Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Martux

Staż z urzędu pracy po kilku przepracowanych latach

Polecane posty

Mam przepracowane 3 lata a od obrony magisterki nie minął rok. Urząd pracy chce mnie wysłac na staż. Mogą? Jeśli chodzi o wiek- spełniam kryteria. Ale o z latami pracy? Szzerze mówiac wolę normalna pracę, na staż mnie nie stac... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saaassdd
moga wystarczy jedno kryterium ten wiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ella.k
nie mogą- warunek podjecia stażu to brak doswiadczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykidajło
oczywiście że mogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mysliszze w PUP
znajda ci robote to jestes albo nienormalna albo calkiem glupia. Nie liczylabym na twoim miejscu na to. a staz moga wyslac kazdego kto spelnia jeden z kilku warunkow, teraz wiek nie jest zadnym kryterium

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daruj sobie inwektywy! Nigdzie nie napisałam, że chce, by pup znalazł mi pracę- szukam sama, a jestem zarejestowana, żeby miec kasę. A nawet gdybym liczyła na to, że up mi pomoże- to nie jest powód do wyzwisk. Wiek na bank jest kryterium- max 27 lat, jeśli od obrony mgr upłynął mniej niż rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykidajło
zmieniło sie teraz troszke moja znajoma ma 31 lat i moze iść na staż pod warunkiem że uzbierało sie 12 miesiecy przebywania na bezrobociu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dezzzz
mylisz sie sa rozne kryteria art 49 ustawy sobie znajdz za madta to ty nei ejstes a skoro chca cie wyslac to widocznie sie znaja nie uwazasz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dezzzzzzz
skoro chca cie wyslac to widocznie sie znaja nie uwazasz??? BZDURA!!!! urzednicy bardzo, bardzo czesto sie nie znaja na swojej pracy i wprowadzaja w blad. u mnie bylo odwrotnie, mialam prawo do stazu, a odprawili z kwitkiem, nie dlatego, ze brak stazy, nie dlatego, ze inni chetni, tylko oklamali, ze nie przysluguje. kazdy musi sam sprawdzac przepisy i nie dac sie oszukiwac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiek nie jest kryterium
owszem sa wymienine osoby w szcegolnej syt na rynku pracy czyli te do 25 roku zycia i po 50 :) ale na staz moze isc kazdy byleby spelnial jeden z warunkow :) moze to byc np. kobieta ktra po urodzeniu dziecka nie podjela zatrudnienia :) albo osoba po ZK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtrbrbrbr
jesli urzednik chce cie kierowac to wierz mi ze wie co robi bez przesady co sie wymadrzasz Art. 49. W stosunku do: 1) bezrobotnych do 25 roku życia, 2) bezrobotnych długotrwale, 3) bezrobotnych powyżej 50 roku życia, 4) bezrobotnych bez kwalifikacji zawodowych, 5) bezrobotnych samotnie wychowujących co najmniej jedno dziecko do 7 roku życia, 6) bezrobotnych niepełnosprawnych - zwanych dalej "osobami będącymi w szczególnej sytuacji na rynku pracy", mogą być dodatkowo stosowane działania określone w art. 50-61.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiek nie jest kryterium
mysle,ze nie bylo przeslanek zebys mogla isc na staz:) albo narazilas sie specjaliscie od aktywizacji. sama niektorych odsylam :) bo mi sie mordy nie podobaja a nie ze na przepisach sie nie znam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtrbrbrbr
wlasnei moglo nie byc miejsc stawoych a gdyby wyslali nieodpowiednia osobe na staz to placa mega kary wiec nei boj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blerwa biurwa
sama pracuje w PUP i dziwia mnie takie przemadrzale osoby uwazajce nasz kompetentne osoby za debili laska ile masz konkretnie lat???? Bylas juz na stazu? Kiedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dezzzzzzz
jesli to bylo dla mnie, nie bylo przeslanek?? spelnialam wszystkie wymienione warunki (wiek, brak wczesniej pracy, dlogotrwale bezrobocie), tylko mam gr. inwalidzka, czyli dyskryminacja, jesli nie niewiedza :O tak wiec nie pitol glupot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiek nie jest kryterium
art 49 ma inne brzmie po zmianie ustawy :) ale w sumie niewiele sie rozni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiek nie jest kryterium
dyskryminacja?? no jaja sobie robisz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blerwa biurwa
skoro masz grupe inwalidzka to mozesz isc na staz a skoro cie nei chcieli wyslac to widocznei praciodawca musial zaznaczyc jakie kryteria chce na staz a nie kazdy musi mu pasowac? To jest jak oferta pracy tlumoku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nnvnvnv
posiasz orzeczenie o niepelnosprawnosci? Czyzby choroby psychiczne?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dezzzzzzz
i tu sie mylisz, widze ze dyskryminacja tez tutaj, wlasnie pracodawca mnie chcial, wybral mnie, mial podpisane z UP o staz, tylko ja musialam to zrobic rowniez przez UP, spelniajac wszystkie warkunki,jak juz pisalam, oby ci, co sie nasmiewaja, sami doswiadczyli kiedys i choroby i dyskryminaccji, jestescie zalosni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania 84
ja mam skończone 25 lat i już odbyłam kiedyś 9 mies. staż a po tym 4 mies. umowy zlecenia, też mam prawo iść ponownie na staż a moim kryterium jest brak dośw. zawodowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi właśnie babka powiedziała, że jest kryterium wieku- w moim przypadku do 27 lat ale nie później niz rok od obrony egzaminu. Ale prawie 3 lata pracowałam w zawodzie, bezrobotna jestem od 2 tygodniu i dziwi mnie, że mam iśc na staż. Szukam nomalnej pray, a staż chyba bardziej się przyda komuś bez doświadczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Wiesława Twróg
Stalin zrywa stosunki z Polską i forsuje konfrontację. Wybiera jako pozór zbrodnię katyńską. Alianci rzucają niepotrzebnego już sojusznika głodnym wilkom. Sikorski traci rację bytu i życie. Zachowanie sojuszu z ZSRR było koniecznością, Anglia i USA walczyły o życie, musiały się podlizywać. Wiadomości z frontu były zdecydowanie pomyślne, nie tylko Niemcy dostali w skórę, ale skończyła się też ofensywa Japończyków, przeszli oni do upartej obrony. Najgorsza wiadomość to śmierć gen. Sikorskiego. Prasa niemiecka rozpisywała się na ten temat wyjątkowo obszernie, poświęcając bez porównania więcej miejsca niż angielska lub amerykańska. Może, za wyjątkiem polskich gadzinówek, żadna prasa na świecie nie poświęciła temu zdarzeniu tyle miejsca. To dlatego, że propaganda niemiecka starała się przedstawić ten wypadek jako morderstwo polityczne. Typowy przykład angielskiej perfidii, podstępny i haniebny. Jeżeli chodzi o część adresowaną do Polaków, ta kampania propagandowa nie zrobiła na nich żadnego wrażenia. Polska opinia publiczna była już tak silnie uprzedzona, że żadna propaganda niemiecka nie docierała, nawet w takich wypadkach, gdy fakty nie były przedstawione fałszywie. Zakładano z góry, że wszystko co podają Niemcy jest tak kłamliwe, że nawet nie zasługuje na krytykę, najwyżej politowanie. A przecież nie zawsze i nie w stu procentach wszystko było kłamstwem. Niemcy nie unikali prawdy, jeżeli ta prawda akurat im odpowiadała. Jednak ich tuba propagandowa do tego stopnia utraciła wiarygodność, że właściwie tracili pieniądze na darmo, bo każde słowo budziło od razu sprzeciw i niewiarę. W ten sposób, wśród bzdurnych fałszów, marnowały się także informacje pierwszej wagi. Na przykład, gdy jeszcze działali w ścisłej współpracy i w porozumieniu z ZSRR, wychwalali pod niebo swych sojuszników, pisali o nich same opinie pozytywne. Kiedy później, po podstępnej napaści na sprzymierzeńca, opisywali szczegółowo okropności totalitarnego systemu radzieckiego. To były przeważnie wiadomości kompetentne i można powiedzieć, fachowe. Po prostu dlatego, że sami tak robili, dobrze znali temat, mieli doświadczenie. Mimo różnych ideologii, różnego podejścia teoretycznego, praktyczny mechanizm działania był podobny. Ewolucja tych ustrojów przebiegała równolegle i miała zadziwiająco dużo cech wspólnych. Albo to nie była całkiem niezależna ewolucja, miała miejsce wymiana genów. Trzeba by zastanowić się, która z podobnych cech i rozwiązań została przejęta albo zapożyczona od kogo. Wiele konkretnych informacji o okropnościach systemu radzieckiego Niemcy przedstawili tak trafnie dlatego, że sami mieli znakomitych fachowców od tych spraw. Nie musieli posługiwać się fantazją, jak wielu pisarzy z innych krajów, w tym z zachodniej Europy i USA, którzy często wprost ośmieszali się wymysłami absurdalnymi, o sprawach, o których nie mieli pojęcia. Na przykład, kiedy Niemcy przedstawiali okropności obozów i więzień radzieckich, a w tym także i sprawę Katynia, wiedzieli bardzo dobrze, jak się to robi, chociaż szczegóły rozwiązań technicznych mogły nieco się różnić. Także i w wypadku katastrof lotniczych zaufanych i wielce zasłużonych osób mieli doświadczenie. Przecież jeszcze na początku 1942 r. w podobnej katastrofie zginął Fryderyk Todt. Zaraz potem, jak, można powiedzieć, cudem i za uszy wyciągnął armię niemiecką z beznadziejnego położenia w głęboko zamrożonym szambie, w jakim znalazła się ona w wyniku kompromitujących zaniedbań w zimie 1941/42 r. Czasem lepiej być dłużnikiem, niż wierzycielem. Człowieka, któremu zbyt dużo się zawdzięcza, często likwiduje się po cichu, aby nie stracić twarzy i oszczędzić sobie zaambarasowania. Przeciwnie, dłużnika, zwłaszcza dużego, lepiej podtrzymać we własnym interesie. Świat nie jest pięknym, ani sprawiedliwym miejscem. Trzeba na nim uważać, a nie kierować się dziecinnymi iluzjami. Wiadomo, że dyktator nie toleruje koło siebie nikogo, kto poprawił jego błędy, tym bardziej, jak uratował go od zguby. Sprawę Katynia nagłośniła niemiecka propaganda już prawie rok temu. W tym wypadku przedstawiła prawdziwe fakty, ale i tak nikt z Polaków w to nie wierzył. Wystarczył sam fakt, że sprawa została odkryta przez Niemców, aby automatycznie oczyścić z podejrzeń ZSRR. Stopniowo jednak, obiektywna prawda zaczęła przebijać się przez uprzedzenia. Zbrodnia miała wyjątkowo obrzydliwy charakter: z wziętych do niewoli oficerów wymordowano praktycznie wszystkich. Później okazało się, że nie przeżyło także prawie 90% zwykłych żołnierzy, chociaż to już stało się nie w Katyniu. Nawet Niemcy nie postępowali w ten sposób, aż do napaści na ZSRR. W końcu Polski Rząd Emigracyjny nie mógł już dłużej zachować milczenia, choćby dlatego, że coraz większa ilość Polaków zaczęła zachowywać się nieodpowiedzialnie, narażając w imię grobów zamordowanych (w tym czasie znaleziono ich dopiero tysiące, wyłącznie oficerów) następne setki tysięcy. Właściwie Sikorski zwrócił się do Stalina z bardzo wstrzemięźliwą propozycją przeprowadzenia wspólnego dochodzenia, albo powierzenie takiego dochodzenia komitetowi ludzi neutralnych i niezależnych, o uznanym autorytecie i opinii. Bez żadnej wątpliwości, chodziło o stworzenie jakichkolwiek pozorów, które pozwoliłyby na dalsze ignorowanie kłopotliwych faktów. Sikorski zachowywał się dyplomatycznie, może nawet przesadnie ostrożnie i był gotów przyjąć za dobrą monetę jakiekolwiek wyjaśnienie, które Stalin zechciałby złożyć. Ale Stalin nie miał takiego zamiaru. Od chwili, gdy sytuacja na frontach się poprawiła, zdecydowany był na zerwanie umów, które pod wpływem dyplomacji angielskiej zawarł z Polską w okresie, gdy sytuacja ZSRR była krytyczna. Nie odpowiadając merytorycznie wsiadł na wysokiego konia i traktując notę jako wysoce obraźliwą, zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem Polskim. To mniej więcej tak, jakby zbrodniarz nie poprzestając na zamordowaniu ofiar, jeszcze oskarżył ich bliskich o oszczerstwo i zażądał odszkodowania, w tym wypadku całej Polski. Opinia wolnego świata zaaprobowała to równie łatwo, jak przedtem Holokaust. Oczywiście, gdyby nie sprawa Katynia, to Stalin znalazłby inny pozór, tak czy owak zdecydowany był zerwać umowy i zagarnąć Polskę. Miał wolną drogę, sojusznicy Polaków nie mieli zamiaru mu przeszkadzać. Trzeba patrzeć na sprawy realistycznie. To nie jest tak, jak uważają niektórzy Polacy: że zostali wykorzystani, pchnięci do walki z Niemcami, żeby upuścić trochę krwi Wehrmachtowi, a zwłaszcza zyskać na czasie, inaczej to uderzenie spadłoby już w 1939 r. na Francję i Anglię. Polska była bezcennym sprzymierzeńcem, gdy zajęła Hitlerowi krytyczny rok 1939, potem liczyła się jeszcze jako jedyny konkretny sojusznik w roku 1940, gdy polscy lotnicy, tylko około 10% w stosunku do brytyjskich, w krytycznych dniach bitwy powietrznej zyskiwali do 20% zestrzeleń samolotów niemieckich, a polskie wojsko, choć nieliczne, przydało się, żeby zapełnić dziury w obronie wybrzeży u boku też nielicznych wojsk brytyjskich. Następnie jednak, chociaż przez cały czas wojny kilkaset tysięcy Polaków biło się, i to dobrze, wszędzie tam, gdzie walczyli sojusznicy brytyjscy, proporcja Polaków w stosunku do zaangażowanych sił stawała się coraz mniejsza. Polska miała coraz mniej do zaofiarowania, zeszła do roli kłopotliwego wierzyciela, który włożył wszystko co miał we wspólne przedsięwzięcie, a którego korzystniej teraz nie spłacać. Więc po wygranej wojnie, rzucono go wilkom. Jednak Polacy upraszczają sprawę mówiąc, że najpierw zapłacili nieprawdopodobną ilością ofiar za wygranie wojny, a potem po raz drugi za pokój. To prawda, ale nie cała, a tylko jej część. W rzeczywistości, Wielka Brytania nie była w stanie dotrzymać zobowiązań. Trzeba uwzględnić fakt, że w drugiej wojnie światowej ustroje totalitarne, łącznie, miały przewagę militarną nad demokracjami. W wypadku trwałego współdziałania Niemiec i ZSRR, nie mówiąc już o Japonii, cała reszta wolnego świata nie byłaby w stanie pokonać takiego bloku. Przecież w roku 1940. rząd USA liczył się poważnie z zajęciem Anglii i chciał przejąć choć flotę brytyjską, aby zorganizować obronę kontynentu amerykańskiego. Wielka Brytania, a w następnie i USA były jeszcze długo w krytycznej sytuacji. Jak wiadomo, w 1941 i jeszcze w 1942 r. Stalin gotów był do zawarcia pokoju na warunkach zapewniających hegemonię Niemiec, byle zachować chociaż część ZSRR pod swoją władzą. Ribbentrop był przez cały czas zwolennikiem takiego pokoju, a po 1942r w ogóle jakiegokolwiek pokoju. Oceniając politykę ZSRR jako czysto (czy raczej brudno) utylitarną, zapewniał słusznie, że Stalin nie będzie miał absolutnie żadnych skrupułów. Na szczęście, z tą koncepcją nie zgodził się Hitler. Dlatego dla Wielkiej Brytanii i USA najważniejszym celem było trwałe wyeliminowanie przynajmniej jednej z tych przeważających sił, która stwarzała największe bezpośrednie zagrożenie. Zakładały, że potem zdołają obronić się przed drugą. A więc zachowanie sojuszu z ZSRR było życiową koniecznością, wszystko inne, w tym również Polska, miało drugorzędne znaczenie. Wielka Brytania i USA po prostu walczyły o życie i miały szansę tylko dzięki temu szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, że agresorzy pobili się między sobą. Lecz nawet teraz ewentualna zmiana sojuszy mogłaby okazać się zgubna. Natomiast Polska od razu na samym początku włożyła do wspólnej kasy wszystko co miała, za cenę niewyobrażalnie wielkich strat, około 20% ludności (największych ze wszystkich uczestników wojny) kupiła dla aliantów cały rok 1939 i teraz jej udział się zmniejszał. Pozostało tylko te kilkaset tysięcy walczących wciąż ludzi, coraz mniejszy ułamek w porównaniu do zaangażowanych sił. Winston S. Churchill był na pewno głównym architektem zwycięstwa i człowiekiem wielkiego formatu, a na dodatek, cokolwiek się mówi, dość przyzwoitym, jak na polityka. Jeżeli zdradził sojusznika polskiego, postąpił nieuczciwie, to tylko dlatego, że działał w stanie wyższej konieczności. Na pierwszym miejscu postawił interes swego kraju i już to samo jest mocnym argumentem, a nie można zapominać, że dziwnym przypadkiem, ten interes był wtedy zgodny z interesem ludzkości. Zdawał sobie sprawę zarówno z głębokiej niemoralności koniecznych rozwiązań praktycznych, jak i z tego, że na razie nie ma wyboru. W. Brytania musiała podlizywać się ZSRR i to coraz bardziej, gdyż znaczenie tego potwora stale rosło. Także w przyszłości Churchill nie zdołał przeforsować swego zdania - chociaż trzeba przyznać, przynajmniej usiłował. Lecz Franklin D. Roosevelt miał inny obraz pokoju i w ogóle polityki. To też wielki człowiek, ale bez wątpienia, gdyby urodził się w innym środowisku i wybrał inny zawód, mógłby z powodzeniem zostać doskonałym "capo di tutti capi" albo wybitnym szefem potężnego gangu. Nie dotyczy to poziomu moralnego, być może bez zarzutu, a tylko potencjału mózgowego. W konkretnym wypadku Roosevelt starał się skumplować ze Stalinem, wystawiając Churchilla na frajera. Trzymanie sztamy z tym pierwszym przeciw drugiemu, to była celowa rozgrywka na pokaz. Churchill może był o tym uprzedzony. jeżeli nie, to musiał się z tym pogodzić. Nie wiadomo, jak się z tym czuł, zapewne fatalnie, nawet, jeżeli to było z góry ukartowane. We wszystkich sprawach, które uważał za najważniejsze, Roosevelt przeprowadził swoje plany, poklepując Stalina po ramieniu, a podśmiewając się z Churchilla, wprost robiąc z niego durnia. To była przemyślana taktyka, która miała podbudować psychologicznie zbliżenie. Ale Stalin zyskał nadspodziewanie dużo, więcej, niż pierwotnie uważał za możliwe. Zapewne w przyszłości Roosevelt zdołałby Stalina wykołować, gdyby dożył. Często jednak tymczasowe rozwiązania okazują się trwałe, a świetne plany pozostają niezrealizowane. Odnośnie Polski Churchill po prostu nie mógł nic więcej zrobić, chociaż próbował, trzeba przyznać, starał się na miarę swoich sił. Ale nawet gdy odwołał się do honoru Anglii, Roosevelt i Stalin w pełnej komitywie radzili mu, żeby nie uciekał się do takich niepoważnych argumentów w poważnej rozmowie. Roosevelt negocjował ze Stalinem, wzorując się ściśle na metodach szefów najpotężniejszych gangów, z Churchilla robił „balona”, demonstracyjnie pomniejszał go i nawet ośmieszał. W sprawie Polski, Roosevelt nie miał żadnych zobowiązań, a USA jak dotąd spory kredyt na plus. Istotną częścią długodystansowego planu Roosevelta było podłożenie Stalinowi miny polskiej. Rosjanie już uprzednio połykali Polskę, ale nigdy nie mogli jej strawić, mieli z tego powodu same kłopoty. Roosevelt zakładał, że Stalinowi trochę niestrawności dobrze zrobi, zajęty swoją działką, będzie miał mniej czasu i możliwości do dalszej ekspansji. Fakt, że choć nie za Stalina, po długim odstępie czasu te przewidywania okazały się zadziwiająco trafne, polskie drożdże miały udział w fermentacji i rozpadzie ZSRR. Wracając do śmierci Sikorskiego, ta sprawa nie została wyjaśniona do dziś. Wielu poważnych historyków, w tym również niemieckich, lecz nie hitlerowskich (bez uprzedzeń, mowa o zupełnie innych ludziach i na wybitnym poziomie) zdecydowanie twierdzi, że katastrofa ta została zorganizowana przez tajne służby brytyjskie. Wiadomo też, że tak samo sądził De Gaulle, który za nic nie chciał skorzystać z angielskiego samolotu i do Francji wrócił wtłoczony do francuskiego myśliwca, jednoosobowego i ciasnego, w pełnej tajemnicy. Nie pozwolił uprzedzić ani angielskiej obrony przeciwlotniczej ani kontroli powietrznej, ryzykując zestrzelenie niezidentyfikowanego obiektu (podobno z komentarzem, że gdyby, on i samolot, został zidentyfikowany, ryzyko by się zwiększyło). Trudno obecnie roztrząsać tą sprawę, gdyż nadal brak informacji, ale z drugiej strony właśnie ukrywanie wszelkich danych z rutynowego śledztwa i dalsza odmowa udostępnienia archiwów nawet dla ludzi nauki stwarza niezdrową atmosferę, mnoży podejrzenia i musi nasuwać różne skojarzenia. Konkretnie, że podobnie jak w sprawie Katynia niemiecka propaganda czasem jednak posługiwała się także i prawdą. Generał Władysław Sikorski był wybitnym przywódcą antyfaszystowskim, znanym na całym świecie, jego imię stało się popularne. Po kapitulacji Francji, to on osobiście zawarł porozumienie z Churchillem, obaj mówili nawet o osobistej przyjaźni, choć trudno interpretować, czy i jakie znaczenie ma przyjaźń dla polityka. Żaden inny członek Polskiego Rządu Emigracyjnego nie miał nawet w przybliżeniu podobnego autorytetu, ani znaczenia w światowej opinii publicznej. Poza tym, tylko Sikorski mógł ze skutkiem osobiście bronić porozumienia, kiedy zostało złamane. Jedno jest pewne, gdyby żył Sikorski, nie dałoby się tak potraktować Polski. Pociągnęłoby to za sobą poważne konsekwencje w opinii publicznej, mogłoby dojść do skandalu. Inni Polacy, w większości ludzie nowi albo z tzw. drugiego garnituru nie mieli takiego znaczenia, ich głos nie miał takiej wagi. Może więc wyeliminowanie Sikorskiego z punktu widzenia brytyjskiej racji stanu stało się smutną koniecznością. Nie można wysuwać żadnych ostatecznych twierdzeń, ale jeżeli tak właśnie się stało, to zapewne Churchill musiałby zadecydować o tym osobiście, bez wątpienia niechętnie i z oporami. Mąż stanu musi czasem podjąć trudną decyzję, nawet poświęcić człowieka lub ludzi, których osobiście ceni, dla dobra kraju. Autor ma nadzieję, że te wątpliwości wyjaśnią się kiedyś w inny sposób. Ale nawet jeżeli tak się nie stanie, nie zmieni to jego stosunku do Churchilla. Podobnie jak wszyscy, którzy przeżyli drugą wojnę światową, będzie nadal podziwiał i cenił Churchilla, nawet jeżeli ten musiał podjąć tragiczną decyzję, w swoim pojęciu dla dobra swego kraju. Por: http//andrzej-anonimus.com/pl/tom2/rozdzial10.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figatka
no ja bardzo zazdroszcze takiej perspektywy obronilam sie w pazdzierniku i staram sie o staż, donoszac rozmaite dokumenty o trudnej syt. materialnej o stażu zgodnym z zawodem i nic... podobo nie maja pieniedzy w pup , tylko ze inni znajomo zaczynaja staże :( brak słow.... urzędnicy sie nie znaja na swojej pracy niestety i nia maja podst, znajomośco przepisów prawnych ... niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do figatki
Na staż najlepiej iść od Nowego Roku, czyli teraz bo na koniec roku PUP zwykle nie ma już funduszy, ani ofert tez specjalnie, zwykle po Nowym Roku wszystko rusza, urzędy, ZUS też wtedy dają oferty na staże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko fajnie, tylko ja mam sobie sama znaleźc ten staż... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figatka
uściślę, że zarejestrowana jestem jako osoba bezrobotna od pażdziernika w styczniu znalazłam dopiero pracodawcę który zechciał mnie przyjąć na staż ( w pup sam chętny na sytaż musi znalezc pracodawce) wniosek i dokumenty potrzebne złożyłam w tym roku :) dziekuję za odpowiedz. pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokladnie figatka
tak jak napisala dziewczyna wyzej. Staze zaczynaja sie tak w polowie lutego, bo wtedy urzedy dostaja na nie srodki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figatka
----> martux wlsnie to jest najgorsze :(, ale wiesz ... moze poszukaj normalnej pracy gdzie pracodawca zatrudni Cie na etat normalny ale przy tym będziesz odbywać staż, ja znam takie przypadki ze kolezanki odbywały staż a pracodawca dopłacał im jeszcze do tych pieniążków z pup tak że wychodzily jak na normalnym etacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figatka
no mam nadzieje ze tak bedzie ze w lutum dostane sie na ten staż bo potzrebuje pieniazkow strasznie i zajecia bo zdziczeje w domu ;/ tylko w moim pup jest ponad 100 wziosków z czego 90 z tamtego roku jeszce nie wiem czy wystarczy pieniążkow dla mnie poniewaz rozppatrywane sa wg daty skladania wniosku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×