Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

elcia1008

problemy z 10 - latkiem

Polecane posty

Gość otoz ja mam podobny
do - do elciu - naprawde - jak czytam ciebie i Elcie to widze swoje dzieko i siebie i podobne emocja. ja tez czasem czuje, ze nie lubie swojego dziecka - kocham - ale nie lubie - irytuje mnie jako czlowiek. Mam dosc jego wiecznie negatywnej postawy - malo co mu sie podoba. Tez zawsze duzo czasu poiwiecalam jemu i mlodszemu synowi. Az do tego stopnia, ze weekend bez atrakcji byl traktowany przez nich jak jakas zbrodnia z mojej strony. To samo ferie, wakacje - przeciez 2 miesiace to b dlugi czas nie ma mozliwosci, aby kazdy dzien byl interesujacy, niebanalny - czasem potrzeba tez zwyklego nic nierobienia lub zwyczajnego dnia na podworku, zakupach w domu i juz. Ostatnio przestalam dostarczac im atrakcji na sile - jak slysze "nudze sie" to kwituje, ze czasem tez trzeba i juz. Dzieci musza zrozumiec, ze rodzice to nie maszynka do dostarczania uciech i ze tez musza odpoczac lub zajac sie swoimi sprawami. NIe jest latwo ale probujemy. Jesli chodzi o Supernianie i inne tego typu programy to zgadzam sie z toba - na moje dzieci zaden z tych sposobow nie dzialal - gdyz np co to za kara jesli delikwent sam sie usadza na naughty step wyznacza sobie czas i jeszcze jest zadowolony , bo wreszcie sobie odpocznie i pomysli. A czasu poswiecalam im duzo zawsze u nas np prawie przez caly dzien nie gra telewizor - tylko jak oni ogladaja bajki. Ja jak dzieci sa w domu nigdy nic nie ogladam ze wzgledu na nich. Z czytaniem to samo - w ciagu dnia moze jakies czasopismo przerzuce - ksiazki zostawiam na wieczor lub gdy ich nie ma aby nie byc obecna tylko cialem ale tez i mysla. Jesli chodzi o psychologa to tez nie jestem do konca przekonana, ale moze komus uda sie wskazac jakas droge aby rozwiazac ta sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę,że mamy podobne dzieci. Też stosuję metody niekonwencjonalne, np. od piątku nie odzywam się do syna. Wszysko załatwia za mnie mąż, nawet powiedział mu, że jestem na niego zła. Dzisiaj, mimo, że ma gorączkę, zrobił wszystko, co napisałam mu na kartce (z dopiskiem, że może to zrobić jeśli chce). Jeszcze trochę go tak będę traktowała, niech odczuje co traci i jak do tej pory miał dobrze. Ciężko mi tak traktować własne dziecko, ale cóż... Może to jest metoda, zobaczę. Jeżeli chodzi o nielubienie własnego dziecka, to niestety, też tak czasami czuję. Kocham go najmocniej na świecie, ale czasami jest tak potwornie irytujący, że... Fakt, że niejest mi dobrze z takim uczuciem i często winię się za nie, ale nic nie poradzę, że tak czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Muszę przyznać,że metoda na nieodzywanie się przynosi efekty (zobaczę jak długo). Dzisiaj, gdy wróciłam z pracy, mały miał odrobione lekcje (nie był w szkole, bo choruje). Zadzwonił do kolegi, dowiedział się co było i zrobił (i to dokładnie). Przyznał także, że dobrze, że zrobił dodatkowe zadania w piątek, bo pani je dzisiaj zadała. Jendak \potrzymam go jeszcze trochę, co wy na to. Wyrzucam sobie, że jestem podła wobec własnego dziecka, ale jeżeli inaczej na niego nic nie działa, to chyba muszę to jakoś znieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze jak bym czytała
o swoim synu! juz nie wiem co mam z nim zrobić - taka jestem czasem na niego wściekła! ma 9 lat chodzi do 2 klasy... w zeszłym tygodniu kilka dni opuścił bo złapał straszną chrypę.... na weekend jechał do babci - wiec mu mówię zadzwoń do kolegi żeby ci podał lekcje - ma swój telefon i kartę - pytam w niedzielę " odrobiłeś zaległości?" - odpowiedź "ZAPOMNIAŁEM zadzwonić" więc mu mówie, żeby odpisał w poniedziałek na świetlicy - dziś go odbieram i co to samo znów "ZAPOMNIAŁEM"!!!! jak się na niego drę - to sie wyłącza - jak tłumacze delikatnie- to olewa - ręce opadają :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...ups
Szkoda dziecka ..... wychodzi na to, że wszystko się wali mu na głowę .... w szkole i...... w domu także. Jestem zagubiony i załamany, w domu nie znajduje wsparcia, czy pocieszenia. Twój stres okazywany dziecku pogłębia znacznie jego problemy i osiągasz odwrotny skutek. Powstaje błędne koło ....toczące sie w dół. Masz młodsze dziecko i napewno poświęcasz mu więcej czasu. Być może syn czuje się odrzucony, przez to, że szybko tracisz cierpliwość, a twoje kontakty z nim ograniczają się do kontrolowania lekcji, czy porządku. Musisz skupić się na synu i nie zapominać, że on ma również potrzeby, jako dziecko. Jeżeli to zrozumiesz, osiągniesz swój cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze jak bym czytała
dopiero teraz przeczytałam cały temat... co do porad - mój syn tez uwielbia dodatkowa wiedzę - potrafi wymienić wszystkie płaszcze ziemi, klasy zwierząt, obliczy bez problemu prędkość czy drogę samochodu ...ale w słowie "już" zrobi 3 błędy :D w zeszytach ma tak nabazgrane - ze ja bym się wstydziła mieć taki brudnopis - okładki wymiętej jak "psu z gardła" - z internetu mumie korzystać inteligentnie - ale nie w zakresie obowiązującego go materiału.... godzinami może np na necie czytać o samolotach z II wojny światowej. pomoc w odrabianiu lekcji - to jego zdaniem jest mój "psi" obowiązek - pisze byle jak i byle co i tylko na to liczy, ze to ja to naprostuje a on tylko przepisze - a jak mu przestaję pomagać i ma gorsze wyniki - to uważa, że to moja wina - więc żadna dla niego nauczka... też coraz częściej myslę - że go po prostu nie cierpię - co bardzo mnie martwi - bo chciałabym go dobrze wychować - a mamy jeszcze drugiego synka 9 miesięcznego o który w tej chwili jest słodki.... nie chciałabym aby ten starszy odczuł że mnie wkurza- ale jego zachowanie jest koszmarne ...co do błędów w wychowaniu 0 to u nas i zawsze była dyscyplina, no i duzo czasu, zabaw, zajęć dodatkowych - czytanie książek.... szczęśliwa pełna rodzina - kontakt z dziadkami itp - czasem myślęl że jak zbyt idealnie to też źle - bo syn ma kolegę - mama po rozwodzie - zabiegana - a dzieciak duzo bardziej poukładany i rozsądny niz mój :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zapominam o starszym dziecku, zajmując się głównie młodszym. Z córką bawię się, kiedy syn odrabia lekcje. Później spędzamy czas wspólnie, a kiedy mała pójdzie spać, zajmuję się tylko synem. Jest to chyba dobre. Jest czas tylko dla córki, jest czas tylko dla syna i jest czas dla nas razem. Dochodzę do wniosku, że chyba za bardzo się staram. Może jeśli odpuszczę, przestanę dbać o niego to może stanie się bardziej samodzielny i bardziej myślący. Już sama nie wiem. Rozmowy nic nie dają, prośby, groźby, kary i nagrody, także nie, więc co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę nie rozumiem o co chodzi z tym, że wali mu się wszystko na głowę, w szkole, w domu... To, że ma gorsze oceny to jego wina, a nie moja. A w domu atmosfera to w dużej mierze także jego wina. Ma już 10 lat i rozumie, że jeśli nei będzie się uczył to nie będzie miał piątek. Rozumie także, że będę z tego powodu zła, bo może być wzorowy. Jest leniwy, roztrzepany i tyle. Mam wrażenie, że dopóki nie stawiam sprawy na ostrzu noża to nie przykłada się do niczego. Dopiero jak widzi, że przegiął to jest jak aniołek. Tym sposobem psuje tak wiele nerwów i zabiera zdrowia, że czasami wolałabym nadgodziny w pracy niż powrót do domu i jego lekcje, brak rozsądku i tego typu sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaanaaa
ZMieniłam pseudonim(wcześniej do ELci), bo odezwałam się raz, czy dwa, a potem zainteresował mnie temat. Dziewczyny, chyba mamy podobny problem. Ja też mam słodką maleńką dziewczynkę i niestety nie spędzam z synem tyle czasu, co wcześniej, ale też nie wydaje mi się, żeby 12letnie dziecko potrzebowało mamy przez całe popołudnie i wieczór. U mnie też było i dalej jest zbyt idealnie. Mam na mysli nas rodziców i dziadków z dwóch stron. Myślę, żey gdyby syn miał bardziej spartańskie warunki, to teraz nie zachowywałby się jak obrażony księciunio, któremu się wszystko należy. Kiedy jednak czytam, że Wasze dzieci mają zainteresowania wykraczające poza program szkolny, to nic tylko się cieszyć. Ja właśnie chciałam, zeby syn znalazł w życiu pasję. I niestety odniosłam porażkę. W sporcie- basen- zbyt męczący, judo- nudne treningi, niby podoba mu się tenis i ćwiczy od dwóch lat- ale często nie pamięta o treningach- ja muszę mu przypominać. Jeśli chodzi o naukę, to uczę go angielskiego- specjalnie w tym celu zorganizowałam mu grupę, żeby nie było nudno- ale nie bardzo mu się chce, jak nie przypomnę, to nawet pracy domowej nie odrobi. Jakby znalazł taką pasję, to darowałabym mu nawet te bazgroły w zeszytach i jego wieczne "zapomniałem". Jak był małym chłopcem, to czytaliśmy Parandowskiego, różne opowieści o Starożytnym Egipcie i miałam nadzieję, że to zaoowocuje na przyszłość, ale nic z tych rzeczy. Nic go teraz nie interesuje oprócz gier komputerowych. PORAŻKA! To tyle na dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My czytaliśmy na dobranoc historię Polski (to była jego inicjatywa), życie w starożytności, "Było sobie życie". Uwielbiał to. Tak dobrze się zapowiadało. Był pilny i ambitny, a teraz tylko wszystko jest nudne, głupie i bez sensu. Gry to są super. Mam tylko nadzieję, że z tego wyrośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę kończyć, ale wpadnę tutaj jutro. MOże razem dojdziemy do jakiegoś dobrego rozwiązania. Życzę nam wszystkim powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...ups
To od ciebie, a nie od dziecka zależy, jaka atmosfera panuje w domu. Nastrój ciepły, pogodny, bliskość buduje, natomiast każda napięta atmosfera rujnuje. Taka jest kolej rzeczy i ty tego nie zmienisz. Możesz jednak zmienić podejście do syna, a od razu zobaczysz zmianę na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoz ja mam podobny
Naprawde im wiecej piszecie tym bardziej nasze problemy wygladaj podobnie - moj syn a wlasciwie moi dwaj synowie, rowniez bardzo wczesnie interesowali sie czytaniem, liczeniem, historia - duzo im czytalismy, gdy chcieli sie czegos dowiedziec to nigdy nie bylo zdawkowych odpowiedzi tylko zglebianie tematu - podsuwalismy im ksiazki, internet, filmy przyrodnicze itp. Mlodszy przynajmniej tak nie histeryzuje o wszystko, ale balaganiarz z niego okrutny. zeszyty wygladaja jakby ktos je wyjal psu z gardla, potem jeszcze podrzucil krowie i na dobre zakonczenie przejechal kosiarka - szczegolnie dzienniczek. Gdy mu proponuje aby wymienil na nowy - w domu sa zapasowe zeszyty w kratke - to upiera sie, ze nie trzeba i pani to juz! nie przeszkadza tylko okladke zerwala bo byla w takich strzepach, ze jej bylo niewygodnie. Mnie glupio potem do tej kobiety chodzic na wywiadowke. O porzadek w pokoju tez sa wieczne awantury, w 5 minut potrafia tam zrobic cos takiego, ze nawet trudno opisac. W zasadzie to nie wiem jak temu zaradzic - staram sie podejsc z dystansem i humorem do tego, ale czasem nie wytrzymuje, bo jak mozna wytlumaczyc, ze ktos spi wsrod pustych butelek po sokach i papierkach po mlecznych kanapkach. Duzo krzykow jest tez o to, ze chopcy maja jeszcze mala 10 miesieczna siostre i byli wielokrotnie proszeni aby nie rzorzucali drobnych klockow i innych przedmiotow poza swoim pokojem ze wzgledu na jej bezpieczenstwo - jakbym do tego obraza gadala - dzien w dzien zbieram po calym domu lepki ludkow Lego i inne "skarby" - co ja temu dziecku z gardla wyciagalam to szkoda mowic. Mala jak na razie jest najbardziej wyluzowanym niemowlakiem jakiego kiedykolwiek widzialam. I zeby nie bylo, iz to jej poswiecam wiecej czasu - jest dokladnie odwrotnie po szkole i w weekendy panowie dbaja o to abym musiala sie nimi zajmowac w zwiazku z tym mala czujac, ze konkurencja zbyt silna podchodzi do tego ze stoickim spokojem i chowa sie tak przy okazji. Gdy sobie przypomne ich w tym wieku to jednak wymagali o wiele wiecej uwagi. Nie wiem jaka bedzie pozniej, ale moze dzieciom potrzeba takiego zaniedbania - aby same nauczyly sie o siebie dbac i szukac sposobw na siebie - np.chlopcow zawsze sie usypialo - trwalo to godzinami, oni z nog padali a i tak nie spali ani nam nie dawali wyjsc z pokoju - no masakra. Ona zasypia sama - slucha pozytywki, pokreci sie, powierci i spi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze jak bym czytała
ups- właśnie u nas chyba z atmosfera jest ok - zbyt często się nie kłócimy ani nie krzyczymy na dzieci - zauważam wręcz coś odwrotnego - jak ostatnio się posprzeczałam z mężem - to syn i w pokoju trochę ogarną i lekcje odrobił i to bez upominania- nie wiem - może poczuł presję że się rozwiedziemy jak rodzice jego kolegów czy co? no ale przecież nie będę urządzała awantur, żeby dziecko poczuło, że nie należy mu się wszystko z "automatu".... co do małego to ja mam dokładnie tak jak "otoz ja mam podobny" - on dużo mniej uwagi wymaga niż ten starszy- aż się dziwię, jak sam zasuwa po brudnej podłodze i byle czym się zajmie - zakrętką od słoika czy pustą butelką - przy starszym to cały czas trzeba było być.... co do ich wzajemnych stosunków - to się bardzo lubią - dużo czasu poświęciliśmy temu aby ten starszy syn nie czuł się odrzucony- pokazywaliśmy mu zdjęcia jak był niemowlakiem - opowiadaliśmy - że on też miał to czy tamto - że tak i tak się zachowywał itp zawsze też mamy czas dla niego czas - ja dalej pomagam mu w lekcjach, dalej wyjezdżamy na weekendy - w sumie dla niego nie wiele się zmieniło - tylko ja mam duzo więcej pracy, żeby to wszystko ogarnąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaanaaa
Hej, hej. No to okazuje się, że wszystkie mamy wspólny mianownik- młodsze dziecko, które na razie jest grzecznejsze i wymaga mimo wszystko mniej uwagi. ups- u mnie atmosfera jest też ok. Czasami się kłócimy, ale to chyba jest normalne. Wtedy syn płacze, chociaż ma już 12 lat. Kłócimy się bez wulgaryzmów i wzajemnych wyzwisk. Ot taka burza oczyszczająca atmosferę. Właściwie to nawet nie można podnieść głosu, bo on od razu ma łzy w oczach. Tłumaczymy mu z mężem, że się kochamy i kłótnie, to coś normalnego. Dziś już uciekam, bo właśnie będę synowi pomagać w pracy z techniki. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otoz ja mam podobny
Kurcze a mi juz czasem rece opadaja. Dzis znowu byla afera - drogie dziecie mialo zapowiedziana klasowke od ygodni - oczywiscie wszytsko wie, gdy zaczelam dzis przepytywac to ta wiedza okazala sie nijaka taka - potem, ze on musi sprawdzic cos w internecie, bo nie wszystko jest w ksiazce i zeszycie - a gdy zobaczyl, ze tam jest owszem wiedza ale mnostwo i to drobnym druczkiem to nagle sobie przypomnial, ze pani podawala na lekcji (od poczatku wydawalo mi sie to podejrzane) tylko co niektorzy nie zanotowali. Przepisal potem od kolegi i mam nadzieje,ze sie nauczyl. No i jeszcze ma czytac lekture, bo za 2 tyg omawiaja a co wchodze do pokoju to przylapuje z komiksem. Druga sprawa to ten nieszczesny balagan, mlodszy dzis nie poszedl do szkoly, bo go brzuch bolal. Ten bol jakos szybko przeszedl wiec poprosilam aby posprzatal. Ustalilismy, ze to ma byc taki prawdziwy porzadek a nie "ich" - tak mamy dwar rodzaje sprzatania - i wyszlam z mala na spacer. Po powrocie lube dziecie opite kakao lezalo sobie blogo przed telewizorem a pokoj zbytnio swego wygladu nie zmienij jesli nie liczyc dekoracji w postaci slomek i kubkow. dziewczyny doslownie czulam jak mi zyly na skroni pulsuja. Czy ja rzeczywiscie za duzo wymaga - mi nie chddzi o jakies scieranie kurzow i mycie podlog, ale uporzadkowanie ksiazek i zabawek. Nieustannie domagaja sie nowych, a gdy odmawaim to wlasnie argumentujac ze nie dbaja o to co maja. I dalej nic. Obiecuja poprawe i zadnej zmiany. Oni nawet nie musza tego ukaldac, tylko wrzucic do skrzyn a i tak im trudno. Zebralam wszystko z podlogi i wrzucilam do workow na smieci. Jak ochlonelam to pozwlilam im powyciagac niektore rzeczy, bo w tym tez byly podreczniki i zeszyty i ubrania i tym razem juz nie musieli sie zastanawiac o jaki porzadek chodzi. Czy my zawsze musimy najpierw sie poklocici, aby cos osiagnac - ja juz naprawde nie moge - jest to nie tylko meczace ale i czasochlonne. Jak im wytlumaczyc zeby zrozumieli. Widza przeciez, ze przez to brakuje czasu na przyjemniejsze rzeczy a oni i tak swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie "burze" są niemal codziennie. Nie mam już sił. Jeżeli chodzi o atmosferę to jest ona "zaburzona" przez zachowanie syna. Kiedy wytłumaczyłam już 12596485723695845876952321 razy, że lekcje należy odrobić starannie, że brudne ubrania wyrzuca się do kosza na pranie, że podczas odrabiania lekcji na biurku nie powinno leżeć nic zbędnego (typu figurki bohaterów z bajek, karty do gry, telefon komórkowy - super rozpraszacz uwagi, itp.), wchodzę do pokoju syna, a tutaj oczywiście wszystko nie tak (on chyba robi mi na złość), to mnie szlag trafia. Już niestety nie umiem się pohamować przezd krzykiem i niestety inwektywami. Nie mam już ani siły, ani słów, ani sposobów, aby mu to wszystko jakoś włożyć do głowy tak, aby rozumiał to i robił. Pewnie teraz przeczytam, że co to za matka, która wyzywa dziecko, itp., ale moje nierwy już nie wytrzymują. Później tego żałuję i obiecuję sobie, że nigdy więcej, ale znów dochodzi do takich sytuacji. Czasami mam wrażenie,że moje dziecko lubi, gdy się na nie krzyczy. Kiedy pytam, czy wiedział,że będę zła, kiedy nie zrobi tego o co prosiłam, odpowiada, że tak. Więc dlaczego postępuje tak, abym była zła. Każdy człowiek chce uniknąć przykrości (którą niewątpliwie jest sytuacja, gdy mama krzyczy na dziecko), a dla niego to chyba działa na zasadzie pokrzyczy, pokrzyczy i już. Nie popuszczam mu-siedzi i przepisuje po trzy razy to samo, poprawia, ale jakoś ta konsekwencja nic nie daje. I cóż, przez to wszystko, jak chodzę naładowana negatywnymi emocjami, bywają dni, że jestem jak wulkan tuż przed erupcją, a nawet, kiedy wywrzeszczę się, to i tak moje nerwy są naciągnięte. Dlatego atmosfera w domu jest ciężka od jakiegoś czasu. Wcześniej byłam uśmiechnięta, zadowolona i uwielbiałam chwile spędzane z synem, teraz niekoniecznie. Marzę o tym, aby znów był małym rozkosznym dzieciaczkiem i, niestety, boję się jaką w przyszłości zafunduje mi gehennę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiatajcie
Witam. Pierwszą strone przeczytałam uważnie, drugą troszke po łebkach - bo jestem w pracy, wiec z doskoku. Mam podobny problem. Mó syn 10-letni ma na większość rzeczy "wywalone". Niestarannie pisze, mało co go interesuje zycie szkolne. Podkładam mu rózne ksiazki, cos tam czyta, ale tylko po moim "przypomnieniu". Najlepsza sa gry komputerowe i tv. Też zawsze starałam sie urozmaicac mu czas wolny, rozwijac zainteresowania itp. Nie wiem jeszcze jak jest u Wasz z wymuszaniem róznych rzeczy. On nie rozumie słowa "NIE". jESLI NA COŚ SIĘ NIE ZGADZAM POTRAFI TAK NUDZIĆ, WIERCIĆ DZIURĘ W BRZUCU NAWET KILKANAŚCIE DNI ŻE MAM CZASAMI DOŚC I ODPUSZCZAM DLA POZORNEGO SPOKOJU.Sorki za CapsLocka, ale nie ma czasu poprawiać;) On nie uznaje słowa "nie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój rozumie słowo "nie", tylko ma je gdzieś. Jeżeli nie przypomnę mu, że ma zakaz tv, to będzie siedział i oglądał, skwituje to słowem "zapomniałem". I tak w kółko. Wciąż szukam sposobu na niego, ale coraz częściej myślę, aby odpuścić, bo nie mam już siły do tych ciągłych nerwów i "awantur". Może jak będzie mógł robić co będzie chciał to zobaczy co stracił, bo ja też będę robiła co będę chciała, niekoniecznie to co muszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę skuteczne !
Dziewczyny miałam to samo ! Nawet zapisałam się do "Szkoły dla rodziców". Tam polecono mi cuuudowną książkę. Gorąco polecam. Dziś naprawdę mam w domu inne dziecko. Ta ksiązka to: "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Adele Faber, Elaine Mazlish

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupię tę książkę, może znajdę radę. Już teraz będę się chwytała wszelkich sposobów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ktoś jeszcze czytał tę książkę i zastosował się do jej rad. Jak działały? Jakie są skutki? Piszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaanaaa
Hej, ja tez kupię też książkę, bo mi już ..... ręce opadają, przekleństwa same cisną siena usta. Dzisaij było zebranie w szkole. No po prostu nie wiem, co robić. Na dodatek sama jestem pedagogiem i wiele razy widziałam jak rodzicom oczy robią się wielkie jak spodki,bo myśleli, że ich dzieciątka mają same piątki i stanowią wzór do naśladowania. A tu jedynki i uwagi, o któych nie wiedzieli. No i teraz sama jestem w podobnej sytuacji. Na dzień dobry wychowawczyni zapytała, czy syn powiedział mi o uwadze. Nie potrafię kłamać od ręki, a szkoda. Potem okazało się jeszcze, ze ma jedynkę i dwa dopuszczające, o których mi nic nie powiedział. Tłumaczył się, że ostatnio było tak miło w domu, ze nie chciał bym znowu krzyczała i się na niego denerwowała. Myślimy nad karą, ale nie mam już pomysłów. Może ta książka to dobry pomysł, podnoszę pytanie, ktoś czytał???] Aż się boję, co będzie w gimnazjum- to przecież już za 1,5 roku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nie ma takich niespodzianek, bo wychowawczyni wszystkie oceny i uwagi wpisuje do zeszytów i książek. Jednak w drugiej klasie zdarzyło się, że syn wyrwał kartkę z uwagą. Ja już dzisiaj zamówię tę książkę na allegro i będę czytała z nadzieją, że znajdę wskazówki. Wiem,że nikt nie da mi gotowej recepty, ale przydałyby mi się chociaż niezbędne składniki leku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kupiłam zalecaną książkę, jeszcze jej nie czytałam, bo wypożyczyłam także, "Jak mówić, aby dzieci się uczyły w domu i w szkole" przeczytałam już pół i zastosowałam niektóre rady. I to działa?! Z moim synem rozumiemy się już dużo lepiej i mam nadzieję, że tak zostanie. Polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaale ale?
@ elcia nie bedzie mial 5 i co? pamietaj ze czasami oceny to nie wszystko. owszem, one pozniej maja wplyw na liceum itd ale to tylko oceny. trnuj w dziecku rozne pasje. lubi czytac? super. i co z tego ze power rangers? wazne zeby czytalo. oczywiscie ze kazda mama by chciala aby 10 latek czytal ksiazki zamiast komiksow ale nie kazdy musi byc w przyszlosci fizykiem. moze syn czytajac fantasy itd kiedys napisze scenariusz do avatara? poza tym moze byc ten winny wiek. chlopiec, 10 lat - to powoli wiek kiedy najbardziej na swiecie boisz sie posadzenia o kujonstwo. jesli przeszkadza ci czas jaki spedza przed komputerem a przede wszystkim strony na jakie wchodzi zrob blokade na konkretne strony tak by mial dostep do wiki ale juz nie do gier. poza tym staraj sie go jakos aktywizowac (nie bez powodu mowi sie ze kiedys trudno bylo dzieci sciagnac z podworka a teraz ciezko na nie wypchnac)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaale ale?
@kurcze jak bym czytała kochana ty sie ciesz ze masz dziecko ktore sie czyms fascynuje! nie ma nic gorszego od dziecka nie wykazujacego zainteresowania czymkolwiek! czlowiek bez pasji umiera. on brzydko pisze bo sie nie przyklada? pomysl gdzie tez mozesz sie 'nie przykladac'. moze np drukuje wiadomosci o tych samolotach? ktoregos dnia 'zapomnij' kupic papier do drukarki. niedokladnie wyprasowanym ubraniem sie nie przejmie ale np daj do szkoly butelke wody bez nakretki (ach to zapominalstwo) albo zamiast zlotowek jakas inna walute czy stare pieniadze (za niechlujstwem i zapominalstwem ida konsekwencje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę skuteczne !
Witam ponownie. Śledzę ten wątek. Cieszę się, ze kupiłaś i przeczytałaś tę książkę. Wiedziałam, że zaskutkuje. U mnie tez tak było. Książka jest The Best ! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem bardzo zadowolona. Mój ukochany synek jest niemalże idealny (dobrze,że niemalże, bo całkiem idealny być nie może). Wiele spraw zrozumiał. teraz odrabia lekcje dokładnie, bez zwracania uwagi sprząta w swoim pokoju i po sobie, a także po młodszej siostrze. Ja zmieniłam swoje postępowanie (skorzystałam z porad zawartych w książce, a także pani psycholog, z którą studiuję), on także i rozumiemy się super. Docenił to, że tak niewiele wysiłku (porządek w pokoju, dokładnie odrobione lekcje) dają tyle radości i tworzą miłą atmosferę. CIeszy się, że mamy czas na spacer, gry planszowe i rozmowy, bo jesteśmy radośni i nie musimy godzinami ślęczeć nad zadaniami domowymi (bo trzeba poprawiać 1000 razy). Na bieżąco będę przekazywała relacje. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę skuteczne !
No cieszę się bardzo. Gratuluję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×