Gość kocie :):) Napisano Kwiecień 11, 2010 on ma już niemal dorosłe dzieci. poza tym jak można kogoś namawiać do wspólnego oglądania zdięc?? po jaką cholerę rozdrapywać stare rany? ja, nie wyobrażam sobie dziś, siebie, u boku byłego męza spijającej kawkę i oglądającej z nim zdięcia heheh:) przeciez to nic innego jak chore usilnie wpajanie komuś swoich racji:) wybaczyłam-a co za tym idzie-powiedziałam papa nie czyj e już żalu-ale ani też ochoty na jakieś nędzne wspólne kawki, bo nie jest o człowiek godzien mojego zaufania, nie jest o ktoś ,komu mogłabym sie zwierzac, nie jest to ktoś, z kim chciałabym spędzac miło wieczorki.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Kwiecień 11, 2010 po prostu mam wrażenie że autor jest niespokojny przez całą tę sytuacje a nie może się odwrócić na pięcie i zapomnieć bo są dzieci. Nie pielęgnujmy złych chwil- wystarczy że robi to za nas hipokamp w mózgu. Były dobre chwile bo są dzieci. Jest zła przeszłość i dobra przeszłość należy pamiętać raczej o dobrym a żyć tu i teraz bez rozdrapywania ran. Mamy umysł po to , by chronił nas przed kolejnymi błędami. Uważam że wybaczanie jest dobre zwłaszcza dla WYBACZAJĄCEGO. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 11, 2010 Lepszy prawdziwy wróg niż fałszywy przyjaciel. Nie umiałbym być przyjacielem dla kogoś, kto kiedyś nie szanował mnie, kogo ja nie szanuję teraz. Stosunki neutralne, ograniczone do minimum wydają mi się najlepsze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Kwiecień 11, 2010 Proszę życ tak , by było Panu dobrze i by na ile to możliwe nie krzywdzic innych-mimo wszystko. "kochaj bliźniego jak siebie samego". A więc nie bardziej niż siebie samego. oczywista prawda a tak wielu cierpi nie rozumiejąc słów... BĘDZIE DOBRZE. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 11, 2010 Kot 13 zadam tobie pytanie osobiste. Byłaś zdradzona, zdradziłaś czy może nigdy podobnych rzeczy nie przeżyłaś? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hiena cmentarna 0 Napisano Kwiecień 11, 2010 Sorry, ale po 10latach otworzyły jej się oczy? Widać, że coś z nią nie tak skoro znów jej nie wyszło... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 11, 2010 Moim zdaniem była żona nie jest gadem czy s***, raczej nie jest kobietą fatalną i uosobieniem zła. Przyczyn rozpadu drugiego małżeństwa nie znam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Kwiecień 11, 2010 niestety mam za sobą wszystko o co Pan pyta....żadna z opcji nie jest lepsza od uczciwego życia... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Kwiecień 11, 2010 ale w życiu trzeba przede wszystkim trzymać gardę a gdy się zostanie powalonym trzeba wstać. i wstawać tyla razy, ile będzie trzeba.Wydaje mi się, że Panska była żona słono zapłaciła za kierowanie się emocjami w życiu. Wiem, ze zapłacił i Pan , ale może już dosyć ranienia się? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no właśnie.dość Napisano Kwiecień 11, 2010 ranienia.wielkopolanin podjął już tę mądrą decyzję.nie chce człowiek więcej zadawanych ran. wybaczył, i jak na uczciwego człowieka przystało- pozwala jej żyć i cieszyć się życiem, nie utrudniając jej tego. a to że nie chce mieć bliskiego kontaktu z tą osobą-to raczej bardziej normalne i zrozumiałe.jsa również nie chcę wokól siebie osób fałszywych i niezdecydowanych. nie mam im tego za złe-ale niech żyją własnym życiem, bez mojego udziału :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Kwiecień 11, 2010 gdyby było tak , jak Pani pisze nie byłoby tego tematu na forum. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie Napisano Kwiecień 14, 2010 Kot 13 - masz 100% rację. Ta sytuacja przypomina mi mojego byłego już męża, który do dzisiaj sam nie wie czego chce. Wielkopolak chyba jednak nie wie, że rozpad małżeństwa leży po obu stronach - jakby nie patrzeć (pomijam patologię). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
greenisabel 0 Napisano Kwiecień 14, 2010 decyzja jest Twoja.... a poprawne tłumaczenie tego powiedzenia (jej autor to Heraklit z Efezu) brzmi "nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody". Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Kwiecień 14, 2010 woda nigdy nie będzie ta sama- wszystko płynie- to ten sam Heraklit powiedział:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 14, 2010 Raczej wiem czego chcę, bo dokonalem wyboru. I od ponad tygodnia mam spokój. Nie widzę swojej winy w rozpadzie tego związku. Można mi jedynie zarzucić inicjatywę w jak najszybszym jego zakończeniu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 21, 2010 Wiem, że to teraz napiszę postawi mnie w ogniu krytyki, ale skoro nie boje się jej w życiu, to tym bardziej w internecie. W końcu była żona dała mi spokój: przestała mnie odwiedzać, jak odwiedzam córkę to odpowiada "cześć" i prawie nic nie mówi, reaguje na mnie niemal jak na powietrze. Mam nawet wrażenie, jakby trochę się mnie bała, nie patrzy się na mnie jak ze mną mówi, trochę miesza się jak patrzę w oczy. Czyli wszystko wróciło do normalności. Naturalnie nie życzę mojej eks źle, niech stabilizuje swoje życie z kim zechce i życzę jej naprawdę dobrze. Ale brzydko mówiąc chce mieć z nią jak najmniej wspólnego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ale jestes zawziety Napisano Kwiecień 21, 2010 facet. Tylko głupcy i winni krzywdy innych nie wybaczają. A ty nie wybaczasz. Ciekawe dlaczego???????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 23, 2010 Według twojego rozumowania jestem głupcem, ponieważ nie jestem winny krzywdy. Zawziętość? Nie mam jej w sobie. Gdybym ją miał, próbowałbym się odegrać. Dlaczego nie wybaczam? Nie potrafię. Zdrada i rozstanie zapisały mi się tak w pamięci, że nie umiem tego zrobić. Wątpie, czy przepraszam czy klękanie na kolanch coś zmieniłoby. I niechodzi tutaj o nienawiść, bo to uczucie jest mi obce. Po prostu wystarczy mi obojętność i brak spotkań. Poza tym nie kocham. Jest mi naprawdę obojętne z kim, gdzie i co robi była żona. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony Napisano Kwiecień 23, 2010 " Pytanie wydaje się proste. Czy moja była żona planuje do mnie wrócić? Sam nie jestem na tyle odważny, żeby spytać ją o to bezpośrednio, a córki nie chce w to mieszać, wypytując ją o to. Czy wynika to z uczucia, które mogłoby odżyć? Czy z tego powodu, że jest "zdesperowana"? Czy po prostu może przesadzam. Proszę o pomoc w rozwiązaniu tej zagadki, zwłaszcza eksżony, bo one mogą wiedzieć, o co chodzi w tej sprawie. Jeśli chodzi o mnie, to jestem sam (teraz w modzie jest nazwa "singiel") a uczucie do byłej żony prawie całkowicie wygasło (zostały tylko wspomnienia). " Jeżeli Ci na niej zależy to zwyczajnie ją zapytaj. Jeżeli uważasz ,że możesz z nią być ,nic Ci nie przeszkadza , będziesz mieć do niej zaufanie to po prostu z nią bądź, jeżeli oboje tego chcecie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wielkopolannnkaaa Napisano Kwiecień 23, 2010 Wielkopolaku-gratuluję stanowczości :) Jeszcze raz powtórzę-masz charakter, i wiem że powiedzie ci się w zyciu,tak samo jak i jej. Nie słuchaj tych przygłupawych opinii, bo każdy z nas ma prawo do szczęscia i spokoju. nie gardzisz bylą-nie czujesz urazy, i pozwalasz sobie i jej ułożyć sobie zycie bez męczarni u boku zakłamanej osoby. Powodzenia ci życzę:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Kwiecień 25, 2010 Jestem zdania, że powrót bez uczuć nie miałby sensu. Sam jestem obojętny wobec niej, ona raczej nie chciała wrócić z powodu uczuć (pewnie jakiś pragmatyzm). Na przykład myślę, że teraz jej zdrada nie zrobiłaby na mnie wrażenia. Podejrzewam, że odebrałbym to jako prawo do skoku w bok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Maj 16, 2010 Panie botku, taki sprzęt przydałby mi się dawno temu! A wracając już, skoro reklama odkopała mój temat, to napiszę, że od 3 tygodni już mam spokój. Spotkałem się z byłą (przy odwiedzinach), ona mnie unika, jest zwykle cześć-cześć i koniec rozmowy. Powiedziałbym nawet, że rozmawiamy mniej niż przed "próbą powrotu". Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a czy to przypadkiem Napisano Maj 20, 2010 nie jest twoja była żona :) http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4470932 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Maj 20, 2010 to chyba jest była żona . Ale numer ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Maj 20, 2010 Rzeczywiście, widze olbrzymie analogie. Aczkolwiek nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, jeśli pisze to znana mi osoba. Podejrzewam, że ktoś nadwrażliwy uczuciowo się świetnie bawi, naoglądał się telenowel i przeczytał moje posty. Okiem Sherlocka Holmesa osoba pisząca swoją historię niemal sfabrykowała moją, nie ma tam nic dodatkowego. Ale oczywiście mogę się mylić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Maj 20, 2010 A i nie pamiętam trzaskania drzwiami, raczej było spokojniej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mazurka z Mazur Napisano Maj 24, 2010 W odniesieniu do pierwszego postu autora - reszty nie czytałam... Jestem 8 lat po rozwodzie[udowodniona wina męża]. Na początku świat mi się zawalił, dwójka małych dzieci, brak mieszkania, praca też byle jaka, a ta glista sakramencka kochankę sobie znalazła. gryzłam, drapałam, wściekałam się i płakałam... do czasu... Dzieci potrzebowały matki...i ojca. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że ON zawsze będzie ojcem moich dzieci, nawet wówczas, gdy mnie szlag trafi!!! Poddałam się, wyciągnęłam do niego rękę - dobro dzieci jest najważniejsze.Nasze "pogodzenie" zostało źle odebrane przez jego ówczesną wybrankę, rozstali się, poznał inną... Są razem, ja mimo dobrych naszych kontaktów nie narzucam się, jego wybranka również nie ma nic przeciwko kontaktom z naszymi dziećmi... Ja w ogóle nie kontaktuję się z moim byłym mężem, on od wielkiego dzwonu, chociaż z dziećmi ma kontakt na co dzień. Owszem spotykamy się na niektórych uroczystościach rodzinnych, on ze swoją nową żoną, ja ze swoja od ponad 2 lat miłością. W tym wszystkim podziwiam jak dzieci doskonale potrafią znaleźć swoje miejsce... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Czerwiec 5, 2010 Ostatnio w czwartek mnie odwiedziła była żona. Trafiła na mój świetny humor (zwykle dla niej jestem ostentacyjnie chłodny) i jakoś rozmowa była normalna. Oczywiście delikatnie zapytałem o powód wizyty, powiedziała że się dawno nie widzieliśmy. To chyba nie jest "nawrót?" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kot13 Napisano Czerwiec 5, 2010 wielkopolaku- a czemu To dla Pana tak ważne jest? nie jest Panu obojętna? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Wielkopolak 0 Napisano Czerwiec 6, 2010 Jej odwiedziny nie są mi obojętne, jak odwiedza mnie ktoś kogo nie lubię to raczej nie wpływa pozytywnie. Wolę sprawy rozstrzygać przez telefon, jeśli są istotne, a gadanie o "dupie Maryni" wogóle nie wchodzi w grę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach