Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość Agnes 34
No i po co ją prowokujesz? Nudzi ci się za nią? Ledwo tu się spokój zrobił,i co będzie cię bawić jak sobie ludzie znowu tu ubliżać będą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
Agnes!!bardzo mi Cie żal,często o Tobie mysle. Trzymaj się,masz strasznie ciężko w zyciu bidulko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Witam Miałam się tu już nie wypowiadać ale zrobię wyjątek dla Ciebie Agnes. Musisz czuć się strasznie po śmierci męża. Opowiem Ci historię mojej znajomej zawsze gdy mam doła uświadamiam sobie na przykładzie jej życia, że zawsze jest światełko w tunelu. Otóż ta dziewczyna była adoptowanym dzieckiem, jej adopcyjna mama zmarła gdy ta zaledwie dorosła. Dziewczyna wyszła za miłość swojego życia i pochowała tego ukochanego męża dwa lata po ślubie (nowotwór). Po pół roku zmarł jej adopcyjny ojciec. Została sama jak palec (nie mieli z mężem dzieci) . Mieszkanie z kredytem, kiepska praca, bieda, depresja. Po roku zaczęła pracować na drugim etacie żeby spłacić kredyt i tak kilka lat, aż dorobiła się też samochodu. Długo była sama w wieku 37 lat poznała mężczyznę, po roku wzięli ślub i zaczęła się walka o upragnione dziecko, piszę ,,walka" bo to co przeszła ta dziewczyna tylko tak można nazwać. Gdy pogodziła się z tym, że dziecka nie będzie rozpoczęła poszukiwania rodzeństwa. Znalazła siostry i braci i ich dzieciaki, odzyskała rodzinę i w wieku czterdziestu dwóch lat urodziła pierwsze, zdrowe cudowne dziecko. Ta historia jest prawdziwa i dobrze znam tą osobę zawsze jej przeżycia dodają mi siły, może Tobie ta opowieść uświadomi, że mając 40 lat dopiero zaczynasz kolejny rozdział życia nie zamykaj się na ludzi, a pomogą Ci przez to przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nika, taka osoba jak Ty na forum, to skarb! umiesz dziewczyno pocieszyć każdego z nas, rozmowy z Tobą, zawsze stawiały mnie na nogi, dziękuję, że jesteś, że zaglądasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes34
Zgadzam się z przedmówczynią,potrafisz Niko podnieść na duchu bardzo Ci dziękuję za to. Przeczytałam uważnie historię Twojej znajomej,może mnie też coś dobrego jeszcze spotka.Na razie ta paskudna depresja...Zaglądaj tu często chocby po to żeby dodać otuchy takim "ofiarom losu" jak ja. Bo komentarze jak ty masz biedulko strasznie ciężko w życiu tylko dobijają. A ty Niko zawsze wiesz co napisać,powinnaś być psychoterapeutką.Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Dziś mija miesiąc od śmierci mojej mamuśki. Znowu ciężki dzień , cmentarz, msza w jej intencji . Tak strasznie mi ciężko . Ja nie jestem zupełnie sama, bo mam jeszcze ojca, męża i dzieci... Radzę Ci kochana Agnes abyś nie unikała kontaktu z ludżmi , bo pogłębisz się w depresji a ta " cholera" może cię usidlić, ciężko wydostać się z jej kajdanów.. Trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmierć upiorom z opery!!!! A co do ewki , to pewnie CBŚ ja dorwało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
Agnes!przez wpis ze masz ciężko chciałam wyrazić swoje uznanie dla twojej sytuacji,ze jest mi Cie zal i jest mi przykro z tego powodu,nie chciałam cie "dobic",albo sprawić ci jakas przykrość. jeżeli tak się stało to bardzo cie przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Ale nie przejmuj się przecież się nie gniewam.Nie będę tu robić jakiejś cierpiętnicy z siebie. Ale i tak myślę że Bóg to mnie w ogóle nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Agnes! Pamiętasz te słowa księdza??? chodzi mi o te : "gdy rodzi się dziecko(...)? Chodzi tu o to cierpienie. Twój mąż , moja mama, ojciec niki itd. Nasi kochani których już nie ma. Gdy moja mama leżała ostatni dzień na oddziale wew., strasznie cierpiała, wyłam razem z nią, nie pozwalałam nikomu z rodziny wchodzić do niej, żeby oszczędzić im tego bólu i widoku wtedy usłyszałam od siostry ( dobry Duch) że cierpienie ma swoje cudowne zakończenie. Modliłam się razem z siostrą żeby Bóg oddalil ten ból. Trwało to jeszcze pare godzin.. Potem już mama straciła przytomność , czy wtedy człowiek odczuwa jakiś ból tego nie wiem , Nie dowiem się ,bo nigdy więcej jej nie słyszałam tylko te okropne dźwięki respiratora, które cały czas mnie prześladują... Niby czas leczy rany . Zobaczymy kiedy nas wyleczy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Tak jarko, takich rzeczy się nie zapomina do końca życia,może z czasem tak to nie będzie boleć,na razie nic nie lepiej.Stoi mi przed oczami jak mąż był w agonii,domyślałam się że to koniec bo był zimny,poznałam że śmierć przyjdzie lada chwila po oczach były takie puste,szklane, inne niż zwykle.Identyczne jak po smierci bo zmarł z otwartymi oczami. Czasem jestem wsciekła na niego że tak spieprzył nam życie.Ty masz przynajmniej swoją rodzinę,mnie zostali jedynie schorowani rodzice którzy nie bedą żyć wiecznie i oczekują że wciąż się mam nimi opiekować.Nawet rodzeństwa nie mam.Podobno u umierającego człowieka najdłużej ze wszystkich zmysłów działa słuch,nie wiem czy mąż mnie słyszał i tego się już nie dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Wiesz dzień przed śmiercią mama uchylała oczy . Bałam się tego strasznie , bo z opowieści słyszałam,że przed śmiercią przychodzi jakaś poprawa , choć minimalana. Gdy ja wtedy zobaczyłam to wiedziałam już na pewno ,że to koniec. Wtedy przyszedł do mnie lekarz i powiedział,że nerki przestały funkcjonować; Już o nic więcej go nie pytałam nie musiałam , dzięki wam doskonale wiedziałam co będzie za kilka czy kilkanaście godzin... Tak sobie myślę, czy mnie słyszała, bo gdy do niej mówiłam to jakby przytakiwała powiekami ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Jest to prawdą że przed śmiercią następuje poprawa,mąż kilka dni wcześniej odzyskał świadomość,patrzył na mnie rozumnie,mrugał oczami że mnie poznaje,nawet próbował unieść głowę ale był zbyt słaby.Kiedy napisałaś że mamie przestały pracować nerki podejrzewałam że dla biednej nie ma już ratunku ale nie mogłam przecież Ci tego powiedzieć.To ostatni etap tej choroby potem jedynie trzeba liczyć na cud.Zastanawiam się nad tym co wspominałaś o respiratorze,czy on automatycznie przestaje działać w chwili śmierci? Mąż też był do końca pod respiratorem, steruje go komputer więc myślałam że nawet po śmierci wtłacza powietrze do płuc i trzeba go po prostu wyłączyć. A może to aparatura do EKG dała ten nieznośny ciągły sygnał że serce przestało pracować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
jarko agnes wyrazy współczucia i nic więcej nie napisze bo kiepski ze mnie psychoterapeuta,jak zauwazylas agnes. dobrze ze nie znalazłam tego forum gdy maz był w szpitalu bo chyba nie dałabym rady. pomimo wiedzy "internetowej" chyba jednak nie do konca bylam "swiadoma" sytuacji, albo inaczej-nie chciałam być swiadoma. personel oddzialu tez patrzyl na mnie jak na taka biedną nieswiadoma.utwierdzam się w tym ze to sila wyzsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak Agnes to chodziło właśnie o tę aparaturę EKG. Respirator odłączyli wtedy , gdy lekarz stwierdził brak tętna i wygląd żrenic . Śmierć mózgu nastąpiła 4 godziny wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
to ja poprzednio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co tu taka cisza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie agnes jasiajasia,jarka i inne dziewczyny,ktorych nicków nie pamietam... Podczytywałam to forum, ale raczej sie nie udzielałam, to nie był mój poziom rozmowy... Agnes rozumiem Cie doskonale i współczuję, ja straciłam mamę mając 32 lata, tak wogóle w ciągu 7mcy miałam 3 pogrzeby, zmarła mi moja babcia, później mama i po m-cu i 7 dniach po mamie dziadek:( To była jedna wielka katastrofa, ból po stracie bliskich osób nie można zmierzyć zadna miarą a ból jest nie do opisania. Czas leczy rany ale nie wszystkie rany ulegają zagojeniu... Ciężko jest po stracie bliskich nam osób, ale pocieszjącym jest fakt,że juz się nie męcza nie cierpią odpoczywają snem wiecznym do którego i my z czasem dołączymy.To za wcześnie żeby przestało boleć a boleć będzie długo a każdy z nas ma inny czas rekonwalescencji, a każda pamiętna data czy rocznica wzmaga dodatkowe łzy, które oczyszczają duszę... Minie taki czas kiedy się pozbierasz i posklejasz w całość Ty czy Jarkajarka po stracie swoich kochanych mam, one są niezastąpione i w naszych oczach zawsze będą wzorem do naśladowania i nie ważne jest to że przegrały walkę z chorobą... Ja też cierpię z powodu brata alkoholika, ale nie mogę mu w żaden sposób pomóc, on mojej pomocy nie chce nie potrzebuje, nauczyłam sie z tym zyc ale łatwo nie jest co same doskonale rozumiecie... Fajnie jest wymienić sie doswiadczeniami i porozmawiać z osobami,które mają podobne problemy, ale na oskarżanie bądz ocenianie kogoś nie reaguję i nie odpowiadam, dla mnie to jałowa dyskusja prowadząca do nikąd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stopka została z innego forum, nie usuwałam jej chociazby dlatego abyście mogły ją przeczytać i poznać mnie bliżej, tez mam swój tobołek, który niosę na swoich ramionach i nie wiem dokąd bedę miała siłę go nieść:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes To prawda,że przed smiercią organizm potrafi sie dzwignąc i zregenerować, aczkolwiek gdy stwierdzi lekarz smierć pnia mózgu to już decyzja nalezy do rodziny czy odłączamy od aparatury czy nie tak przynajmniej było u nas na OIOMie... Jeżeli nastapiło nagłe zatrzymanie krażenia, brak żrenic na światło, brak akcji serca i brak tetna ozaki zycia już sa znikome a właściwie żadne nastepuje zgon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnes 34
Galit Przykro mi z powodu Twojej mamy i brata.Ja wciąż dzięki Bogu mam matkę ale nawet nie chcę sobie wyobrazić co bedzie jak jej braknie.A co do Twojego brata to niestety jeżeli sam nie będzie chciał się zmienić to nikt tego za niego nie zrobi.A rzadko który alkoholik chce. Tacy ludzie przestają myśleć racjonalnie,alkohol skrzywia psychikę,dobrze ktoś tu napisał że to bagno ich wciąga aż wciągnie zupełnie. A my na to patrzymy jak nasi bliscy pakują się do grobu na własne życzenie i nic nie możemy zrobić,najgorsza jest ta bezsilność. Mam nadzieję że się tam kiedyś spotkam z mężem. Ciężko bardzo żyć ze świadomością że już go nie zobaczę na tym świecie. Chyba każdy czuje to samo kiedy straci bliską osobę. Jarko,Jasiu a u was co słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarkajarka06
Ja też straciłam mame w tym samym wieku co Ty galit. Ja mam 32 a moja mama miała 55 lat , gdy zmarła . Tak mi jej brak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak wygląda śmierć na marskość? Co się dzieje z człowiekiem w chwili śmierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dowiesz się co się dzieje z człowiekiem w chwili śmierci w swoim czasie ,jak my wszyscy.Żywi ci na to pytanie nie odpowiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
Witajcie! Agnes fajnie ze pytasz,u nas w porządku. dziś byliśmy na wizycie i jestem szczesliwa. nerki całkowicie wydolne, wodobrzusza brak. watroba jeszcze kuleje ale z biegiem lat będzie coraz lepiej-to słowa lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
Galit, ciężki ten Twój tobołek,ale nie trac wiary! cos o tym wiem,mnie tez było trudno. jako dziecku podczas operacji lekarze usuneli nie to co powinni!po latach się udało.musi się udać. mówia ze Pan Bóg dwoma kijami nie bije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasiajasia
Galit, ciężki ten Twój tobołek,ale nie trac wiary! cos o tym wiem,mnie tez było trudno. jako dziecku podczas operacji lekarze usuneli nie to co powinni!po latach się udało.musi się udać. mówia ze Pan Bóg dwoma kijami nie bije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Agnes Ja tez wierzę,że kiedys przyjdzie taki czas,ze sie tam z nimi wszystkimi spotkam, a więc spotkamy sie tam wszyscy i wtedy bedziemy razem balować:) Jasia To super wiadomości, takie najbardziej napawają optymizmem, ostatnio rozmawiałam z lekarzem,który twierdzi,że alkoholowa marskość wątroby to przypadłość wieloletniego picia,ale nie do końca jest prawdą,że każdy alkoholik ma bądź będzie miał marskość wątroby, wątroba to taki organ, który szybko po zaprzestaniu lub odstawieniu picia sie pięknie regeneruje, więc głowa do góry teraz będzie juz tylko lepiej:) jarkajarka Mnie też jest ciężko bez mojej mamy, tym bardziej teraz kiedy mój brat choruje i wiem,że gdyby mama żyła to by się opamietał i przestał chlać, tylko przed nią miał respekt i tylko ona tak naprawdę miała na niego pozytywny wpływ więc podwójnie mnie to boli... Dowiedziałam się ostatnio,że w pracy go złapali jak był wypity, ile promili miał tego nie wiem, ale od dnia kiedy się to stało jest na zwolnieniu L-4 więc wiadomą rzeczą jest,że będzie chorował 180 dni ,bo już na zwolnieniu jest od czerwca, a po powrocie do pracy wręczą mu zwolnienie... kilka lat temu miał podobną sytuację, nachlał się z pracownikami i o mały włos nie doszło by do wypadku w pracy, zwolnili go oczywiście, dwie sprawy w sądzie z firmą przegrał, dopiero gdy znalazłam adwokata od prawa pracy i pomogłam mu w jej odzyskaniu wrócił i dali mu 2 szansę Jak stanął na nogi i odżył to co usłyszałam? Chu... mi pomogłaś wszystko załatwiłem sobie sam? I widzisz jak to jest po d***e dostaje od niego przez cały czas, teraz 3 szansy mu już nie dadzą... Widuje go czasami wygląda źle, jest żółty jak cytryna, ma złe wyniki, chrypi więc ma już żylaki przełyku, oprócz tego ma stwardnienie rozsiane i dalej chleje... i powiedz mi teraz co go ta sytuacja nauczyła? Pisząc poprzednie posty nie chciałam uderzyć w Twój czuły punkt odnośnie Twojej mamy bo straciłyśmy ją w tym samym czasie tylko,że moja była młodsza, miała 52 lata, ale nie o wiek tutaj chodzi, więc to nie jest sprawa sumienia jak wcześniej pisałaś to jest bezradność, na która nie ma lekarstwa.... Życzę Ci i innym,którzy tutaj stracili swoich bliskich, abyś podnosiła się tak szybko jak tylko możesz i abyś już nigdy nie musiała w życiu tak cierpieć po stracie bliskich jak ja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego nie możecie mi powiedzieć jak to wygląda skoro wasi bliscy na to umarli ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×