Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TAK chyba nie myslisz inaczej

zareczyny/rozstanie?

Polecane posty

Gość TAK chyba nie myslisz inaczej

hmm moze ja tez opisze swoj problem. Mieszkam z chlopakiem 4 lata i zamiast planowac zareczyny my myslimy o rozstaniu. Przez pewien czas kłocilismy sie bardzo, wiec w pewnym moemncie on powiedzial ze jak nic sie nie zmieni to powinnismy sie rostac, wiec ja sie bardzo staram, on jak sam przyznal staral sie ale nie zabardzo. Przedwczoraj role sie odwrocily to on sie staral bartdzo ja wogole, a wszystko przez to ze zadalam jedno pytanie, czy jestes mna zmeczony odpwoiedzial sam nie wiem, zabolalo mnie to strasznie, nie wiem jak on mi mogl tak powiedziec, potem probowal zmienic troche wersje ze nie mna a ta sytuacja. Nie wiem co zrobic, blagam pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
prosze o pomoc bo juz sama nie wiem co mam robic, odejsc czy sie starac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
hmm i cisza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
dzieki za pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
starać się. Szkoda tych lat. Walczcie o to a nie poddajecie się. Wiem, ze to co powiedział może Cię boleć, ale mój mąż też mi czasem powie, że jest mną zmęczony (pół żartem pół serio) ale ja jestem bardzo krytyczna w stosunku do siebie i wiem, ze idealna nie jestem i czasem go męczę swoją osobą.... zycie razem polega na dotarciu się. Wiem, że mieszkacie razem, ale ślub mimo to to co innego niż tylko mieszkanie. DLatego my po roku czasu wzięliśmy ślub by kiedyś w przyszłości nie przychdziły do głowy różne dziwne pomysly. Jesteśmy razem już 5 lat. Kłócimy się nie raz. Raz jedno stara się bardziej raz inne. Ale nigdy nie myślmy o rozstaniu. I na tym polega przewaga niemieszkania razem przed ślubem nad mieszkaniem. Radzę Wam walczyć i szybko podjąć decyzję czy poślubić się czy nie. Odpowiedzcie sobie na pytanie nie czy jesteście sobą zmęczeni (bo siłą rzeczy jak człowiek ze sobą mieszka to czasem się nudzi) lecz czy się kochacie. Gdyby powiedział, że nie wie to to mogłoby Ci dać do myślenia i Cię martwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nijaka8374
a na co ty czekasz,jak ci po slubie powie ze sie toba zmeczyl?? olej go i znajdz sobie normalnego faceta ktory bedzie o ciebie walczyl a nie takiego takiego ktory traktuje cie jak zlo konieczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
powiedzial ze kocha ja tez kocham... tylko te ciagle kłotnie mnie wykanczaja.. przez to bardzo sie od siebie oddalilismy. Ślub teraz nie wiem czy to dobry pomysl.. Zwlaszcza w takiej sytuacji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
a z ajkiego powodu się kłócicie? czy chodzi o sex? Czy jakieś domowe sprawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dont run from snipers
"znajdz sobie normalnego faceta ktory bedzie o ciebie walczyl" takich facetów nie ma, bo po kilku latach związku dochodzą do wniosku, że na chuj się starać skoro mają już wszystko. a jeśli już się starają to nie z potrzeby tylko z przymusu, bo sami nie wiedzą czego chcą, a skoro dziewczyna wymaga to spełniają oczekiwania. smutne, ale prawdziwe 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
łatwo powiedziec zeby odejsc.. trudno po 4 latach.. wszystko co budowalismy tak poprostu zostawic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nijaka8374
naprawde chcesz zycia u boku takiego faceta? zapytasz go czy kocha a on ci powie nie wiem, chcesz byc ze mna-nie wiem, zastanow sie dziewczyno, a jesli juz chcesz tego slubu to wez tylko cywilny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nijaka8374
dont run from snipers uwierz mi ze sa, mnie sie wlasnie taki trafil:D jestesmy razem prawie 5 lat z czego 3,5 po slubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
o sex nie... raczej o straszne głupoty.. wiem ze to poczesci moja wina bo jestem strasznie nerwowa, ale poprostu jestem psychicznie zmeczona.. nie chce mowic ze to jego wina tylko bo tak nie jest, ja tutaj tez jestem winna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
nijaka a ty bys nie walczyla?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
nie, nie przestancie jej mieszać w głowie. Życie to nie tylko piękne chwile i zasypywanie kobioety kwiatami. \\Prawda jest taka, że faceci na początku bardzo się starają gdy zdobywają. A później ich miłość objawia się inaczej. Nie ciągłym zdobywaniem tylko odpowiedzialnością, przywiązaniem, wiernością, troską. Odpowiedz sobie na pytanie czy właśnie to możesz znaleźć u swojego faceta. Nie jest ważne obsypywanie kwiatami. Bo taki facet mógłby zdradzać Cię na boku a kwiaty dawać codziennie, i co z tego? Później nie to się liczy. Czemu się kłocicie? Z jakich powodów? Czy jakieś błahe sprawy czy może konflikt charakterów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nijaka8374
ja wlasnie nie walczylam, tylko olalam, nie powiem zeby bylo lekko ale to byla jedna z najlepszych decyzji w moim zyciu, bo dzieki temu poznalam tego jedynego:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
charakterow konflikty raczej nie, blahe sprawy naprawde blahe, czasem to nawet sami nie wiem czemu sie poklocilismy, mam w nim wsparcie, i chocby nie wiem co moge na niego liczyc, nie chce sie rozstawac, bo kocham, tylko jak walczyc, co zrobic? Moze jakas wspolna pasja? A może zropbić cos calkiem osobno? By wkoncu wyjsc z domu i cos zrobic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
o głupoty... rozumiem... Ważne, że nie obwiniasz swojego partnera w 100% tylko czujesz też swoją winę. Gdy zapytałaś go czy ejst zmęczony to może on też czuje znużenie po tych kłótniach? A może pojechałabyś do rodziców na tydzień odpocząć, zdążyłabyś sobie to poukładać i zatęsknić. Bo w głębi serca widać, że go kochasz a od nas oczekujesz słowa pokrzepienia i by Ci powiedzieć "walcz! dacie radę!" I ja Ci tak właśnie mówię!...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
nijaka tobie sie udalo, a co zrobie jak okaze sie po rozstaniu ze to ten jedyny? Ze zle zrobilam? bede zalowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
niewiedzaca niewiedzaca naprawde ci dziekuje, niestety nie mam mozliwosci wyjechac do rodzicow teraz az na tydzien-studia. A jak myslisz lepiej wspolna pasja czy zrobic cos osobno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krew z szafy
niewiedzaca niewiedzaca, jesteś psychologiem? bo tak świetnie piszesz, że aż mi się wola walki o mój siedmioletni związek włączyła :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
Ja na przykłąd jestem pewna, ze kocham. I nawet gdy pokłóce się z mężem i jestem strasznie strasznie na niego wkurzona to gdy już mi przejdzie to zdaję sobie sprawę, że drugiego takiego człowieka ciężko byłoby mi znaleźć i doceniam to co mam. I czasem wyciągam wnioski na przyszłość i podczas jakiejś kłótni często staram się ugryźć w język. W środku pomyślę sobie to co pomyślę, ale mocno gryzę się w język. Robi mi się przykro, że mąż mnie skrzyczał, ale później jemu też przechodzi. i tak jak mówisz, bardzo często zdarza mi się nie pamiętać o co w ogóle poszło, o co się pokłóciliśmy.... To świadczy o bklaghości. Masz możliwość wyjechać gdzieś, choć na 3 dni? Albo może spróbuj się na razie podczas kłótni ugryźć w język (wiem, wiem, to bardzo trudne! ale możliwe!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro to ten jedyny to czemu tak się męczysz? Skoro nie możecie już ze sobą wytrzymac to lepiej się rozejdźcie teraz. Po co się szarpac jak będzie dziecko??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
sprobuje ugryzc sie w jezyk, z wyjazdem sprobuje cos wykombinowac, wczoraj zaproponopwalam bysmy razem na silownie chodzili, zrobimy cos razem i w dodatku wymmeczymy sie fizycznie, nie bedzie sil na klotnie, w srode pojdziemy do kina... Podejme kolejna walkę o niego o Nasz zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
lilitka nie chce zalowac swojej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
krew z szafy - dzięki, zunaję to za komplement :) Psychologiem nie jestem, ale zawsze starałam się bliskim doradzać tak jak ja czułam. Prawda jest taka, że może staram się tak pisać, dlatego, ze jestem spełnionym człowiekiem, choć też po drobnych przejściach. Po prostu wiem, jacy potrafią być ludzie i dlatego wiem, ze trzeba doceniać to co się ma - jesli się ma coś dobrego. Poza tym jeśli widzę, że ktoś kocha to przekonuję by o to walczyć. Bo później można tego żałować, że się to straciło.... A ostatnia rzecz jaka decyduje pewnie o tym jak piszę jest to, że jestem mocno wierzącą osobą i to chyba sprawia, że często staram się patrzeć... duszą na drugiego człowieka. Nie tylko oczami... Wspólna pasja?... Czemu nie... moze na przykład kurs tańca? A może coś banalnego: mi kiedyś pomagało wyciszyć się gdy w drodze na uczelnię, czy gdzieś wstępowałam do kościoła. Na chwilę, na krótko, by pomyśleć, poprosić... I mi to osobiście pomagało. Może tak jak wspomniałam, kurs tańca? A może np. zorganiozwałabyś mu tak bez okazji niespodziankę i zabrała na np Go-karty? Faceci to lubią, a przede wszystkim lubią NIESPODZIALNKI, choć rzadko to przyznają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
niewiedzaca niewiedzaca u nas jest jeszcze jeden problem, on jest nie wierzacy ja tak(nie jestem co niedziele w kosciele,a le wierze) teraz nie jest to dla mnie problemem, co do dzieci i malzenstwa bedzie slub koscielny a do wychowania dzieci jak sam powiedzial chce zeby chodzily do kosciola. Ale gdy czytalam rozne opinie wiarta strasznie ludzi rozni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
o właśnie! Siłownia, to jest to! Stracicie troszkę energii a później może byłby pretekst do wspólnej kąpieli w domu? Wyjście do kina... spędzenie czasu w domu wieczorem, może zrobienie wspólnie posiłku? np pizzy ;) Jeśli możesz polegać na tym człowieku to to jest na prawdę ważne. Ja na swoim mogę i dzięki temu teraz bardzo mogę na niego liczyć, zostaje z córką, opiekuje się nią jak nikt! Ta odpowiedzialność i troska jest najwazniejsza!...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK chyba nie myslisz inaczej
dawno nie spotkal;am takiej osoby jak Ty, ktora tak wierzy w ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedzaca niewiedzaca
nie będę Cię oszukiwać - ja szukałam specjalnie mężczyzny, który byłby również wierzący. Byłam poprzednio z kimś, kto nie wierzył, ja bardzo się zaangażowałam i starałam się by chodził do kościoła. Bardzo tego pragnęłam, nie walką lecz jakby "dobrocią" starałam się go do tego przekonać. Poniosłam klęskę... rozstaliśmy się bo nie szanował mnie. Cchiał wrócić ale ja nie chciałam takiego życia. Popełnił smaobójstwo. nie mówię Ci, żeby Cię zrażać, tylko powiedzieć, że bardzo trudno jest kogoś w to "wciągnąć" czy nawrócić... Ale wierzę, że się da. Gdybyście tylko wzięli ślub kościelny to powoli powoli udałoby się go przekonać... Nie wiem w jakim stopniu Twój mężczyzna jest uparty... tego nie ocenię. W każdym razie wiem, że ja na prawo bym się starała. Nie na siłe, tylko delikatnie, bardzo delikatnie i powoli. Tak delikatnie, że sam nawet nie zauważy jak zacznie się w to wciągać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×