Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Plagiaty to prawdziwa plaga

Plagiatom mówimy NIE!Precz z plagiatorami!

Polecane posty

Gość Plagiaty to prawdziwa plaga

Otrzymałem list od mojego przyjaciela z jednego z uniwersytetów. Pisze tak: "Sorry, że zasypuję Cię pytaniami, ale co Ty robisz ze studentami piszącymi plagiaty?" Sprawdziłem, że mam kilka takich przypadków w pracach kontrolnych na ocenę. To oznacza, że nadchodzi sesja plagiatowa. Nie, nie pomyliłem się. Wcale nie mam zamiaru pisać o tworzonych specjalnie na konferencje naukowe plakatach, tylko o studenckich plagiatach. Plaga! Z każdym semestrem, już nawet nie rokiem, jest coraz gorzej. Studenci czują się chyba bezkarni, albo proces degradacji etycznej zaszedł już tak daleko, że nie mają w sobie nawet odrobiny poczucia przyzwoitości. Studia humanistyczne muszą wiązać się z czytaniem tekstów – artykułów, rozpraw naukowych, książek, ale i wydań leksykalnych. Im więcej studenci czytają, tym lepiej jest dla nich, dla ich osobistej i profesjonalnej kultury, tym więcej wiedzą, rozumieją i myślą. Nie jestem zatem jedynym nauczycielem akademickim, który zadaje studentom do czytania lektury oraz zobowiązuje do napisania na ich podstawie własnych rozprawek, esejów, projektów, studiów analitycznych, syntetycznych lub porównawczych. WŁASNYCH. Za każdym razem to zaznaczam - WŁASNYCH, a nie cudzych, bo te są mi dostępne bez przepisywania przez studentów. Oni jednak wolą być skrybami. Mają już do perfekcji opanowany system pracy. Zapewne najpierw wpisują słowo kluczowe w wyszukiwarce i czekają, jakie otworzą im się zakładki do gotowych już tekstów. To dzięki moim studentom zorientowałem się, że na internetowej giełdzie krążą już nawet gotowe prace pisemne z pedagogiki. Wystarczy tylko je odnaleźć lub poprosić kogoś o ich wyłonienie z milionów tekstów, przejrzeć, bo przecież nie o czytanie tu chodzi i skopiować, wkleić, złożyć pod nimi swój podpis i wysłać wykładowcy. Wzór na gotowca: Ctrl-A + Ctrl-C + Ctrl-V = gotowa praca. A mnie się gotuje. Niektóre z tych tekstów znam już lepiej, niż rozdziały z wartościowych książek naukowych. Studenci prawdopodobnie sądzą, że ich nauczyciela nie obchodzi treść, tylko sam fakt nadesłania mu pracy. Być może są tacy wykładowcy, którzy rzeczywiście nie czytają studenckich tekstów, tylko mierzą je liczbą stron lub wyrazistością słów kluczowych, a czy zapisane w pracach zdania, często nawet z błędami ortograficznymi, są autorstwa zdających w ten sposób jakiś egzamin czy zaliczających na tej podstawie ćwiczenia, jak się okazuje nie ma dla nich znaczenia. Tekst jest tekstem. A że plagiatem, nie własnym, tylko skopiowanym tworem cudzej narracji? To nie szkodzi. Mnie szkodzi. Ile razy można czytać ten sam tekst pod różnymi nazwiskami? Jeszcze trochę i będę przekonany, że autorem określonego poglądu nie jest Janusz Korczak tylko Aneta Z. Zresztą, ona nawet nie wie, kim był Janusz Korczak i co napisał, bo wystarczył jej zachwyt jedną jego myślą, jakąś tezą ujętą w cudzysłowie w czyimś tekście. Co robię z takimi tekstami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A to się zdziwiłem
Zdawało mi się, że prace tego typu MUSZĄ składać się w większości z cytowanego tekstu - jak inaczej mógłbym uzasadnić swoje tezy, jeśli nie byłyby one oparte na autorytecie? Oczywiście, przypisy muszą być. Zresztą, analizowanych tematów jest tak niewiele, że praktycznie się nie da napisać czegoś odkrywczego na temat literatury; chociaż może jednak…; lecz który uczeń odważy się wyjść z kontrowersyjną hipotezą, jeśli obecnie testy uczą go odpowiadania zgodnie z odgórnymi wytycznymi, niczym w Familiadzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wg mnie plagiat to
głównie domena kierunków humanistycznych. Sam studiuję na kierunku mocno technicznych i pisząc pracę nie da radę nie oprzeć się o dokonaniach poprzedników, ale cytaty daje się w cudzysłowach, a na koniec bibliografię. O wiele ważniejsze są natomiast wnioski do jakich się doszło, wykresy, parametry i obliczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdziwiłbyś się ile prac
na uczelniach technicznych to plagiaty. Poza tym na Politechnice też macie tzw. “przedmioty fakultatywne” (zwane też odchamiaczami) wśród których jest np. filozofia. Myślisz, że ile prac semestralnych (na zaliczenie) tego przedmiotu jest pisanych samodzielnie? Bo ja sądzę, że mniej niż 30% (obserwacja własna na podstawie rozmów z paroma profesorami i pewnej, znanej, uczelni technicznej). O braku cytowań, przepisywaniu sobie wyników cudzych badań czy chamskim ctrl+c, ctrl+v tabel, “pożyczaniu” algorytmów nie wspominając… A więc nie, nie jest tak, że problem plagiatów dotyczy tylko i wyłącznie kierunków humanistycznych. Co najwyżej plagiatowanie dotarło na Politechniki nieco później. No i jest trochę kierunków gdzie trudno jest plagiatować, bo ciągle oczekują, że będziesz prowadzić własne badania… Ale i to powoli się zmienia…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Równie dużym problemem
jak plagiat jest kupowanie prac. Zaczynając od prezentacji maturalnych (na wcześniejszych etapach kształcenia raczej nie bardzo jest co kupować), przez prace na zaliczenie na studiach, po magisterki i inne prace naukowe. O ile plagiat łatwo udowodnić, o tyle raczej nie ma sposobu na udowodnienie, że delikwent podpisany pod pracą nie jest jej rzeczywistym autorem (pomijam przypadki, gdzie delikwent nawet nie wie o czym jest praca…).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×