Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pixie the clerk

WOLICIE JAK SPRZEDAWCA pyta czy poomóc czy lepiej nie???

Polecane posty

zalezy, jak ide sobioe popatrzec to mnie to wkurza :P ale jak mam zamiar cos kupic to wole jak podchodzi i mi pomaga w szczegonosci w sklepach typu wrangler, za duzo tam złozónych jeansow nigdy nie wiem gdzie damskie a gdzie meskie, i rozwalam wszytskie polki po kolei a pozatym nie lbuie szukac rozmiarow ale wtedy raczej sama prosze o pomoc;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do przymierzalni, zalezy gdzie bo moje rodiznne miasto jest małe wiec znam ekspedientki ze sklepow wiec zawsze sie ptyatja jak wygladam itp. i mnie tio nie denerwuje ale jak nie znam babki to wkurzajace:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a te właścicielki sklepów
same nie chodzą na zakupy że nie wiedza że to wkurza????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
Kurcze a Wy zawsze takie nerwowe?? To współczuję waszym facetom...:/ Zapyta w czym pomóc, to podziękować grzecznie, jak ktoś wyżej napisał "dziękuję, na razie się tylko rozglądam", chyba w takim wypadku, ekspedientka nie stoi nad Wami i mówi "a może jednak", "ale ja pomogę" itd? Wielkie mecyje bo zapyta a Wy wielce obrażone, życzę Wam byście kiedyś znalazły się na miejscu tych natrętnych pań w sklepie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghdhhhhhhhhhhhhhh
:)))))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość modnisia misia
to zależy czy przystojny sprzedawca zagaduje czy babka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie cierpię tego
Jak będę chciała to sama o coś zapytam, a nie że wchodzę do sklepu, chcę spokojnie coś pooglądać a tu już leci ekspedientka...mam ochotę wtedy wyjść i już tam nie wracać. Takie coś odpycha tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona woda
Nigdy nie wierzę sprzedawcom, jak mówią: "ładnie pani wygląda w tym" lub "to pani pasuje" Oni to robią TYLKO po to, by opchnąć towar. Może człowiek wyglądać w czymś jak w worku na ziemniaki, ale i tak usłyszy, że świetnie. ŻENADA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale chyba żadna z was nie spotkała się z takim czymś co ja :D kiedyś poszłam do takiego małego sklepiku tam sprzedawała taka starsza pani ale mimo iż pani była w sędziwym wieku ciuchy były świetne takie mało spotykane ;) no to ja zadowolona biorę jakiś ciuch i sru do przymierzalni ale niestety był na mnie za duży w sensie coś odstawało i mówię ,że nie dziękuje i wtedy się zaczęło :o jak się babsko na mnie wydarło ,że po co jej tyłek zawracam ,że wchodzę mierze i nic nie kupuje :o i że takie dziewczyny jak ja są najgorsze :o wkurzyłam się ale myślę sobie ,że nic się nie będę odzywać tylko kulturalnie wyjdę. :P ciuchy są fajne w tym sklepie ale przez tą panią która tam pracuje omijam szerokim łukiem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak kupowaliśmy garnitur na ślub dla mojego M. to była taka pani, bardzo miła i widać że ma dobrą gadkę i zna się na rzeczy bo wybrać odpowiedni rozmiar garnituru, koszuli i dodatków to faktycznie sami byśmy sobie w tym sklepie nie poradzili... no i faktycznie kupiliśmy tam bo naprawdę fajnie go dobrała :) ale jak wyszliśmy to M. od razu: widziałaś jaki ta pani miała dekolt? taka to na pewno dużo sprzedaje bo faceci się na to nabierają :D no fakt, miała ale ja na to kompletnie nie zwracałam uwagi i jakoś tak do tej pory nie przypuszczałam że facetów to kręci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darka1755
nie lubie jak pyta, czy pomoc, jak lezy ani cokolwie innego, wrecz wstedy wychodze ze sklepu, jest dosc sklepow gdzie sa przymierzalnie a sprzedawca tylko przy kasie jest! i takie lubie! nie jestem niedorozwojem zeby nie wiedziec jak lezy albo zeby mi pomoc wybrac rozmiar! a zreszta im nie o to chodzi tylko o namawianie do kupna a tego nienawidze! dziala to tak-jak namawia nie kupuje bo znaczy ze nikt mu nie chce pewnie tego kupic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
bazienka zaraz zaraz, ale dlaczego to ja muze sie tlumaczyc? przychodze do sklepu w konkretnym celu dlaczgo mam byc nagabywana i sie tlumaczyc ze costam? moja sprawa. jak nie bede wiedziala to zapytam. Nie chodzi o tłumaczenie się, tylko o zwyczajne podziękowanie, mylicie natarczywość ze zwykłym pytaniem. Czy te kobiety Wam ubliżają? Czy sprawiają Wam przykrość? Podałam przykład jedynie jak można zareagować, gdy już zada to znienawidzone pytanie "Czy mogę w czymś pomóc?" Mnie gdy o to pytają, odpowiadam "Nie, dziękuję" i zajmuje się dalszym przeglądaniem ubrań, po co mam się denerwować? Czy to znaczy, ze się tłumaczę? A co mnie obchodzi, że patrzy co oglądam, niech se patrzy, ja robię swoje, spodoba mi się coś to biorę i lecę do przymierzalni, w której jest lustro więc sama widzę jak wyglądam, nawet nie wychodzę by się jej pokazać, odpowiada to biorę, a nie do oddaję by odwiesiła. Tyle. Skąd w Was tyle agresji? Gdybym miała się o takie rzeczy wkurzać już dawno byłabym łysa i schorowana...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
Widzisz bazienka, jesteś strasznie uprzedzona, nie atakuję Cię, tylko uważam, ze gdyby ta kobieta jedna z drugą uważały, ze WYMAGASZ pomocy, to by przyszły i powiedziały "Ja Pani pomogę", lub gdybyś odpowiedziała, że nie to nalegałyby, a przecież chyba tak nie jest? No chyba, ze jest to ok przyznaję rację, aczkolwiek ja się z czymś takim nie spotkałam. Kiedy do mnie przylatują z tym pytaniem, dziękuję i jest koniec tematu - tak jest najczęściej. Ale przyznam, że niejednokrotnie było też tak, że szłam po coś konkretnego, tzn. na konkretną okazję, a nie wiedziałam do końca czego chce, w takiej sytuacji gdy kobieta pytała czy może w czymś pomóc, mówiłam, tak - szukam czegoś na tą i na tą okazję, jasne - gdyby jej nie było sama bym o taką pomoc poprosiła, ale skoro była to też dlaczego miałam nie skorzystać? Tylko dlatego, ze mnie to pytanie irytuje? Wystarczy podejść do tego z dystansem, szkoda waszych nerwów, bo to pytanie padać będzie nadal, a przecież zakupy mają być dla nas przyjemnością prawda? I tym optymistycznym akcentem kończę swój mega długi wywód, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
To faktycznie kiepsko trafiałaś, mnie zdarzało się tylko to pytanie "w czym mogę pomóc", ale tak jak mówię, dziękowałam i był koniec tematu, a czy łaziła za mną? Nie wiem, nie zwracałam uwagi, bo byłam zajęta oglądaniem ciuchów:) Z tą kanapką dobre:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beble
sprzedawy nie robią tego specjlanie , takie wymogi stosują wobec nich kierownicy i własciciele tych sklepów, czy wy naprawdę myślicie ,że chce się sprzedawcom 12h usmiechać sie non stop i przekopywać przez sterty ubrań - dla waszej satysfakcji ? :D. Nie ma idealnej obsługi tak jak nie ma idealnego sklepu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
zgadza się, pisałam to wcześniej bo sama pracowałam w sklepie. Ale nigdy nie zadałam tak sformułowanego pytania i nigdy 3 sekundy bo wejściu klientki do sklepu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paróweczka
Jak obsluga w sklepie mnie spyta, czy pomóc, czy poszukać rozmiar albo cos takiego, to mi to nie przeszkadza, choć też do niczego mi to nie jest potrzebne. No ale rozumiem, ze takie maja nakazy. Mówię wtedy dziekuję i kobitka odchodzi. Za to NIENAWIDZĘ z całego serca, jak mi ktoś się dobija do kabiny i pyta, jak leży, albo co gorsza po prostu odsuwa mi zasłonę i chce mi wielce doradzać. Normalnie szału wtedy dostaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beble
w sieciówkach czasm panbuje wyścig szczurów , czyli kto nabije na kase ten ma premie , stąd może to uczucie osaczenia po wejściu do sklepu , aczkolwiek człowiekowi nie dogodzisz , podejdzie sprzedawca żle, nie podejdzie to też zle , ręce opadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
No to z wchodzeniem do przebieralni to przegięcie, chyba sama widzę czy za małe czy za duże i zawołam jeśli potrzebuję inny rozmiar. Mnie na szczęście nigdy się nie zdarzyło i sama też tego nie robiłam, ani żadna z moich koleżanek w pracy. Nasz szef też raczej tego nie kontrolował,u nas w sklepie raczej było tak, że naszym obowiązkiem było wstać gdy klientka weszła i być w jej polu widzenia, aby w razie pytań nie musiała nas szukać po sklepie, tylko od razu miała nas na oku. Ale czasem same podchodziłyśmy i powiem Wam, że klientki wtedy gdy podeszłam nie raz chciały pomocy, więc też nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szę
Ja akurat rozumiem, ze to wymog wlasciciela sklepu, a nie widzimisie ekspedientki, zeby o takie cos pytac, co nie zmienia faktu, ze strasznie cos takiego irytuje. Czuje sie wstedy osaczona, nie moge wejsc do sklepu i swobodnie poogladac towarow, troche jakbym musiala cos kupic w tym sklepie. Datego tez dziwi mnie postawa wlascicieli - czy oni nie widza, ze to po prostu upierdliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paróweczka
Nie żeby takie odsłanianie zdarzało sie nagminnie - raz mi sie to zdarzyło. Mierzyłam co prawda kurtkę, a nie kostium kąpielowy, ale mimo wszystko wkurwiłam sie jak nie wiem. Ja nikogo do kabiny nie zapraszalam, wiec nie wiem, skąd ten pomysł. To bylo jakies 8 lat temu, więc jeszcze może socjalistyczne zwyczaje. Bylam s siostrą kiedys w sklepie, chciała sobie kupić dżinsy - kobity ją wywolywały z przymierzalni, kazały paradować przed sobą, ona to wszystko robiła i nie sprawiala wrazenia, jakby jej do przeszkadzało, a mnie normalnie dreszcze przechodziły, jak sobie wyobraziłam, ze ja bym miala robic pokazy przed babkami ze sklepu. I zeby mi jeszcze mówiły, że dobrze, świetnie, wspaniale albo w tamtych było lepiej. To tez już dobrych parę lat temu i naprawdę - w porównaniu z takimi obyczajami zwykłe pytanie "czy mozna pani pomóc" to jest nic. Te babki nie stoja, nie namawiają, zwykle tez nie łażą za klientami po sklepie, tylko zajmują się swoja robotą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beble
własciciele w większości nie maja pojecia jak to wyglada, bo ani jednego dnia nie spedzili na obsłudze klienta i nie wczuli sie w role sprzedawców , którzy naprawde nie marzą o tym , by oglądac was w przymierzanych spodniach , czy butach . Kiedyś byłąm w sklepie , gdzie jedna pani przymierzała dziecku czapke a ekspedientka stała i patrzała z boku , a ta klientka wydarła sie na nia , ze co ze ona sama ma podawac i trzymac te czapki, skoro , on dziecku przymierza..wkurzyłam się , bo po pierwsze mogła poprosić o pomoc a po drugie sama w sklepie nie była ,a sprzedawca owszem no i wiadomo , że oczu dookołą głowy też nie ma. Tak więc co człowiek to opinia na temat obsługi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość partutura
nienawidze takiego nagabywania. mam wrazenie ze ktos przekracza moja granice intymnosci ;/ jesli zdecyduje sie na cos sama poprosze o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postawcie się na miejscu
Dokładnie, ilu klientów, tyle wymagać w stosunku do obsługi. Jedni sami poproszą o pomoc, a inni wymagają by samemu tą pomoc zaoferować. Dlatego, trzeba na to spojrzeć z przymrużeniem oka i trochę zrozumieć te babki. Taka praca, czasem szefowie, mają różne pomysły i jeśli pracownik chce się utrzymać musi się dostosować. Mnie w wakacje prawdopodobnie znowu czeka praca w takim sklepie, przyjrzę się klientkom bardziej i innym pracownikom, dzięki temu topikowi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paróweczka
Tak mnie ta sytuacja zdziwiła, zszokowala, ze NIC nie powiedziałam. Wzięłam tę kurtkę, poszlam do kasy, kupiłam i poszlam. Zatkało mnie zwyczajnie. Teraz już by mnie wtedy nie zatkało, ale wtedy byłam młodsza i niedoswiadczona :P Tak na ogół to myślę, że teraz te kobitki mają tam tyle roboty z ukladaniem tych ciagle i ciągle rozwalanych ubrań, że nie marzą o tym, zeby koniecznie doradzać każdemu klientowi z osobna. Zresztą co to za przyjemność. Te sklepy, gdzie mnie spotkały te przygody, to były takie przybytki, gdzie klient pojawiał się raz na godziną, popatrzył i wyszedł. Więc jak juz jakis był zainteresowany, to trzeba go bylo zmusić do zakupu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paróweczka
Wierzę, że szefowie robią takie numery. I trudno sie dziwić sprzedawcy, że się boi i sie podporządkowuje. Można by do takiego kierownika reserved napisać list - ze jeszcze raz ktoś w sklepie będzie mi wyrywał ubrania i łaził za mna po sklepie - nie kupie NIC. Bo to już jest chore. Ale pewnie wcale nie takie rzadkie. W cropie na przyklad albo w empiku - ZAWSZE kasjer/-ka proponuje mi jakies tam "wsapniałe rzeczyw atrakcyjnej cenie". Nawet jak juz minutę wcześniej stałam przy tej samej kasie i teraz przyszłam z czymś, czego zapomniałam. Tak muszą robić, bo jak nie , to będą mieli młyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×