Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jolaki

Jak żyć po rozstaniu?

Polecane posty

Gość też to przerabiałam
Jolu, nie ma ludzi niezastąpionych, nie wątpię, że łączyło was coś pięknego i prawdziwego, ale to już się skończyło i trzeba żyć dalej. W końcu to zrozumiesz, zapewniam :) A jak potrzebujesz wsparcia to pisz tutaj, idź do przyjaciółki, siostry, kolegi, wyrycz się na maxa, to oczyszcza i bardzo pomaga!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Tak.Bardzo go to zabolało. Jest ode mnie starszy..I uważa,że nie spotka go już takie szczęście jak ja.. w co nie chce mi się wierzyć. Myślę,że dostrzegł co ma kiedy to stracił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też to przerabiałam
OOoo! Jak moja pokrywka mnie uwierała!! Jaką teraz czuje ULGĘ, że się jej pozbyłam :) :) Kłamał, pił, miał wtrącalskich rodziców, wiecznie robiłam coś nie tak. Teraz żyję tak jak m się podoba, robię co chcę, nie stresuję się, nie martwię o jego zdrowie, czy się nie nawali na imprezie, a później dostanie skoku ciśnienia :) Żyć nie umierać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialm 4:D 1: zalezalo tylko na sexie 2: za bardzo mnie ubustwial... Byl taki slodki ze nie moglam wytrzymac .. 3: stwierdzil ze musi sie zastanowic nad sensem swojego zycia... a teraz jestem pol roku z 4 i jestem szczesliwa:) Nie slodzi tak bardzo, nie liczy sie dla niego tylko sex... Ja jestem najwazniejsza, potrafi dla mnie zrezygnowac z wielu rzeczy... :) A jego poczucie humoru...mmmm... to najbardziej mi sie w nim podoba:) I przy nim w koncu jestem szczesliwa:) Ale czekalam na to dosc dlugo... I jak widzisz w moim przypadku nie bylo tak ze jeden na cale zycie... W zyciu jest wiele milosci, jedne waznw a drugie mniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obgadujemy bylych tych zlych?:D Heh uwielbiam to:D Moj pil , alil, jego matka powiedziala ze nie nadaje sie dla niego bo jestem za chuda i mu dzieci nie urodze, zdradzal mnie, ciagle mial o cos pretensje... A ja jyslam ze on jest idealny jak z nim bylam:D Po pewnym czasie zauwazysz jakie mial wady ten twoj Romeo i bedziesz szczesliwa ze to sie skonczylo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też to przerabiałam
chelsie to mnie teraz pocieszyłaś :) :) Widać trzeba się trochę sparzyć, by spotkać tego najlepszego :D Kurcze, też bym chciała mieć faceta co umiałby mnie rozśmieszyć, mój były taki był, bardzo lubię tę cechę :) I żeby chciał i mógł się dla mnie poświęcić, zawsze to ja z siebie dużo dawałam, może w końcu syt. się odwróci jak spotkam tego odpowiedniego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
jest jeszcze problem,ze on pokazuje jak cierpi,płacze,że sobie nie radzi beze mnie.próbuje winę zrzucać na mnie,choć ja wiem,że wina jest po obu stronach.Czasem jest mi go bardzo żal,chciałabym wrócić i wejść znowu w to samo,wiem,że nie mogę bo tylko pogorszyłabym sytuacje...I to mnie podobnie uwiera jak ta pokrywka. Chcę zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nio ale na poczatku nie mialam tak z nim kolorowo bo mu sie nie podobalam... Dopiero kiedy przestalam sie do niego odzywac po tym jak mi to powiedzial zrozumial ze czuje cos wiecej:) Napewno ci sie uda kogos takiego poznac:) Bede trzymac kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też to przerabiałam
Obgadywanie i wyśmiewanie wad mojego byłego to jedno z moich ulubionych zajęć, za maxa poprawia humor :D Jolu, niedługo też tak będziesz umiała, tylko niech Ci spadną różowe okulary. Jak przestaniesz go idealizować. A przestaniesz z pewnością :) Chelsie, widzę że też na niezłą kanalię trafiłaś :D o matce jego nie wspomnę, co za tupet! Moja niedoszła teściowa dla wszystkich była w dupę uprzejma, wesoła itp. a pod spodem niezła żmija. O akcjach jakie wałkowałam z nim i jego rodzicami mogłabym napisać książkę! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj jeden byly wysylam mi zdjecia na ktorych plakal... Teraz jak mowie o tym komus to tak sie z tego smiejemy:D Musisz sie zdecydowac... Czy chcesz zeby bylo tak jak wczesniej czy juz nie cchesz z nim byc... Jesli to pierwsze to spotkaj sie z nim i pogadaj , jesli to zdugie to na razie nie utrzymuj z nim kontaktu, bo w tej sytuacji bedziesz bardziej cierpiec! Poczekaj az nabierzesz dystansu do tej sprawy i wtedy bedziesz mogla z nim normalnie pogadac jako kumple:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też to przerabiałam
Jolu, skoro się z nim rozstałaś to miałaś do tego dobry powód. Gdy będziesz miała chwile zwątpienia to przypomnij sobie co Ci nie pasowało w związku. Pewnie, że serce człowiekowi pęka, gdy widzi, że druga strona cierpi, prosi o jeszcze jedną szansę. Ale jeżeli jesteś absolutnie pewna, że to co was poróżniło może się powtórzyć to nie marnuj swojego i jego czasu na sklejanie związku. Myśl racjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie to kazdy facet jest potem milusi... Ten moj zly taz pisal do mnie ze zle zrobil, ze do tej co teraz z nia jest nic nie czuje, pytal sie czy bym do niego wrocila... Co ta tupet... Zabawilam sie nim tak jak on mna...:D To byla dopiero satysfakcja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolu....
Ja też jestem na takim etapie jak Ty :( Dziś całą noc ryczałam. Jestem w szoku i nie mogę uwierzyć, że to wszystko się skończyło. A jeszcze dokładnie 2 miesiące temu byliśmy na wspaniałym wyjeździe. Tyle obiecywał - wspólną przyszłość, dzieci. Jego zachwytom nade mną i naszym związkiem nie było końca... A okazał się siusiumajtkiem i tchórzem choć wiem że mnie kocha. Ale nie starczyło mu odwagi... Już chyba nikogo nie pokocham. Nie potrafię zaufać. Jeśli mam żyć samotnie, to wolałabym aby to co się zdarzyło między nami nigdy nie miało miejsca. Kompletnie sobie nie radzę z tą sytuacją i swoimi emocjami :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też to przerabiałam
Ok, kobitki, ja muszę iść, późnej wejdę i może załapię się na dalszą część rozmowy :) A Ty Jolu główka do góry!! Tak sobie pomyślałam, że dobrze robi rozmowa z kimś kto już przeszedł rozstanie, z pewnością masz taką osobę w swoim otoczeniu. Jak możesz to porozmawiaj z nią, dostaniesz te same rady, albo i lepsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Podjełam słuszną decyzję,jestem pewna tego i nie wrócę mimo,że on cierpi podonie jak ja. Nie chce przechodzic przez to powtórnie.I macie racje...teraz będę wyła z bólu,rozpaczy itp..ale musze nabrac dystansu.To nie koniec świata... A Tych zdjęć,na których on płacze Myszka to nie moge sobie wyobrazić..faceci to mają tupet:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Dzięki :tez to przerabiałam"miło byłoby znac Twoję imię... Pomogłas mi.Na prawdę..!teraz bedę się jakoś trzymać i życ..:):)Muszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
I nie mam nikogo kto przeszedł takie coś jak MY tutaj..dlatego tutaj jestem i szukam rad i dobrego słowa.Myśle,że je otrzymałam:)za co wszystkim dziękuję jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facetow nikt nie zrozumie... Ale moj obecny jest o kazdego bylego zazdrosny:D Jak ja to lubie... A najbardziej o tego beznadziejenego po ktorym tak cierpialam...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość du-nia
Jestes mloda dziewczyna i duzo jeszcze przed Toba. Palce mnie swedza i musze napisac bo przeczytalam o tych "pokrywkach" . Nie ma "pokrywek" tak samo jak nie ma drugich "polowek" ! Jestes Ty od poczatku do konca TY - piekna i wspaniala , niczego Ci nie brakuje, zeby byc pelnia . Tylko jesli tak bedziesz myslala bedziesz potrafila stworzyc zdrowy, szczesliwy zwiazek. Mozna sie uzupelniac ale nigdy nie uzalezniac zycia od drugiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolu....
Du-nia masz rację. Też tak mówiłam: "Nie buduję swojego świata na facecie. Więc kiedy on odejdzie mój świat się nie zawali" I co? To wszystko teoria. W życiu, gdy się naprawdę kocha nie da się tak po prostu przejść do porządku dziennego. To są uczucia, emocje... To straszny ból i studnia rozpaczy bez dna :( Jak się podnieść? Jak zapomnieć? Jak funkcjonować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez musze juz mykac... Zajrze jeszcze napewno na ten topik:) A najbardziej podoba mi sie stwierdzenie poporzedniczki: "Mozna sie uzupelniac ale nigdy nie uzalezniac zycia od drugiego..." Jak najbardziej prawidlowe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Czyli już jesteśmy dwie,które są w takie sytuacji.. Zawsze raźniej we dwoje.Dziewczyny napisały już kilka pozytywnych rzeczy... Musimy być silne,wiem co czujesz..jestem dokładnie w takiej samej sytuacji,serce krwawi.Pamiętaj.Nie jesteś sama!jestem z Toba!...Musimy się podnieść i żyć swoim życiem.. do tej pory żyłam tylko Nim!> jak można się do Ciebie zwracać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Dunia, bardzo dobre stwierdzenie: "Mozna sie uzupelniac ale nigdy nie uzalezniac zycia od drugiego..."ja niestety popełniłam ten błąd ,że uzależniłam swoje życie od niego. Dlatego teraz jest mi ciężko iść samej przez życie..boję się każdego dnia kiedy nie ma go ze mną..czuję jakąs ogromną pustkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolu....
Jolu wiem że dziewczyny mają rację. Sama pisałam takie rzeczy by pocieszyć innych w takiej sytuacji gdy nie dotyczyła mnie osobiście. Teraz kiedy przez to przechodzę po raz pierwszy - bo tak naprawdę po raz pierwszy tak prawdziwie pokochałam - to popadłam w czarną dziurę. Mam z nim kontakt i szczerze mówiąc cały czas czekam na wiadomość od niego. Wiem, że to żałosne bo jedyne co dostaję to chłód... :( Przechodzę huśtawkę nastrojów. Ale głównie jestem odrętwiała z bólu, tęsknoty i rozpaczy. To trwa już miesiąc. Polecam Ci Jolu książkę "Chcę być kochana jak chcę". Z Twoim nastawieniem powinna Ci pomóc. Iza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Dzięki Iza Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę. Ale szczerze mam tak samo jak Ty. Jak głupia czekam kiedy telefon sie odezwie,że coś zmieni. Jakbym chciała zmienić rzeczywistość. Wciąż mam chorą nadzieję na coś co jest niemożliwe. To na prawdę żałosne. Wygadajmy się tutaj, gdziekolwiek... Pierwszy raz jestem tutaj na forum. Chyba nie mam prawdziwych przyjaciół,bo boję się pokazać swoją słabość,że cierpię. Za wszelką cenę chcę być silna.Ale tylko na zewnątrz.Wewnątrz płaczę cała..a najgorsze są noce.Strach i lęk przed zaśnięciem..I wyję..chyba do książyca i sama do siebie.Do poduszki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolu....
"Ale szczerze mam tak samo jak Ty. Jak głupia czekam kiedy telefon sie odezwie,że coś zmieni. Jakbym chciała zmienić rzeczywistość. Wciąż mam chorą nadzieję na coś co jest niemożliwe. To na prawdę żałosne." Bo my chyba jeszcze w to nie wierzymy. mamy jakieś nadzieje... Ty masz ten przywilej, że to Ty zadecydowałaś. I wiesz że teraz musisz być tylko konsekwentna w swym postanowieniu. I dziewczyny mają rację byś w tym trwała skoro to, co Cię "dręczyło" zasłaniało Ci szczęście. W moim związku, zadecydował On (a raczej przykre okoliczności) Stało się to tak nagle i w momencie kiedy nasz związek tak naprawdę kwitł. Nic nie zapowiadało końca. Zero kłótni, nieporozumień, wątpliwości. Byłam zupełnie nieprzygotowana. "Wygadajmy się tutaj, gdziekolwiek... Pierwszy raz jestem tutaj na forum. Chyba nie mam prawdziwych przyjaciół,bo boję się pokazać swoją słabość,że cierpię. Za wszelką cenę chcę być silna.Ale tylko na zewnątrz.Wewnątrz płaczę cała..a najgorsze są noce.Strach i lęk przed zaśnięciem..I wyję..chyba do książyca i sama do siebie.Do poduszki." Ja nie mam przyjaciół. On był moim najbliższym przyjacielem. A nie mogę z nim o tym porozmawiać :( Noce uwielbiam bo wtedy nikomu nie muszę patrzeć w oczy. Mogę tylko płakać i nikt nie widzi. Jolu, jeśli masz kogoś zaufanego to możesz pogadać. Lub choćby przytulić. To pomaga. To nie jest Twoja słabość. To tylko przeciwności losu. Trzymaj się Jolu. Człowiek chyba ma w sobie więcej siły niż myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Może Ty powinnaś wypłakać się komuś na ramieniu i nie bać się spojrzeć innym w twarz... Może masz tez sam problem co ja...boję się pokazać swoją słabość i to,że mnie ktoś tak mocno zranił... Boli ale nie poddaję się.. Ty też się trzymaj i pisz w przypływie złego wręcz tragicznego nastroju.Ja Cię chętnie wysłucham..mam nadzieję,że mnie ktoś także. A przyjaciół nie mam,bo on był całym moim światem. Dla innych nie miałam czasu czego bardzo żałuję.. Głowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Mam tę przewagę,że cierpię na własne życzenie.Ja zdecydowałam o tym. Ale tak bardzo ciężko wytrwać w tym postanowieniu,mam ochotę złapać za telefon i zadzwonić...nie mogę.Bo to by mnie całkowicie zniszczyło..Czarna rozpacz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolu....
"Może Ty powinnaś wypłakać się komuś na ramieniu i nie bać się spojrzeć innym w twarz... Może masz tez sam problem co ja...boję się pokazać swoją słabość i to,że mnie ktoś tak mocno zranił... Boli ale nie poddaję się.." Nie poddawaj się Jolu. To zdrowe podejście. Podtrzymuj w sobie ten entuzjazm wyraziłaś kiedy dziewczyny napisały Ci o swoich przeżyciach. To trudne bo tę pracę trzeba wykonać samemu ale wierzę w Ciebie. Czuję że chcesz i to jest ważne :) Z okazywaniem słabości to ja mam problem od dziecka. Nigdy nie pokażę, że coś mnie męczy, gryzie czy boli. Jestem zawsze uśmiechnięta i optymistyczna. Pocieszam, doradzam, przytulam. A w środku to jedna wielka kałuża łez. Przytuliłabym się do kogoś, to prawda. Ale naprawdę nie mam nikogo komu mogłabym zaufać i się wypłakać. Muszę radzić sobie z tym sama. I chyba dla tego tu jestem... "Ty też się trzymaj i pisz w przypływie złego wręcz tragicznego nastroju.Ja Cię chętnie wysłucham..mam nadzieję,że mnie ktoś także. A przyjaciół nie mam,bo on był całym moim światem. Dla innych nie miałam czasu czego bardzo żałuję.. Głowa do góry." Dziękuję Jolu. Tak naprawdę to ja jeszcze nawet myśli nie poskładałam. Jestem odrętwiała. Nie mam myśli tylko ból. Są chwile, że tylko się modlę godzinami i płaczę. Wiem, że piszę chaotycznie i bezskładnie za co przepraszam. Czas płynie bez mojego udziału. Też masz ten sam problem z przyjaciółmi co ja... Ja nie chciałam mieć bo skoro był On to nie potrzebowałam nikogo innego. Zresztą miałabym wrażenie, że "zdradzam" Go z przyjaciółką... Każdą chwilę życia chciałam spędzać tylko z Nim... "Mam tę przewagę,że cierpię na własne życzenie.Ja zdecydowałam o tym. Ale tak bardzo ciężko wytrwać w tym postanowieniu,mam ochotę złapać za telefon i zadzwonić...nie mogę.Bo to by mnie całkowicie zniszczyło..Czarna rozpacz..." Nie rób tego teraz. Wytrzymaj jeszcze kilka dni. To też Ci da obraz jak On się zachowuje, czy "walczy" o Ciebie, czy zdaje sobie sprawę jak bardzo Cię ranił. Być może w tym czasie przejrzy na oczy. Bo ten czas jest również potzrebny i Jemu. Jeszcze możecie być razem... Ale tylko jeśli On naprawe zrozumie swoje błędy i będzie chciał je naprawić. Wtedy możesz dać mu Jolu szansę... Teraz trzeba tylko uzbroić się w cierpliwość....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolaki
Iza Cieszę się,że Ciebie tutaj poznałam. A także dziewczyny,które przechodziły przez to samo co TY i JA. Dały mi nadzieję,że można z tego wyjść,że da się to przeżyć. Mimo ogromnego bólu i załamania. Ja dobrze nie pogodziłam się z tą stratą, czuję jakby to wszystko działo się obok mnie.Staram sie odrzucać te złe myśli,nie dopuszczać ich do siebie. Dostałam tutaj wiele słow wsparcia i pocieszenia,jednak sama muszę się z tym uporać,i Ty też. Też nie mam przyjaciół,nie mam przy kim płakać. Do mamy nigdy nie pójdę,nie powiem,że boli i nie mam pojęcia co ze mną będzie,jak z tego wyjdę. Nie chcę słuchać jaka to jestem biedna,nie chcę żeby ktoś się nade mną użalał. Równocześnie marzę żeby ktoś przytulil,wysłuchał,zrozumiał. Płacz ile dasz radę,to Ci pomoże. Ja już wypłakałam morze łez przez Niego.Powoli nie mam już czym płakać. Mnie się też wydaje,że życie biegnie a mnie tak jakby w ogóle nie było.Jakby świat szedł obok mnie a ja zostałam w tyle. Bo po co żyć skoro nie ma go ze mną...już nie będzie tych dni,które były. Liczę głeboko na to,że będą nowe,piękniejsze i tylko to mnie teraz trzyma. Może kiedyś z łezka w oku będę wspominać te dni i wspomnienia wspólnych lat ... Wiem,że M był miłością mojego życia. Zawsze go będę kochać. To żałosne ale prawdziwe. Zerwałam i nigdy nie wrócę bo wiem,że w ten sposób mogę być szczęśliwsza, może z kimś kto doceni moje starania, ból,cierpienie i poświęcenie. Musimy zapomnieć i żyć...dla siebie.a nie tak jak ja wcześniej.Żyłam dla niego...teraz przez ból nie mogę czasem oddychać. Zrobiłam już wszystko dla Niego,dla Nas.Walczyłam cały rok. Nawet jeśli on zrozumie co jest najważniejsze ,a wiem,że nie zrozumie,bo taki już jest.Postawił na swoim i duma nie pozwoli mu się zmienić.Jest dojrzały ale tchórz. Gdyby jednak było inaczej to ja mogę już być zamknięta w swoim własnym"szczęśliwszym"świecie, który mam zamiar zbudować bez Niego.Podnieść się i walczyć.Czego życzę sobie i Tobie z całego serca. Mamy więcej siły w sobie niż nam się wydaje..LIczę,że wszystko da się przeżyć.(nadzieja).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×