Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna_samotna

Proszę Was o pomoc...

Polecane posty

Witam Was wszystkich... tak naprawde nie wiem, co mam napisac... caly czas mam nadzieje, ale to czekanie mnie psychicznie wykancza, ciagle jakies znaki z jego strony, ale nic konkretnego, chcial czasu to ma, tylko ile jeszcze? Ile jeszcze bedzie mnie tak zwodzil? Bardzo chcialabym, zebysmy byli razem, porozmawiali szczerze o tym, co nie tak bylo w naszym zwiazku z jego i z mojego punktu widzenia... A psycholog... szczerze - nie wiem, babka jest w porzadku, umie sluchac, madrze mowi, naklania mnie do tego, zebym go przycisnela do muru i zeby mi konkretnie powiedzial co jest i o co chodzi, chociazby ze wzgledu na szacunek do mnie po tych latach wspolnie spedzonych. Ma racje, ale nie jestem jeszcze gotowa na takie spotkanie, na taka rozmowe. Nie umialabym, potzrebuje jeszcze czasu. Boli to wszystko cholernie, kocham go i naprawde nie wyobrazam sobie zycia bez niego... furgonetka - dziekuje :* skadi - nie, nie zabronila, mowi zebym robila wszystko, co choc na chwile odciagnie mnie od myslenia o nim... nie wiem, co moge wiecej napisac, nie umiem pogodzic sie z tym wszystkim, tak naprawde nadal w to nie wierze, ze mnie zostawil. Caly czas on jest gdzies w moim zyciu, gdzies sie przewija. Ostatnio wrocily wspomnienia, te dobre, te piekne, a to powoduje, ze wszystko boli bardziej... to juz 2,5 miesiąca... ile jeszcze??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomnialam jeszcze dodac, ze juz 13 dni nie odzywam sie do niego... Czekam na jego znak, jak bedzie gotowy do rozmowy, a ja musze sie przygotowac na rozmowe, wypisac, co chce mu powiedziec, czego sie dowiedziec, bo przeciez mam prawo wiedziec dlaczego... prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
... nie jestem jeszcze gotowa na takie spotkanie, na taka rozmowe. Nie umialabym, potzrebuje jeszcze czasu Ja mysle, ze ty sie po prostu tej rozmowy boisz, bo obawiasz sie, ze przebiegnie ona tak samo, jak wszystkie do tej pory. Gotowa, to ty juz dawno jestes, pod warunkiem, ze uslyszysz od niego to, na co czekasz. A on nie chce i juz. Mysle, ze on dokladnie wie dlaczego tak postapil, tyle, ze albo nie potrafi o tym rozmawiac, albo nie chce ci rzucac prawdy w twarz...wlasnie z racji szacunku dla waszej wspolnej przeszlosci. A ty bys ewidentnie chciala, aby on cie przeprosil, powiedzial czego od ciebie oczekuje w przyszlosci i polozyl uszy po sobie, i wrocil. Takie sa twoje oczekiwania, czy mam racje? Ale gdzies gleboko w podswiadomosci czujesz, ze tak sie nie stanie. A ostatnie, co chcialabys uslyszec od niego to to, ze to juz definitywny koniec. Trudno w takiej sytuacji pomoc. Czekanie, pocieszanie, odwracanie uwagi, w sumie nic nie zmienia. Ty wciaz cierpisz, bo jest w tobie nadal uczucie i pragnienie bycia z nim. Dopoki sie to w tobie nie wypali nie bedziesz w stanie przyjac do wiadomosci prawdy, ktora jest ukryta w jego postepowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skadi - to po co on w takim razie daje mi znaki? Ja sie do niego nie odzywam. Po co trzyma mnie w niepewnosci? Po co prosil o czas? Dlaczego jego kolega mowi, ze on potrzebuje tego czasu i widzi ze nie jestem mu obojetna? Dlaczego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
...i co jeszcze mowi ten kolega? Jesli kolega wie takie rzeczy, to moze wie tez wiecej na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze powodem bylo ograniczanie, ze on bardzo dobrze wypowiada sie o tych 7 latach i o mnie, ze potrzebuje czasu (i jesli mnie o niego prosil, to zebym mu go dala), ze nie wie co ma zrobic... wiecej raczej nic nie wie, bo nie sadze, ze Moj sie komukolwiek spowiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
...jeszcze tak sie zastanawiam, co mogloby byc az takiego strasznego, czego nie mogl by mi powiedziec? Trzeba by zaczac od tego, co dla kogo jest straszne. Odpowiedz na to pytanie, jest w tobie, zamknij oczy i pomysl, co by bylo najstraszniejsze dla ciebie, co by wyszlo z jego ust (juz wiesz co?). Nie zapominaj, ze on ciebie zna, zna tez twoje odczucia, twoje smutki i twoje obawy...i twoj strach. Moze wlasnie dlatego ma problem, zeby ci powiedziec dokladnie o co w tym wszystkim chodzi...acz na dluzsza mete, jest to nieuniknione i niezalezne od stopnia "strasznosci". Wracajac do twojego pytania, dlaczego on sie do ciebie odzywa...to mozemy tylko spekulowac (bo prawde, zna tylko on). Kiedys byl topik z takim pytaniem. Kazdy pisal co innego. Pamietam, ze jeden facet pisal: zawsze jak mi sie nudzi to sie do niej odzywam, tak po prostu, bez zadnych zamiarow. Ja mysle, ze albo twoj facet w ogole sie nad tym nie zastanawia, dziala pod wplywem impulsu. W koncu to byliscie tyle lat razem...i moze mu czasem ciebie brakuje, bo tez sie na pewno do ciebie przyzwyczail. Niezrozumiale jest dla mnie tylko, ze jak ty reagujesz na jego "zaczepki" to on od razu znowu milknie, jakby nie chcial dawac ci znowu zadnych nadziei. Druga mozliwosc dla mnie jest taka, ze jak ci juz powiedzial, zebys dala mu czas, to uwaza on, ze wypada sie czasem odezwac. Ot tak, ale raz, czy dwa, i nie wiecej. Tak ja to widze. Jesli ten jego kolega mowi prawde (choc to w duzej mierze chyba jego subiektywne odczucia), to po prostu czekaj. Pytanie jest tylko, jak dlugo? Jesli piszesz, ze twoj facet chyba nawet z kolega o tym nie rozmawia, to pogadaj z tym kolega (jako facetem) i zapytaj, czy on rozumie jego zachowanie, bo chyba ma jakies przeslanki, jesli mowi, zebys dala mu czas. I popros, zeby ci wytlumaczyl, badz przynajmniej pomogl zrozumiec zachowanie tamtego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skadi - nie odnajduje takiej rzeczy, ktorej balabym sie od niego uslyszec, wolalabym najgorsza prawde niz tajemnice. A on o tym wie... Co do kolegi, nazwijmy go X, a Mojego Y, jak widzialam sie z Y to poprosil mnie o czas, o czym juz pisalam. Powiedzial, ze chce zrozumiec to co zrozumial X. Y mi jakis rok temu opowiadal, ze X rozstal sie z dziewczyna po ok 7 latach, jednak doszedl do wniosku, ze nie moze bez niej zyc, w tym roku slub. Dlatego poprosilam X, zeby spotkal sie z Y. X bardzo chetnie sie zgodzil, bo powiedzial, ze chcialby nam pomoc, bo sam byl w takiej sytuacji i rozumie. I spotkal sie z Y. Byc moze to jego subiektywne odczucia, nie wiem, ale nie sadze, ze by mnie oklamal. Bo po co? Tym bardziej, ze jest to osoba, ktora znam z opowiadan, a nie osobiscie. A X mowi, ze go rozumie, bo byl w identycznej sytuacji, tez potrzebowal czasu na to zeby sobie wszystko przemyslec. Z tego co sie dowiedzialam, pozniej jeszcze dziewczyna nie chciala do X wrocic, walczyl o nia, pisal mi ze 3 miesiace plakal, ze ona go nie chce... dlatego mam ta ogromna nadzieje, ze moze jednak... ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lideczka123
Wspołczuje bo ilez mozna byc w takim zawieszeniu..... Ok, on musi sie upewnic...i zostawil sobie otwartą furtkę...jakiez to egoistyczne.... Ile ty dziewczyno ty tak wytrzymasz???????????????????? w takim zawieszeniu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lideczka123
Przeciez miłosc polega na tym ze chce się dla drugiej osoby jak najlepiej.... Poprawcie mnie jezeli się myle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
a ile sie zeszlo temu X, zanim zrozumial, ze chce jednak z ta dziewczyna byc? jak dlugo byli w rozlace?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lideczka123- nie mylisz sie ... :( skadi - x byl z dziewczyna 6 lub 7 lat (mniej wiecej tyle co my), klocili sie bardzo i on ja zostawil, 3 miesiace probowal sobie ulozyc zycie, nawet spotykal sie z jakas dziewczyna, ale doszedl do wniosku ze to nie to i ze chce wrocic, wtedy ona juz nie chciala, kolejne 3 miesiace nie byli razem, on sie staral, ona mowila nie, w koncu jednak sa razem. Tylko ze Y nie zna tej hostorii na tyle dokladnie, co ja napisalam powyzej (to mi X opowiadal jak z nim zrozmawialam, a te 3 miesiace co ona z nim nie chciala byc - przeplakal i dlatego chcial nam pomoc). Y mi mowil o nich tylko tyle, ze sie rozstali, ale nie mogli jednak bez siebie zyc i sa razem i ze X to w koncu zrozumial. Nie wiem na ile teraz Y sie orientuje w tej historii, czy X mu cos wiecej powiedzial, czy o tym rozmawiali jeszcze... nie wiem. Dlatego wlasnie, skadi, biorac pod uwage wszystkie te rzeczy, wierz mi, ze nie jest prosto odciac sie od calej sytuacji, nie jest prosto zrozumiec o co tak naprawde chodzi i co sie dzieje. Wiele osob mowi mi, ze Y jest w depresji, ze wszystkie jego opisy, nasza klasa, facebook, swiacza o tym, ze jest w zlym stanie. A ja tkwie w tym po uszy, bezsilna, wyczekujaca, ze lzami w oczach nawet w pracy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
tak, zgadzam sie, trudno zyc w takim zawieszeniu, nie wiedzac do konca, co sie tak naprawde z nim stalo. piszesz, ze zaczelo sie od tego, ze nie chcialas pojsc z nim na impreze w grudniu, i to jest dla mnie sprzeczne, jak on mowi, ze czul sie w tym zwiazku z toba jak w klatce, zawsze razem, wszedzie razem. pomysl, wlasnie to zachowanie swiadczy o czyms innym niz zamkniecie w klatce, nie uwazasz? po prostu, to co on mowi nie jest dla mnie spojne. albo ten wasz zwiazek sie po prostu wypalil. szkola razem, studia razem, po studiach razem. moze wlasnie z tego pwodu wpadl w jakis marazm, ze to niby wszystko co mial w zyciu do przezycia. faceci, glownie faceci (kobiety bardzo rzadko), tak sie wlasnie czesto zachowuja. my, kobiety, mamy inna psychike - mamy faceta, kochamy go i nic wiecej nie chcemy przezyc (na ogol), wrecz z uplywajacym czasem kochamy coraz bardziej, czesto za mocno. u facetow ta krzywa na wykresie wyglada zupelnie inaczej. zapytaj dowolnego faceta. Nie wiem, co sie z tym twoim Y stalo, co sie dzieje, ale jesli faktycznie ma oznaki depresji, to pewnie sam sie z tym nie upora...a ty wciaz cierpisz. w takim stanie to i rozmawiac z nim sie za bardzo nie da. pogadaj o tym moze ze swoim psychologiem, moze w takiej sytuacji stawianie go pod mur i wymaganie okreslenia sie nie jest polecane. A co byloby polecane? jedno mnie jeszcze ciekawi. jesli tyle lat byliscie razem to na pewno znasz tez jego rodzicow, czy ewentualnie rodzenstwo. czy probowalas pogadac z kims z rodziny. zapros moze "tesciowa" czy "siostre" na kawe i moze cos ci sie wyjasni. czy on zabronil rodzinie sie z toba spotykac i rozmawiac. dla mnie to ten caly twoj problem jest zawieszony jakby w prozni. chyba mieliscie jakichs wspolnych znajomych. czy on z nikim nie utrzymuje kontaktow. czy ty nie masz nikogo z kolezanek na przyklad, zeby sie wypowiedziala na ten temat. czy byly z zewnatrz jakies oznaki, ze cos zaczyna byc nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
Skadi bardzo dobrze pisze, szkoda tylko, ze ty piszesz jedynie o tym co ci jest wygodne. Na sporo pytan, spostrzezen w ogole nie reagujesz. Czy jest ku temu jakis konkretny powod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lideczka123
smutna... a co na jego zachowanie mowią twoi rodzice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lideczka123
Nie dziwie sie ,że tak napisałas.....masz wielkie załamanie.... ale jesteś dzielna i wyjdziesz z tego doła.....tez kiedys przez to przechodzilam....wyjdziesz z tego OBIECUJE...choc teraz tak ci sie nie wydaje....Niestety to długotrwały proces..... ja tylko martwie się o to ze ty nie wiesz na czy m stoisz....a wówczas proces uzdrawiania serca wydłuza się.... Kochana trzymam kciuki zeby wsztystko się ulozylo po twojej mysli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o smutna_samotna
Sadzac po Twoich wpisach jestem duzo starsza od Ciebie. Chciałabym Ci tylko powiedziec majac na uwadze moje doswiadczenie, że facet, który w ten sposób sie zachowuje nie rokuje dobrze na przyszłość. Ja wiem, że łatwo jest mówić. Dzisiaj Tobą targają silne emocje. Partner, mąż - nie mogą być ważniejsi od nas. My jestesmy jednakowo ważne. Odejście ich nie może sprawić, że nasz świat się kończy. To nie prawda. Bez nich możemy całkiem dobrze żyć dalej. Trudno Ci w to uwierzyć, ale to prawda. Z Twoich wpisów jawi się postac faceta, który nie bardzo wie czego chce, słabego. Ciesz się, ze odszedł dzisiaj, a nie po ślubie i kiedy na świat przyszły by juz dzieci. Wtedy to dopiero byłby dramat. Pamietaj, Twoje życie nie może być zależne od życia jakiegoś faceta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Moja przedmówczyni ma absolutną rację. Ale o tym Samotna słyszała niejednokrotnie. Wiem że Jej bardzo ciężko... Mam wrażenie że Jej stan absolutnie się nie zmienia..Nawet najmniejszej poprawy nie widać. Tak bym chciała by nareszcie poukładało się wszystkim nieszczęśliwym kobietkom. Pozdrawiam Was dziewczynki bardzo gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
smutna-samotna ktos kiedys juz ci pisal, ze na razie bedzie coraz gorzej i potrzeba na to duzo, duzo czasu, zeby moc wrocic wreszcie do zycia. Tak, do zycia, bo to, co ty teraz robisz, to jest wegetacja. Praca, spac...i czekac na znak od niego. Na pozytywny znak, oczywiscie. Tak sie nie da spedzic reszty zycia. Czy wolalabys, zeby on umarl? (tak mi kiedys powiedziala znajoma, jak maz opuscil ja po 25 latach bycia razem, bo tak, powiedziala do mnie - to mam wciaz swiadomosc, ze jest jakas inna kobieta, ktora cieszy sie jego miloscia i ma go dla siebie) Dlaczego jemu ciebie nie brakuje, dlaczego? Bo on chyba postawil na pierwszym miejscu inne priorytety, tyle, ze ty wciaz nie wiesz jakie. Cholera, dlaczego nie porozmawiasz na przyklad z jego matka? Nie z nim, z kims z jego bliskiego otoczenia. I badz z ta osoba szczera. Moze to ci jakos pomoze, moze cos wyjasni. Moze dowiesz sie czegos, czego on nie ma ci odwagi powiedziec. Probuj kazdego sposobu. W takiej sytuacji nie ma wstydu. Walczysz - w jakims sensie - o swoje zycie, o swoje miejsce na tej planecie i chcesz w koncu wiedziec, co jest grane bo powoli jestes przygotowana na wszystko. Dlaczego tego dotad nie zrobilas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
smutna_samotna Odpowiedz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej Smutna....
Czytam Cię od początku. Przykro mi,że tak to sie kończy. Ale skąd wiesz, że to prawda? Sam Ci powiedział? Posłuchaj, wiem to z autopsji, musisz być teraz silna, naprawde silna, dasz radę, zobaczysz. Olej go, to, że czekasz na niego, a on o tym wie, w niczym Ci nie pomoże. A wręcz przeciwnie. Przestań tak o nim myśleć, że już bez niego nie widzisz sensu życia. Zaloguj się może na fotce, może na sympatii. To Wasze rozstanie już trwa tyle czasu...że teraz powinnaś pomyśleć o sobie, a nie o tym GNOJKU, bo nie oszukujmy się, ale on tak właśnie się zachował. Ja też jestem po rozstaniu, po 7-letnim zwiazku, w dodatku z naszego związku pozostała mi pamiątka w postaci naszego syneczka. Zycie mi się przewróciło do góry dogami, w sumie to zostałam teraz sama. Mam synka obecnie nie mam pracy..trochę ciężko, ale mam to wszystko gdzieś. Smutna olej go,nie dołuj się więcej. Jest wiosna, tylu facetów dookoła...nic na siłę, ale spróbuj żyć inaczej niż do tej pory. Ja też jestem sama, ale to mój świadomy wybór. Po prostu chcę być sama i jest mi tak dobrze. A Ty Smutna uśmiechnij się...Bo życie jeszcze nie raz Cię zaskoczy, a gdyby wszyscy przejmowali się tak jak Ty, to nie wiem co by to było. Zobaczysz będzie dobrze. Głowa do góry. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
smutna-samotna skad o tym wiesz? (jest to na 100% pewne?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jopek...
smutna_samotna skąd wiesz, ze ma inna dziewczynę może to nie jest prawdą. Mnie tak jedna podejrzewała, ze mam dziewczynę i nią zdradzam, a ja byłem chory na męska chorobę i z żadną dziewczyna przez 3 miesiące się nie spotykałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
...a tak apropos, "facet ma depresje" nie, facet ma po prostu inna przy takim zachowaniu faceta, w 99 procentach powodem jest inna laska. zaczelo sie od grudnia, jak sam poszedl na impreze...i tam ja poznal...i zaczal ci od tamtej pory sciemniac, a jako ze nie byl pewien czy cos z tego wyjdzie to zostawil sobie ciebie jako kolo ratunkowe. tacy sa wlasnie nasi ponad zycie kochani mezczyzni. i mial (ma) w duuupie twoje lzy, twoja rozpacz, itd...bo jest zajety poznawaniem nowej niuni, ktora jak widac go bardzo zauroczyla...jesli sie okaze, ze z tej maki chleba nie bedzie, to polozy uszy po sobie i wroci do ciebie...i bedzie wciskal nastepny kit, ze sie przekonal ze tylko ciebie kocha, ze tylko z toba chce spedzic swoje zycie, itp...a ty szybko to polkniesz...i do konca zycia bedziesz zyla w strachu, czy to sie ktoregos slonecznego dnia znowu nie powtorzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewne - przeciez juz sie chwali nowa dziewczyna na nk i fb - musial wszedzie powystawiac fotki przeciez, zeby mi zrobic na zlosc, bo zawsze mowil, ze profil na tych portalach jest jego i chce tam tylko swoje zdjecia umieszczac. Ale ja go juz ze wszystkich gg i nk usunelam. wiecie co widze patrzac na te zdjecia? zupelnie obca mi osoba, na pewno nie ta, ktora kochalam/kocham (?) - inny wyraz twarzy, taka jakas zlosc na twarzy, dziwne... a ona? hmm, wczesniej jakby ja gdzies na ulicy zobaczyl idac ze mna to pewnie by powiedzial, ze brzydka (niby blondynka, ale ruda). Mi osobiscie sie nie podoba (zreszta to nie tylko moje zdanie). Poza tym na tych zdjeciach maja wymuszone usmiechy, on ja niby obejmuje, a ona jego nie i oboje sa skrepowani. Byc moze to moje subiektywne odczucia, ale wierzcie mi, zobaczylam wczoraj zupelnie inna osobe na tych zdjeciach - nawet nie jest juz taki przystojny jak na innych, starych, jak kiedys byl w rzeczywistosci. Dziwnie sie czuje, niby jest ok, nawet czasem mi sie z tego chce smiac, ze sie tak nia szybko pochwalil (X mowil, ze do niego napisal jak zobaczyl te zdjecia z nia i Y mu napisal, ze to nie jakas nowina, ze zobaczymy co bedzie, wiec domyslam sie, ze nie jest pewny tej dziewczyny). Ja bym chciala, zeby im sie nie udalo. I z jednej strony mysle, ze tak moze byc, bo podobno nie wchodzi sie od razu w kolejny zwiazek, bo on nie ma szans (zreszta tak mi pani psycholog mowila, ze lepiej odczekac, pobyc samemu, a pozniej dopiero probowac). A z drugiej strony mam wrazenie, ze mu zalezy na niej, a jej na nim srednio (wnioskuje ze zdjec, z tego w jaki sposob on ja obejmuje, a jaka ona jest obojetna). Jak my robilismy sobie zdjecia razem to zawsze przytuleni oboje. Kolejna sprawa - na chwile obecna nie chcialabym z nim byc. To chyba dobrze, ze zobaczylam obca osobe. Nie chce tez z nikim innym byc. Ale nie chce tez siedziec sama w domu. Mile wspomnienia zakryla troszke wizja obcej mi osoby. Niemniej jednak nie bede udawac i pisac, ze to nie boli. Czy komus kiedys jeszcze zaufam? Moze, ale na pewno nie tak jak jemu - mam nauczke. Czy kiedys z kims bede? Nie wiem... Wiecie, co jeszcze powiedzial ten jego kolega X? Ze zwodzac mnie zachowal sie jak ch**, ze sie szybko pocieszyl i zebym go popierdo**la (to cytat). Ma sie z nim spotkac w pon. Moze mi cos jeszcze powie wiecej. Ehh, takie zycie. Nigdy mu nie wybacze jednej rzeczy. Tego, ze prosil o czas, a miesiac pozniej pojechal ze swoja nowa dziewczyna na weekend, a ja czekalam jak glupia i ludzilam sie, jakby nie mogl powiedziec mi o tym, przyznac sie i powiedziec, ze to naprawde koniec. Wlasnie tego mu nie wybacze. Bo to ze ma nowa no to powiedzmy, ze jeszcze moge zrozumiec, ale tamtego nie. Tak jak gwoli wyjasnienia pisze, zostawil sobie mozliwosc powrotu, a ja glupia ludzilam sie i czekalam. Ale zobaczycie, rozstanie sie z nia i bedzie chcial wrocic. Na tym konczy sie moja historia. Dziekuje Wam za wszystko, za pomoc w najtrudniejszym okresie mojego zycia. Teraz zaczne wychodzic na prosta. Teraz jeszcze chwilke bedzie zle, a pozniej juz coraz lepiej. Jego juz nie chce. Chce zemsty. Zemsta jest slodka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lideczka123
Kochana , wiedz ze jest tu duzo ludzi ktorzy przynajmniej duchowo cie wspierają. Bardzo dobrze ze chodzisz do psychologa.Wydaje mi się ze dzieki temu unikniesz zachwiania poczucia wlasnej wartosci ktore w takich przypadkach czesto wystepuje. To przejdzie....wszystko przechodzi.....choc czasem tak ci sie wydawac nie bedzie ...ale przejdzie..... Ps: Dokladnei nie wybaczyla bym mu tego samego....jak juz sobie znalazl jakaś dziewczyne -krecika wpierdalającą sie w czyjes zwiazku to mogl przynajmneij rozstac się i a nie trzymac cie w niepewnosci...Tchórz i podla szmata z niego. Ps : Nie wiem czy ty nie zauwazylas tego egoizmu wczesniej u niego...ale takie cechy nie rokują dobrze w pozniejszym..malzenstwie i zyciu dorosłych ludzi. Uszy do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×