Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość dziekuje ze jestescie
Paulina samo sedno i pięknie ,mądrze napisane.Czasami trudno jest zobaczyc u siebie ,samooszukiwanie pomieszane z nadzieją odbiera nam racjonalne spojrzenie.To co widziane u innych jest jasne i klarowne,(sytuacja typu jak doradzic przyjaciółće) u nas poprzez chore emocja staje sie zawikłane ,niejasne.Dochodzi ta złudna nadzieja i,,,, no właśnie.Lata lecą ,sytuacja sie zmienia ale na gorsze.Bardzo proszę nowe dziewczyny o czytanie topiku.Bo schematy są te same.Zmienia sie tylko msce zamieszkania ,wzrost ,partnera ,liczba dzieci....Ale realia są te same i naprawde pisza tu dziewczyny ,które same przeszły tę drogę.Ja bym korzystała z wsparcia i rad ,tym bardziej ,że nie miałam nikogo do pomocy.Teraz tez słyszę ,że jak to niuniusia wykorzystuję ( alimenty -komenty naszych wspólnych znajomych) ,jak mogłam zostawic takiego dobrego męża ,bo łaskawie mnie wziął( w domysle jestes chora na nic lepszego cie nie stać).I wiecie co odpowiadam -krótko i treściwie -odpierdolcie się .Moje życie i ja i syn zapłaciliśmy cenę za małż., ja poniosłam konsekwencje zdrowotne i jeżeli kogoś nie stac na współczucie niech spieprza na drzewo.I to jest dojrzałóść i odpowiedzialność za siebie.Czego wszystkim zyczę.:) Pozdrawiam.Buszu odezwij się.Paulina sciskam trzymaj się/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny🌼 Dobrze ze jestescie🌼 Jestem, Kochana,jestem,tylko nie bardzo umiem pozbierac mysli na tyle,zeby pisac,ale czytam regularnie.... Co u Ciebie? A te babska z kursu daly sobie spokoj? Jak sie czujesz? U mnie w miare spokojnie...dalej czuje sie jak wyprana z wszystkich emocji, zaczynam sie zastanawiac czy to normalne przezycie po takiej traumie, czy co to ma byc...dzis rozmawialam z matka przez telefon i powiedziala mi, ze mam jakis taki straszny,beznamietny glos,tak dziwnie gadam,ze sie o mnie boi...hmmm. Poza tym spokoj, zyjemy powolutku.Pracuje wiecej,bo mam pieniadze do oddania( spuscizna po lubym), jutro wywiadowka.... O,palenie rzucilam.Zagorzaly palacz z 20 letnim stazem;-), myslalam,ze to niemozliwe, po prostu nie wyobrazalam sobie siebie bez fajek.Az tu plastry kupilam i naprawde, to dziala!!!!goroco polecam. czasem jak tak sobie mysle,to nie moge uwierzyc,ze to wszystko spotkalo mnie i co najwazniejsze -dziecko,ze na skutek wiary w milosc, czule slowka jakiegos kolesia,siedzimy w Anglii,teskniac za Polska,zmagajac sie z rzeczywistoscia,ktorej nie chcielismy i nie chcemy....ech. Gdzies tam w srodku, czasem wierze,ze jeszcze zaswieci slonko... Czego Wam i sobie zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaswieci, Buszujaca :) i tak, to odciecie sie od wszystkich emocji - to jest normalne. Minie :) bedzie lepiej... sciskam mocno X

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszu to odcięcie sie to załoba.Jak ktos odejdzie też jesteśmy wyprani z emocji ,martwi.Po pół roku odżywamy ,po roku żyjemy.Ale to dobry czas-na spotkanie z sobą samą ,kim jestem ,co czuję -taka kwarantanna.To dobry okres twórczy.O ile nie szukamy nastepnego związku aby zagłuszyć pustkę. Co do kursu masakra.Czuje sie upokorzona strasznie ,bo są osoby zdrowe , w lewych konkubinatach ,alkoholicy i dostaja po 760 zł zasiłków ,po 2 tysiaki pomocy typu żywieniówka ,opał ,puszki z żarciem a ja kurwa mać chora bez perspektyw mam nic.I po rpostu nawet nie chce pisac bo obawiam się ze osoby wrazliwe porazi moje słownictwo.Jak zwykle uczciwa idiotka.Stara a głupia i tyle .( to o mnie)A co do bab sa rózne układy ,jestem tym zmęczona bo mam dosyć chorych jazd.Kazdy kazdemu wylicza ile kto ma i takie wiesz komenty jak to niektórzy bogaci są .Ale na chlanie codzień po 40 ,50 zł mają.Jestem potwornie zmęczona ,zaczęłam mdleć i modlę sie aby wytrwać te 4 tygodnie jeszcze;Pozdrawiam( dlatego mało pisze ,ze zmęczenia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co nie wie czego chce
Kochane dziewczyny,zaglądam tu kazdego dnia,ale nie odzywałam się bo mi po prostu wstyd.Jestem a raczej byłam głupia i zaslepiona.Dałam sobie wmówic ze tak wyglada w związkach,że z kobietą mozna się nie liczyc,że męzczyzna ma prawo do więcej -tak mówił moj partner.Ublizał mi twierdząc ze robi to dla mojego dobra.Chciał mnie wuchowac,Ja byłam na szczescie oporna.Wszystko robiłam zle,nie byłam kobieca,nie dbałam o niego tak jak on by sobie zyczył.zle wychowywałam dziecko.On wszystko wiedział najlepiej,W kazdej dziedzinie się wymądrzał.Ze mną jego zdaniem nie było o czym porozmawiac,chociaz moi znajomi mają zupełnie inne zdanie.Gdy chciałam porozmawiac o nas to jemu sie nie chcialo.Miałam się ubierac tak jak on lubi.a nie tak jak mi pasuje.Miałam sie kazdego dnia malowac i byc elegancka.A on?Pan i władca.I do tego picie.On lubi i tyle.A jak mi się cos nie podoba to droga wolna.No i dziewczyny skorzystałam z tej drogi.Czuję się błogo.jest mi dobrze.Nikt mne nie poucza i nie dołuje.Wielokrotnie robiłam przymiarki.ale teraz wiem ze niepotrzebnie czekałam z tą decyzją,Tacy faceci się nie zmieniają.Jedno mnie tylko martwi.Dzis powinnam dostac okres.Ale mam nadzieję ze to przesunięcie z powodu diety a moze i stresu.Pozdrawiam Was kochane i przesyłam pozytywna energię.Czasem cudownie jest byc bez faceta.Takiego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepsze jutro
Tak tak dziewczyny wszystko fajnie i w ogóle, tylko że ja odciełam się od niego trzy tygodnie temu. Ja sama, nie zadzwoniłam i nie napisałam, nie odbieram i nie reaguje. I baaaardzo jestem z siebie dumna :P że klapki spadły z ocząt moich :D A jak za nim latałam bo chciałam nie musiałam to jeszcze nie wiedziałam z czym i po co to. To zaczęło się jakieś pół roku temu, więc i tak myślę że w porę się obejrzałam a nie wpędzam się w lata jakiegoś oszukiwania, otęppienia. No i już wiem że nie wrócę, a nie że czekam czy on wróci. I niech będzie ze jestem zaslepiona i kocham ponad :P Tak czasami piszecie jakby zwiazki były tylko idealne albo wogle nie miały prawa istnieć. A żony które siedzą w domach z dziećmi i muszą odczekać aż ten ich nieznośny mąż się wyszumi :P i też sobie wmawia ale co? Po 5 latach się okazuje że warto było, powalczyć, poczekać, kurcze nikt nie jest swięty. Byłam w długim związku przez lata, nie znałam uuczucia zazdrości i ograniczenia. Teraz poczułam, dla mnie to bee, więc strzała:P Paulina36 ty tak piszesz "nie daje się tak traktować, nie szuka winy" bez przesady? nie bił mnie,nie ciągał, nie wyzywał, nie zdradzał poprostu zapedził w kozi róg. Nie miałaś kiedys kompromisów, chyba na tym związek polega, żeby się zastanowić czasem też nad sobą, bo ta druga osoba, nie musi być taka jak ty. To te 80% związków w których pary się docierają przez lata, drą się na siebie i wybaczają, kłocą, wracają kochaja itd to toksyki?? Mówiłam głośno nawet bardzo:P co chcę i jak, a on się starał!! próbował kontrolować swoje zachowanie. Nie zdołał, trudno. Głównie chodzi mi o kontrole, z czym wiązały się ucieczki bo to go przerastało i sam musiał od tego odpoczywać. i tak było tym razem. I niech tak już zostanie:P Takkk liczne przeprosiny to znam, no i może nie zależało i nie kochał, już się z tym godzę. A lepiej może by i mogło być, gdyby spełnił moje warunki, których nawet nie tyka, ale to mało ważne, bo ja poprostu się boję Otella. Także nawet gdyby stanął na rzęsach, nie dam się w to wciągnąć. Może gdybym kochała ponad, to zapisałabym go na leczenie i wierzyła?? ale nie, nie zrobię tego. Gdy zaczęłam o tym rozmawiać z ludzmi, o tej chorobie, okazało się że u tego w rodzinie byl i u tamtego. że ja nigdy nie słyszałam o tym:P nie miałam potrzeby. Straszne to, postępuje, więc nie, może gdy ktoś ma inna sytuacje, np dzieci, firmę itd to zastanawia się i godzi, ja nie muszę. Oneill walcz o przyjaciółkę!! Rok to nie 15 lat, jeśli ktoś jej to wszystko przetłumaczy to daj Boże da radę. Straciłaś z nia kontakt pod jego wpływem, dlatego tylko że to jego robota. Za duzo się z nią kontaktowałaś, nie byłaś po jego stronie, że zwróciłaś mu uwagę. Tak, oni tego nie lubią!! szkoda tylko że skoro ją bije nie przejrzała jeszcze na oczy. A dziewczyna ma dobre serducho i wielkie, coś jak ja :P Czy jej rodzina zdaje sobie sprawę że jej trzeba pomóc? Bo gdy on ją już bije a ona nie jest w stanie odejść to nie wiem, czy tak da rady sama. Aagaaa a nie pomyślałaś że jestem zdrowa, tylko tak jak w sytuacji opisywanej przez Oneill to on chory tak na nas wpływa? Że to on mnie wpakował w taki schemat? I jak mówię, na poczatku darłam się w niebogłosy że to nienormalne, nie pozwalałam i nie zgadzałam się na to nigdy. Sprawa nabrała innego toku kiedy zdałam sobie sprawe że jetem jakaś pusta i nie swoja. Wiem że już go nie zmienie. A po co odbieram telefony? czytam smsy? i czy nie zależy? Haloooo ja dopiero z tego wychodzę!! Dajcie chwilę tak?? Dzięki:P Locco, się nie bój i zbierz siły aby to zmienić. ta co nie wie czego chce trzymam kciuki, że to tylko z powodu diety. PS i nie kocham nikogo bardziej niż siebie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepsze jutro
Ostatni raz tak dużo pisze, kurcze :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lepsze jutro piszesz: Tak czasami piszecie jakby zwiazki były tylko idealne albo wogle nie miały prawa istnieć. - my tak nie piszemy, tylko Ty tak to odbierasz. To Twój punkt widzenia. Myślę, że patrzysz przez pryzmat swojego niepowodzenia w związku i stąd te emocje związane z wypieraniem rzeczywistości taka jaka jest. I dlatego jak sądzę usprawiedliwiasz postępowanie swojego partnera przytaczając tego typu historie jak ta: "A żony które siedzą w domach z dziećmi i muszą odczekać aż ten ich nieznośny mąż się wyszumi i też sobie wmawia ale co? Po 5 latach się okazuje że warto było, powalczyć, poczekać, kurcze nikt nie jest swięty." Jeżeli ktoś nosi pancerz twardy jak u żółwia, to rzeczywiście, wytrzyma nie tylko 5 lat, ale i 30, aż się mąż wyszumi. Ale jeśli ona jest wrażliwa i jej samoocena spada w takich okolicznościach, to ona właśnie potem pisze na topach takich jak ten, albo łyka psychotropy. To jej cena jaką płaci za bycie z kimś w rodzaju Wiecznego Chłopca albo innego Otella. 'Paulina36 ty tak piszesz "nie daje się tak traktować, nie szuka winy" bez przesady? nie bił mnie,nie ciągał, nie wyzywał, nie zdradzał poprostu zapedził w kozi róg. " - jeśli to za mało, że ograniczał w taki sposób Twoją wolność to przepraszam. Rzeczywiście były zapędy na dobry (nie idealny), partnerski związek. I wystarczyłby kompromis, prawda? "Nie miałaś kiedys kompromisów, chyba na tym związek polega, żeby się zastanowić czasem też nad sobą, bo ta druga osoba, nie musi być taka jak ty. To te 80% związków w których pary się docierają przez lata, drą się na siebie i wybaczają, kłocą, wracają kochaja itd to toksyki?? " - ja myślę, że na kompromis można iść z osobą, która również tego chce. Inaczej idea kompromisu jest bezsensowna. - nikt tutaj nie pisze, ze te 80% to "toksyki". ja nie znam statystyk tylko kawałek życia i to wszystko. - w moim odczuciu jest toksycznie wtedy, kiedy jedna z osób ogranicza wolność innej osobie i jeśli ta druga osoba jest na to podatna. - wiesz, każdy ma wybor i może docierać się przez lata wrzeszcząc na siebie ale pytanie jest, jakie koszty płacą za to. Również otoczenie za to płaci, zwłaszcza dzieci. - powtarzam jeszcze raz: ja nie wpisuję nikogo w schematy, ale jeśli moje uczucia i intuicja mówią mi, że coś jest nie tak, to wtedy nazywam rzeczy po imieniu. Słowo toksyczny pasuje mi do tego. "..Głównie chodzi mi o kontrole, z czym wiązały się ucieczki bo to go przerastało i sam musiał od tego odpoczywać." - chciał:) to sobie odpoczywał. Uciekał raczej od odpowiedzialności w moim odczuciu. Ale oczywiście miał do tego prawo. Nie ma ideałów. Trzymaj się. Powodzenia. I dobrze, że się tak złościsz. To pomaga. -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusek dobry artykuł w Zwierciadle. Dzięki za polecenie. dziękuję że jesteście również ściskam mocno Buszująca Jesteś odważna. Zaryzykowałaś i się opłacało. Napisz proszę, jak się w Tobie ta odwaga rodziła. Czy robiłaś to jakby na przekór strachowi? Napisz, wesprzyj.. to bardzo pomaga. Gratuluję rzucenia fajek! Pozdrówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatr we wlosach
Aagaaa, nie mam pojecia, czy jestem wytrwala i ostatnio miewam gorsze dni, ale jesli brak jakiegokolwiek kontaktu z mojej strony jest jakastam miara wytrwalosci to jestem wytrwala... :) Ogolnie to brak mi entuzjazmu w tej mojej ,, wytrwalosci,, Podobno to trwa pol roku, a po roku zaczyna sie zyc... prognozy przytlaczajace aczkolwiek dajace nadzieje. Pocztalam sobie Was, pytania ulatwiajace robienie bilansow, tego co nam sie oplaca, kalkulacji...I chociaz brzmi to wszystko dosc okrutnie zgadzam sie w pelni. Tak naprawde to mysle, ze w kazdej relacji zamiast doszukiwac sie potwierdzen badz nie o toksycznosci, wazne jest wziac pod uwage, czy to co sie przezywa daje nam ogolne zadowolenie, pozytywne spojrzenie na innych, swiat, siebie i czy ta relacja wykrzesza z nas dobro czy raczej przytlacza? Gdzies przeczytalam, ze milosc nie jest biernym przezywaniem wlasnych emocji i dazeniem do ich spelnienia, ale jest swiadomym wyborem. Trudne to bardzo, zwlaszcza w okresie zakochania, gdzie fabryka limbiczna zaglusza swiadome wybory i wydaje sie, ze kierujemy sie tylko sercem. No a potem to juz wiecie.... Z ciekawosci czasem mysle, czy gdybym to wszytsko, co czulam, przezywalam, kochalam,, za bardzo,,( co jest taka jakby charakterystyka toksycznych zwiazkow) przelala na zupelnie innego pokroju mezczyzne, czy dzis tez czulabym sie tak jak teraz...(?) Nie, nie! Nie mam zamiaru tego eksperymentowac!:D Tak sobie tylko,, filozofuje,, co by bylo gdyby..., bo ( nie ma co ukrywac), ale tak wiele siebie wpakowalam w ten zwiazek z ogromna dawka entuzjazmu, ze po prostu zal tych energii!!! Buszujaca, wyjdziemy z tych dolow ekonomicznych ( pozwalam sobie tak napisac, bo i ja latam dziury po ,,nieszczesnej milosci,, i swojej naiwnosci ) byc moze wczesniej niz z tego calego potrzasku emocjonalnego... Zycze nam powodzenia i jak najkrotszej drogi do momentu, gdy nawet banalna jazda samochodem z gosna muzyka i przepychanki dzieci na tylnim siedzeniu dawaly ta niesamowita radosc zycia... Piglet, odezwij sie, powiedz, ze wszytsko ok. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taki sobie cytat... "nie kocham Cie za to, jaki jestes, tylko jaka sie przy Tobie staje" i podoba mi sie bardzo....bo przy 'nich' sie zmieniamy w jakies zwichrowane karykatury prawdziwych Nas...a przy kims kto nas kocha i akceptuje - kwitniemy...🌻 ale, moze byc tez uzyte w zly sposob...takie troszke zwalanie na kogos innego odpowiedzialnosci za to, kim jestesmy...jakos mi to nie do konca pasi... powiedzcie mi, za duzo analizuje czy nie? sciski for all :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny🌼 Paulinko🌼 Pozdrawiam Cie.Pytasz skad wzielam sile? Zaczelo sie od czytania tego forum... Potem zrozumialam,ze to co sie dzieje miedzy nami to nie moja wina,wiec po dlugim okresie obwiniania sie przestalam to robic... Potem kazdego dnia budzilam sie rano przez bardzo dlugi okres czasu przy m.ze scisnietym ze strachu zoladkiem, pytalam siebie w takich chwilach co ja tu robie,dlaczego na to wszystko pozwalam,a potem udawalam kogos innego niz jestem,cala swoja uwage koncentrowalam na m. zeby tylko nie krzyczal,nie wyzwal i chocbym nie wiem jak bardzo sie starala byc dobra, zawsze znalazl powod do tego,zeby robic karczemne awantury.Znany schemat; im bardziej byl ohydny i wulgarny, tym bardziej prosilam o spokoj i przepraszalam,bo wiedzialam,ze awantura bedzie trwala caly dzien, a w pokoju obok jest dziecko. Trudno wytlumaczyc komus z zewnatrz, o co wlasciwie byly te awantury, bo chocby sie czlowiek bardzo staral, trudno znalezc powod... Potem doszly sprawy z pieniedzmi; od zawsze pieniadze byly wspolne,wiele razy oddawalam mu ostatnia kase( niemala),zeby sobie jaranie kupil,dbalam o dom...w pewnym momencie on zaczal mi wymawiac kazdy grosz,obwinial mnie ,ze nie umiem gospodarowac pieniedzmi, a sam, bez mrugniecia okiem, wydawal tyle co ja przez tydzien na jedzenie- na jaranie!czyli tak; rano awantura, bo znalazl papierek po batoniku(sic!), dziecko chodzilo do szkoly w zdartych butach,ja mu przynosilam wyplate,ktora on chowal i musialam prosic o pieniadze na bilet do pracy!!!moja matka nie mogla w to uwierzyc,ze to sie naprawde dzieje.... No, o tym jak w dzien placenia czynszu, szantazowal mnie do ostatniego momentu,ze nie zaplaci, a ja dostawalm histerii co zrobic, to juz pisalam... Nastepnie okazalo sie,ze nie jest tak prawdomowny, jak sie przedstawial.wyszly na jaw klamstwa,ktorych sie dopuszczal,zeby utrzymywac swoj wizerunek cudownego,nieskazitelnego partnera. Zawsze myslalam,co musi czuc moje dziecko, widzac taka beznadziejnie rozemlana matke,ktora nie potrafi go ochronic ... Nie klamie, przezylismy horror, 3 letni horror, ktory nadaje sie na strasznie mroczny film... Nie uwazam siebie za silna osobe, wrecz przeciwnie.Gdzies tam jednak w skolowanej glowie,zachowalam resztki zdrowego rozsadku. Dobrze zrobilam. Budza mnie nad ranem egyzstencjonalne leki, ale przynajmniej wiem,ze nikt nie bedzie znecal sie nad nami. Jestem okaleczona,stracilam zludzenia,ale tak jak napisalam,wierze,ze czlowiek potrafi sie podniesc po kazdej traumie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepsze jutro
Tak naprawde to mysle, ze w kazdej relacji zamiast doszukiwac sie potwierdzen badz nie o toksycznosci, wazne jest wziac pod uwage, czy to co sie przezywa daje nam ogolne zadowolenie , pozytywne spojrzenie na innych, swiat, siebie i czy ta relacja wykrzesza z nas dobro czy raczej przytlacza? Gdzies przeczytalam, ze milosc nie jest biernym przezywaniem wlasnych emocji i dazeniem do ich spelnienia, ale jest swiadomym wyborem. Trudne to bardzo, zwlaszcza w okresie zakochania, gdzie fabryka limbiczna zaglusza swiadome wybory i wydaje sie, ze kierujemy sie tylko sercem. No a potem to juz wiecie.... Z ciekawosci czasem mysle, czy gdybym to wszytsko, co czulam, przezywalam, kochalam,, za bardzo,,( co jest taka jakby charakterystyka toksycznych zwiazkow) przelala na zupelnie innego pokroju mezczyzne, czy dzis tez czulabym sie tak jak teraz...(?) Nie, nie! Nie mam zamiaru tego eksperymentowac! Tak sobie tylko,, filozofuje,, co by bylo gdyby..., bo ( nie ma co ukrywac), ale tak wiele siebie wpakowalam w ten zwiazek z ogromna dawka entuzjazmu, ze po prostu zal tych energii!!! Fajnie napisane, myślę podobnie, jestem za:P Zajrzę może jeszcze jakby nie daj Boże się skusiła :D Narazie jest ok, szczęścia kobiety i wytrwałości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Wiatr we wlosach:) Dziekuje , za pamiec, u mnie w miare OK, jestem b zajeta ostatnio dlatego nie pisze; czas egzaminow, dodatkowe formalnosci, spotkania zwiazane z moim nowym przedsiewzieciem ,a na dodatek- sciagnieta kolezanka z PL, z podstawowki- mama 3 dzieci, dziewczyna po 2 bardzo chorych, trudnych zwiazkach z alkoholikami Znam jej dziecinstwo; byla ich 5 dzieci wychowywana praktycznie cale zycie przez mame, ich ojciec byl alkoholikiem -b malo obecny w domu, a po kilku latch odszedl.. Ich matka bylo mocno zestresowana swoim zyciem; brak pieniedzy I czasu dla dzieci, miala zawsze 2 prace aby tylko utrzymac dom, takze dzieci sie praktycznie same wychowywaly nawzajem, pozbawione uczuc rodzicow.. Ta moja kolezanka to typowy przyklad na czlowieka, ktory skomplikowal swoje dorosle zycie, poniewaz urodzenil sie, wychowal w mocno dysfunkcyjnym domu rodzinnym; brak opieki, ciepla, wsparcia, milosci, bexpieczenstwa, alkoholizm ojca, zimna mama.. B przykre bardzo..i takie niesprawiedliwe, ze niektorzy zostali pozbawieni od poczatku szansy na zaspokojanie ich podstwowych potrzeb zyciowych- uczuc, troski, .i oprocz tego - ponosza pozniej ogromne konsekwencje za te braki w swoim doroslym zyciu... Chce jej pomoc bo miala naprawde trudne zycie; malo z dziecinstwa w ktorym trzeba bylo pelnic funkcje doroslego-zajmujac sie mlodszym rodzenstwem i niewiele dobrego w doroslym zyciu .. Ta moja kolezanka to typowy przyklad na czlowieka, ktory skomplikowal swoje dorosle zycie, mam na mysli zwiazki z alkoholikami, przede wszytskim dzieki zyciu wychowaniu w mocno dysfunkcyjnym domu rodzinnym; brak ciepla, wsparcia, milosci, bezpieczenstwa, alkoholizm ojca, raczej zimna mama.. Przykre to, I jakie niesprawdliwe, dlaczego niektorzy sa juz od poczatku skazani, jesli nie skazani to; sa w duzym narazeni na spieprzenie sobie zycia Podczas gdy inni (tak jak np moja inna b bliska kolezanka) wychowana w atmosferze ciepla, zainteresowania, wspacia, milosci od rodzicow I zawsze (znamy sie on kilkunastu lat) byla otwartym, smialym, pewna siebie nastolatka, odnoszaca sukcesy w szkole, aktywna, przebojowa osoba na studiach ..(mimo naprawde duzej nadwagi!) a dzis kobietka z b dobra praca jak na jej wiek I polskie warunki oraz szczesliwa mezatka od kilku lat. Wiaterku:) ciesze sie, ze jestes taka dzielna, ze tak dobrze dajesz sobie rade, bo biorac pod uwage krotki okres waszej separacji - to naprawde pieknie sobie radzisz! zaczynasz trzezwo myslec i patrzec na swoj zwiazek, mimo bolu umiesz kierowac sie racjonalnoscia, i stawiac wielkie kroki do przodu i wychodzic z wspouzaleznienia:) u mnie z tym trudniej; regularny kontakt z moim M podczas jego widzen z mala i jego niekonczace sie proby, dazenia do tego aby wrocic, nie pozwalaja mi na osiagniecie rownowagi, spokoju bo tak naprawde to mimo iz juz ponad rok osobno zyjemy, a ostatnie mce to juz zupelnie z kontaktem ograniczonym do widzen i rozmow tel apropo dziecka, to dalej nie czuje sie wolna"- a czuje,ze dalej w jakims stopniu tkwie w tym toksycznym zwiazku.. :( Buszujaca,:) Tobie tez gratuluje! jestem pod wrazeniem, myslalam (szczerze mowiac) ze sie zlamiesz" i po wyprowadzce wrociz szybko do swojego M.. czy on Cie nie meczy, nie nachodzi? mama 30:) napisz co u Ciebie? jak sie ma Twoja corka? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdamigawka
Cześć Kobietki:) Widzę dzieje sie tu duzo. U mnie juz lepiej. Leki biore regularnie i terapia taz w tygodniu u kinezjologa przynosi efekty. Boje się depreski a i jej stany są bardzo kłopotliwe. Do końca grudnia mam brac leki a później je bedę sukcesywnie odstawiać i mam nadzieje ze mi sie uda. Śmieje sie coraz częściej i unikam toksycznych ludzi. Zajełam sie swoja firmą no i zajełam się oriflem. Spotykam na swej drodze ludzi różnych i obrych i złych. Nawet sobie radze z nimi choć czasami są chwile załamania. Dzieciaki moje sa kochane bo juz wiedzą i są swiadome co mi sie dzieje. Unikam matki i koleżanki która okazała się wampirem energi;( Mąż też zrozumiał że nie tędy droga i zaczął się inaczej zachowywać wobec mnie. A ja przedewszystkim pogodziłam sie z wieloma kompleksami . Czeka mnie jeszcze bardzo długa sprawa na policji i w prokuraturze. Mając miekkie serce popełniłam wiele błędów aludziewykorzystali mnie do cna i teraz ja za to płacę. Staram sie bo wiem ze nie moge tak polec i mam nadzieje ze wybuduje w sobie system obronny przeciwko tej depresji. Wiem dzięki Wam Słońca że światłow każdym tunelu istnieje i tego Wam równierz życzę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Layla*************************
Drogie forumowiczki..... Nie wiem czy mnie pamiętacie , kiedyś namiętnie pisałam na forum , próbowałam odejść od kogoś kogo bardzo kochałam czyli ,,toksyka" starania moje powiodły się , odeszłam kupiłam mieszkanie , prowadze w miare ustabilizowane emocjonalnie życie minęło trochę czasu , już w sumie prawie rok ... i Jeśli mogę komukolwiek cokolwiek doradzić , nie patrząc płytko , lecz trochę głębiej.... mniej egoistycznie.... Dziewczyny czasem myśle że gdybym mogła wrócić czas , cofnąc o jakieś pare miesięcy ... Oprocz własnego cholernego ,,ego" i własnej dumy , szacunku do samej siebie i własnej toksycznej osobowości , mam żal , ogromny cholerny żal do samej siebie że nie pomogłam i że nie zrobiłam wszystkiego żeby pomóc mojemu toksykowi, czyli mojemu eks. Rzuciłam wszystko , w sensie ,,radykalne cięcie" i bez kresu rozpoczęłam walkę z samą sobą! Również zdaje sobie sprawe z tego że ślepiec nie może prowadzic ślepca... ale na dzień dzisiejszy , po pewnym okresie czasu , który minął wiem że mozna było się bardziej starac i walczyc o ukochaną osobę i zamiast odcinac się od tego wszystkiego poprostu pomóc jej w jej chorobie a nie kopać ją jesczze bardziej odchodząc. Ja umarłam na duszy i moze myślicie że jestem mało rozsądna..? ale jak to jest? powinno się iść za głosem serca czy za głosem rozsądku..? Więc zanim odetniecie się na dobre od swoich mężczyzn tych cholernych toksyków , których mimo wszystko kochacie , przemyślcie sobie z tysiąc razy czy nie ma jakiegoś innego wyjścia...>i przesłuchajcie sobie kawałek - ,,Zbyt dużo bólu"... To taka moja refleksja po dniu dzisiejszym , a ja wiem kogo ja straciłam i zdaje sobie sprawe że jednak mozna było pomóc. Przestałam wierzyć i sama zwątpiłam , a można było walczyć.... Cholernie mi przykro i ból ten noszę w sobie ... pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Layla*************************
I jeszce chciałam zaznaczyć że nie chce nikogo , do niczego namawiać tylko zachęcić do refleksji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecznie naprawiajaca
layla, ja mysle, ze to odcinanie sie na dobre, jesli komus w ogole udaje sie je wprowadzic w zycie, nastepuje po tysiecznych probach naprawiania jego, siebie, zwiazku. nie wiem jak bardzo Ty sie staralas ale wiele dziewczyn tutaj cale lata poswiecily na bezskuteczne proby naprawiania kogos. nie ma jednej zelaznej reguly ale tak sobie mysle, ze w wiekszosci przypadkow ,,naprawianie" nie jest rozwiazaniem. jest tylko przedluzaniem iluzji, ze naprawic sie da. ja ,,naprawialam" 7 lat. od 2 lat jestem sama. i jedno, co moge z perspektywy czasu powiedziec to, ze na pewno naprawilam siebie i swoje zycie :) czego wszystkim tutaj zycze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecznie naprawiajaca
i taka drobna uwaga, ktora mi sie nasunela po lekturze kilku ostatnich postow. nie jestem jakas wasza stala czytelniczka wiec ta uwaga moze byc krzywdzaca ale niemniej jednak dla dobra wszystkich postanowialm ja wyrazic. nie poczujcie sie urazone, jesli jest niesprawiedliwa: czasami pojawi sie tu ktos nowy, ktos dla kogo napisanie na takim forum moze byc pierwszym, trudnym krokiem w walce o siebie. jest was duzo, taki pojedynczy post moze czasem przemknac gdzies niepostrzezenie, niezauwazony przez nikogo i pozostac bez odpowiedzi. a na drugi post takiej osobie moze juz zabraknac odwagi, checi, wiary. chyba troche byloby szkoda...wiem, ze nie sposob odpowiadac na wszystkie posty ale tak wam tylko chcialam o tym fakcie przypomniec. i nie mam na mysli swoich postow, ktore z czystym sumieniem mozecie zignorowac :) pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepsze jutro
Layla************************* kawałek przesłuchany i smutno, bardzo:( Po części masz rację. Ja już po 3 tyg od "odcięcia", mam wyrzuty. Jest jakby lepiej, odżyłam, zaczynam być "sobą", ale wyrzuty są. Że mogłam pomóc,ze mogłam mu na spokojnie to wszystko przedstawić, ale emocje biorą góre. Siły jeszcze by się znalazły. Ale na jak dlugo? A kto później pomógł by mi. też wiem kogo straciłam i wiem, że mnie kocha, tylko to co siedzi w jego głowie jest dla niego nie do przeskoczenia. i mam wyrzuty że nic nie zrobiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to moze ja tak krociutko pomoc moze kazdy sam sobie, bo kazdy jest odpowiedzialny w pierwszej kolejnosci za siebie tak layla on tobie tez mogl pomoc .... pomogl? bylas szczesliwa ? ze szczescia odeszlas ? skieruj uczucia na siebie, zadbaj o siebie jak sie tego nauczysz to spotkasz faceta,ktory umie dbac o siebie i o innych w zdrowy sposob oneill - nawet nie wiesz jak sie ciesze ,ze znow mozna cie tu poczytac :D pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naitsabes
Nie wiem od czego mam zacza? Zyje z mezem 22lata,zyje obok niego. Nie mam nic do powiedzenia ,o niczym nie decyduje.Nawet jak pyta mnie o zdanie,to jest bez znaczenia . Teraz pogorszylo sie poniewaz,nie pracuje a zajmuje sie domem i 6 letnim synkiem.Dwoje doroslych dzieci pracuje ale sa na utrzymaniu naszym,tz.meza. To ze nie przynosze pieniedzy do domu uprawnia go do gnojenia mnie i wymyslania od leni,nierobow. A jak wypije to wogole jest horror....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatr we wlosach
Naitsabes, trudno mi jest napisac cos sensownego, ale nachodzi mnie taka refleksja... 22 lata malzenstwa to kawal czasu. Zapewne relacja oparta jest na jakimstam przyzwyczajeniu, rutynie i wtedy bardzo latwo jest zobaczyc wszystko jakby w krzywym zwierciadle, wyswiechtujac i podporzadkowujac pod,, toksyczny zwiazek,, Nie wiem. Wiem natomiast, ze ublizanie i szydzenie z pozycji zony/meza jest niezdrowym zachowaniem dlatego rozumiem jak bardzo jest to dla Ciebie druzgoczace. Zanim jednak utwierdzisz sie w przekonaniu, ze tak zyc nie potrafisz, ze sie po prostu nie da radze walczyc o to malzenstwo. Dzis tak latwo sie ludzie rozchodza, za latwo. Wierza, ze z kims innym bedzie lepiej, bardziej kolorowo... zaprzestaja proby odbudowania. Jesli Twoja naprawa zwiazku jest kolejna nieudana proba to zapewne juz wiesz, co bedzie dalej. To tylko kwestia czasu. Jakkolwiek zycze Ci, bys nigdy nie zalowala jakiejkolwiek podjetej decyzji. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiaterku :) Moze nie pij juz tego podrobionego martini.... :D Cos nielogoczna ta twoja ostatnia wypowiedz... Walcz o malzenstwo w ktorym jestes traktowana jak smiec? Na czym ta walka mialaby niby polegac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiatr we wlosach
zupelnie nie rozumiem dlaczego usunieto moj post ? a moze mi sie tylko snilo, ze pisalam do Piglet i do lepszego jutra (?):D Ale skoro konsekfencja wie, ze pilam podrobe martini wiec brak mojego postu nie jest jakas moja omama. Wiem, ze w moim poscie nie bylo nic skandalicznego, dlaczego wiec??? Na szybko zatem pozdrawiam Was wszystkie. Piglet, dziekuje ze sie odezwalas :) Trwam w swoim jakkolwiek nie przekonujacym mnie postanowieniu - walka z wlasnym demonem ,,milosci,, Consekfencjo, moj ostatni post jest jakis taki bez wyrazu... mialby sens gdyby wczesniejszy nie zostal usuniety, ale masz racje, ze nie mozna trwac w zwiazku, w ktorym traktuja cie jak smiecia. Zanim jednak podejmie sie decyzje odejscia warto przeanalizowac, czy wszystkie opcje podjecia proby ratowania zwiazku zostaly wykorzystane i to przez obie strony, bo w pojedynke to jest jak walka z wiatrakami. Pomimo wszytsko ja zawsze bede zwolenniczka budowania rodziny tym bardziej, ze dzis tak latwo ludzie odchodza od siebie. Znacznie latwiej kapituluja niz podejmuja zmudna prace nad odnowa zwiazku. (czyt.nie tyczy sie patologicznych, toksycznych itp. zwiazkow)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co przezyla.......
ta co nie wie czego chce --- co uc ciebie dostalas okres? locco ---- uswiadomienie sobie wlasnej sytuacji i przyznanie sie do tego jest pierwszym krokiem do zmiany :) Powodzenia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was dziewczyny 🌼 Chciałabym odnieśc sie do wypowiedzi odnosnie dawania szans, ratowania małzenstwa, proby naprawiania itd. Fakt, ze teraz coraz czesciej słyszy sie o rozwodach i bardzo łatwo sie je dostaje.Zastanawialam sie nad tym niedawno.Uważam, ze teraz kobiety sa bardziej samodzielne, dlatego maja wiekszą odwagę powiedzieć dość. Kiedys kobieta po rozwodzie czuła sie jakby chodziła z jakims piętnem, była traktowana jak osoba gorszej kategorii. I tu nasunęlo mi sie pytanie, dlaczego własnie kobiety tak traktowano?? Męzczyzna po rozwodzie szlała, zakladal lub nie nowa rodzinę i jakies to normalne bylo, ze mu nie wyszło w zyciu. A kobieta? No coz, same wiecie. Teraz na szczescie czasy sie zmienily. Ale w sumie nie o tym chciałam rozprawiac. Wracając do ratowania i walki o mlazenstwo. owszem, jest to jak najbardziej wskazane ale tu nasuwa sie kolejne pytanie, ile tych szans?? czy maja one sens?? Czy to nie walka z wiatrakami?? Jaką ilośc energii nalezy na to poświecic?? Czy to jest zdrowe by dzieci na to patrzyły i uczyły sie chorych, tak chorych, wzorcow?? Dlaczego kiedy ktos nas krzywdzi my mamy wiecznie wyciagac do niego reke?? Dlaczego kiedy płaczemy to nam nikt tej reki jakos nie podaje, wrecz odwrotnie, jeszcze dokopie?? I w imię czego?? Przeciez malzenstwo kojazy sie nam ze zdrowym ukladem, partnerstwem, miłoscia, szacunkiem na dobre i złe. A co robic kiedy miłosc jest ale nie ma szcunku, partnerstwa, wystepuja naduzycia?? wtedy takie relacje stają sie niezdrowe. Wtedy zaczynamy sie zastanawiac czy ja tak chce, czy warto poswiecic siebie w imię "małzenstwa", ktore nas niszczy?? Czy mam sie dac ponizac, bo ...? Nie moje drogie, tak jak Yeez napisała, kazdy jest kowalem wlasnego losu. Wychodzqc za mąz wiążemy sie z człowiekiem dorosłym, ktory piowinien byc odpowiedzilany za siebie, ale tez za druga osobę oraz dzieci. Ja w opisywanych na tym topiku przykładach nie widziałam tej odpowiedzialności ze strony naszych m.Zauwazyłam natomiast zrzucanie jej na nas. A my co robiłysmy?? Ratowałyśmy!! Dbałysmy!! kochałysmy!! Zyłysmy od szansy do szansy!! I co z tego mamy/ miałysmy?? Na to pytanie kazda niech sama sobie odpowie. Ale wiem, ze kazda z nas z czystym sumieniem powie, ze ratowała, chciała uzdrowic to co chore za wszelka cenę, nawet za cenę samej siebie.I co?? I nic!! pozdrwaima Was serdecznie, sciskam mocno!! I zycze wytrwałosci i wiary w siebie!! kochajcie siebie, czas tak szybko biegnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Turkusku leć na ciepłych promykach słońca w nieboskłon:)I trwaj ,walcz i oby twoja nadzieja i siła dała dalej ludziom dużo ciepła i radości w życiu.Pa pa pa {kwiat} i KOsz kwiatów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×