nie bylo w tym czasie przy niej bo jak kiedys wspomnialam wyjechalam za praca . Jeszcze niedawno nakrzyczalam na nia ale teraz juz nic nie powiem bo to i tak nie ma sensu , wiem ze w tym stanie jakim jest teraz powinna isc do szpitala ale nie chce bo sie boi ze nie wroci , Wiem ze chowa przed nami ale nie mozna ciagle kontrolowac osoby doroslej . Ja wiem ze mama nas bardzo kocha i my ja i wiemy ze wszyscy jestesmy jakos za to odpowiedzailni . Wiem jedno ze nie moge sobie wyobrazic bez niej zycia chociaz widze jak odchodzi i cierpi bo jej organy nie funkocjonuja , widze jak czasami sie zamysla i placze , a najbardziej sie cieszy kiedy wszyscy jestesmy z nia ja moja siostra tata i moje dzieci , wtedy widze jak bardzo sie stara nawet wtedy kiedy nie ma sil na to ,czasami jest jak male dziecko wtedy podchodze i przytulam , pocaluje i to dla mnie jest najwazniejsze jej cieplo i zapach to chce zapamietac ...... pozdrawiam serdecznie,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rób z siebie męczennicy!!! Dla nikogo to nie jest proste . Bierz się do roboty dziewczyno i do matki lekarza wezwij, jak możesz patrzeć na jej cierpienie Trzymaniem za rękę i głaszcząc po głowie jej nie pomożesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeni
Moja koleżanka ma alkoholową marskość wątroby i nadal pije;-( Nie wiem dokładnie w jakim jest stanie bo nie chce nic powiedzieć ale niedawno była 4 tygodnie w szpitalu odraz po wyjściu usiadła do kieliszka. Ma czerwone plamy na buzi i strasznie zeszczuplała. Ile taki organizm może wytrzymać??? Ona daje sobie naprawdę ostro, pewnie już nawet nie trzezwieje, a na odwyk iść nie chce;-( To jest młoda osoba (31lat) która popełnia powolne samobójstwo bo tak to wygląda z boku jak na nią patrze... Takie osoby trzeba by było siłą na odwyk i zmusić do leczenia, wiem że to okrutne ale taka osoba już sama logicznie myśleć nie potrafi. Bo jak, mając 3promile we krwi;-( Żal patrzeć a pomóc sie nie da... przykre to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witaj jeni! ile pociągnie? no może trochę się jeszcze pomęczyć!!! ale moja matka jak od stwierdzonej marskości piła 2 lata a teraz na kieliszek patrzeć nie może tak jej ta choroba daje w kość.... Cierpi okropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie! Dziś rano moją kochaną mamusie przenieśli na Oiom jestem taka bezsilna, nic nie mogę zrobić. Tak bardzo się boję .(jarka!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
jarko! Szczerze mogę Ci powiedzieć że bardzo mi przykro,jak ludzie bardzo cierpią przez alkohol,jaki to straszny nałóg. Czy lekarze dają mamie szansę? Mam nadzieję że tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, jestem tu pierwszy raz, moja koleżanka po 25 latach picia umiera, widok jest okropny, chyba zostało jej już może 2 tyg, zycia, choroba postępuje bardzo szybko właściwie codziennie jest gorzej, miesiąc temu jeszcze była w ruchu, tydzien temu już nie umiała chodzić a od wczoraj nie mówi.Dziś jakoś nie ma z nią tych którzy jej polewali.Koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj agnes34. Mama zapadła śpiączkę w sobotę i potem było już coraz gorzej wybudzała się na chwilę i zasypiała zpowrotem . w poniedziałek lekarze nie zdecydowali się na kolejne wkłucie żeby zrobić upust wody z brzucha . Dalej liczyłam na to że się obudzi jak to było do tej pory, bo kilka razy zapadala w spiączke ale na jeden lub dwa dni i potem budzila się i wołała - dajcie mi jeść! Czekalam na te słowa jak na zbawienie ( nadal czekam) we wtorek bylo coraz gorzej była slaba mało mowila i nie chciała jeść . Wieczorem już nie było z nią kontaktu tylko cierpiała w bólu dawali jej jakieś zastrzyki. Wczoraj rano dostałam wiadomośc ,że mame przenosza na oiom , bo stała się niewydolna oddechowo. Zamarlam gdy ją zobaczyłam - cała spuchnięta te aparaty . Lekarz mówi ,że jest ciężko i może już się nie obudzić ale nie zabrał mi nadziei ja ją mam i wierzę że moja mamusia obudzi się uśmiechnie się do mnie i zapyta czy przyniosłam jej coś dobrego do zjedzenia. Moja kochana! tak bym chciała jeszcze ją usłyszeć. (jarka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
jarko! mąż też był w śpiączce przez tydzień,również na oiomie,niewydolny oddechowy dlatego oddychał za niego respirator.Potem się obudził ale pojawiły się inne poważne komplikacje o których pisałam.Taka opuchlizna świadczy o newydolności nerek,też był strasznie spuchnięty.Nadzieja umiera ostatnia,trzeba wierzyć,ja też wierzyłam,ale musisz być przygotowana na wszystko.Jesteś bardzo dobrą córką,mimo nałogu Twojej mamy który na pewno w pewien sposób uprzykrzał wam życie,tak się o niej ciepło wyrażasz i jesteś przy niej.Ja wciąż nie mogę dojść do siebie po śmierci męża,najgorzej boli świadomość,że już go nigdy nie zobaczę.Wspomagam się psychotropami,pomoga chociaż na kilka godzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana agnes! dziękuję Ci za nitkę nadziei i cieple słowa. Czy twój maz gdy się obudził powiedział coś i jak długo jeszcze był przytomny ? Jakie to były komplikacje , bo nie pamiętam. (jarka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×