Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna zonka

do żon i kobiet w stalych zwiazkach

Polecane posty

Gość szczerze to moze byc
smutno sie Was kobiety czyta.Ja jestem juz stara, ale z moich obserwacji wynika, ze cudownych malzenstw, gdzie jest zrozumienie, wsparcie , totalne nadawanie na jednych falach jest tyle co kot naplakal.Tylko umiejetnosci przystosowawcze sa rozne.Wy chcecie cos jeszcze zrobic, stad szukanie pomocy na forum i mowienie o tym .Wiekszosc ludzi godzi sie na taki stan rzeczy i probuje sie dostosowac do sytuacji rezygnujac z czegos w imie innego scenariusza rekompensaty obojetnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żonka
dziewczyny,ja tu wroce jeszcze moze dzis,moze jutro. nie zapominajcie tego watku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja poprostu..
autorko !! glowa do gory , standarcik , u mnie tak samo , tylko po15 latach ,. ale ja sie nie poddaje , krzycze , rozmawiam , gadam , nic nie mowie , no i wiesz co bedzie za chwile ,, NIC po prostu ,. mam prace super dzieciaka , jestem stasznie niezalezna i MAM TO W DUPIE CO ON MOWI !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
jeśłi chodzi o mojego to roznie bywa... ale w wiekszosci przypadkow zachowuje sie jak wzorowy ojciec.. umie sie nimi zajac, zabawic itp.. nie mam obaw żeby zostawic z nim dzieci w domu jak jest sam.. bo wiem ze sobie poradzi... dzis rano wyprzytulal córkę, wyglupial sie z nia i bylo ok.. smutna żonka a jak było wczoraj??? my zazwyczaj nie obchodzimy zadnych świąt tego typu.. no ale kupilam mu kartke i zostaiwlam na stole tak by znalazl jak wstanie i poszlam do pracy... wrocilismy do domu cisza... nic nie powiedzial.. nawet "dziekuje" mie uslyszalam .. nie mowiac juz o czyms wiecej... caly wieczor prawie sie nie odzywalismy... dzis rano wstal.. ubral sie zjadla sniadanie... i wychodzac do pracy pocalowal mnie jakby nigdy nic... tak jak to robi kazdego dnia... tak jakby wczoraj nic sie nie wydarzylo.... nie spodziewalam sie od niego zadego prezentu... ale mogl choc podejsc i powiedziec "kocham Cie.." mnie by to wystarczylo... ale zaczynam sobie uswiadamiac ze on mi tego nie powiedzial bo po co ma kłamać???? czemu to zycie takie popierdzielone???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubczykowa
może to zabrzmi troche brutalnie, ale same jesteście sobie winne. Od poczatku trzeba bylo wymagac od nich tego co teraz wam brakuje.Fakt, że nie kazdego da sie "urobić", ale nie traćcie czasu teraz, aranżujcie wieczorne rozmowy przy lampce wina (jak dzieci śpią) i wspólne spacery. I przestańcie tak o nich dbać-zawsze obiadek na stół? a właśnie, że nie...bo nie miałam czasu, bo żle sie czułam, bo mam lenia dzisiaj...bo" ty i tak tego nie doceniasz więc po co mam się wysilać".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubczykowa
mówcie o swoich uczuciach! Mąż nie zareagował na kartke i sie nie odzywaliście cały wieczór?! Powiedz mu, że bylo Ci wczoraj przykro...że czkałas na miłe słowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
tyle że mój na początku taki nie był... stał sie taki z czasem... nie byl nigdy wylewny ale wystarczylo mi ze przechodzac kolo mnie szypnal mnie w tylek czy cos podobnego.... i ile mozna mówic do ściany... cóż z tego że mu powiem że mi było przykro... jak to nic nie zmieni.. wiem bo nie raz próbowałam... czasem chcialabym sie poprostu dowiedziec ze kogos ma... i odejsc.. a tak nie potrafie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubczykowa
więc na początku było inaczej..to co takiego sie stalo. że teraz jest jak jest? Coś musiało się stac..chyba oboje przestaliście dbać o ten związek..po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
co sie stało?/? urodziło nam sie dwoje dzieci... i mam wiecej obowiazkow i mniej czasu dla niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubczykowa
noooo, właśnie! a dlaczego tylko to Ty masz więcej obowiązkow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
nie wiem ... właściwie to wczesniej mi pomagal przy dzieciach chociaz... teraz to olewka na całej linii... a ja nie bede go prosic zeby mi pomagal przy dzieciach... to jego obowiazek.. a jak sie nie poczuwa... to ja mma gdzies jego łaskę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubczykowa
to ja żle rokuję waszemu małżeństwu i nie mów, że to tylko wina męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
nigdy nie uważałam że to tylko jego wina.. ja też poterafie zaleść za skore i tez potrafie byc uparta... tylko mam juz dość tego że po kłótni to zawzze ja pierwsza wyciagam rękę do zgody... i że on nie poczuwa sie do niczego oprócz pójścia do pracy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość właśnie szczęśliwa w związku
Drogie panie, trzeba się starać, rozmawiać, prosić i starać się odnaleźć coś co zagubiliśmy w szarym życiu. Ale gdy juŻ to nie pomaga, nie da się kochać za dwóch i zostają dwie opcje rozwieść się, albo żyć swoim życiem "obok" męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem mężatka z 10 letnim stażem i jestesmy bardzo dobrym małżeństwem... powiedzcie mi, jakie sa wasze relacje z mezami/partnerami?...relacje mamy ogólnie bardzo dobre, choć czasem są spięcia Macie o czym gadac?....na ogół tak, zawsze jest jakiś temat, zreszta ja jestem strasznie gadatliwa i to bardziej jest monolog:P Wyznajecie sobie milosc? -dosyć często Robicie prezenciki,niespodzianki? - na jakieś okazje, beż raczej nie Przytulacie się?....codziennie oby tak dalej...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wasteland
jedna uwaga, jak powtarzasz mu, ze odejdziesz jesli sie nie zmieni i nie odchodzisz, to nie dziw sie, ze cie olewa. Taka taktyka nawet z dziecmi nie skutkuje - pomarudzi, pomarudzi i przestanie a on swoje zrobi. Jesli nie masz naprawde zamiaru odejsc lepiej jest nie gadac takich bzdetow. Oslabiasz tylko swoja pozycje. Natomiast jesli masz gdzies odejsc, chocby na jakis czas to proonuje wcielic w zycie i zobaczyc jak sprawa wyglada po jakims okresie czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
mam gdzie odejść bo wiem że rodzice mi pomogą... ale wiem tez że jeśli odejdę do rodzicó a on będzie chciał żebysmy wrocili to moi rodzice mu nie zapomna tego ze ja cierpialam i juz nigdy nie bedzie tak samo... poza tym masz dzieci????? bo ja mam .. i jak zobaczylam jak moja córka wiesza sie na mnie i prosi mamo zostanmy ja nie chce mieszkac bez taty a ja sie szarpie z walizka i rece mi opadaja.. bo placz dziecka to najgorsze co mze byc... wiem ze bycie ze soba dla dzieci nie ma sensu.. ale mnie wystarczy ze ja cierpie.. cierpienia dzieci nie zniosę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja Cię dobrze rozumiem.
aha i jeszcze jedno.. ja mu ni emowie ze odejde i nie odchodze.. ja mu mowie ze skoro jest mu zle i nie chce z nami byc to moze lepiej bedzie jak sie rozstaniemy... a on wtedy ze glupoty opowiadam .. ze mamy sie rozstawac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj tak tak
z takimi facetami się nie da ani po dobroci ani po złości. Sama mam takie cudo w domu. Jak stawiam sprawę na ostrzu noża to pyta o co mi chodzi, przecież jest ok, przecież mnie kocha. Oni tego nie widzą i nie potrafią zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikalindanhdi
Ja mialam dokladnie to samo, wyjechalam za granice a wlasciwie ucieklam od tego podlego zycia bo bym sie zadusila, on przez lata nie widzial problemu. Uzaleznil mnie od siebie, nie mialam pracy, znajomych, nie mialam nic, tylko jego i dziecko.Pewnego dnia uderzylam piescia w stol, ucieklam od wszystkiego, nie stety nie mam dziecka przy sobie. Moj maz obudzil sie, prosi, blaga zebym wrocila, jest mi go teraz zal, wiem ze jest mu ciezko, ze jest w zlym stanie psychicznym.Nie wiem co robic, nie do konca wierze w jego zmiane, on naklania mnie na wspolna terapie, ale ja sie boje do powrotu do zycia sprzed kilku lat bo to nie bylo zycie tylko marazm. Kocham go jeszcze choc sama boje sie to glosno do siebie mowic. Moze ja nie mysle trzezwo, prosze miech mi ktos cos doradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężko jest doradzić
po pierwsze nie znając Twojego męża.. po drugie nie znając dokładnei całej sytuacji... po trzecie co to znaczy że nie masz dziecka przy sobie???? czy dziecko jest z ojcem... jeśli dziecko jest z ojcem i on chce żebyś wróciła... to ja bym chyba zaryzykowała... jeśli nadal go kochasz to ja mysle ze warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie
dziewczyny, to na pewno jest zwyczajna wygoda i raczej wielkiej miłości nie ma. Albo sie przyzwyczaić albo odejść. Ale jeśli sie odejdzie i sytacja w następnym związku się powtórzy to można się będzie podłamać. Jak to się mówi "lepszy znany wróg niż nieznany." Możne faktycznie praca, jakieś hobby, dobra przyjaciółka pomoże? No i faktycznie nie ma co się zabijać, jeśli oni nas nie doceniają. Po co obiad, jeśli nie pochwali? Ja czasami wolę się porządnie wynudzić niż gotować. Coś za coś, teraz już wiem, że nie ma nic za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo w kazdym
malzenstwie madra zona dba o meza- ale nie daje sie wykorzystywac, mam tutaj na mysli - jej inteligencje:) kazdy maz dla kobiety zrobi wszystko!to kobieta rzadzi - MADRA KOBIETA!!tylko nie krzykiem awanturami- miloscia!!!! powodzenia autorko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwisia
A ja mieszkam od 2 lat z narzeczonym i na szczęście nie wdarła się do naszego życia rutyna. Gdy już jesteśmy w domu po pracy to rozmawiamy, gotujemy, śmiejemy się, oglądamy telewizję, przytulamy itd. Dlatego współczuje Ci, ze masz takiego męża, który nie dość, że odnosi się do Ciebie chamsko ("dupnięta" to co za wyrażenie do żony?) to jeszcze nie ma szacunku do Ciebie. To nie facet a świnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żonka
Witajcie! Co do walentynek-oczywiscie dzien jak co dzien,jakby ich nie bylo. Moje najmlodsze dziecko ma 6mc,przy takich malych bobasach robota jest non stop,tym bardziej,ze mi sie trafiły takie modele co to same byc nie chca za żadne skarby. Mąż sie nią zajmuje tylko wtedy,kiedy ja idę się kąpać.Jak sie urodziła,to on wyniósł sie z sypialni...Przykre to bardzo dla mnie było. To nie jest tak,że ja od początku go rozpieszczałam.Walczyłam,żeby robił cokolwiek,nakłaniałam zachecałam do rozmów.Ale cóż,życie,rutyna,codzienny ogrom obowiązków. Widzisz "oj jak ja...",czekałaś na odzew od męża,bardzo smutne,że nie zareagował.Czemu mu nic nie powiedzialaś?Ja podejrzewam,że w twojej sytuacji tez bym sie nie odezwala,tylko zamknela sie w sobie,zla i smutna.Bo czemu musisz mu mowic co ma robic,jak reagowac namily gest? dziewczyna marzen-gratulacje i zazdroszcze :) wasteland-ja mowie o odejsciu kiedy juz naprawde nie mam sily,tonacy brzytwy sie chwyta.Wiem,ze to glupie,poniekad kompromitujace,ale to po prostu bezsilnosc. malwisia-ja jako jego dziewczyna,narzeczona tez bawilam sie z nim super,bywalo raz lepiej raz gorzej, jak to w zyciu.\duzo rzeczy robilismy razem,ale kiedy pojawiaja sie dzieci wszystko wywraca sie do gory nogami. To jest takie brutalne zderzenie z rzeczywistoscia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żonka
ikalindanhdi-powtorze pytanie,co to znaczy,ze dziecka przy sobie nie masz? Ja Cie oczywiscie nie krytykuje,ale nigdy w zyciu nie zostawilabym męzowi dziecka.Nawet boję się o tym pomyśleć :) A jestem w pewnym sensie w takiej sytuacji w jakiej bylas Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
śmieszą mnie wasze Opinie typu : zostaw go i już bo jest zryty. Bez sensu, myślicie że to takie łatwe i proste? Nie martw się spróbuj się jakoś dogadać z mężem, jak to się mówi aż do skutku :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak właśnie najłatwiej
tak właśnie powiedzieć.. zostaw go, olej.... małżeństwo to nie jest spółka z o.o. nikt z nas nie jest idealny... każdy popełnia błędy i według mnie każdy powinien mieć szansę... ja odeszłabym jedynie w przypadku zdrady i gdyby mnie mąż uderzył... autorko a próbujesz sama coś zainicjiować??? np. seks, czy miły wieczór.. czy liczysz tylko na to że on coś zacznie... mój mąż mi kiedyś powiedział że on też chciałby się poczuć porządanym żebym to ja też zaczynała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja Wam polecam ksiazki : "Mezczyzni sa z marsa,a kobiety z wenus" "dlaczego mezczyzni kochaja zolzy" o ile pamietam tak wlasnie brzmia tytuly. sama przeczytalam te ksiazki i wiele mi one daly, pokazaly swiatelko w tunelu, nauczyly jak rozmawiac z moim partneram. Nie jestesmy malzenstwem,ale jestesmy tak swietna para, ze czasem boje sie ze wszystko prysnie. Moj facet nigdy nie byl wylewny, co nie znaczy ze nie okazywal mi milosci. Okazywal ja zawsze i wszedzie, nawet kupujac mi ulubione warzywa czy smakolyki, kupujac ciasteczka wybiera zawsze te w ksztalcie serc. Najwazniejsze jest to,ze zawsze go chwale (zasluzenie), ze doceniam jego drobne gesty, ale nie zawsze tak bylo. przez jakis czas nie dosc,ze nie liczyl sie z moim zdaniem to jeszcze olewal dla kolegow, nie rozumialam tego,bo przeciez wiedzialam,ze mnie kocha. Zostawilam go, odeszlam, nie wytrzymalam. Cierpialam zaledwie jeden dzien, bo na drugi dzien przyszedl i bardzo plakal. od tego czasu nigdy sie juz to nie powtorzylo, nie mielismy takich problemow, widzial ze to docenialam i widzialam,ze jest dumny z siebie,ze potrafil sie tak poswiecic. Reasumujac chodzi mi o to,ze kiedy mezczyzna nie widzi zagrozenia, nie poczuje tego bolu jak by to bylo gdyby ona odeszla, nie bedzie sie staral. Moj mezczyzna jest z patologicznej i rozbitej rodziny, ja tez jestem z rozbitej, nie mamy zadnych dobrych przykladow, budujemy wszystko nie majac zadnej wiedzy,kierujemy sie naszym wzajemnym dobrem, nie mowil mi wielu rzeczy, wolal milczec, jednak prowokowalam tak interesujace rozmowy (mam sklonnosci do typowo filozoficznych wywodow), ze potrafilismy godzinami rozmawiac przez telefon. dziekowalam mu wtedy i zachwycalam sie szczerze jego mysleniem. Teraz mozemy rozmawiac zupelnie o wszystkim, opowiada mi wazne rzeczy,a nawet i te zwykle, jak w pracy itp. Dziewczyny... z facetami jest czasem naprawde trudno gdyz oni mysla zupelnie inaczej, ja wciaz szkole sie psychologicznymi ksiazkami, musze Wam jednak powiedziec, ze NAPRAWDE SIE DA! JA W WAS WIERZE. WIERZE W KOBIECA MADROSC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam tam
12:13 [zgłoś do usunięcia] smutna żonka ikalindanhdi-powtorze pytanie,co to znaczy,ze dziecka przy sobie nie masz? Ja Cie oczywiscie nie krytykuje,ale nigdy w zyciu nie zostawilabym męzowi dziecka.Nawet boję się o tym pomyśleć A jestem w pewnym sensie w takiej sytuacji w jakiej bylas Ty. Kochana Smutna Żonko, jeśli Twój mąż jest człowiekiem, z którym bałabyś się nawet pomyśleć o tym, by zostawić z nim JEGO dziecko, oznacza to, że powinnaś spierdalać gdzie pieprz rośnie od tego człowieka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×