Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Loko30

Chcę? pójść dalej.

Polecane posty

Gość Loko30
Jak akurat nie miałem nigdy problemów z mówieniem o uczuciach czy powiedzeniu, że ją kocham. Proeblem było to, że ona nie widziała czynów za słowami. I pewnie słusznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dobra to dałeś ciała
jedyne co możesz teraz zrobić to uczyć się na swoich błędach zatrzymaj się i zastanów - czego chcesz? zastanów się kim chcesz być? jakim partnerem dla kobiety chcesz byc? i czy przypadkiem nie popełniasz tych samych błędów ponownie, tylko po to żeby za chwilę znów posypywać głowę popiołem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
strasznie mi przypominasz mojego faceta. wiesz, jak trudno jest zyc z takim typem? sam mowisz, ze ona jest bardzo wrazliwa, az za bardzo. ciekawa jestem, jak bardzo cierpiala. bo osoba wrazliwa, delikatna do Twojego typu charakteru.. jest to albo droga kompromisow i zrozumienia albo rozstanie, nie ma innego wyjscia. nie daliscie rady, nie pasowaliscie do siebie i nie potrafiliscie tego zmienic. trudno. zyj dalej. czas Ci powinien pomoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kwiat śniegu
jest to albo droga kompromisow i zrozumienia albo rozstanie, nie ma innego wyjscia. Masz rację. Też kiedyś cały czas musiałam iść na kompromis i rozumieć. Kochałam go bardzo, ale w pewnym momencie zaczęło do mnie docierać, że to jest uczucie tylko z mojej strony. Jeśli uczucie jest nieodwzajemnione, to nie ma co trzymać drugiej osoby przy sobie na siłę. Odeszłam. Zadzwonił po roku. Złożył mi życzenia świateczne, obiecał, że przyjedzie i się spotkamy. Nic takiego się nie stało. Potraktowałam to jako kolejną zagrywkę i zrezygnowałam na dobre. Po miesiącu od tych życzeń spotkałam faceta, który wydawało mi się, że mnie kocha. Nie wchodziłam tak emocjonalnie w ten związek. Czas wszystko zweryfikował. Rozwiedliśmy się. Chciałam szczerze porozmawiać z moją miłością, wydawało mi się, że nasze rozstanie męczyło go. Wysłałam mu życzenia urodzinowe, bez odzewu. Kolejny raz przekonałam się, że tylko mi się zdawało, że coś do mnie czuł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kwiat śniegu
Nie dziwię się, że moje małżeństwo się rozpadło. Napewno w dużej części z mojej winy, bo nie potrafiłam już odwzajemnić uczucia. Jak widać historia lubi się powtarzać, przez co trochę rozumiem mojego byłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musze powiedziec ze jestem
ciekawa kim z zawodu jest autor i np. jak wygląda jego sytuacja rodzinna, no i jaki ma znak zodiaku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loko30
Autor z zawodu jest nie wiadomo kim, ale pracuję w dziale finansowym w korporacji. Nie jest to najszczęśliwsza praca jeżeli chodzi o budowanie związaków. Długie godziny pracy i nieruglarność czasu (nagle trzeba zostać do 20) mogą zburzyć wszystkie plany. Znak zodiaku Waga (chociaż jakie to ma zanczenie :) ). Stan cywilny jak widać na obrazku - wolny. Potomstwa brak. Dzieki, wszystkim za opinie. Nawet tym, którzy myślą o mnie źle. Myślę, że nie jestem złym człowiekiem, ale myślę też, że my od pocztątku byliśmy niedobrani, ale każdy był tak spragniony miłości, że naginał sie dla drugiej strony. I takie coś nie jest dobre. Bo ani nie da się nagiąć za mocno, ani nie jesteś sobą. Ja chyba jednak muszę się zastanowić, czego chcę od życia. Prawda jest taka, że tak nie pamiętam siebie sprzed związaku. Jak spędzałem sam czas, czego oczekiwałem od partnerki, czy chciałem miec rodzinę i dzieci. Teraz patrzę przez pryzmat mojej byłej (jezlei chodzi o cechy fizyczne i psychiczne) i jej oczekiwań (dzieci rodzina). Z osobą, którą spotykałem sie niedawni już po mojej byłej, już sie nie spotykam. Nie byłbym fair wobec siebie i przede wszystkim wobec niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z wieloma wypowiedziami przede mna. Autorze, jestes strasznie niezdecydowany, a szczescie Twojej bylej partnerki troszke podraznilo Twoje ego. wedlug Ciebie, powinna teraz plakac za Toba, wspominac... a ona wybrala lepsza droge. i Ty nie mozesz tego zniesc. jestem zdania, ze jezeli max po 2 latach nie nastapi powazna deklaracja w zwiazku, wszystko zaczyna sie psuc. Nawet moj facet to zauwazyl. kobiety potrzebuja poczucia bezpieczenstwa, stabilizacji. jezli z Twojej strony ciagle byla niepewnosc, to wyobrazam sobie jak ona sie czula. pewnie ciagle miala nadzieje, ze nastapi jakis przelom, a on nie nastapil i postanowila dluzej nie czekac. rozumiem ja, jak najbardziej. kobieta kolo 27 roku zycia jest bardzo inna od takiej kolo 20tki. zegar biologiczny bije, sytuacja spoleczna ciazy... tak wiec teraz mozesz sobie pluc w brode, ze nie dales jej w odpowiednim czasie tego, czego potrzebowala. teraz pozostaje Ci tylko ulozyc sobie zycie z kims innym, a jej dac spokoj i pozwolic na realizacje swoich pragnien. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z wieloma wypowiedziami przede mna. Autorze, jestes strasznie niezdecydowany, a szczescie Twojej bylej partnerki troszke podraznilo Twoje ego. wedlug Ciebie, powinna teraz plakac za Toba, wspominac... a ona wybrala lepsza droge. i Ty nie mozesz tego zniesc. jestem zdania, ze jezeli max po 2 latach nie nastapi powazna deklaracja w zwiazku, wszystko zaczyna sie psuc. Nawet moj facet to zauwazyl. kobiety potrzebuja poczucia bezpieczenstwa, stabilizacji. jezli z Twojej strony ciagle byla niepewnosc, to wyobrazam sobie jak ona sie czula. pewnie ciagle miala nadzieje, ze nastapi jakis przelom, a on nie nastapil i postanowila dluzej nie czekac. rozumiem ja, jak najbardziej. kobieta kolo 27 roku zycia jest bardzo inna od takiej kolo 20tki. zegar biologiczny bije, sytuacja spoleczna ciazy... tak wiec teraz mozesz sobie pluc w brode, ze nie dales jej w odpowiednim czasie tego, czego potrzebowala. teraz pozostaje Ci tylko ulozyc sobie zycie z kims innym, a jej dac spokoj i pozwolic na realizacje swoich pragnien. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrozumiała
Loko... widać że nie jestes głupim facetem... prawde mówiąc nie wiem czemu posypało sie ocenianie twojej historii, prosiłes tylko o wsparcie i o otuchę, a raczej o rade co teraz począc, jak sobie poradzić, co zrobić żeby nie bolało, prawda? :) wiesz, nie ma na to tak naprawde odpowiedzi zadowaljącej, tz nie recepty ... myślę, ze każdy z nas w pewnym momencie zycia przechodził przez cos podobnego... każdy czuł ból... ja teraz jestem po drugiej stronie, tz odeszłam od męza i to wcale nie do innego mężczyzny... i wesz co? on nie może sie z tym pogodzić, ! wolałby chyba żebym miała kogoś żeby mieć na co zrzycić winę, żal mi go ! jest załamany... podobno wciąz mnie kocha, ale kompletnie nic nie rozumie, ... niestety nie jest taki zrównoważony jak ty, chciałabym zeby on mógł tak powiedzieć, że nie nachodzi, nie błaga itp, cenie Ciebie za to... możesz jedynie starac dalej tak racjonalnie do tego podchodzić, trzeba to odczekać, dac czas czasowi, nic innego nie pomoże, staraj się rozumiec siebie, wiem jakie to trudne, nie pomoże nawet związek z kimś innym na zaleczenie ran, musisz nabrac dystansu... zając sie soba, poczytaj troche o zdrowych związkach... o psychologii, rób to co sprawia ci radość, nasze szczęscie nie powinno byc uzależnione od innych, powinniśmy być szczęśliwi sami ze soba, tz nie musze byc z kimś żeby byc szczęśliwym... szczęście ma wynikać z całego naszego życia, a upragniona miłośc ma to tylko uzupełnić, ... mam nadzieję, że Ci sie uda... musisz zaufac czasowi... pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzka_______
wyrozumiała Zgadzam się z Tobą, ja też po rozwodzie do nikogo nie odeszłam i myślę, że to go bardziej bolało. Kiedyś w małżeństwie przesiadywałam w domu. Wszyscy byli ważniejsi ode mnie, bo każdy czegoś potrzebował. Gdy zaczęłam walczyć trochę o siebie, poszłam na studia, to były poczuł się zaniedbany, posypało się i nastąpił rozwód. Nauczyłam się zdrowego egoizmu. Częściej wyłączam telefon, wychodzę do znajomych. Doznałam olśnienia i nagle okazało się, że uda mi się pogodzić wychowywanie chorego dziecka z pracą zawodową. Dostałam propozycję o jakiej marzyłam od dziecka :) Wyjechałam w ferie, odpoczęłam, czuję, że żyję. Nie szukam na siłę miłości, bo to bez sensu. Całkowicie zamknęłam za sobą całą złą przeszłość - biegnę do przodu. Cieszę się z tego co mam i z tego, że mam jeszcze plany i marzenia, bo mam do czego dążyć. Miłość ma być uzupełnieniem, a nie jedynym sensem życia. Wróciłam do siebie :) Loko30 życzę Ci odnalezienia zwyczajnej radości życia i abyś sam ze sobą był szczęśliwy. Wszystko inne samo przyjdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musze powiedziec ze jestem
hej Loko, dzięki za odpowiedzi... ;) lubię szukać zależności, stad ta ciekawość "Prawda jest taka, że tak nie pamiętam siebie sprzed związaku. Jak spędzałem sam czas, czego oczekiwałem od partnerki, czy chciałem miec rodzinę i dzieci." ja po rozstaniu z zaskoczeniem stwierdziłam, że jestem bardzo ciekawą osobą ;) i że wcale nie nudzę się sama ze sobą, że mam wiele do powiedzenia, mam wiele nieprzeciętnych umiejętności i zainteresowań. Obiecałam sobie, że nigdy wiecej nie będę wyrzekać się siebie w imię cudzych oczekiwań lub moich własnych, nierealnych wyobrażeń o miłości. Czego i Tobie życzę ;) powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×