Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Złe doświadczenia

Doświadczenia z facetami

Polecane posty

Gość bjgfnmo
facet którego kochałam ponad życie (powiedział, że jedyne co może mi zaoferować to seks tylko żebym go bardziej podniecała to powinnam zrobić tipsy, opalić się i chodzić w kozaczkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bringmetolife
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakraaaaaaa
Ja zostawiłam faceta bo jakby to powiedzieć "był za dobry". Teraz on nie żyje a ja tęsknię i płaczę. Mimo iż jestem już z innym, lada dzień ślub, to są wieczory gdy jest mi tak smutno... Może dlatego nie odchodzę pomimo problemów z obecnym facetem? Boję się chyba, że znowu będę żałować a będzie za późno. Ja sobie nigdy nie wybaczę, że zostawiłam mojego ex, który naprawdę był wartościowym facetem. Już nigdy nie popełnię takiego błędu: że chcę więcej niż mam zamiast doceniać.. Nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CHWILA PRAWDY 789
"Drugi: Nigdy niczego nie chiał i nie potrzebował. To ja decydowałam o większości spraw i ja wszystko załatwiałam, podobało mi się to nawet. Czasem wyraził swoje zdanie, co oczywiście było brane pod uwagę. Ale po roku zaczęło się sypać. Ja zaczęłam o niego walczyć, a on pięknie sypał swoimi obiecankami. Dwa lata naiwnie wierzyłam, że będzie dobrze. Wkońcu pękłam, zostawiłam go. A on nadal trul mi, że kocha, że chce być ze mną, ale to tylko słowa były, ani jednego czynu". Nie Anonimowa, nieźle się uśmiałam, czytając to, bo ja miałam dokładnie odwrotną historię do Twojej. Zawsze czegoś chciał, zawsze czegoś potrzebował (raz mówił mi wyraźnie, innym razem liczył na to, że się sama domyślę). Zdanie swoje wyrażał notorycznie (nawet w sprawach, które go nie dotyczyły i w których nawet nie miał prawa się wypowiadać), mojego w ogóle nie biorąc pod uwagę, albo tylko udając, że je bierze, a robił i tak swoje. Za to usiłował mi narzucić to swojej zdanie i uważał, że zawsze ma rację. Gdy ja się sprzeciwiłam, pokpiwał sobie ze mnie z wielką radością. Jak nietrudno się domyślić, zostawiłam go w diabły, a on potem tylko skrobnął mi parę e-maili na zasadzie "a może jeszcze się uda", ale nie walczył i nie wyrażał chęci powrotu (po co, skoro już ma na codzień przy sobie swoją prawdziwą miłość - samego siebie), nie sypał obietnicami, bo limit tych bez pokrycia zdążył już wyczerpać w czasie, gdy byliśmy razem. Były same najpiękniejsze i najbardziej górnolotne słowa i deklaracje, wszystkie możliwe wspólne plany na przyszłość, nawet już wybrał miejsce, gdzie chciał ze mną zamieszkać, ale żadnego czynu. I na pewno nie kochał, mimo że tak twierdził, skoro tak wobec mnie postępował. :-) :-) :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×