Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość KaskaIIIIIIIIIIIIII

Problem z facetem i jak go rozwiazac??????

Polecane posty

Gość KaskaIIIIIIIIIIIIII

Mieszkam z facetem juz jakis czas. Oboje mamy po 30 lat. Myslalam ze przez te poltora roku jakos sie dotrzemy tymczasem mamy awantury ciagle o to samo. Glownie chodzi mi o to ze on nie pomaga mi w obowizkach domowych. Od poczatku naszego zamieszknia razem a nawet wczesniej stawialam sprawe jasno. Uwazam, ze partnerzy powinni dzielic sie obowiazkami domowymi. Niestety mimo tego ani prosby ani grozby nie pomagaja. Odkad mieszkamy razem moj facet pozmywal naczynia moze z 4 razy. Czesciej gotuje on bo ja nie lubie tego robic, al oczywiscie robie to tez. Ale i tak najczesciej jemy jakies gotowce. O myciu lazinki, zmianie poscieli czy myciu okien lub odkurzaniu przez niego moze zapomniec. On nie bedzie tego robil i koniec. Pare dni temu w koncu tak sie wkurzylam ze wszystko mu wywalilam , powiedzialam ze odejede, bo nie zamierzam sama robic wszytskiego, on sie przestraszyl i obiecal ze bedziemy sie dzielic. Niestety gdy poprosilam zeby pozmywal naczynia, uslyszalam wieczorem. Wieczorem uslyszalam ze rano. Az w koncu aly wczorajszy dzien byl tak zajety sprawami firmy ( oboje prowadzimy firme i ja duzo mu w niej pomagam) ze niestety nie kiwnal palcem. Ja w tym czase jak robilam obiad, pozmywalam ta sterte naczyn bo nie moglam juz na nia patrzec. Troche zostawilam i po obiedzie myslalam ze sie ruszy i pozmywa. Potem mialam jeszcze prasowanie , on co tez tam jeszcze robil. I pyta mnie w koncu czy mam duzo pracy jeszcze bo chce zebym mu pomogla napisac list do banku. Skonczylam prasowac i mu pomoglam. Przez caly dzien bylam jednak oschla. NIe chcialam sie klocic znow o to samo bo mam juz dosc ale nie umialam przejsc nad tym wszystkim do porzadku dziennego. W koncu on sie domyslil ze chodzi o naczynia. Przeprosil mnie, podziekowal ze to zrobilam. I mowi ze on by to zrobil, ale skoro ja sie za to wzielam a on robil co innego... :/ Po czym mowie ze zostaly tam na czynia z obiadu wiec mam nadzieje ze je chociaz umyje. Tak , tak oczywiscie tylko potem. Wiec zdazylismy obejrzec film. On zajal sie znowu papierkowa robote, ja zmienilam posciel. I w koncu on mnie pyta czy pomoge mu z czyms tam znowu. Ja na to ze nie, ze nie chce mi sie, a on do mnie ACHA, DZIEKI, WSZYTSKO MAM ROBIC SAM! Tak mnie wkurzyl tym zdaniem ze wstalam poszlam wziac prysznic i poszlam spac. Rano wyszedl do pracy a na dole oczywiscie zostal balagan po jego powycinanych papierach z wczoraj. Walaja sie wszedzie w duzym pokoju. Nie mam juz sily. Stad moje pytanie. Ja nie pracuje jako tak. Duzo pomagam mu w firmie. Czesto cos zalatwiam itd. Dzisiaj np zostalam w domu a on pojechal. Ale czy to oznacza ze mam po nim sprzatac bo mu sie nie chialo przez 2 dni pozmywac mimo ze go poprosilam, lub wyrzucic wczoraj do kosza scinek po papierach. Przeciez to by zajelo 30 sek. Dodam ze oboje pochodzimy z domow w ktorych nie musielismy pomagac rodzicom. Ale ja wiem ze jestem juz na swoim i nikt za mnie tego nie zrobi. On dodatkowo, byl wczesniej w zwiazku w ktorym to jego byla wszytsko robila w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KaskaIIIIIIIIIIIIII
Przeprszam za potrojne wprowadzenie tematu, ale nie moglam go w ogole wyslac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×