Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

No ja mam trochę podobny problem, tez nie wiem, jak odczytac intencje byłego. Musiasz się zastanowić, czy nie jest to jednorazowy zryw, bo przez chwilę poczuł się samotny. Zastanawia mnie również to, że napisał Ci to w smsie. Wydaje mi się, że to jest zbyt poważny temat i raczej powinien zadzwonić. Dziwne. Ale faceci są dziwni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos zupelnie nowego
Obawiam sie, ze niezaleznie od tego jak dlugo bym sie nad tym zastanawiala, to faktyczne motywy tego naglego przyplywu uczuc, dane mi bedzie poznac jedynie ryzykujac ponowne wejscie w ten zwiazek. Zastanowic to ja sie musze nad tym, czy w razie niepowodzenia, bede sobie w stanie z tym poradzic znowu, bo bardzo ciezko odchorowywalam tamto rozstanie. Mysle tez, ze poczatki bylyby bardzo trudne, bo raczej o takim beztroskim zyciu jak u nowo zakochanych mowy nie ma, bede sie ciagla zastanawiac czy on tak naprawde chcial wrocic do mnie czy do swoich wspomnien o nas, i wyczekiwac kolejnego odpalu z jego strony. A w takiej atmosferze moze byc trudno o szczescie we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale skoro Ci napisał smsem, to może na razie nie odpisuj, jak mu naprawde zależy, to napisze raz jeszcze, zadzwoni. On musi się trochę postarać. Bo chyba nie zdecydujesz się wrócić tak od razu, nie mając pewności, czym ten jego zryw jest spowodowany? A ile minęło od Waszego rozstania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos zupelnie nowego
Od rozstania minelo 2 miesiace. Kontakt mielismy tylko przez pierwszy tydziec po rozstaniu (to wtedy kiedy dalam mu znac ze czekam ciagle). Pozniej cisza, az do dzis. Znam go troche, i mysle ze jesli nic nie odpisze, to on dojdzie do wniosku ze juz nie ma szans na powrot. ale moze to bedzie dobry test. Jesli tak naprawde chodzi mu o mnie, to powinien wykrzesac z siebie troche wiecej wisilku niz tylko na napisanie smsa. Tak latwo przyszlo mu zerwanie, to niech sie teraz troche wysili. Sznsa na powrot jest, ale tylko jesli on w jakis sposob zdola mnie przekonac ze zmienil troche swoj lekki stosunek do bycia w zwiazku, ktoremu dal wyraz odchodzac z dnia na dzien. Tak sie nie robi osobie z ktora zyje sie kilka lat, we wspolnym mieszkaniu, z planami na przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cos zupełnie nowego - 2 miesiące to dużo...to znaczy wystarczająco długo aby nabrac dystansu, do tego co sie wydarzyło. Może być tak, ze on po prostu przechodzi jakiś uczuciowy przełom, nie potrafi sobie poradzić z nowa sytuacją i nie odnajduje sie w niej, dlatego sie odezwął i zaproponował powrót, ale to Ty musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz z nim być?Czy to co Ci przeszkadzało w związku jesteś w stanie dalej akceptowac i wrócić do tego, bo nie liczyłabym na diametralną odmiane jego zachowania. Byliście razem kilka lat, więc skoro był cały czas taki sam, to teraz też sie nie zmieni. No wiadomo, że na poczatku po powrocie będzie słodko i inaczej, ale człowiek nie zmieni swojej natury. Musiałby sie urodzić po raz drugi jako ktoś inny:) Z całą pewnością zanim bym udzieliła mu jakiejś odpowiedzi, najpierw porozmawiałabym z nim, próbując ustalić jego motywację. Być może przez 2 miesiące jego życie nei uległo zmianie, sądził, że będzie mu lepiej, ale okazało się, że nie... czasem trzeba coś stracić, aby to docenić. Może on to zrozumiał, ale jeśli robi to bo mu tak wygodniej, bo nie spotkały go żadne inne atrakcje po rozstaniu, to niech spada! Ale tutaj poruszamy się jedynie w sferze domysłów i przypuszczeń... porozmawiaj z nim i wybadaj go. Ale najpierw zastanów się, czy chcesz z nim być... z takim, jakim był przed rozstaniem, bo inny już nie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wam Ja też myślałam o wizycie u psychologa. Ale ja nie chcę tyle cięzkich rzecz już zdążyłam doświadczyć w swoim życiu i zawsze dawałam sobie radę. Fakt, że teraz jest chyba najgorzej ale ja po prostu nie chcę tego wszystkiego opowiadać bo tak naprawdę spodziewam się co usłyszę, że skoro ktoś mnie zostawił to znaczy że nie kochał a ja muszę żyć dalej. Mimo całej terapii to będzie całe sedno a ja to wiem.. wiem że powinnam żyć dalej i że świat się nie kończy, ale nie zmienia to stanu który czuję. Dziś obserwując koleżanki z pracy zrozumiałam że to czego mi brakuje to taka normalność, poczucie że na czymś bazuję coś mam... Jak jedna z nich dzwoniła do męża to tak czule się do niego zwracała choć mają już za sobą pewien staż, umawiali się że po nią przyjedzie. Ja wtedy poczułam że mi właśnie takiej normalności brakuje. Pracuję, uczę się, ale wracam do domu i zastanawiam się po co to wszystko skoro nie mogę się z tym nikim dzielić, skoro tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Ja po rozstaniu przeczytałam wiele artykułów i książek psychologicznych i uwierzcie mi że teoretycznie wiem co powinnam zrobić. I ja bardzo chętnie bym się poczuła lepiej ale to jest jakby silniejsze ode mnie. Po prostu jestem bardzo samotna a ja tak nie potrafię. Pamiątka Ja również zgadzam się z Aneri że niestety ten bukiet to raczej jego próba ugaszenia własnego poczucia winy. Próba namieszania Ci w głowie. Faceci są cwani. Ja myślę że on po prostu doskonale wiedział jak się poczujesz jak zobaczysz ten bukiecik. Poczułaś pewnie taki promyczek szczęścia jakby na Ciebie spływał. Aneri Podzwiam Cię. Masz w sobie tyle dystansu choć przecież cierpisz tak samo. Wiecie co... ja po prostu chciałabym poczuć taki wewnętrzny spokój, taką harmonię. Nie myśleć już o K. żyć sobie swoim życiem, tylko nie czuć tego co czuję teraz. Najgorsze i najdziwniejsze jest to... że teraz czuję się gorzej niż np. miesiąc dwa po rozstaniu, może to dlatego że on wyjechał i straciłam go już na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkie Kobietki. U mnie tragedia, rozstaliśmy się, ale za to w jaki sposób... Tak jak mówiłam pojechałam go sprawdzić i znalazłam u innej, na własne oczy widziałam jak o 11 w nocy szedł z nia i z jej 3-letnim bachorem do domu(on nawet dzieci nie lubi:(), niestety albo i stety tak się stało, że mnie przyuważył, ale udał, że nawet mnie nie zna przeszedł koło mnie jakbym była powietrzem to ja do Niego ej zaczekaj mówię, ze idę do domu po swooje rzeczy, a on spanikował i wrzasnął nie! To ja w te pędy po schodach złąpał mnie tak, że siniaki mam na ręku, nie wiem skąd wzięłam siłę, ale się wyrwałam wpadam do domu, a ta dziwka myje naczynia, dziecko płacze, że chce spa ća ta w najlepsze gary zmywa. To ja do Niej co tu robisz dziwko nie wiesz, że to jeszcze mój chłopak a ona na to no chyba nie. Więc wyzwalam ją i złapałam za siatke i ide do pokoju, a on za mna i drze się ze co ja robię żebym wyszła z jego domu, to mówie mu, że zaraz mnie już nigdy więcej nie zobaczy. Pytał się mnie cały czas co ja robię, że jestem nienormalna, zebym sie leczyłą, to ja na to z czego tylko z Ciebie szmato, zdradziłeś mnie i tego Ci nigdy nie wybaczę, że nie zasługuje na mnie, że jest kłamcą i w ogóle posypało się dużo słów... To on do mnie, że o co Ci chodzi przecież zerwałem z Tobą, to ja się pytam, kiedy jak rozmawiałeś ze mną przed wyjazdem to mówiłeś, że mnie kochasz, że teskniłeś za mna jak się nie widywaliśmy i pytałam sie czy jestesmy razem stwierdziles, że tak no i do cholery całowalismy się namiętnie to ja nie wiedziałąm ze tak sie zrywa z dziewczyna wpychajac jej jezylk do buzi i mowiac ze sie ja kocha, a on do mnie ze to nie prawda ze nic takiego nie bylo. Boże wyparł się tego wszystkiego i nie tylko tego, wyparł sie tez ze nie pojechał tam do pracy dla nas, ze nie mówił nic o tym ze mnie tam ma ściągnąć jak się tam już ustatkuje wszystko, ze jedziemy w lipcu na wakacje, wszystkiego tego i jeszcze wiecej rzeczy sie wyparł, masakra jakaś czułam sie jakby te 7 lat to było jedno wielkie kłamstwo. Pytam się go w tym amoku, to po co są tu moje rzeczy skoro zerwaliśmy, po co ja tu przyjeżdżałam i sie domem zajmowałam, po co do mnie dzwoniłeś, po co ja Ci smsy miłosne pisałam, po co kazałeś mi wszystkich rzeczy nie pakować z mojego domu, po co to wszystko, a on oczywiście, że nic takiego nie było, a nie spakowałem Cie bo nie wiedziałem które to sa twoje rzeczy to ja do niego nie wiesz które to moje majtki, a które Twojej matki, nic nie odpowiedział. Mało tego, zrobił przecież ze mnie jakoś wariatkę, która nie potrafi się pogodzić z rozstaniem i lata za chłopem, masakra... Jego Matka powiedziała mi, że nic o tym nie wiedziała, ze jej powiedział, że daliśmy sobie czas, no masakra, szkoda ze mi tego nie powiedzial, dziwka meska jedna, szmata. Rozumiecie coś z tego, bo ja już wogóle jestem zzalamana, z kolei koledze powiedzial, że zerwalismy bo tak bedzie lepiej dla nas, noż ku..a, ja już nic nie czzaje, nic nie wiem:,(...nie potrafie tego wszystkiego pojąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chmurko Jak to nic nie rozumiesz? Zdradził Cię, został przyłapany, zdemaskowany1 Bezczelny cham, wiadomo, że sie wypieral, bo tamtej pewnie powiedział, że już zerwał. A gdybyś go nie nakryła w domu i nie zrobiła tej awantury, to byc może wcale by z tobą ostatecznie nie zerwa. Zwykły oszust i sk***. Wiesz, wykorzystaj te okoliczności, bo będzie Ci łatwiej pogodzić się z ta sytuacją. Przyznam jednak, że dostałabym szału widzac coś takiego, a tego chama chyba bym rozszarpała!!! Mam nadzieje, że zabrałas wszystkie rzeczy z jego domu i wiecej nie będziesz musiała tam bywac. Dla mnie sytuacja jest jasna, wszystko jest proste...zdradzał Cię, a tamtej powiedział, że juz z Tobą nie jest, albo cholera wie co.fakt pozostaje jednak jeden....zdradził Cie i oszukał. na koniec jeszcze robił z Ciebie wariatke, która go nachodzi, bo desperacko próbował wyjśc z tej sytuacji z twarza, której nie ma. Nie powiem Ci, że nie masz się czym przejmowac, bo to coś strasznego przekonac sie po kilku latach, że człowiek z którym się spędziło tyle waznych momentów w życiu, rozmawiało sie o przyszłości, nagle okazuje sie zwykłą szmata - jak go dobrze nazwałas,... próbowął sie jeszcze kontaktowac zToba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdzyk Mnie tez brakuje takiej normalności, która inni nazywać moga nuda... Ale ja potrafie doceniac sens i piękno codziennych czynności, gestów, gdy jest obok mnie ktos komu na mnie zalezy, gdy czuję sie ważna dla tej osoby. W związku z F., miałam cos takiego, ale tylko czasem, bo jego codziennośc przytłaczała i nie radził sobie z nią... Cos jendak zbudowaliśmy razem, albo ja tylko to robiłam...bo F. był zawsze zajęty sobą i swoim rozwojem duchowym, albo depresją. ja się potrafie zdystansowac - tak ja piszesz - ale do problemów innych, sama ze swoimi średnio sobie radze. czuję się bardzo niedowartościowana, przez to, że F. nie kochał mnie, choć dawałam mu wszystko czego potrzebował, przez to, że unikal sexu:( teraz myśle sobie, że cokolwiek bym nie robiła to i tak jest bez sensu, bo chyba dane jest mi byc samą. Moje wartości, tak doceniane przez niego - nie sprawiły, że mnie pokochał, a co do sexu, to zapewne go nie pociągałam, choc z drugiej strony - miał zrywy kiedy wykazywał duże ożywienie tym tematem, a potem znowu wielkie nic i upokarzające próby inicjacji sexu z mojej strony. pisanie o tym jest dla mnie upokarzajace:( ale dla mnie to problem... teraz stał sie nim bardziej, niż wtedy, gdy byłam z F. Wierzyłam w wyjasnienia F. kiedy tłumaczył powody swojego słabego libido. Przeciez gdyby facta nie pociągała jego dziewczyna, a przez to, jego potrzeby seksualne były niezaspokojone, to przeciez by zerwał ze mna, zwłaszcza, że w marcu miał taką możliwość, bo wszystko właściwie wisiało już na włosku. Kiedy pomyśle sobie, że spotka inna kobiete, zktóra chetniej bedzie chodził do łózka, to ogarnia mnie panika i rozpacz!!!! ja musze sobie ztym poradzic, bo przestałam czuć sie jak kobieta... jakbym nie miała płci:( Teraz szukając kogos nowego, nagle nabrał ochoty na sex? bo po ot między innymi szuka sie partnera?nagke zaczęło mu tego brakowac i depresja, która także tłumaczył swoje zachowanie minęła? Mysle sobie, że inna będzie traktował lepiej, będzie się starał, zabiegał o nia tak jak o mnie na początku, tylko, że ja miałam to wszystko przez bardzo krótki czas. A inna pewnie odstanie to na dłużej, bo Boże, ja wariuje od tych myśli a nie potrafie zmusić sie aby nie myślec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja jestem w szoku, jakieś przesilenie czy co. Wstrząsnęła mną historia Chmurki. Wiesz mi Kochana, zachowałabym się tak samo i wcale nie jesteś wariatką, a on jest po prostu nędzny!!! Ja mam już dosyć, wiem, ze ten bukiet nic nie znaczy Drożdżyku, jest tak jak pisałaś, miło mi się zrobiło, ale co z tego? On wysyła mi też smsy, nic nieznaczące, a jednak jakiś kontakt nawiązuje. Ja odpisuje kurtuazyjnie na co trzeciego, ale już dość. Wiecie co Dziewczyny, jest lato, jest słońce, a my zatruwamy się myśleniem o jakiś DUPKACH!!! DZiś nie jestem smutna, dziś jestem wkurzona. Załatwiłam wolne, wsiadam w auto i jadę nad morze, a co! Trzymajcie za mnie kciuki Dziewczynki, żebym przez te pare dni nie myślała o nim, bo nie jest tego wart. Będę się bawić, opalać, uśmiechać i cieszyć latem. MAm nadzieję, że to jest możliwe. Ja trzymam kciuki za Was i myślę o Was ciepło. Odezwę się po powrocie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co na szczęście się nic nie odzywał, nie ma pewnie tyle odwagi... Ja z resztą i tak bym nie odebrała, brzydzę się nim i kochamm jednocześnie, przewalone uczucia... Nie zabrałam wszystkich rzeczy niestety, ale weź w takim szoku i stresie zbierz wszystko, ciężko było. Umówiłam się już z jego matką za dwa tygodnie na odebranie wszystkich rzeczy i oddanie wszystkich jego rzeczy, kluczy itd. Jej jest bardzo przykro i głupio, nie wie jak ma się zachować ja z resztą też, przywiązaliśmy się do siebie wszyscy przecież... Ja się boje co on ludziom nagadał i będzie gadał, nie chce żeby ludzie na mnie się patrzyli dziwnie, jak na wariatkę. Ciekawe co kolegom wspólnym naopowiadał. Teraz chodź człowieku i opowiadaj co się stało... aneri30 wiesz co jesteś bardzo wartościową kobietą, a on po prostu nie potrafił tego docenić, nie potrafił się Tobą zaopiekować, ogólnie z tego co piszesz to on jest bardzo nieszczęśliwym człowiekiem i nawet bliska osoba nie potrafi mu ponoć, Ty nie mogłaś to i inna mu nie pomoże, bo skoro byliście razem to musiało być jakieś uczucie. Niejeden chłopak chciałby mieć dziewczynę, która lubi seks jest opiekuńcza i w ogóle ma takie cechy jak Ty. pamiątka ja będe trzymac za Ciebie kciuki bardzo mocno, a może kogoś poznasz nad morzem...:). Nie pisz do niego niech sobie nie myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalinaaaaaaaaaa
Dziewczyny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny Ja tu zaglądam w przerwach pisania miliona prac do szkoły, a podobno studia magisterskie miały być "luźne" i "z górki"... Ja też jestem w szoku!! i też jestem wściekła bo po prostu ręce opadają jak się takie coś czyta. I najgorsze jest chyba to, że wspólny mianownik dla tego wszystkiego jest właśnie taki, że po takich różnych doświadczeniach zadajemy sobie pytanie - Kim był człowiek którego kochałam, gdzie podział się ten w którym się zakochałam, kto to właściwie jest? Bo to wszystko jest tak absurdalne, że czasami naprawdę nie można tego wszystkiego pojąć i ogarnąć! Chmurko życzę Ci dużo siły, mam nadzieję że mimo wszystko to co się stało jakoś Cię wzmocni i uodporni i uczuli na przyszłość. Aneri Ja myślę że zbyt surowo siebie oceniasz. I wierz mi, że to naprawdę nie jest tak że teraz kogoś pozna i będzie dla tej kobiety cudowny i będzie ją traktował lepiej od Ciebie. Sama napisałaś, że natura ludzka się nie zmienia, a skoro się nie zmienia to on też nie będzie inny. Może na początku tak jak z Tobą, ale w końcu jego prawdziwe JA znów da o sobie znać tylko z taką różnicą, że mało kto będzie w stanie znieść te jego doły i zachwiania, tak jak Ty zakochana w nim bezinteresownie to znosiłaś. Więc to nie jest tak, że teraz nagle się zmieni dla kogoś innego skoro nie potrafił zmienić siebie i pracować nad sobą mając u boku kogoś kto darzył go szczerym uczuciem. Ludzie nie zmieniają się pod wpływem innych ludzi ale pod wpływem doświadczeń życiowych. Jeżeli on po tym co przeszliście nie zrozumiał, że warto pracować nad tym żeby było lepiej to nie ma szansy żeby teraz to nagle zrozumiał i zmienił siebie w zadowolonego z życia, czerpiącego radość ze związku faceta! Nie wierz w to i nie zadręczaj się. To co teraz widzisz to poza, gra - faceci potrafią to doskonale jak same widzimy na przykładach. A na sprawę seksu powinnaś spojrzeć z drugiej perspektywy - Twojej. To on był do dupy skoro nie potrafił Cię odpowiednio często zaspokoić i to on powinien się zastanowić nad tym a nie Ty. Z Tobą jest wszystko w porządku, miałaś ochotę na seks, nie raz sama go inicjowałaś więc nie rozumiem czemu się tak obarczasz. W tych naszych wypowiedziach widzę właśnie wciąż wiele obwiniania się - dziewczyny chyba czas spojrzeć na to tak jak naprawdę było. My się starałyśmy, kochałyśmy - to oni spieprzyli sprawę i to grubo. My teraz cierpimy ale tak naprawdę nie mamy już na nic wpływu. To oni podjęli decyzję. Ja od godziny w kółko słucham jednej piosenki Kasi Cerekwickiej - Siłaczka polecam http://www.youtube.com/watch?v=zAUoXf1N3u0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Aneri moja sytuacja z Romeo jest taka, że była dziewczyna jego jest z nim w ciąży z drugim dzieckiem, a on właśnie nie jest z nią w związku. Gdyby był, to ok, rozumiałabym że to dla dobra dzieci. Niestety jego była żyje z benefitów, dostała dom jako single mother i dlatego go nie chce :D ciągnie tylko z niego forsę, a ten biedny miał nadzieję, że ona pozwoli mu wrócić. Niestety tak się nie stało i.. jak już wcześniej wspomniałaś, nie stanie. Dziś upływa termin oddania forsy przez A. (mam już dość określenia Romeo hehe), miesiąc temu wysłałam mu ostateczne wezwanie z informacją, że jeśli do dziś nie odda, idę do sądu. Odezwał się w ubiegłym tygodniu, że chce się spotkać. Ja średnio miałam ochotę, bo napisał, że musi mnie prosić o czas do wypłaty (czyli do 9 lipca). W końcu zgodziłam się na spotkanie i rozmowę. Przyjechał wczoraj. Najpierw bylo strasznie drętwo, ja się bardzo denerwowałam tym spotkaniem. Zapytałam, o czym właściwie on chce rozmawiać, na co on stwierdził, że to ja prosiłam o rozmowę....... hahaha... owszem, ale to było ponad 2 miesiące temu, teraz to ja już nie mam o czym rozmawiać z nim... powiedziałam tylko że kasę chcę z ręki do ręki, nie przelewem i że dostanie ode mnie oświadczenie, że ją otrzymałam, aby miał pewność, że już nie pójdę do sądu. Powiedziałam mu też, że usunęłam go z listy znajomych z facebooka po tym, jak wypisał chamskie komentarze na mój temat (bo wczesniej już mnie pytał, z jakiego powodu go usunęłam). Zrobiło mu się bardzo głupio i zaczął się tłumaczyć, że to było pod wpływem znajomych itd. Na to ja mu powiedziałam, ok, chcesz wiedzieć, co mam Ci do powiedzenia? "Dziś jedynie to, że pora dorosnąć Gdyby znajomi kazali skoczyć z mostu, to też byś skoczył?" Poza tym ogólnie, że czas wziąć odpowiedzialnośc za swoje czyny i słowa. On się tłumaczył, że wie, że to wszystko co się wydarzyło, to nie było z jego strony mądre itd. Owszem, widać że było mu głupio, szkoda tylko że dopiero teraz... Powiedział, że wie, że wszystko spiep..., że był idiotą i że bardzo żałuje. Przeprosił mnie za swoje zachowanie, za to jak mnie traktował i w ogóle za wszystko. Próbował mnie przytulać, ale się wyrwałam. Zapytał, czy traktuję go chociaż jako friend (moja odp. NIE) i czy ma szansę na przyjaźń. Powiedziałam mu, że raz dałam mu szansę, ale wszystko zepsuł, a przyjaźni nie dostaje się ot tak, za darmo i że teraz potrzeba czasu, że musi mnie przekonać, że jest godny zaufania. Zapytał, czy w takim razie dostanie szansę spotkania się ze mną od czasu do czasu, skoro ma mnie o tym przekonać. Powiedziałam, że czas pokaże... No i namieszało się w mojej głowie... Wiem, że nie powinnam mu ufać i wierzyć... Nie wiem, jak mam dalej postępować...? Najpierw niech odda kasę, jeśli dotrzyma słowa w tej kwestii, zastanowię się, co dalej... Co myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
PS. Też myślałam o psychologu. Tu w Anglii to nie takie proste, ale może podczas urlopu w Polsce? Sama już nie wiem, ale mam albo dołek za dołkiem, albo mieszankę uczuciowo-wybuchową! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minima facet jest naprawde skończonym frajerem... bawi się w usuwanie z facebooka, jakies głupie gówniarzerskie gierki. Ile on ma lat? Wiesz co, nie wiem ile kasy jest Ci winien, ale zgaduje, że nie mało.... Być może dąży do kontaktu, ponieważ obawia się, że zdecydujesz sie na bardziej zdecydowane kroki w kierunku wyegzekwowania swoich nalezności. ale tak ogólnie, kolejny niezdecydowany koles, któremu czasem się coś przypomina i wtedy jest taki, jakim go pamiętasz. Próbuje grac na twoich uczuciach.... bądź jednak twarda. Z tego co zrozumiałam, Wasz zażyła intensywna znajomośc trwała 3 tygodnie, prawda? To jest nic, aczkolwiek nie bagatelizuje Twoich uczuć. Niektórzy okazują sie kretynami po wielu miesiącach, czasem latach, a ten niemal natychmiast. No kto planuje przyszłośc po kilku tygodniach spędzonych z nowo poznaną kobietą, bo tak to wyglądąło, tak? Gdyby miał 16 lat, to ok, ale pewnie ma duzo więcej, a takie zachowanie świadczy nie tylko o niedojrzałości emocjonalnej - bo to jest pewne, ale tez chyba o lekkim uposledzeniu umysłowym:) A co do psychologa... w Polsce nie zabawisz pewnie długo, więc możesz liczyć na najwyżej dwie wizyty u psychologa (wizytę prywatną możesz zaatwić w skrajnych przypadkach nawet w ciągu jednego dnia). ja także chciałam pójśc do psychologa po rozstaniu z F., bo naprawde bałam sie, że skończe z sobą, ale w Poznaniu wygląda to beznadziejnie. Wizyty prywatne kosztują ok 100 zł, przynajmniej dwie w miesiącu, sa absolutnie neizbedne, inaczej nie ma to większego sensu, a gdybym chiała pojśc w ramach NFZ, to musiałabym czekac ok 3 miesięcy:) Stwierdziłam, że w tym czasie pomoge sobie sama....albo tu na kafetreii z Waszą nieocenioną pomoca:) Minima, a kiedy bedziesz w Polsce? Trzeba sie wybrac na jakies piwo, nieważne, że mieszkamy daleko od siebie, coś się wymyśli:) ja mam ochote na taki spęd:) A jak wyglądało Twoje życie w UK zanim poznałas A. (Romeo)? masz tam jakis bliskich znajomych? Drożdzyk dziekuje za słowa wsparcia. To co piszesz dociera do mnie - czasami... Ale dopadaja mnie chwile, kiedy nie potrafie przełknąc tego upokorzenia, jakiego doznałam z jego strony. Nie moge po prostu uwierzyć, że z poprzednimi zachowywał s ie tak samo, skoro to zawsze on zrywał znajomość - związek... na początku uwielbiał seks ze mną, a potem? Totalna zapaść ... niemoc, i te jego stany psychiczne, ktore teraz przeniosły sie na mnie...Cos potwornego. Kończysz magisterkę już? ja pamiętam, że broniłam sie będąc jak teraz w nienajlepszym stanie psychicznym - przez ówczesnego faceta oczywiście, ale poszło świetnie, obroniłam sie na 5:) może stres dodał mi napędu do działania i dałam z siebie wtedy wszystko.czy Twój były daje jeszcze jakies znaki życia?Odzywa się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A my sie znowu rozstalismy, tzn ja zerwalam, mielismy spedzic popoludnie razem a on mnie olal i do ciotki pojechal, no wiec dziewczyny, potwierdza sie regula, ze lepiej nie zaczynac cos co sie skonczylo, tak wiec lepiej cierpiec raz niz kilkanascie razy, ja zaluje ze sie zeszlismy, tak to juz sie ogarnelam a tak to znowu to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż odzywa się. W sumie u nas to było troszkę inaczej. Opisywałam tutaj na raty całą naszą historię, ale ogólnie nasze rozstanie nie przebiegło w atmosferze jakiejś traumy, tzn nie było zdrady, nie było jakiegoś jednego tragicznego wydarzenia które by o nim zaważyło. Obydwoje popełnialiśmy błędy i w sumie do dziś jakby mnie ktoś zapytał dlaczego się rozstaliśmy to nie potrafiłabym udzielić konkretnej odpowiedzi. On miał własny biznes ale ten biznes zaczął się sypać i on coraz częściej mówił o wyjeździe. Ja powtarzałam że ja na pewno póki co nie mogę wyjechać bo studia są dla mnie ważne( jestem dopiero na Inszym roku magisterki) Kiedy było już naprawdę cienko narastały różne spięcia między nami bo np. on miał doła przez swoje problemy finansowe a ja miałam doła i byłam podenerwowana czymś tam innym. No i wiadomo proste nieporozumienia i niedogadania urastały do cichych dni i do tego że zaczęliśmy się oddalać od siebie. Któregoś dnia tak się pokłóciliśmy że na koniec tej kłótni oboje już na spokojnie stwierdziliśmy że coś jest nie tak, że musimy odpocząć od siebie. Ja wtedy wyjechałam na weekend do szkoły. Po weekendzie umówiliśmy się na spotkanie i wtedy powiedział mi że to nie ma sensu. Że coś się popsuło między nami i chyba już nie jest tak jak było kiedyś. Że on sam przyznaje, że nie wie czego chce a nie chce brnąć dalej i zwodzić mnie bo np. o małżeństwie nie myśli póki co a zdaje sobie sprawę że ja jako kobieta mam inne podejście. Ja przyjęłam to ze spokojem. W zasadzie to nie powiedziałam nic. Powiedziałam coś w stylu „ aha rozumiem wzięłam kurtkę i wyszłam. Dopiero później dotarło do mnie co się stało. Od tego naszego rozstania on cały czas się odzywał. Może to śmieszne ale stworzyłam nawet zasadę 10 dni K. tzn. nigdy po rozstaniu nie milczał dłużej niż 10 dni. Przez ten czas spotkałam się z nim parę razy. Nigdy nie rozmawialiśmy bezpośrednio o nas .. zawsze jakoś w półsłówkach. Na spotkaniu zaraz przed jego wyjazdem powiedział mi że on już od dłuższego czasu wiedział że na pewno wyjedzie, nie mówił mi o tym kiedy byliśmy razem bo nie chciał żebym się smuciła i płakała, ale on wiedział że będzie do tego zmuszony przez życie i dlatego on woli być sam bo on nie wie co tak naprawdę go czeka i woli nikogo tym nie obciążać i że on nie byłby mi w stanie zaoferować stabilizacji bo on sam jeszcze nie wie czego chce od życia i jak nim pokieruje. Taka była jego wersja. Oczywiście nie wytrzymałam (czego bardzo żałuję) i popłakałam się na tym spotkaniu, powiedziałam że kiedyś mi powiedział że byłby idiotą gdyby mnie stracił a on mi wtedy powiedział że on mnie tak naprawdę nigdy nie zostawił i że jak wyjedzie i coś się będzie działo to on wsiądzie w auto i przyjedzie. No cóż ale to były zdaje się tylko słowa. Przez pierwszy miesiąc odzywał się codziennie, dzwonił pisał, wysłał mi nawet jakieś pierwsze zarobione pieniądze. Jedno zastrzeżenie jest takie że od czasu jego wyjazdu ja NIGDY nie napisałam do niego pierwsza. Raz tylko zaraz po tym jak wyjechał zadzwoniłam ale tego nie żałuje bo miałam wtedy tragicznego doła a rozmowa z nim bardzo mi wtedy pomogła. Także ja nigdy nie pisałam. On mi niedawno napisał żebym pisała też czasem „co u mnie i jak sobie radzę bo on nie zawsze ma głowę i czas żeby pisać. Ale ja nadal nic nie pisałam pierwsza. No i cóż teraz odzywa się może raz na 5-7 dni. Od paru dni mam właśnie taki dziwne przeczucie że już się nie odezwie, że coś się stało. Może stąd ten mój stan. Myślę, że po prostu albo ułożył sobie życie, poznał ludzi, pewnie jakąś dziewczynę. Albo po prostu zapomina i nie potrzebuje tego kontaktu. Wiem jedno ja już nie mam na to żadnego wpływu. Dlatego poza bólem tego że go kocham to ja nie czuję jakiegoś ogólnego bólu że on mi zrobił jakąś krzywdę bo nie zrobił, podwójnie brakuje mi go właśnie dlatego że mnie nigdy nie zawiódł i poza tym że był moim chłopakiem był przede wszystkim moim przyjacielem.Tak wygląda ogólnie moja sytuacja. Przepraszam za długość, jeżeli w ogóle przez to przebrniecie ale chciałam jasno nakreślić moją sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak wyglądają te odgrzewane związki oparte na quasi przyjaźni... facet korzysta z niej kiedy chce i jak zechce, a potem jakby co, to on jest czysty...Przeciez niczego nie obiecywał... Antiochia... Zobacz ile kroków wstecz zrobiłas... gdzie byłabys teraz, gdybyś nie zdecydowała sie na reaktywacje waszego związku? Teraz wszystko musisz budowac od nowa... ja także bardzo cierpie, ból jest niewyobrazalny, ale przekonałam sie niejeden raz, że od samotności gorsza jest tylko bylejakośc... Nie daj sie namówić kolejny raz na tworzenie dziwnych układów...nic z tego juz nie bedzie, a Ty zawsze będziesz dreptac w miejscu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem jest też tak, że jeżeli się schodzi to trzeba się troszkę zmienić i zmienić też podejście. Anitochia a nie myślałaś po prostu że jeżeli on powiedział że gdzieś tam jedzie, pokazać że ok. Mogłaś powiedzieć np. no cóż troche mi przykro bo umówiles sie ze mna a teraz zmieniasz plany ale nie sprowadzac tego od razu do powodu rozstania tylko poprosic zeby na przyszlosc planowal troszke inaczej. Ja nie bronie tu nikogo ale wedlug mnie np. w moim przypadku wiele razy moglam po prostu odpuscic bo faceci po prostu do pewnych rzeczy z natury nie przywiazuja tak wagi jak my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przebrnęłam:) Mój były F. tez niejednokrotnie wśród wielu swoich rozterek i błędów życiowych wspominał, że rozważał możliwość wyjazdu zagranicę, ale sie na to nie zdobył. I jakby żałował, że tego nie zrobił. Zapytałam go stanowczo jakie ma obecnie plany, bo chyba rozumie, że jestem tym bezpośrednio zainteresowana. Odparł, że nie zamierza wyjeżdżać, po prostu kiedyś sie nad tym zastanawiał. Powiedział, że jestem być może jedyną przyczyną, dla której chce tu zostać:) Teraz poznaję pustkę jego słów...Wszystko co mógł było chyba tylko chwilą, a dla mnie było wszystkim:( No cóż... ja też właściwie nie mam zbyt wiele do zarzucenia F. i dlatego tak mi trudno. Co mam mu zarzucić? Nigdy nie powiedział wprost, że mnie kocha, choć dawał sygnały, że czuje do mnie coś więcej...nie zdradził, tak więc, żadnych uchwytnych powodów, prócz braku miłości z jego strony nie było. Dlatego jest to trudniejsze, niż większośc przypadków, które dziewczyny tutaj opisują. Drożdzyk twój facet powinien wcześniej zasygnalizować Ci swoje zamiary. Co chciał osiągnąć? Odłożyć Twoja rozpacz i smutek w czasie? Poza tym, ja nie zostawiłabym osoby, którą kocham dlatego, że muszę wyjechać do pracy. Nie wiem czy w ogóle bym wyjechała na dłużej, niż kilka miesięcy... Dla mnie miłość i związek jest wartością absolutną, nie ma nic ważniejszego. A że przestał sie odzywać... Powodów może być wiele... Znam jednak ludzi wyjeżdżających zagranice do pracy i wiem jak to ich zmienia. Sama pracowałam w UK przez kilka miesięcy i poznałam wielu naszych rodaków, prowadzących równolegle życie tam i w Polsce. Jeden z nich przyjechał tylko na dwa miesiące do pracy, żeby zarobić na ślub (ustalona data, zaproszeni goście itp)...Już nie wrócił:( Związał się tam z jakąś panną ze Słowacji, która poznał w miejscu pracy. Trudno mi sobie wyobrazić przez co przechodziła jego dziewczyna... Uważam, że kontakt po rozstaniu jest korzystny, wtedy gdy obie strony nie przeżywają tego jakos traumatycznie, oboje rozstali sie w zgodzie bez wzajemnych pretensji i niejasnych sytuacji, kiedy nie było to dla nich bolesne. Ale takie podtrzymywanie kontaktu dla samej zasady rodzi jednak pewne nadzieje dla tego, komu bardziej zależy - czyli dla tego, kto został porzucony... Bo pewnie Twój stan ducha poprawiłby sie gdyby on sie odezwał teraz, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak masz rację pewnie by się poprawił, ale masz też rację że to wszystko jest złudne bo działa tak jak ten bukiet który dostała pamiątka. Chwila uniesienia, ta myśl że on nadal myśli ... Ja wiem.. oszukiwanie samej siebie, tylko wiesz nie wiem dlaczego pomimo tego wszystkiego o czym piszesz że może już teraz ten wyjazd go zmienił może właśnie poznał kogoś a mimo to we mnie nadal tli się taka myśl że ja wierzę w niego jako człowieka z którym kiedyś byłam i który wcześniej mnie nie zawiódł. I ta nadzieja nie wiem co mi daje, ale to tak jakbym była GO pewna, kurcze no nie wiem jak to opisać i może się to wydawać absurdalne w perspektywie np. tego że teraz spędza wieczór z jakąś dziewczyna i nie myśli już o tym "co zostawił tutaj"... cieżko mi to naprawdę opisać. Ja czasami nawet miałam nadzieję że ten wyjazd właśnie coś w nim zmieni na lepsze, ale z tego co piszesz rzeczywistość bywa różna. I chyba nic nie wymyśle i zaastanawianie się nad tym nie ma sensu. Nie ma też chyba sensu żebym ja się odzywała... choć i to dzisiaj przeszło mi przez głowę. Chyba tak jak napisałaś gorsza od samotności jest tylko bylejakość - to jest chyba cała prawda o tym co tu od paru postów rozważamy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie pisz do niego...Bo wtedy będziesz żyła w nerwach i napięciu oczekując na odpowiedź a to chyba gorsze od tego poczucia beznadziei, jakiego doznajesz w tej chwili. Już lepiej tonąc w swoich rozpaczliwych myslach, niż nerwowo sprawdzac poczte lub wpatrywac się w komórkę, próbując chyba wzrokiem wyczarowac smsa od niego. Doskonale znam to uczucie, naprawdę. Boże czuje sie zmęczona jak 60 letnia kobieta...Chwialmi czuje nieokreslony fizyczny ból będący wyrazem moich cierpien psychicznych...Z tych powodów, ja sie nie odzywałam do F. poza tym jedną rozmowa na GG krótko po rozstaniu. Ja tez nie potrafię sobie wyobrazić, że miesiąc po rozstaniu F. tak po prostu spotka sie z jakas panną z tego swojego portalu i bedzie ją czarował, uwodził... A ten dramat sprzed miesiaca? To nic? Wszystko jakby wrzucił do kosza... teraz jest inna rzeczywistośc i już-> tak chyba to odbiera.... Ale wiem, że jest wciąz tak samo zagubiony, jak był miesiąc temu i w październiku, gdy go poznałam. ja nie zamierzam zabijac klina jak on nową osobą... ja tez jestem zagubiona i nieszczęśliwa i w takim stanie nie jestem stanie nawet zainteresowac się nową osobą, a za te wszystkie portale to juz chyba podziękuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam jedynie nadzieję że jednak to wszystko co nas spotyka ma jakiś ukryty sens. Za oknem właśnie zaczął padać deszcz. Letni deszcz... Może któregoś dnia będziemy mogły sobie powiedzieć "aha teraz już wiem że tak musiało być i po co to się stało" i będziemy się śmiać z tego. Tego bym nam wszystkim życzyła bo każdy zasługuje na szczęście. Ja sobie i Wam teraz najbardziej życzę tego by pewnego dnia znów zasypiać spokojnie bez tego ciężaru myśli i wspomnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie była dzisiaj burza, trwała może 10 minut, ale jednak, duchota potworna, wiec sie przydała:) ja poznając nowego faceta rozumiem sens nieszczęśc, które spotkały mnie w przeszłości, tylko na litośc boską, ja juz mam dośc nauk życiowych i doświadczeń wystarczająco dużo, aby się wreszcie cieszyć spokojem i codziennościa, zamiast zastanawiac co tak nparawde sie wydarzyło w relacjach z facetem, o kórym znowu musze zapomniec, bo los tak sprytnie poukładał moje życie, że nie jest mi dane z nikim byc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zal czytac
Zajrzalam tu juz jakis czas temu, bo tez przezylam rozstanie i to przezylam bardzo bolesnie. Przechodzilam przez te same stany co wiekszosc z was. Szukalam gdzies pocieszenia, osob, ktore potrafia zrozumiec bo same przechodza to samo. Czytalam, czytalam i czytalam, ale w pewnym momencie zdalam sobie sprawe z tego ze, od tego czytania, zaczal mi sie od pewnego momentu robic kompletny metlik w glowie. Zaczelam sie nakrecac, wysnuwac nowe teorie o przyczynach naszego rozstania itd, a takze nadbudowywac nad swoja wlasna historia, jakas zupelnie niepotrzebna aure. Kiedys, przez kilka dni nie mialam dostepu do internetu, i zdalam sobie sprawe ze to wszystko nie tak, ze ja i tylko ja jestem w stanie pomoc sobie w swoim zyciu. Wsparcie, ktore daje czytanie wypowiedzi innych osob jest potrzebne i potrafi czasami naprawde podniesc, ale ja w pewnej chwili zroumialam, ze tak naprawde nie mam juz problemu, a tylko zyje w uludzie ze go mam, bo ciagle, bardziej juz potem z przyzwyczajenia zglebialam problemy innych dziewczyn. Patrze na wasze wpisy i widze, ze niektore z was prawie non stop tu siedza. Naprawde dziewczyny, zacznijcie zyc poza kafeteria, zrobcie sobie przymusowa przerwe, np tydzien. Wiem ze to przyzwyczajenie ale postarajcie sie trzymac z dala od tego topiku przez jakis czas. Idzcie zamiast tego na spacer, spotkac sie z kims. Same zobaczycie ze spojrzycie na to wszystko z innej perspektywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elisabeth_
Czesc dziewczyny, pozwolicie ze napisze cos od siebie? U mnie minal juz jakis czas od rozstania, ponad miesiac. Powoli sie z tym oswajam ( to ja zerwalam, z powodu jego klamstewek, pisal do innej itp. on sie nawet nie staral tego jakos, odkrecic, totalnie mnie olal). Mimo ze jest to dorosly facet bo ma te 24 lata bawi sie w rozne opisy na gadu-gadu. i dzisiaj ( specjalnie zebym ja to zobaczyla) ustawil sobie cos w stylu ze w koncu czuje ze zyje, bez zadnych stresow....to mnie rozwalilo...dobrze wiedziec ze bylam dla niego tylko ciezarem...dlaczego on to robi? jesli mu dobrze po co mi chce dosrac takim czyms?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zal czytac na pewno nie czytalas calego watku ale nie kazdy ma taka mozliwosc zeby do kogos zadzwonic wyjsc gdzies, ja np. nie mam i to nie dlatego ze sie zamknelam i zyje tylko tym co sie stalo tylko ze takie sa fakty i tak akurat teraz moje zycie wyglada. Poza tym kazdy ma swoj sposob na to by przejsc przez to wszystko. historie sa podobne ale tak naprawde kazda jest inna i kazdy radzi sobie jak moze. Mnie np, pomaga pisanie i czytanie innych wypowiedzi bo kazdy ma cos do powiedzenia i czesto dla mnie te wypowiedzi sa zbawienne. Uszanuj to ze kazdy inaczej radzi sobie z problemami. Nikt nas nie zmusza zebysmy tu pisaly i pewnie przyjdzie taki dzien ze przestaniemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zal czytac
i jeszcze. Ja wiem, ze dajecie sobie wsparcie nawzajem. Ale miedzy innymi, czytam rady typu, zeby dac sobie z tym wszystkim spokoj, przestac analizowac i zamartwiac sie, zeby zaczac zyc na nowo. Tylko ze ciagle wczytywanie sie w podobne do naszych, problemy innych, szukanie rozwiazan dla siebie i doradzanie innym, nieustannie prowokuje nasz wlasny umysl do pozostawania w pozycji "porzucona". Przestancie o tym czytac, pisac i myslec. Oderwijcie sie od tego problemu. To jest pierwszy krok ku lepszemu. A tak, dusicie sie ciagle w tym sosiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do zal cyztac Co za róznica czy piszemy na kafeterii, czy np na GG...To tez forma komunikatora... poza tym, jesli komuś sprawia ulga wymiana takich doświadczen, to niech robi to, a nie to co większośc uznaje za prawidłowe i słuszne. Ty chyba tez spedzasz tutaj sporo czasu, skoro poświęciłas go na czytanie naszych postów:) a troche ich było.... Elisabeth On sie tak zachowuje, bo jest niedojrzały... jak sama napisałas, kłamał, kręcił za twoimi plecami. Teraz, gdy go zostawiłas, nie musi sie ukrywac, więc żyje pełnią życia. A opisy na GG to faktycznie wyraz niedojrzałości, jeszcze takie, którymi bezpośrednio dzieli sie swoimi aktualnymi przeżyciami. Mój były choc ma 31 lat tez zawsze musiał miec w opisie,... jakąs głupote, cytat itp, żeby imponowac swoją nieprzeciętną inteligencją:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×