Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość gość
Ktoś tu kiedyś napisał że życie nie jest cierpieniem. Otóż, życie JEST cierpieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba twoje zycie jest cierpieniem, bo moje juz nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje już też nie jest cierpieniem. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy są jakieś aktywne czytelniczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZyweSrebro
Czesc dziewczyny. Postanowilam napisac poniewaz prawie od roku zyje w zwiazku, w ktorym moj partner zneca sie nade mna. Czytam te historie i widze,ze to co on robi to jakby schemat ,ktory powtarza sie u wielu z Was. jestesmy razem ponad 3 lata z tego rok teraz mieszkamy razem, poprosil mnie zebym dla niego przeniosla sie do innego kraju, rzucilam wszytsko, prace, rodzine, przyjaciol i wyjechalam. Dodam ,ze mam syna z poprzedniego zwiazku, zaaklimatyzowal sie w nowym miejscu ,nauczyl sie jezyka. A u nas od przyjazdu zaczely sie awantury, pretensje, mowienie mi ze jestem beznadziejna,ze nic nie umiem, mimo ze zaraz znalazlam sobie tutaj prace. Zaczely sie wyzwiska, najpierw slabe, potem coraz ostrzejsze i z coraz bardziej blahych powodow. Czesto to ja chodzilam i blagalam zeby sie nie gniewal. Bo obrazal sie o wszystko, o zly ton mojego glosu, o to ze zle spojrzalam. O to ,ze jadac gdzies pomylilam droge od razu awantura, jestes j******a, nic nie umiesz itp... Duzo tego. Z czasem zaczelam myslec ,ze to moja wina, moze jestem tak beznadziejna. Co jakis czas on przychodzil i przepraszal, blagal o to ,zebysmy zaczeli od nowa, zawsze wybaczalam,bo przeciez kocham. I pamietam,ze umie byc dobry. Dodam,ze jest osoba bardzo wierzaca, chodzi regularnie do spowiedzi. I co to daje? Nic. Jak widze, jak przyjmuje w kosciele komunie to az mnie sciska, gdzie w takich momentach jest Bog. Nadal z nim mieszkam bo szczerze to sama w obcym kraju watpie czy dam rade, wrocic do kraju tez ciezko, bo finanse nie puszczaja. Jestem w potrzasku, A on tylko grozi ,ze to juz koniec ,ale nie chce sie wyprowadzic. Grozi ,ze pokaze mi ze nie dam sobie rady sama. Nie wiem czy jest jeszcze ktos aktywny na tym forum, ale czytanie go udawadnia mi,ze to z nim jest cos nie tak, ze to sa typowe schematy zachowan przemocowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, Byłam w związku w którym partner znęcał się nade mną psychicznie. 3 miesiące temu wyjechałam do rodziców z 2 dzieci (rok i 4 lata). Jestem po pierwszej sprawie rozwodowej. W związku z tym, że mąż złożył do sądu wniosek o to, żeby starsze dziecko zabierać do siebie (prawie 300 km od mojego miejsca zamieszkania) na co ja nie wyraziłam zgody, dziecko będzie przesłuchiwał biegły psycholog z sądu. Na czym polega takie badanie? czy mogę coś zrobić, żeby spotkania ojca z dzieckiem odbywały się na miejscu? Jeśli nie jest to zgodne z tematem proszę o informację gdzie mogę uzyskać pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakieś 5 lat temu pisałam na tym topiku. Co się zmieniło...? Zostałam z nim. Wtedy to były początki, niewinne czepialstwo. Zaszłam w ciążę, on zaproponował małżeństwo. Oczywiście zgodziłam się. Miałam nadzieje, że stworzymy rodzinę. Miałam też córkę z poprzedniego związku. Kupiliśmy mieszkanie, a właściwie on wziął na nie kredyt przed ślubem. Urodziła się córeczka. Mieszkaliśmy pare miesięcy u teścia bo remontowaliśmy nasze mieszkanie. Zaczeliśmy oddalać się od siebie. Ja zajęta dzieckiem, zmęczona, niewyspana. Mąż znajdował wymówki do wyjść z domu , niby że dorabia, coś załatwia. Praktycznie każdego dnia wracał do domu ok 22 gdzie ja po całym dniu padałam na pysk i marzyłam o spaniu. On nie rozumiał, że nie mam ochoty na nic. Często mu powtarzałam, żeby wracał szybciej do domu zanim padnę wtedy może na coś liczyć. Niestety on i tak wracał jak ja spałam. Później zamieszkaliśmy na swoim mieszkaniu. Było coraz gorzej. On nie rozumiał, że przestał być najważniejszy. Niby nic nie mówił, ale cały czas uciekał. Pewnego dnia było tak źle, że kazał mi wynosić się z domu. Nie wyszłam... Pare dni później okazało się, że znowu jestem w ciąży! Minęło pare miesięcy i zaczeło się piekło. Mąż zatrudnił na kilka dni pewną małolatę. Zaczął z nią smsować, dzwonić. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak , ale zbył mnie wtedy kłamstwami. Dla własnego spokoju i nienarodzonego dziecka dałam sobie spokój z dochodzeniem prawy. Bardzo oodalilismy się wtedy od siebie. Kłótnie sięgały wtedy zenitu. Nawet w ciązy chciał mnie wyrzucać z domu, ale nie dałam się wyrzucić. Ona musiała go nastawiać przeciwko mnie, tak to wyglądało patrząc z perspektywy czasu. Dziecko urodziło się nadal był między nami chłód. Jak trzecie dziecko miało pół roku coś mnie podkusiło żeby sprawdzić mu historię na stronie operatora telefonicznego i okazało się, że codziennie po pracy i w godzinach wieczornych zanim wroci do domu, gdy jest poza domem pisze i dzwoni pod jeden numer. Sprawdziłam w kontaktach firmowych i to była ona ta sama którą zatrudniał wcześniej. Małolata młodsza od niego o 13 lat. Oj działo się wtedy. Znalazłam smsy od niej , że go kocha. Nigdy nie widziałam co on do niej pisze. Zaczęły się znikania na noc, preteksty wyjazdów. Myślę, że mnie zdradzał z nią. Kilka miesięcy temu podjął nową pracę, zaczął interesować się psychologią, praca nad sobą. Zaczął się zmieniać. Przestał się czepiać o wszystko, wyzywać, umniejszać mi. Czasem jeszcze coś mi dogada, ale w granicach norm. Obiecał mi, że nie będzie się z nią kontaktował. Oczywiście on się nie przyznaje i twierdzi, że to dziewczyna kolegi i pisze z nimi :( Nie odzywał się do niej ponad 2 miesiące i jakis czas temu sprawdziłam go i pisze do niej czasami. Widziałam, tez polaczenia nieodebrane od niej i ze on nie oddzwania. Pisza tylko smsy czasami, nie codziennie jak dawniej. Mąż po latach powiedział mi, ze mnie kocha i chce zaczac od nowa. Widze, ze sie zmienil bardzo, co skłoniło mnie tez do pracy nad zwiazkiem, ale obiecał ze nie bedzie kontaktu z tym nr telefonu i jest. Sama nie wiem co robic? Od jakis 3 miesiecy jest inny, czyta, szkoli sie zeby byc lepszy nie dla mnie dla siebie. Sama nie wiem juz co robic? Trzy miesiace to krotki czas zeby powiedziec czy zmiany sa trwałe, ale nie myslalam, że moze sie wogole jeszcze zmienic. Zaczal mnie przytulac, zblizyl sie do mnie, dzwoni pyta kiedy wyjezdza do pracy na kilka dni, a tak potrafil nie odbierac telefonu i nie odzywac się. Zmienil towarzystwo z kumpli z pod bloku na normalnych ulozonych ludzi. Nie wiem czy chce uspic moja czujnosc czy faktycznie cos sie zmienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż zaczal pracowac nad soba jakies 8 miesiecy temu, ale efekty tego widoczne miedzy nami sa od 3 miesiecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje Kochane. Tak dawno mnie tu nie było.... lecz mam powody by znów tu czytać. To Forum to skarbnica wiedzy. Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę by Nowy Rok przyniósł nowe rozwiązania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcześniejszy wpis należy do mnie lecz nie przypuszczałam ze nadal mój login działa. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszelkiej pomyślności oraz siły by utrzymać to co zostało powiedziane. Tego życzę i sobie i Wam Drogie Kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wierna czytelniczka ❤️ 🌼 :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie właśnie rozpad po 7 latach małżeństwa, od roku dojrzewam do decyzji o odejściu od mężczyzny który nie wie czym jest szacunek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maja2204
Pozdrawiam Wszystkich 🖐️ 🌻 Niesamowite,że tu prawie nikt już nie zagląda.Przedtem codziennie pisałyśmy,po ileś postów.Czyżbysmy już całkiem sobie nie były potrzebne? chocby po przyjacielsku,choćby po to,żeby raz na ileś tam sobie lub komuś pomóc?odpisać? podnieść na duchu? Dziewczyny,zaglądacie tu jeszcze czasami? Jeśli tak,pomachajcie choćby łapką.Stęskniłam się za Wami 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czechowa
Witajcie Państwo w Święta , znalazłam to forum - bo moja córka jest psychicznie gnębiona przez swojego męża już 15- lat. Ciągle ma nadzieję na to że będzie dobrze . Niestety nic się nie poprawia tylko jest gorzej. Może poradzicie gdzie można się zwrócić o jakąś pomoc ? Pozdrawiam i życzę miłych i spokojnych Świąt i wszystkiego dobrego w Nowym 2018 roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że jak osoba gnębiona w związku sama nic nie zrobi, to za nią nikt nic nie zrobi. Często bywa tak, że osoba, która chce słusznie pomóc, staje się wrogiem, gdyż psychol potrafi tak zmanipulować i zastraszyć żonę czy partnerkę, że kobieta jest w stanie wyrzec się rodziny i bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniarak
Pisze poniewaz czuje ze mam problem... jestem z facetem od 4 lat... Najpierw napisze jego dobre cechy... jest facetem z pasja, mily, pomocny, zawsze mi pomaga jak mam problem i poprosze o pomoc, zabawny iw ogole mozemy pekac ze smiechu. cieply opiekunczy, troskliwy, kochany... dobry w lozku... ale.... ma swoja mroczna strone... potrafi wybuchnac tak ze sie go boje.... jest nerwowy, nei daje sobie nci powiedziec a ostanio popchnąl mnie... uzywa wulgaryzmow i epitetow w klotni... Jak mowie mu o jego zachowaniu wypiera sie i mowi ze jestem psychiczna.... Udaje ze to nie mialo miejsca a ja to zmyslilam.. a smsmy gdzie psize co mi rpzeszkadza i dlazcego .. odpisue ze nei czyta tych bredni i mam sie isc leczyc... Sadzicie ze ejst szansa uleczyc to terapia? Na terapie dla par chcial chodzic, ale terapie przeciwko agresji nie chce... Ja mam corke z poprzedneigo zwiazku ma 8 lat i mala sie jzu go boi... bo potrafi powiedziec " dwie manipulantki, na chuj ryczysz, jeste staka jak matka"... co mam robic.. kocham go... od miesiaca odsunelam sie od niego zobaczyc czy zawalczy on sadzi ze problem jest we mnie bo mu wypominam wszystko.. a ja wypominam aby sie zmienil i błędne kolo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strefanieznanan

Chciałam opisać moją historię, może ktoś tu jeszcze zagląda. Nie wiem czy mam problem czy nie mam, a może raczej czy to ja jestem tym problemem, a może mój mąż? Jesteśmy 9 lat po ślubie, mamy dwoje dzieci. Nigdy nie było sielanki, ale jakos czas leciał. Mąż mówi, że ja się zmieniłam po ślubie, że mnie nie poznawal, że za bardzo słucham rodziców, że za często pisze wiadomości do mamy i siostry (takie zwykłe, co robię, jak dzieci). A i jeszcze najważniejsze złamałam jego żądanie, żeby byłemu chłopakowi nie mówić nawet cześć, a ja go miałam wśród 300 znajomych na fb (oczywiście musiałam usunąć konto, bo nie podobało mu się, że je mam) i przez to chciał mnie z domu wyrzucić. Od początku małżeństwa zdarzały się drobne wyskoki, np. jak jest zły, to krzyczy aż do zdarcia gardła, jak prosiłam, żeby się uspokoił, to słyszałam, że jak mi się nie podoba, to wypier... do rodziców. Podczas ataków wyzywal mnie i obrażal, za każdym razem coraz gorszymi słowami. Raz kopal z nerwów samochód (2 dni po ślubie) bo nie wiedziałam gdzie skręcić, raz rozwalił pięścią ścianę, bo nie pozwoliłam mu zadzwonić do mojego kolegi z pracy (miałam od niego połączenie nieodebrane, a mąż chciał zadzwonić i zapytać czego tamten chce od jego żony-nie pozwoliłam zrobić z siebie i z niego posmiewiska), kilka razy mówił, że mam się zamknąć, bo dostanę w pysk, raz stał już z podniesiona ręką, żeby mnie uderzyć, raz albo dwa w złości mnie popchnal (zawsze tłumaczył, że chciał akurat przejść a ja stałam mu na drodze). Zawsze twierdził, że to moja wina, bo go złoszczę, bo oklamuje (fakty ze swojego życia zanim go poznałam nie opowiedzialam szczegółowo tylko coś skrocilam, coś pominelam, taki ogólny sens, a potem jak ktoś coś mówił, że gdzieś pojechałam itd to on miał pretensje, że mu nie powiedziałam o tym, albo, że inaczej to ujelam (ogólnie chodzi mu tylko o to czy powiedziałam mu prawdę ilu miałam przed nim partnerów seksualnych-bo kiedyś po alkoholu groził że mnie pobije jak mu nie przyznam się ilu i nie uznaje mojej odp, bo twierdzi, że go oklamuje i oszukuje). Oczywiście przekroczył prawie rok temu moja granice wytrzymałości, ale długo dojrzewalam do decyzji o odejściu, do tego miesiąc temu kolejny raz powiedział, że mnie nie kocha, żałuje, że się ze mną ożenił itd. Ale przechodząc do sedna sprawy... On nagle zmienił się. I to nigdy taki nie był jak teraz, normalnie do rany przyłożyć. Płacze, przeprasza,prosi o szansę, twierdzi, że źle zrobił, ale ja też nie jestem bez winy i jak obydwoje będziemy chcieli się zmienić, to się uda, że nie mówil poważnie, że mnie nie kocha (teraz powtarza to 3 razy dziennie), że nie wiedział, że jego zachowanie odbieram jak przemoc (?!). I nie wiem co teraz zrobić. Jestem raczej chłodna, a on patrzy na mnie takimi smutnym oczami... Ja nie wiem, czy go jeszcze kocham, wiem tylko, że nie wierzę w taką cudowna przemianę, ale boję się podjąć jakąś decyzje (dzieci, dom, kredyt, ciąganie po sądach - brrr...). Ale co dalej? Nie wybacze tego, co było. To takie dziwne uczucie, chce uciekać, ale coś mi każe stać w miescu. Ratujcie! 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×