Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

elcia1008

problemy z 10 - latkiem

Polecane posty

Mam syna w wieku 10 lat. Chodzi do trzeciej klasy. Nie daję sobie z nim rady. Chodzi mi o jego podejście. Jest inteligentny, ale wszystko trzeba na nim wymuszać. Był wzorowy, a teraz spadł dużo niżej. Niby chce nadal być wysoko, ale nie chce nic w tym kierunku robić. Kiedy sprawdzam mu lekcje (codziennie) moje nerwy są jak postronki, bo robi tak głupie błędy, Nie dlatego, że nie umie tylko dlatego, że mu się nie chce. Bazgroli, mimo, że umie ładnie napisać. Robi błędy ortograficzne, mimo,że wie, jak się pisze i potrafi podać zasadę pisowni. Właściwie wszystko robi źle, szybko, byle jak. Chodzi tutaj także o inne zadania: sprzątnięcie ubrań, poukładanie zabawek, itp. Na wszystko ma odpowiedź: "Zapomniałem", Nie wiedziałem", "Bo to jest nudne,", Bo to jest głupie". Wypróbowałam już wszystko i nie mam już siły. Teraz denerwuje mnie już nawet jego widok. Nigdy nie myślałam, że przez syna będę łykała tabletki uspokajające. A co będzie za 5, 6 lat? Czy ktoś miał takie problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to co sobie wychowałaś
znasz to przysłowie" małe dzieci nie dają spać, duże zyć". Także co mają powiedzieć te matki co mają po kilkoro dzieci, zakład psychiatryczny murowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie wychowanie tylko bardziej charakter, a ja z tym walczę. A powiedzenie znam: "Małe dzieci - mały problem, duże dzieci-duży problem". Ja mam jeszcze jedno dziecko, młodsze i mam nadzieję, że będzie miało inny charakter. A ty pewnie nie masz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elcia tu o
doopach wolą rozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba tak, a ja naiwnie łudziłam się, że będę mogła skorzystać z czyjegoś sposobu i rady. ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez naleze to inteligentnych,ale leniwych. mimo to nie narzekam, bo majac 18lat chodze to jednego z lepszych liceum w Polsce. Wiem,ze moglabym osoagnac wiecej,ale nie mam takowej potrzeby, bo bez wiekszego wysilku i tak duzo osiagnelam. Nic na sile,bo to bez sensu! Jedyne co na mnie działało,kiedy byłam w wieku Twojego syna to prezenty, typu masz świadectwo z paskiem- masz komputer, wakacje na południu etc;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinna od malenkiego
tez uwazam, ze to charakter... Ja mam takiego 3-latka. Cholernie inteligentny, dowciapny, bystry, ale i uparty, zlosliwy czasami. Sa chwile, ze dociera do mnie, ze NIE RADZIMY Z NIM. Ja wiec nie doradze, ale trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja córeczka (2,5 roku) też jest inteligentna, dowcipna i cholernie uparta. Boję się,że w wieku trzydziestu lat padnę na zawał przy takiej dwójce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też będę trzymała kciuki, bo nie życzę nikomu takich nerwów, jakie funduje mi ukochany syn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinna od malenkiego
no ja mam 3 :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spróbuję poradzić
Nie sprawdzaj mu tych lekcji - też byś się chyba denerwowała że ktoś Ci patrzy na ręce? Spytaj: potrzebujesz pomocy? Jeśli usłyszysz "nie" to uszanuj wolę dziecka tj. uczyń go odpowiedzialnym za swoje błędy. Przyniesie jedynkę - ok, żadnych kar, sam ponosi odpowiedzialność za swoje błędy (oczywiście stale należy powtarzać propozycje pomocy, w razie gdyby naprawdę sobie z czymś nie radził). To duży chłopiec i na pewno celowo nie będzie się narażal na źle odrobioną pracę domową. Po drugie: więcej ambitnych zajęć. Zarówno w domu: nie tylko posprzątaj zabawki, ale też przeskanuj komputer, jak również w toku edukacji: nie tylko odrób lekcje, ale też: poszukaj jeszcze czegoś w wikipedii, albo, znajdź w necie jakąś grę ćwiczącą ortografię i oceń, czy Twoim zdaniem jest pomocna uczniowi. Takie rzeczy. Nie znam się na dzieciach, ale piszę to przez analogię do zasad zarządzania pracownikami: pracowik wykonujący proste czynności, wciąż kontrolowany, tak, że nie ma jak popełnić błędu na którym ucierpieliby i inni pracownicy, wykastrowany z odpowiedzialności - dziadzieje, leniwieje i nabiera przekonania, że nie warto się fatygować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To mam nadzieję, że "tylko" jedno będzie dawało Ci tak w kość. Dwoje takich to już dużo, a troje takich to OGROM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On sam przychodzi, abym sprawdziła mu lekcje. Nie będę zachęcała go do korzystania z komputera, bo niedawno toczyłam wojnę o zbyt wiele czasu spędzanego na necie. Niestety, dzieci teraz nie korzystają "inteligentnie" z neta, czyli nie szukają więcej informacji, tylko gry i to co jest łatwe i przyjemne. Dzięki za radę, ale już próbowałam go uczynić "odpowiedzialnym za własne błędy". Ciężki przypadek, bo nie dało to rezultatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spróbuję poradzić
Tym bardziej zachęcaj go aby mądrze korzystał z internetu - bo korzystał będzie i tak przez całe życie, a powinien wiedzieć, że jest to też narzędzie przydatne. Poza tym źródła drukowane: sprawdź w słowniku, co oznacza to słowo. A jeśli macie na to czas, zachęcaj go także do wizyt w bibliotece szkolnej czy publicznej dziecięcej - nie po to żeby prowadził tam nie wiadomo jakie studia, tylko żeby właśnie szukał edukacji sam - nie podanej na tacy. Jeśli sam przychodzi to nieźle: boi się jednak opuścić w nauce, tyle że woli odpowiedzialność za to zrzucić na Ciebie. Może więc zmień jakoś formę tego sprawdzania lekcji: np. sprawdzamy razem. Zrób zadania z pamięci, potem sprawdź i wystaw sobie sam ocenę. Albo taki test: sprawdzając Ci lekcje celowo zrobię jeden błąd: bądź poprawię coś dobrego bądź zignoruję błąd (to drugie chyba trudniejsze dla niego) - spróbuj wyłapać gdzie to zrobiłam. Podkreślam, że nie znam się na dzieciach :) więc nie miej pretensji jeśli przez moje rady trafi do poprawczaka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Bo to jest nudne", "Bo to jest głupie" Bo nikt nigdy nie powiedział PO CO się to robi. Ja też nie lubię robić rzeczy, których uzasadnienia nie znam. Przy czym np. "żeby mieć wykształcenie" jest agrumentem tak abstrakcyjnym dla dziecka, że ono nie jest w stanie zrozumieć wiążących się z tym skutków. - Nie chce mi się! - Hm, czemu tak mówisz? - Bo to jest głupie. - Zastanawiasz się po co Ci to. - Tak, po co to komu. - Uhm. Ciekawe, co miał na myśli ktoś, kto układał ten program nauki. - Właśnie! - Pewnie coś myślał. Jak myślisz, co mógł mieć na celu? I tak dalej. A nuż uda się doprowadzić do jakiejś WŁASNEJ dziecka refleksji nad tematem. Mało tego, okazując zrozumienie, że on tego zwyczajnie nie lubi, tworzysz płaszczyznę porozumienia z dzieckiem. Łatwiej mu będzie wykonywać nielubiane czynności, jeśli będzie wiedział, że przynajmniej go rozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fmmfmfmffm
Tak się to kończy, jak inteligentne dziecko ma głupią matkę, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W domu mamy mnóstwo książek. Zachęcam go do korzystania, kupuję różne publikacje, ale on woli gazety Power Rangers, Ben 10 itp. Wiem,że to dziecko i musi mieć trochę luzu, ale on interesuje się tylko takimi bajkami, grami, gazetami. Sprawdzając lekcje nie wskazuję mu dokładnie, gdzie jest błąd. Szuka go sam. Czasami piszę mu kartki z uwagami do pracy domowej z błędami. Wyłapuje je i cieszy się,że mama też popełnia błędy. Jednak w tym tygodniu przegiął tak bardzo, że z niecierpliwością czekam na wakacje (mimo,że wiem,iż one niczego same nie rozwiążą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spróbuję poradzić
To i tak nieźle: nawet na Power Rangers można pokazać mu konstruktywne zdobywanie wiedzy: ile było odcinków, historia serialu, próba stworzenia schematu fabuły (wiadomo że łatwa) - pokazujesz metody chociaż treść jest może mało przydatna w szkole. I kontekst: jakie są inne bajki podobne do tej i pod jakim względem. (oczywiście nie w taki sposób to mów :) ) Sam się dowiedz i mi opowiedz, bo jestem starą matką i się nie znam. A potem te metody wykorzystujcie w nauce szkolnej. Zdolni ludzie potrzebują pola do wyładowania swoich zdolności. Jeśli szkolna klasa mu nie wystarcza staje się buntownikiem z wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I cóż, bak arguemntów. Pokazałęs(łaś) swój poziom inteligencji. Wszystkim innym dziękuję za pomoc. Będę próbowała nadal, bo przecież to moje dziecko i chcę dla niego jak najlepiej. Muszę kończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ostatni post był do fmmfmfmffm Jutro tu zajrzę i poczytam Wasze rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do elcia
Hej, u mnie podobnie, 12letni syn i córcia 2lata. Do czwartej klasy sprawdzałam zeszyty, kontrolowałam. Kończyło się płaczem, często również moim. Odpuściłam. Nie wyrywam już kartek z zeszytu. Nie sprawdzam. Nie umiesz odczytać , twój problem. Może to niepedagogiczne, ale juz nie mam sił tłumaczyć, dlaczego warto się uczyć. Też mam nadzieję, że córka będzie inna. WIem, zaraz ktoś mądry skomentuje, że faworyzuję drugie dziecko, ale szczerze- mam już dość, gadajcie sobie. Syn na razie uczy się dobrze- czwórki, piątki, ale to podstawówka i bazuje wyłącznie na dobrej pamięci i inteligencji. Poza tym, to samo, co u Ciebie. Zapomniałem, , nie pomyślałem, nie chciałem. Mogę tłumaczyć i rozmawiać z nim godzinami, a potem jak grochem o ścianę. WYdawało mi się, że 12letni chłopak, to nie jest już dziecko, a on wciąż wszystko psuje, rozlewa, brudzi, zapomina. Notorycznie gubi rzeczy w szkole. Już trzy razy zgubił rzeczy na basen. Jeśli policzyć ręcznik, okularki, czepek i klapki, to nie jest to taka drobnostka. Naprawdę nie mam już do niego sił. Elcia, nosiłam się z zamiarem napisania podobnego postu. Cieszę się, że zrobiłaś to pierwsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jednak jeszcze na chwilę wróciłam i widzę w Twoim poście wypisz, wymaluj mojego syna. I czuję dosłownie tę Twoją niemoc i brak sił. Mam to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mogę tłumaczyć i rozmawiać z nim godzinami, a potem jak grochem o ścianę." Proponuję nie tłumaczyć i przypominać, tylko spytać, co on proponuje, żeby takie sytuacje się nie zdarzały, ponieważ dla Ciebie problemem jest ciągłe kupowanie rzeczy ze względów finansowych chociażby. Własne pomysły są zawsze lepsze i łatwiej wprowadzane w życie niż cudze, narzucone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoz ja mam podobny
problem z moim 10-latkiem. Do niedawna dziecko pilne i ambitne - teraz nic mu sie nie chce.Ocen nie ma zlych, ale to tylko kwestia czasu, a wiekszosc bledow wynika z jego niedbalosci. Jak juz sie wezmie do nauki tzn, skoncentruje a nie odbebni z mysla o komputerze, komiksach i innych takich to w szybkim czasie ladnie i poprawnie je wykonuje. Ale najpierw w domu musi byc melodramat z krzykami, piskami, lzami, samouzalaniem sie i innymi tego typu atrakcjami. Jak juz on sie wyryczy a ja wykrzycze - spokoj i w pol godziny po sparwie. Ja naprawde nie rozumiem po co mu to. Czyzby brakowalo mu adrenaliny? Do kobiety idealnej - czesto pytam sie dlaczego tak sie zachowuje i on w pieknych slowach potrafi uzasadnic takie a nie inne postepowanie oraz wspolnie postanawiamy, ze na przyszlosc inaczej podejdzie do odrabiania lekcji w zamian zyskujac wiecej czasu na przyjemnosci - a za dzien ................ Rece opadaja. A jesli chodzi o zdobywanie dodatkowych informacji w necie lub bibliotece to on jest pierwszy chetny, uczesniczy prawie we wszystkich kolach zainteresowan w szkole, zadania dla chetnych rozwiazuje sam i bez mojej zachety ale gdy dochodzi do podstaw to calkowita klapa - wpisanie kilku slow w odpowiednie rubryczki przekracza jego mozliwosci. MOze to po prostu wiek. Powaznie zaczynam zastanawiac sie nad wizyta u psychologa - nie dlatego, ze sobie nie radze, ale aby pomoc jemu - gdy bede wiedziala jak skutecznie i szybko reagowac na niektore sytuacje to mysle, ze nasze zycie bedzie latwiejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opisałaś dokładnie sytuacje z mojego domu. Z tą tylko różnica, że mój synuś już nie uczestniczy chętnie w dodatkowych zajęciach i niechętnie robi dodatkowe zadania. A jego oceny obniżyły się (tak jak napisałaś - kwestia czasu). Też myślę o wizycie u psychologa lub pedagoga dziecięcego. Szukam w tym wszystkim także moich błędów, bo pewnie są, ale tak prawdę mówiąc widząc jego postępowania to tak jakbym patrzyła na jego ojca, więć to chyba taki charakter. Jednak i tak będę próbowała to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoz ja mam podobny
Elcia ja bym sie nawet nie przejmowala gdyby przynosil do domu same trojki, bo 2 to juz ostatecznosc ale byl zadowolony. Lecz on wiecznie chodzi nafafany, ma takie muchy w nosie, ze naprawde trudno wytrzymac. I z ta nauka to samo uczyc sie nie chce - na klasowkach zamiast skoncentrowac sie na zadaniach obowiazkowych rozwiazuje te dodatkowe na 6 a potem klapa - narobil z pospiechu glupich bledow i zamiast 6 - 3 i placze, zale. Naprawde mozna zawriowac. Tlumaczy mu sie nieustannie on tylko glowa kiwa, zgadaz sie i .... . Ja naprawde nie mam jakis wygorowanych ambicji wzgledem niego - on sam stawia sie pod jakas dziwna presja i dostaje zamist sie zwyczajnie uczyc dostaje histerii. Ja naprawde wolalabym wyluzowanego lenia niz takiego nerwusa. A wiem co mowie, bo mam mlodszego syna ktory taki jest - uczy sie od niechcenia a i tak robi to dobrze. Zle oceny sa kwitowane wzruszeniem ramion - a co najwazniejsze uczy sie na bledach. Gdy mu wytlumacze co zrobil zle i jak to poprawic nastepnym razem widac efekty. Elacia wiesz moze jak zanlezsc jakiegos dobrego psychologa. Do szkolenego z roznych wzgledow nie chce isc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do elcia
Hej, zaglądam i okazuje się, że problemy ze starszymi dziećmi to nie rzadkość. ELcia, TY chyba piszesz o moim przypadku. Mój syn zachowuje się niestety właśnie jak tatuś w jego wieku. Chociaż diabelnie zdolny, za nic nie chciał się uczyć, zero ambicji. Maturę zrobił, dopiero jak go niemal zmusiłam. Studia licencjackie skończył, jak już dojrzał do tego. ALe to wszystko było kosztem naszego wspólnego czasu, no i nie ukrywam, ze też względy finansowe obciążały nasz domowy budżet. Chciałabym, żeby syn nie powtórzył jego błędów. Też myślałam o psychologu, ale doszłam do wniosku, ze to nic nie da, bo chyba wiem, gdzie popełniłam błąd. Od samego początku syn był oczkiem w głowie całej rodziny- jedyny wnuk i nasze jedyne dziecko. Organizowanie czasu, tak by dziecię się nie nudziło, nie spełniałam każdej jego zachcianki, ale niczego mu nigdy nie brakowało. Mamusia i tatuś na każde zawołanie. Latem, wypady w góry, rowery, rolki, basen, obowiązkowe wspólne wczasy. Zima- narty, łyżwy, sanki. Można mu było urządzić ciekawie niemal cały dzień, a i tak się nudził. Efekt jest taki, ze syn nie potrafił i nie potrafi zorganizować sobie sam czasu, jak nie pozwalam mu grać na komputerze, to snuje się po kątach. Czytałam mu do 6tego roku życia, jak nauczył się sam czytać, to dalej spędzaliśmy wieczory z książką. A teraz jemu nie chce się czytać. Kiedyś na j. polskim czytali fragment jakiejś lekturki. Syn był bardzo zaciekawiony, jak potoczą się losy bohatera. Nawet wypożyczył sobie tę książkę, ale jak zobaczył, że jest gruba, to nie zaczął nawet pierwszego rozdziału. Stwierdził, ze takiej grubej mu się nie chce czytać. Naprawdę ręce mi opadają. Przecież nie będę czytac 12latkowi. Ja i mąż uwielbiamy dobrą literaturę, więc mimo, iż przykład idzie z góry, na syna to nie działa. Sorry, że tak się rozpisałam, ale wszyscy dookoła mają same "idealne" dzieci i nawet nie mam z kim pogadać. Okropne jest to co napiszę, ale czasami to ja nie lubię własnego dziecka. Kocham, bo jest moim synem, ale jego zachowanie mnie tak denerwuję, że nie mogę sobie sama poradzić ze złymi emocjami. Czasem wydaje mi sie, że robi mi na złość. Kiedyś byłam fanką Super Niani, ale teraz to wręcz denerwuje mnie jej podejście do dzieci. Dlatego, ze robiłam dokładnie tak jak zalecała w swoich programach. Spędzałam z synem mnóstwo czasu i chyba dlatego on teraz myśli, że matka jest na wyłączność. Co z tego, ze z zewnątrz wydaje się ułożonym chłopcem, kiedy na codzień ma w nosie, to co do niego mówię. Tłumaczę mu wszystko, jestem konsekwentna, stosuję system kar i nagród. Jestem już tym zmęczona. Chyba po prostu odpuszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do elcia
A jeszcze do kobiety idealnej- staram się zawsze znajdować jakieś rozwiązanie problemu, czasami niekonwencjonalne. W przypadku gubienia rzeczy, potrącam mu z kieszonkowego. TAk więc odczuwa to na własnej skórze, a i tak sytuacja się powtarza, chociaż może już nie tak często. Kiedy ma papierki po słodyczach, albo inne zużyte opakowania w pokoju, to ja również znoszę tam śmieci. Kiedy wrzucał za łóżko brudne skarpetki i majtki, spakowałam mu je do szkolnego plecaka. Odkrył je dopiero w szkole. Staram się jak mogę, żeby ograniczyć tłumaczenie, czyli w jego rozumieniu ględzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×