Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

@consekfencja - jak milo Cie widziec! Pozdrawiam serdecznie. I mysle, ze jednak na reszte zycia cos mi sie skroilo. Mamy swoje lata i wiemy czego chcemy - ale tez czego nie chcemy w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka jakby współzależność doskonalsza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@gosc - tak samo, jak Twoj hejt uprzejmiejszy z tym usmieszkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byłem zgryźliwy, mniemam, że Ty też nie :) Powodzenia w związku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oneill
Czasami bywam sarkastyczna ;) A za zyczenia zawsze dziekuje :D Pozdrawiam wszystkich zagladajacych bez wzgledu na intencje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniczka111
Witam wszystkich, odważyłam się napisać na forum, trochę wyżalić, ale też dodać otuchy innym z was. Też tkwiłam w toksycznym związku, chociaż początek nic na to nie wskazywał. Chłopak wydawał się być ambitny, dbał o mnie. Dałam mu szansę, i powoli dałam się rozkochać. Z czasem stał się zaborczy, ograniczał mnie, wydawało mi się to ok....bo byłam zakochana uwielbiałam spędzać tylko z nim czas, czułam się dowartościowana tym, że jest tak zazdrosny. Jednak na dłuższą metę takie zachowanie jest nie do przyjęcia. On ciągle jakby bał się, że mnie straci...nie ufał. Gdy zaszłam w ciążę, to mnie wspierał tylko na początku, mówił że sobie poradzimy. Ze jestem osobą, która wszystko widzi w ciemnych barwach, a może przeczuwałam że to było zbyt pochopne... Chłopak ten okazał się egoistą, co chce to ma, mamisynek, furiat. ...do tego doszły problemy z trawką, wszystkie fundusze jakie miał przeznaczał na palenie, zaczęły się schadzki z kolegami, ciągle płakałam, nagle stwierdził ze skoro tak chciałam wolności to mi ją da. W momencie, kiedy był najbardziej potrzebny, zawodził. Po trawce czasem wpadał w szał, np 3 miesiące spokoju, a potem wyzwiska, wyrzuty itd. Godziłam się na to zbyt długo, jego rodzina też nie potrafiła i nadal nie potrafi go ogarnąć. Jest z nim coraz gorzej....jedyne co potrafi to użalać się nad swoim losem, zamiast wziąć się w garść a to młody chłopak. Od kilku miesięcy jestem sama, nie muszę wysłuchiwać, że jestem szmatą, żyję dla siebie i nie muszę się nikomu podporządkowywać, chyba że synkowi. Nie ma awantur nie ma łez. Naprawdę takie podłe zachowanie, niszczy w nas uczucia do takiego kata. Jeśli nie zaczniemy się szanować oni nas nigdy nie uszanują. Ja się do niego nie odzywam, o nic nie proszę chociaż mamy dziecko. Serce mnie boli, jak widzę że gra mi na nerwach, olewa syna, bo auto, bo motor. zawsze Ty jesteś najgorsza, a on przecież się stara..to Ty go powinnaś po nogach całować. Kto Cię zechce, tylko on. Lepiej żyć samemu niż męczyć się z takim idiotą, oni się nie zmieniają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M_86
Cześć dziewczyny, Piszę, ponieważ udało mi się uwolnić z przemocowego kilkuletniego związku. Zajęło mi to dużo czasu, jednak teraz czuję się naprawdę szczęśliwa. Pomimo tego, że jestem singielką, moje życie zmieniło się na lepsze o 180 stopni. Nie odczuwam już lęku, niepokoju, co nowego on zrobi, czym znów mnie zastraszy. Mogę wyjść kiedy chcę i spotkać się z kim chcę, odnowiłam kontakty z moimi przyjaciółmi, mam o wiele więcej życzliwych osób wokół siebie, czuję się wolna i spokojna. To co mi pomogło to wieloletnie chodzenie na terapię dla osób uwikłanych w przemocowe związki, czytanie książek na ten temat, otworzenie się przed bliskimi, że problem istnieje. Oczywiście to był proces, nie stało się to od razu. Mam nadzieję, że którejkolwiek z was ten post pomoże. Piszcie jesli będziecie chciały pogadać. Ściskam was mocno i pamiętajcie, że zawsze jest wyjscie z takiej sytuacji i praktycznie jedno jedyne: odejście. Oni się nie zmienią, bo nie chcą. Gdyby chieli, stałoby się to już dawno temu. Nie myślicie o tym ile lat zainwestowałyście w ten związek, gdyż jest to pułapka. Myślcie ile jeszcze świetnych lat możecie przeżyc w szczęściu i spokoju bez tego terroru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomożemy Ci w każdej sprawie! Testowanie wierności,rozwody,zdrady, badania DNA, badania wariografem, porwania, ustalenie miejsca pobytu, poszukiwania mienia i osób, wykrywanie kamer,podsłuchów, oprogramowania szpiegowskiego... Z NAMI DOWIESZ SIĘ PRAWDY! Dostarczymy dowodów, dzięki którym szanse na wygraną rozprawę wzrosną wielokrotnie! Jesteśmy zespołem doświadczonych detektywów i prawników. DOJAZD DO KLIENTA, CENY USTALANE INDYWIDUALNIE- NA PEWNO SIĘ DOGADAMY ZADZWOŃ: 572611122 JESTEŚMY DO TWOJEJ DYSPOZYCJI 24/7 ZA KAŻDEGO KLIENTA, KTÓREMU NAS POLECISZ 20% DLA CIEBIE !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maja2204
Pozdrawiam Was Wszystkich cieplutko. Nadal mi brakuje rozmów z Wami.Teraz mam trochę więcej czasu(przez jakies pare miesięcy). U mnie OK.Zamierzam tu teraz pozagladac, moze cos napiszę,odpiszę.Na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hka
Witam ja też pozwolę sobie opowiedzieć moja historie. Jestem w małżeństwie przeszlo 5 lat. Przez ostatnie 2 lata bylo różnie między nami. Często powtarzałam ze nie widzę przyszłości dla naszego zwiazku. Jest jednak dziecko 4latek. Od tych wakacji w ogóle bardzo oddaliśmy się od siebie. Przestałam się z nim kochać wręcz unikalam tego u bałam się zbliżeń. Jest on ode mnie ponad 10 lat starszy . Przestał kompletnie dbać o siebie. Wszystko zaczelo mnie od niego mnie odpychac. Wiele razu powtarzałam by coś z sobą zrobił, ale nie. Gdy miałam dobry humor zawsze powiedział coś był była smutnaa potem głupio komentował moja mine. Często powtarzał ze jestem toksyczna ze ze mną nie można już rozmawiać. Byliśmy na wspólnych wakacjach. Próbowałam się zbliżyć ale on był chłodny. Nawet seks byl do niczego. Mijały tygodnie a ja z każdym dniem coraz bardziej myślałam o odejściu. Ta różnica wieku zaczęła mnie przytłaczac. To co robił a raczej czego nie robił by poprawić relacje między mną a jego rodzicami. Mimo tego ze mieszkaliśmy razem. W końcu się wyprowadziła na dwa tygodnie. Bo przez te tygodnie ciągle mnie zastraszal ze się zabije. Wróciłam bo on doskonale wie ze można mną manipulować. Wróciłam i tkwie dalej w tym związku. Chociaż myślami jestem gdzie indziej. Wciąż czuje się uwięziona. Nie mam ochoty bawić się z własnym dzieckiem i patrzeć na własnego meza. Myślę ze go już nie kocham. A pomimo tego wciąż boje się odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hka nie zaslaniaj sie dzieckiem .. to zalosny argument dla dobra dziecka ZAWSZE nadrzednym dobrem jest szczescie jesli szczescia nie daje rodzina .... to po co to ciągnąc ??? sama pozwalasz by ktos swoim zachowaniem manipulowal Toba po co ci to ? czujesz sie uwięziona ? ....... sama sie uwiezilas dlaczego ? z jakiego powodu boisz sie odejsc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yeez
🌼Zdrowia, Szczęścia, Pomyślności i Samych Zdrowych ,Dobrych Myśli na 2015 ROK (bo to nasze Myśli stają sie rzeczami )Zyczę Dla Wszystkich 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
wszystkiego dobrego w nowym roku ! zajrzalam tu dzis po dlugim czasie zobaczyc, czy jeszcze ktos tu pisze? Pozdrawiam piszacych i czytajacych. U mnie dobrze, spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkiego jak najlepszego zycze Wam wszystkim w Nowym,2015 Roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maja2204
To były ode mnie zyczenia,ale zamysliłam sie i nie wpisałam danych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_i
Cześć, jestem z chłopakiem od dwóch lat. Nie wiem do końca czy jego zachowanie można nazwać molestowaniem psychicznym czy po prostu wpadam w paranoję. Może opowiem od początku. Mój chłopak jest ode mnie starszy o 5 lat. Na początku naszego związku wydawałoby się, że jesteśmy bratnimi duszami. Niestety po stosunkowo krótkim czasie okazało się, że jednak bardzo mocno się różnimy. Po około 2 miesiącach bardzo zaczęło mnie to przytłaczać i chciałam się rozstać pomimo, że bardzo mi na nim zależało. Ale oczywiście zostałam. Chłopak zaczął mnie kontrolować z kim wychodzę, następnie nie puszczał mnie już nigdzie. Chciał żebym spędzała czas tylko z nim (nic się nie zmieniło w tej kwestii), a kiedy robiłam o to awanturę to wybraniał się, że oczywiście że mogę wychodzić, ale np. tylko w tygodniu bo weekendy są dla nas. Gdy przychodziły dni robocze i chciałam gdzieś wyjść to słyszałam "myślałem, że porobimy to i to...". Zaczął planować wcześniej co będziemy robić za kilka dni, a kiedy protestowałam to się obrażał. Nie mam już znajomych, z moją najlepszą przyjaciółką widziałam się pół roku temu, spotkałyśmy się aż na godzinę! Ja nawet nie mogę swobodnie korzystać z komputera, bo zaraz mi wytyka, że jestem uzależniona (jeśli łącznie spędzam godzinę tygodniowo w internecie to to chyba nie jest uzależnienie...). Za każdym razem kiedy jadę do siostry do innego miasta na weekend robi mi łaskę, że mnie puszcza. Finalnie i tak mam wyjazd zawsze zepsuty, bo cały czas wydzwania i robi mi awanturę. Na co dzień jest kochany, wymyśla mi różne niespodzianki itd. ale ja nie jestem szczęśliwa. Próbowałam z nim zerwać, i to z kilkadziesiąt razy, ale za każdym razem schemat jest ten sam... Kłótnia, po 10 minutach kiedy dociera że mówię serio zaczyna płakać, błagać. Obiecuje pójść ze mną na terapię... I nic... Na dodatek mam "syf" w życiu, musiałam się w grudniu wyprowadzić z domu rodzinnego (oczywiście do niego), ponieważ partner mojej mamy zaczął robić z domu melinę. Teraz się wyprowadziliśmy na kawalerkę... Mija 12 dzień wspólnego mieszkania, a ja mam dość... Po raz kolejny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ja to znam zazdrość o czas poświęcony nie jemu.Chciałby,żeby jego ulubione programy , które zupełnie mnie nie interesują ,oglądać z nim. Reszta niech pozostanie milczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolna jestem
Uwolniłam się od przemocowca po 35 latach małżeństwa .Na tym forum znalazłam pomoc ,wsparcie i zrozumienie .Było to 5 lat temu .Zrozumiałam co mnie dotyka ,wyjaśniły mi to dziewczyny które już były wolne .Pisałam jak jeszcze była tu Present ,Oneill .Mam 58 lat i od 5 lat jestem bardzo szczęśliwa ,w nowym związku ,zupełnie innym niż poprzedni .A już myślałam że umrę ze strachu ,że kiedyś zrobi mi krzywdę nieodwracalną .Psychikę miałam bardzo skrzywioną ,poczucie wartości zerowe .Ale podołałam ,żyję ,rozwiodłam się .Nareszcie czuję że mogę cieszyć się z posiadania dzieci ,kochać ich bez stresu .Mam wnuka ,maleńki jest cudny i nikt nie zabrania mi go kochać i nie poucza jak mam żyć .Kochajcie siebie ,dacie radę ,walczcie o siebie i dzieci .Mamy jedno życie ,warto je przeżyć ,godnie .Wesołych świąt wielkanocnych .Pisałam pod nikiem Veto 12.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja 8 lat w tkwię w czymś okropnym i milczę. Od 2 lat nie ma dnia, aby nie myślała o odejściu. Od tych 2 lat czytam książki na ten temat, artykuły, wpisy na forach, byłam też na kilku wizytach u specjalisty. Pomału dojrzewam do tej decyzji. Wyznaczyłam sobie też datę - lipiec 2015. Nie dam rady dłużej, choć strasznie się boje - sama nie wiem czemu. W wieku 30 lat będę musiała zacząć na nowo, ale nie mogę się poddać, bo inaczej mogę pomarzyć: o szczęściu, prawdziwej miłości i o dzieciach, których tak pragnę (mieć je z nim: nigdy bym tego nie zrobiła). Przez te 2 lata, systematycznie się separowałam od niego i coraz więcej czasu poświęcałam sobie. W gruncie rzeczy: ten związek mnie troszkę zniszczył, ale i też wiele nauczył, troszkę mi się udało zrobić porządku ze sobą. Obserwując osobę uzależnioną, jej zachowania i priorytety - sama rzuciłam swój nałóg jakim było wieloletnie palenie papierosów, zrzuciłam nadwagę, odnalazłam nowe pasje i chyba wiem, czego chcę. Będąc kilka tygodni u rodziców, poczułam moc, ale pewnie zmięknę, gdy wrócę. Byłam kiedyś wesołą optymistką. Skończyłam studia i wierzyłam, że wszystko mi się w życiu uda. Zaczęłam naprawdę dobrze, z dobrą pracą. Niestety ratując jego to wszystko straciłam, wliczając w to poczucie własnej wartości. do tego słuchając codziennie, że ja to tylko się do sprzątania nadaje lub Pani mgr myje po mnie kibel - to człowiek zaczyna w to wierzyć. Zrobiłam się strasznie "fobiczna" i boje się do dziś wszystkiego, od kontaktów z ludźmi po wyobrażanie sobie strasznych rzeczy, które mogę się przytrafić lub ciągle się boje, że coś zrobię źle itp. Straszne to wszystko i chaotyczne :( Muszę się ogarnąć, bo tylko ja mogę to zakończyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pobudka zKoszmaru
Witam :) czytam was od poczatku. Ja wlasnie tkwie w takim czyms od 12-tu lat, mamy syna 9 lat. poczatki byly fajne-zakochanie(czytaj zaslepienie), wyznania milosci po kilku tyg. znajomosci-szybki byl...prezenciki, kwiatki itp. sielanka nie trwala niestety zbyt dlugo- najpierw pojawily sie fochy, narzekanie, ciagle niezadowolenie, narastajaca manipulacja, krytyka, glupie zarty i odzywki, potem byly juz klamstwa, wyzwiska, szarpanie i popychanie(kilka razy), niespodziewane, bezpodstawne wybuchy zlosci, agresja slowna,dziwne tajemnice- nieodpowiadanie na pytana co sie dzieje w pracy, niemowienie o problemach w pracy, znikanie na kilka godzin, ukrywanie informacji nt. pieniedzy, a w ostatnich czasach hazard(robi to ostatnio czesto tlumaczac sie ze to go relaksuje) doszlo rowniez przyznanie sie do zdrady o co i tak go jakis czas temu podejrzewalam. rozmowy, wszelkie tlumaczenie, wyjasnienia nic nie daja. to ja oczywiscie jestem temu wszystkiemu winna, bo to ja jestem jakas nie taka jak on chce, a czesto nie potrafi nawet okreslic czego chce... najwyrazniej mu nie zalezy aby cokolwiek zmienic bo jest mu chyba dobrze w takim ukladzie... mieszkamy razem a jednak obok jak wspollokatorzy doskonale wiem co powinnam zrobic , ale nie mam juz na nic sily. nie jestem w stanie sprostac jego wymaganiom, a teraz to nawet nie probuje bo on potrafi zmieniac zdanie nawet codziennie zyje z dna na dzien ograniczajac sie do koniecznych rzeczy ktore musze robic. chyba mam depresje, jestem wypalona, on zniszczyl moje poczucie wlasnej wartosci, potrafie sie cieszyc zyciem- kiedys bylo inaczej boje sie ze sobie nie poradze sama z dzieckiem, a mieszkam bardzo daleko od rodziny pisze to bo potrzebuje to wyrzucic z siebie(nikomu sie nie zwierzam bo mi poprostu wstyd) tyle tu na forum wspanialych osob pomoglo takim jak ja. co zrobic aby znalezc sile aby sie od niego uwolnic? wiem ze to jedyne wyjscie bo tak nie mozna zyc pozdrawiam wszystkie piszace i czytajace kobietki :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vala
Witam, potrzebuję pomocy. Naprawdę potrzebuję pomocy i wsparcia.Mój problem jest trochę inny ale ściśle wiąże się z przemocą.Mam 58 lat i jestem matką dwóch synów. Oczywiście są już dorośli. Moje małżeństwo to toksyczny związek. Byłam żle traktowana przez męża i teściów, ale nie o tym chcę tu opowiedzieć. Ogromnie dużo kosztowało mnie aby się wyzwolić, uwolnić psychicznie. Wiem, że rozumiecie o czym mówię. Podsumowując chcę powiedzieć, że w każdej sekundzie mojego życia zawsze wszystko robiłam jak tylko potrafiłam najlepiej dla dobra moich dzieci i rodziny. Moim celem było wychować chłopców na porządnych ludzi i jeszcze jedno: ciężko pracując , nawet ponad siły, chciałam zapewnić dzieciom zabezpieczenie materialne aby nie byli od nikogo zależni. Zawsze miałam z nimi dobry kontakt. Ale to się zmieniło. Zaskoczeniem dla mnie było kiedy starszy syn po skończeniu studiów nie podjął pracy. Nie pił, nie palił, nie włóczył się, ale nie pracował.Nie pomagały ani prośby ani grożby. Młodszy syn szybko podjął pracę. tak się cieszyłam i byłam z niego dumna. Poznał dziewczynę i się ożenił. Mimo że każdy z nich został finansowo zabezpieczony tak samo, ciągle jestem atakowana to przez jednego to drugiego, każdy z nich czuje się pokrzywdzony przeze mnie. Ciągle mają pretensje i roszczenia. Są agresywni emocjonalnie wobec mnie. Potrafiłam poradzić sobie z agresją męża ale teraz czuję, że nie mam już sił. Myślałam, że chociaż na starość zaznam spokoju. Jestem strasznie już zmęczona. Ten cios ze strony dzieci to jak nóż wbity w plecy, prosto w serce. Pozbawił mnie sił i rzucił na kolana. Czuję się jak szmata którą targają dwa psy. Unikam wciągania mnie w dyskusje to z jednym to z drugim, które są wyniszczające i do niczego nie prowadzą. Mówią wtedy że uciekam i unikam rozmowy. Nie mam wpływu na to jak oni dysponują środkami i nie obchodzi mnie to.Chcę się od nich uwolnić ale nie wiem jak to zrobić. Czuję się poniżona i upokorzona przed synową, bo ona też ma tu swoje "zasługi" podjudzając syna. Unikam starć i kłótni jak tylko mogę bo mnie to wyniszcza.Chcę się zestarzeć i umrzeć w poszanowaniu mojej godności. Ktoś powie, że takie wychowanie ale gdzie popełniłam błąd: dbałam o rodzinę, ciężko pracowałam, pilnowałam szkoły bo byli oporni do nauki a jednak pokończyli studia, zabezpieczyłam ich materialnie, staram się być pomocna jak tylko mi warunki pozwalają bo jeszcze muszę pracować na swoje utrzymanie. Boję się pomyśleć gdybym zachorowała to co wtedy? Kiedy byli jeszcze mali powinnam odejść z tej toksycznej rodziny. Ale wtedy, w tamtej sytuacji, w takim stanie psychicznym nie zdobyłam się na to. Czy teraz za to właśnie tak drogo płacę? Gdzie mam szukać pomocy o ile ktoś może mi pomóc. Czy jest światełko w tym czarnym tunelu w którym się znalazłam? Dlaczego teściowie syna mają spokój i poszanowanie a ja nie, skoro najwięcej dałam i zrobiłam dla nich? Ja się nie użalam nad sobą lecz rozpaczliwie szukam wyjścia. Patrząc na nich, na moje dzieci, moje serce matki pęka i krwawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkasiiiar
Czy wątek jeszcze żyje ktos tu zagląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego teściowie syna mają spokój i poszanowanie a ja nie, skoro najwięcej dałam i zrobiłam dla nich? dltego, ze tesciowie szanuja siebie szanujesz sama siebie ? nie poswiecasz siebie dla innych wiec ich roszczenia rosna i rosna trzeba umiec w odpowiednim momencie powiedziec stop moze w koncu do ciebie dotarlo ze to jest wlasnie taki moment Oczywiscie musisz sie liczyc ze konsekwencja beda dalsze roszczenia i napasci ale twoj opor da ci w koncu sile by konsekwetnie teraz zaczac dbac o siebie szanowac siebie bo jesli ty sama tego nie zrobisz to jak ci juz zycie pokazalo najblizsi tez tego nie zrobia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×