Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cholastyka

wewnętrzenie zamotana

Polecane posty

Gość cholastyka
mussek - ale to masz wrodzony pesymizm? czy ostatnie wydarzenia tak Cie podłamały. jeżeli to pierwsze to moze być trochę większy problem, jak to drugie, to to raczej kwestia przełamywania pierwszych fal. jeżeli masz już jakiś cel i podejmiesz w kierunku niego jakieś działanie, a jak jeszcze ono bedzie miało pozytywny skutek, nawet to najmniejsze, to już dalej będzie Ci łatwiej. celem może być chociażby to przełamywanie nieśmiałości. taki troche plan roboczy: 1. masz na pewno chociaż jedną osobę z którą możesz gdzieś wyjść, a jak nie to sama idź tam gdzie są ludzie. 2. na pierwszych spotkanaich staraj się być miła, ale czasami nawet trzeba wtrącić swoje zdanie - to jest cenione, byle nie agresywnie. 3. jakby coś było dla Ciebie nie miłe to o tym powiedz, nawet sama z sobą się lepiej poczujesz. 4. opinią ludzi na swój temat nie warto aż tak bardzo sie przejmować, bo oni za Ciebie i tak, żyć nie będą. i na świecie dużo wariatów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olafasola - wiem, ze to ciezko. ale powiem Ci tak... jestem brzydka i doskonale zdaje sobie z tego sprawe, ale szczerze to mam to w glebokim powazaniu jak inni mnie widza. Sama ze soba zle sie czuje, ale nie interesuje mnie zdanie innych na temat mojego wygladu. Niech sobi gadaja co chca. Chce ladnie wygladac, ale sama dla siebie. Nie dla innych. Lubic to mnie powinni za to jaka jestem, a nie za to jak wygladam. Nie wpedzaj sie w kompleksy :) Dbaj o siebie, ale tylko i wylacznie dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholastyka, dawno nie czytałam tak interesującej wypowiedzi na kafe, jak Twoja. Czuję wręcz, jak wzbiera w Tobie ciśnienie, jak bardzo chcesz czegoś, problem tylko w tym, że sama nie wiesz, co to "coś" ma być. Powiem Ci jedno: szczęście samo się o siebie zatroszczy, tylko przestań myśleć o sobie, jako o nieszczęśliwej osobie. najchętniej poradziłabym Ci: przestań w ogóle myśleć :) W głowie można stworzyć sobie niezłe piekło na ziemi. jedyne, co można zrobić, to próbować nie myśleć, nie zasilać złych przekonań. Wiesz, że naukowcy zbadali, że człowiek w ciągu dnia ma ok. 60 000 różnych myśli? To jeszcze nic. Gorsze jest to, że w następnym dniu ma też 60 000 myśli, które w ponad 90% pokrywają się z myślami z dnia poprzedniego. Nie jest to wkurzające? Ja się tak długo złościłam, próbowałam na różne sposoby wyłączyć to durne radio w głowie, zmienić ten niedobry program - aż się udało. Odkryłam, że mogę myśleć to co chcę, to ja jestem twórcą tego programu! I mogę go zmieniać. Mogę tez całkiem wyłączyć radyjko, jak chcę ciszy. Wszystko jest z Tobą ok. Powiem więcej, jesteś w lepszej sytuacji od ludzi, którzy myślą, że znajdą szczęście w świecie, że jest ono zależne od pracy, pieniędzy, partnera... Nie jest. Szczęście można znaleźć tylko w sobie, dokopać się do niego w głębi siebie a nie wytrzeszczać oczy i wypatrywać go zza horyzontu. To nic nie da. To, co jest postrzegane przez ludzi jako szczęście, praca, rodzina itd. jest obarczone zawsze zniewoleniem. Twoja intuicja Cię nie myli, Twój brat zazdrości Ci wolności! Widzisz, nie masz nic, nie masz też bagażu to wleczenia. Jesteś lekka! Możesz naprawdę robić, co Ci w duszy zagra! Możesz spakować się i wynieść w dowolne miejsce, jesteś wolna. Jedyne, czego Ci brak, to, co Cię męczy, to to, że nie słyszysz swojego wewnętrznego głosu, śpiewu Twojej duszy, Twojego wnętrza. Otwórz się na siebie samą, zadawaj sobie pytania, kim jestem, po co tu jestem, co mam robić. Żądaj odpowiedzi! Ona przyjdzie, pomału nauczysz się z sobą komunikować i znajdziesz siebie. To największy skarb i jedyne szczęście, jakie istnieje w życiu. A Schopenhauer to sfrustrowany pesymista, lepiej go nie cytować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholastyka
mussek - to nie kwestia pracy. gdzie bym nie pracowała zawsze będzie to samo. ja każdą prace zaczynam od: "i tak tu długo nie posiedze, wiec po co się przywiązywać". a nie posiedze, bo mnie to szybko nudzi. łapie się za wszystko, nie umiem nic. nie umiem, w tych pracach wyznaczać jakiegoś celu aby tam dążyć. ani pieniądze ani stanowiska nie robią na mnie wrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholastyka - kiedys raczej bylam optymistka, to problemy tak mnie zmienily. Ze swoja niesmialoscia walcze jak moge, ale to ciezka praca. Jak juz kogos poznam, to ta niesmialosc znika, jak codziennie otaczam sie ludzmi to tez nie jest tak zle. Ale jak spedzam kilka dni w domu nigdzie nie wychodzac to potem znow mi ciezko zmusisc sie do wyjscia. A teraz od tygodnia jestem w domu, bo choroba mnie powalila. I czuje, ze znow bedzie problem jak przyjdzie mi wyjsc. a szukanie pracy w moim przypadku to juz w ogole szkoda gadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholastyka
Melodia - jej, że ktoś zechciał stworzyć na temat mojej osoby, aż tak bogatą treściowo i objętościowo wiadomość. Dziękuje. Przyjemnie jest usłyszeć, że ktoś nie widzi w tobie tylko niezaradnego frustrata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholastyka
mussek - szczerze mówiąc, to trudno jest mi cokolwiek doradzić. chorubska to raczej ciężko przeskoczyć siłą woli. a to chyba jest głowna przyczyna twojego patrzenia na świat. łatwo się mądrzyć, żebyś nie zwaracała na to uwagi. ale jeżeli to mozliwe, to może staraj się zapominać w życiu codziennym, o podstawowym problemie. to chyba nie najbardziej madre było:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholastyka - ależ to przyjemność. W Twojej frustracji drzemie ogromny potencjał. To, że coś ludzie zmieniają i że coś idzie do przodu, to efekt frustracji status quo. To bardzo dobrze, że jesteś sfrustrowana. To paliwo do twojego silnika :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholastyka
no, w sumie to moge robić wszystko, nie mam prawie nic do stracenia, a to co mam to i tak niewiele, mozna w miarę szybko odbudować! na moje nieoczekiwane ruch, nikt i tak nie zareaguje wzburzeniem, bo pozycje dziwadła uadło mi sie niemal ucementować. nic tylko działać!!! Fromm pisał, ze wolność szcześcia nie daje. droga do szczęścia wiedzie raczej przez bezpieczeństwo:), no a ja nic nie trace, zatem tak czy siak jestem bezpieczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholastyka
za dużo wrażeń, na dzień dzisiejszy!!! dziękuje za rozmowę, przyznaje że okazane wsparcie i akceptacja poprawia samopoczucie. za wszystkich pogubionych, zniechęconych, zamotanych trzymam kciuki. eh pewnie się w życiu codziennie o siebie ocieramy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha ha, fajnie to ujęłaś, z tym bezpieczeństwem. Szukamy go ze strachu. Okopujemy się w rodzinach, posadach, domach, układach towarzyskich. Widzisz, że i tak jesteś bezpieczna, nie musisz nic mieć na siłę. Wiesz jaką to ci daje siłę?! Pozdrawiam wszystkie frustratki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja znowu mam doła,bo zaczyna sie wszystko od nowa,praca,dom,praca i w kolko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×