Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bez przeginki

Nieidealne matki lizą kible i nie myją dzieci

Polecane posty

Gość niuniawdz
A ja o moje dzieci dbam. (Choć może tutaj dowiem się czego innego...). Uważam, że zajmuję się Nimi odpowiednio, straszy (prawie 2 latka) często dotyka różnych rzeczy na których jest mnóstwo zarazków, potem (mniej więcej co godzinkę) przychodzi do kuchni (bo tam zazwyczaj jestem) i karze sobie umyć rączki, sam też próbuje to robić, ale jakoś wolę pomóc... Na spacerach podchodzi do psów, jeśli dowiem się od właściciela, że nie ugryzą na pewno, pozwalam Mu pogłaskać takiego "Hauhaua", przez to że wiele razy tłumaczyłam że rączki trzeba myć jak się dotknie czegoś brudnego, sam pokazuje i mówi "myju-myju". Wracay do domu, Maly biegnie do umywalki i myjemy rączki. Obiady je razem ze mną, w sumie je wszystko, tylko nie daję Mu mleka krowiego, wolę poczekać aż skończy 3 latka z uwagi na możliwe choroby nerek. W Loveli i Jelpie skończyłam prać gdy miał rok, potem kupiłam jeszcze jak drugie dziecko się urodziło, czyli jak starszy miał 1 rok i 4 miesiące, Maluchowi prałam w Jelpie równo miesiąc, wrzuciłam po prostu do normalnego prania kilka Jego rzeczy i nic dziecku nie było. Zaczęłam mieszać proszki do Jego prania, potem przeszłam już całkowicie na Wizir lub Ariel (zależy co taniej wychodzi w sklepie). Malutki je obiadki ze słoiczków, boję się że w sklepach w tej porze roku wszystko nafaszerowane jest chemią. Ale późną wiosną planuję zacząć Mu gotować. Butelki wyparzam tak mniej-więcej raz na 2 tyg, zawsze myję szczotką butelkę i smoczek, ale Mały budzi mi się jeszcze w nocy (7 miesiecy), wtedy czasem jestem taka zaspana, że dolewam do wcześniej nie wypitego mleka trochę gorącej wody, dosypuję odpowiednią ilość mleka i podaję Dziecku myśląc, że nie jestem najlepszą mamusią...Wychodzimy na spacery, może nie codziennie, ale jakoś zawsze staram się żeby to powietrze chociaż w domu było. Nie odkurzam nie wiadomo jak często, czekam aż zbierze się tyle żeby warto było odkurzacz włączać. Nigdy nie gotowałam wody do kąpieli dzieci. Kilka razy zdarzyło mi się Ich nie kąpać jakieś 3-4 dni, wstyd się przyznać - nie chciało mi się ze zmęczenia po prostu, a męża nie było. Prasowałam Dziecięce ciuszki tak do około miesiąca po urodzeniu. Starsze dziecko myje zęby dwa razy dziennie razem ze mną, młodszemu dopiero ząbki wyszły i myję Mu jakoś raz na dwa dni. To chyba wszystko, jak mi się coś przypomni, to dopiszę. Czekam na opinię, jaką jestem matką, bo mnie osobiście wydaje się że staram się być dobrą, ale czasem mi to po prostu nie wychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozwalam malej siedziec w lazience, lizac podloge, jesc papier toaletowy, gryzc kremy , 'wisiec nad wanna, wspinac sie po toalecie ba ! jak byla mlodsza i lizala noge od kibla tez nie bylo awantury. ... i o to ta cała awantura... naprawdę was to tak poruszyło :-D no kurcze dziewczyny przecież to laicik w porównaniu do tego co dzieci potrafią wymyślić... wyraźnie napisała nie było awantury więc nie odciagała dziecko na siłę a te się w końcu znudzilo... ja tak miałam z kurkami gazu... nieopatrznie weszłam z dzieckiem w spór ono tam sięga a ja... nie wolno i nie wolno, odciągałam, płacz i tym bardziej wraca... no i teraz to jest żywa wojna gazowa ;) ogólnie jak nie widzę to do kurków biegnie...a moja koleżanka to zignorowała /bo dzioecko i tak nie miało siły żeby pokręcić - to były te z dociskiem/ no i dziecko popróbowało i się znudziło ... podstawową cecha dziecka jest przekora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niunia.. jak dla mnie spoko :-D Nie ma idealnych matek a na pewno nie jesteś nadopiekuńcza a jak ustaliliśmy to są największę zagrożenia - skrajności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe... no na początku strony to jest cytacik zapomniałam zaklamrowac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przekora przekorą ale ja tam gazu odkręcać nie pozwalam. Kiblem też się nie bawią, ani kosmetykami czy też chemią gospodarczą (bo jakby mi tego się napili to nie wiem czy by ich odratowano). Są pewne granice, których przekraczać nie warto nawet w zabawie bo może to się źle skończyć. U nas w domu są pewne zasady- łazienka nie jest do zabawy tylko do załatwiania sowich potrzeb i do kąpieli (zabawa w kąpieli pod okiem rodziców), kuchnia nie jest do zabawy tylko do przygotowania i jedzenia posiłków (mamy kuchnie połączoną z jadalnią). Oczywiście pomoc w przygotowaniu posiłków to świetna zabawa (właśnie mała kroiła pieczarki na zupę) ale to pod opieką dorosłego. Do zabawy jest pokój dziecięcy i podwórko (czasem sypialnia rodziców tez jest wykorzystywana do tego celu). Mogę wtrącić słówko - poprawiłam sobie humor czytając twoje posty :D:D Jednak piasku z piaskownicy nie polecam. Moja w lecie po napiciu się wody z basenu (no cóż musiałabym mieć ze 4 pary oczu w i to nie wiem czy by starczyło) wylądowała w spzitalu z bakterią coli, gorączką, dreszczami, odwodnieniem i mega biegunką...:P Także z tym manewrem się wstrzymaj :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kornelkowa... no moja się bawi w kuchni bo co mam z nią zrobić jak gotuję... więc robi to co ja... daję jej garnuszki i stuka sobie i kręci łyżką, czasem coś przesypie /choć kurzy/ no moja jest wyjątkowo przekorna /koziorożec ;) )no i na nią nie dzialają zakazy tylko podstępy. ale pytam ponownie... was to co napisała ta dziewczyna /cytuję na poczatku strony/ naprawdę sprowokowałao do tej całej dyskusji?? Mnie to troszkę rozbawiło, moje dziecko nie bawi się papierem bo mi go żal /ale czy taka zabawa to jakiś grzech? :) / No nóżki kibla też nie liże ale znam domy gdzie nóżki od kibla błyszczą się jak psu jajca :P Ogólnie nic zagrażającegu życiu /gorzej jakby domestos piło :o / Jedno można powiedzieć odbiega od standardów higieny napewno ale czy o wartości czlowieka świadczy higiena... jeśli tak to Sokrates nie wart byłby wspomnienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czas na moje
Dziewczyny przeciez to oczywiste, ze nikt przy zdrowych zmyslach nie da dziecku jesc piachu, zemi, lizac sedesu itp.ale takie rzeczy sie zdarzaja - wystarczy chwila nieuwagi i juz. Moje dziecko ostatnio przewrocilo kosz na smieci (bylysmy razem w kuchni ja gotowalam ona bawila sie garnkami) chwila nieuwagi i juz siedziala ze zdobycza w ustach - skorupka od jajka a w drugiej rece wielgachna rybia osc - no i co - delikatnie zabralam, wymylam rece i buzie i juz (dobrze, ze ryba juz usmazona byla a skorupki wyparzam:). A od tego czasu kosz trzymam na lodowce, co mnie starsznie drazni ale co robic. A i przetstalam wyparzac jej lyzeczke i miseczke do jedzenia:). - skoro ona taka:) To samo z papierem toaletowym i kibelkami - wieszasz pranie dziecie sie zakradnie i papieru naje - nie wiem moze wiekszosc z was na kafe to swietnie zorganizowane superwomen, ale jak rozmawiam z kolezankami to kazda taka wpadke zaliczyly - dzieci pchaja sobie pety do buzi, patyki i kamienie, zjadaja psia i kocia karme - i jakos zyja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuniawdz
Co do gazu, to chyba z 10 razy powiedziałam "nie wolno tego dotykać, bo to jest si", mój Kochany Synek podchodzi do kuchenki i pokazuje na kurki/korki czy jak to tam się nazywa i mówi "NU NU NU BO SI". Tak robi z różnymi rzeczami, których nie wolno dotykać z różnych powodów. Jak byłam w ciąży ze starszym dzieckiem, cały czas mówiłam, że będę Go we wszystkim wyręczać, że będzie tylko się bawił, czerpał same radości z życia itd... Teraz jak widzę ile przyjemności daje Mu sprzątanie zabawek i "mycie" blatu stołu jak nabrudzi, zmieniłam zdanie. Moja mama niczego mnie nie nauczyła, nie mogłam dotykać różnych przedmiotów, w zasadzie mogłam się tylko bawić i uczyć. Gdy miałam 12 lat moi rodzice remontowali cały dom i nie mieli jak tam ze mną mieszkać, pojechałam do chrzestnego na drugi koniec Polski, tam chodziłam do szkoły przez jeden semestr i teraz myślę, że gdyby nie to, nie potrafiłabym sobie poradzić z własnymi dziećmi ani nawet ze sobą. Tam nauczyłam się robić herbatę, kroić chleb, wstawiać pranie, zapalać zapalniczkę i zapałki, obsługiwać mikrofalówkę, zmywarkę, nawet zmywać naczynia w zlewie, wszystkiego tego, czego bym nie mogła robić w domu. Czułam się wtedy dorosła i podobało mi się to. Gdy wróciłam i mama zobaczyła co potrafi Jej mała córeczka... mój chrzestny z żoną mieli wielką awanturę. Teraz już chyba pojęła że dzieci nie można przed wszystkim chronić, bo One nie stają się dorosłe z dnia na dzień. Nie zamierzam nakazywać moim dzieciaczkom zmywania czy odkurzania, ale jak same będą chciały to robić, to będę szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha ha ludzi moja Marianne bulwersuje ze swoimi kiblowymi upodobaniami normalnie wykorzystuje dziecko do ciezkich prac domowych:-) Ankaanka tak jak mowisz Z Moim dzieckiem i kibelkiem to nic innego tylko przekora...Sytuacja juz sie zmienila bo tak jak mowisz mlodej sie znudzilo. Maz co prawd a nadal na wszelki wypadek bardzo dba a czystosc kibla bo a noz zateskni za swoim 'przyjacielem'...:-P Kornelkowa mamo; dla nas w obecnym mieszkaniu jakos lazienka stala sie miejscem najbardziej socjalnym:-P (oczywiscie nie wtedy gdy ktos siedzi na kiblu), nie wiem czemu, mamy kolo zlewu olbrzymie jakby blaty na ktorych lubimy siedziec (np maz siedzi po pracy a ja sie z mala kapie) corka uwielbia stac i przegladac sie w lustrze na drzwiach, uwielbia odglos pralki (nie wpadnie do pralki bo otwiera sie od gory), cala niebezpieczna chemia jest schwana w szafkach wysoko na scianie. Do tego w lazience jest najzimniej bo sa kafelki ( a tu gdzie mieszkam jest juz dosc goraco) wiec mala lubi chyba sie tam chlodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha ha ludzi moja Marianne bulwersuje ze swoimi kiblowymi upodobaniami normalnie wykorzystuje dziecko do ciezkich prac domowych:-) Ankaanka tak jak mowisz Z Moim dzieckiem i kibelkiem to nic innego tylko przekora...Sytuacja juz sie zmienila bo tak jak mowisz mlodej sie znudzilo. Maz co prawd a nadal na wszelki wypadek bardzo dba a czystosc kibla bo a noz zateskni za swoim 'przyjacielem'...:-P Kornelkowa mamo; dla nas w obecnym mieszkaniu jakos lazienka stala sie miejscem najbardziej socjalnym:-P (oczywiscie nie wtedy gdy ktos siedzi na kiblu), nie wiem czemu, mamy kolo zlewu olbrzymie jakby blaty na ktorych lubimy siedziec (np maz siedzi po pracy a ja sie z mala kapie) corka uwielbia stac i przegladac sie w lustrze na drzwiach, uwielbia odglos pralki (nie wpadnie do pralki bo otwiera sie od gory), cala niebezpieczna chemia jest schwana w szafkach wysoko na scianie. Do tego w lazience jest najzimniej bo sa kafelki ( a tu gdzie mieszkam jest juz dosc goraco) wiec mala lubi chyba sie tam chlodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niunia... na moją nie wolno nie działa.... z uśmiechem robi to dalej... i mogę mówić 1000 razy... uparta jak osiołek ... po mamie ;) Zgadzam się dzieci muszą się usamodzielniać a to się nie dzieje z dnia na dzień... no i muszą się uczyć co do czego służy. Ostatnio moja ma jazdę ze śmietnikiem widzi że się tam wyrzuca rzeczy... ja mam ambicję żeby ją nauczyć wyrżucać tylko śmieci /a wrzuca tam buty, i inne rzeczy :-) / a mój mąż jest za tym żeby wogóle nie podchodziła do tego smietnika teraz. No i bądz tu mądry. Za kilka miesięcy pewnie to już nie będzie problem i tym się pocieszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my mamy kuchenke ceramiczna, ale wszystkie kurki powyjmowane jak gotuje, to wciskam jeden kurek i znowu wyjmuje nie ma szans na krecenie, bo też był chętny do zabawy - a zwlaszcza, ze po przekreceniu swiecilo sie swiatelko - no super zabawka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×