Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dnt33

ona - farciara ja- przegrana ... nie umiem tego zrozumieć ...

Polecane posty

Gość dnt33

normalnie mam tu czarny nick.. jednak normalnie sie wstydzę tego co napisze... jednak nie daje mi to spokoju:( mam przyjaciółkę... taką naprawdę jedyną ... ona po studiach jaką pedagogike skończyła - lic. tylko tam sie dostała ... ja najpierw wyjechałam żeby mieć kasę na studia potem wróciłam i końce jedną z lepszych szkół finansowych w Pl.. w miedzy czasie szukam pracy... i wiecie co? ona po skonczonych studiach , jej pierwsza jedyna praca w zyciu... poszla na staz do urzedu wojew. i BACH ... dostala pelny etat... 2000zł brutto ... a ja? od 3 lat szukam, mam kursy, doświadczenie... i NIC nie ma... szukam , szukam i szukam..., staże, zastepstwa... najwyższa umowe mialam na 1200brutoo :( ... nie niezazdroszcze jej... ciesze sie jej szczesciem ALE dlaczego tak jest? kiedy mi tak zalezy kiedy tak tego pragne i szkam nie moge znalesc NIC a ona poszla i z radosci na ucieche prosze... ehhh... gdzie jest sprawiedliwosc... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o maja
sprawiedliwosci niestety nie ma 😭 nie przejmuj sie-nie jestes sama ktora tego doswiadcza.. i rozumiem-ciezko jest cieszyc sie szczesciem -nawet najblizszych-gdy nam ciagle pod gorke :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dnt33
o maja- dziękuje że mnie nie zbeształąś ... kurcze ja naprawde ciesze sie ze jej sie udało .. ALE do jasnej cholery dlaczego tak jest? :( ...że ona ni z gruchy ni z piertuchy wogóle nie w zawodzie bez zadnego doswiadczenia, pracy NIC dostaje etat za ktory inni dali by sie zabic? ... nie ma nikogo kto mógłby jej to załatwić ... poporstu czysty przypadek ... ehhh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadek i szczęście odgrywa w życiu olbrzymią rolę. Trzeba się z tym pogodzić, jakkolwiek wydaje się to niesprawiedliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bywa - jeden tyra pół życia, siódme poty wylewa a inny dostaje wszystko na dzieńdobry. Ale niestety, SPRAWIEDLIWOŚCI NIE MA. Jeden od razu urodzi się bogaty i wszystko ma a inny dochodzi do tego samego calymi latami. Jeden pokończy najlepsze szkoły a potem i tak go wygryzie mniej wyedukowana osoba. Jeden inteligentny ale brzydki i szary a drugi też coś wie ale nadrobi wdziękiem i urodą i juz jest wyżej. Ale ja mysle, że nie ma co biadolic, tylko przyjąć los, takim, jaki jest i starac się robić cos, żeby go ulepszać. Ja ostatnio obserwuję, że coraz bardziej od kwalifikacji liczy się przebowjowośc, umiejętność zabajerowania i przekonania o swoich walorach, nawte jesli od strony 'technicznej' jest się gorszym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja cię rozumiem
Gdybym zobaczyła ten temat jakiś rok temu to bym się zastanawiała czy go sama nie napisałam, tylko że nie chodzi o przyjaciółkę ale o cioteczną siostrę mojego męża, z która zawsze byli blisko. My mamy pokończone dwa kierunki studiów mąż haruje jak dziki jeleń za niewielka stawkę, ja nawet na staż się nie mogłam załapać bo a to zameldowania nie mam a to cos innego zawsze pod górkę. I wyobraź sobie że pewnego razu jesteśmy u nich a oni strzelają taka wiadomością że ona dostała świetną pracę za stawkę jeszcze lepsza niz twoja znajoma. Skończyła najpierw jakieś studium potem jakąś filozofię zaocznie i na tych studiach cały czas było że ona nie pójdzie do pracy bo się musi uczyć. Nie wiem jak mam się z tego cieszyć, gdy od ponad roku staram się o pracę na różne sposoby i chodziłam i wysyłałam i sobie nawet zameldowanie załatwiłam żeby chociaż jakiś staż wreszcie złapać. Powiem ci jedno, w pewnym momencie przystopowałam z szukaniem pracy tak jakby się zatrzymałam, skupiłam się na naszym małżeństwie, nie działo się źle ale pewnych spraw nie zauważałam i mogłam lepiej na to spojrzeć. W tym czasie bardzo żeśmy się z mężem zbliżyli i coraz bardziej widzę ile jeszcze jest do zrobienia. Jestem pewna że nie mogłabym tego zauważyć gdyby nie ten wolny czas. Nie mówię że mnie to nie dręczy, dalej mnie to dręczy, bo też bym chciała miec chociaż możliwość kredytu, żeby się jakoś ustatkować, ale mniej mnie już to dręczy. Też myślałam kiedyś że nie ma sprawiedliwości na świecie, ale popatrz czasem na tych bogatszych ludzi, na ich dzieci, na ich problemy, na problemy ich dzieci. Nie wiem jak wy ale ja miałam bogatych znajomych w dzieciństwie, juz dawno ich nie mam, cholerni egoiści. My mieliśmy tak nie za wiele, rodzice w ciężkim trudzie wybudowali dom, mama nauczyła nas mądrze gospodarować, tata nauczyła nas oszczędzać. Moim wujkom się lepiej powodziło finansowo i mają problemy z roszczeniową postawą dzieci. Mama ma fajnych braci zawsze jej pomogą jak trzeba ale jakie oni maja problemy z mniej czy bardziej już dorosłymi dziećmi właśnie przez pieniądze a nie przez ich brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alexxxxxxa
Wiesz, nie tylko z pracą tak jest. Ile jest nieciekawych, niefajnych dziewczyn, które dobrze powychodziły za mąż, a cały czas tylko potrafia jojczyć, narzekać i zazdrościć innym. A są też dziewczyny, niebrzydkie, sympatyczne i samotne. Po prostu tak w życiu jest - jednym się uda, innym - nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja cię rozumiem
Alexxxxxxa Może i masz rację, ale co rozumiesz przez "dobrze powychodziły za mąż". Ja ostatnio patrze troszkę inaczej na małżeństwa i nie zawsze to co widzimy na wierzchu jest takie jakie jest naprawdę. Moja przyjaciółka, akurat niedługo wychodzi za mąż za faceta którego można by pozazdrościć: przystojny, kochający, dobra praca, ale za to rozrzutny i wydaje mi się nadmiernie związany z rodzicami, poza tym jest tak o niego cholernie zazdrosna, że już nawet własną siostrę podejrzewała o to że się nadmiernie koło niego kręci, ale pozory pozostają, w towarzystwie uchodzą za świetna parę. W mojej rodzinie małżeństwo 20 letnie, widzieliśmy się na imieninach na rocznicach, na weselach i każdy ich miał za ideał małżeństwa, a 3 lata temu mi mama mówi że się rozwodzą i teraz już są po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dnt33
kurde... wiem, ze macie racje... i ja to rozumiem... ale chyba w życiu się z tym nie pogodzę ... i kurw.a mnie bierze za przeproszeniem , że ja i mój A. zapierdala.my jak dwa dziady a taka pójdzie i masz ... ja szukam czegokolwiek - nie ma nic... a jesli juz to za takie pieniadze ze pożal się boze... moj A. studia na finiszu 3 lata pracy w zawodzie i LEDWO 1200... jadna wielka PORAŻKA ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja cię rozumiem
dnt33 wiesz rok temu miałam podobne uczucia, w tym momencie jest lepiej ale jak to usłyszałam to jakby mi ktoś w twarz strzelił. Nie ma co się nad kimś zastanawiać a cieszyć się tym co masz. Ja mam wspaniałego męża który bardzo mnie wspiera, rozumie, docenia. Mamy plany które chcemy zrealizować razem, powolutku we wspólnym trudzie sobie dążymy do ich realizacji co nas też zbliża do siebie. Trudno nam czasem się cieszyc tym co mamy jak widzimy że inni mają coś więcej, ale trzeba starać się na to patrzyć. Ja sobie ostatnio myślę tak i mówię do męża często, pomyśl sobie co ty masz czego można ci pozazdrościć. Ja już pisałam mam fajnego i troskliwego męża, jestem oszczędna, jestem gospodarna, mam fajnych rodziców i teściów którzy pomagają, niektórzy tego za żadne pieniądze nie będą mieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do oj jak ja cię rozumiem
"kończyła najpierw jakieś studium potem jakąś filozofię zaocznie i na tych studiach cały czas było że ona nie pójdzie do pracy bo się musi uczyć" Nie rozumiem, co masz przeciwko filozofii? Ja ja skonczylam i zarabiam 4 000, choc nie pracuje w zawodzie. Bardzo rozija horyzonty :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak ja cię rozumiem
nie mam nic do filozofii, do pedagogiki i innych takich, bardziej mi chodziło o podejście tej osoby do pracy. Podejmowała studia zaoczne żeby pracować a potem nie chciała do pracy bo miała tyle nauki, przez 6 lat. Jakaś pracę jej ciotka załatwiła to zrezygnowała, potem na staż poszła i też zrezygnowała, ktoś tam ze znajomych jej chciał pomóc i nie poszła. I wszystko niby jej na dobre wyszło ale ile razy ciotka się skarżyła że nie ma pieniędzy na opłacenie semestru, albo pożyczali, a ona sobie ot tak rzucała pracę. Wyobrażasz sobie sytuację że ty rzucasz robotę bo zwyczajnie ci się nie chce pracować, podczas gdy rodzice się zapożyczają u drugiej córki najczęściej, albo u kogoś innego z rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze, zamiast skupiac sie na zazdroszczeniu innym, spojrzycie na siebie? Zobaczcie, co macie w sobie dobrego, jakie macie atuty, ktore moglybyscie wykorzystac, w jakich obszarach moglybyscie cos jeszcze poprawic i tym samym zwiekszyc swoje szanse, co? Najlatwiej siasc na tylko, plakac, narzekac i z zawiscia patrzec na innych, zamiast wziac sie za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eluveite
"...ona dostała świetną pracę za stawkę jeszcze lepszą niz twoja znajoma." Tak się wtrącę - czy Uważasz w takim razie, że stawka 2000 zł brutto jest dobra? ja rozumiem, są ciężkie czasy i niektóre rodziny z dziećmi za dużo mniej muszą sobie radzić.. ale to nie jest dobra stawka. No oczywiście, zalezy to trochę od tego, gidze się mieszka. Np. moja bratowa zarabia 6 400 zł brutto, mieszka w duzym mieście (ok. 300 tys mieszkanców), nie ma z mężem dzieci, ale i tak narzeka, że nie może sobie na nie na razie pozwolić, bo jej nie stać. jej mąż a mój brat zarabia 4000 brutto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×