Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość zszokowana tym co czuje
Dziewczyny,chyba mi odbija jestem zazdrosna o ex ktory mnie zrujnowal finansowo,odebral mi godnosc,bil ,ponizal i traktowal jak smiecia....Dzizussss...ja chyba wariuje,mam od niedawna normalnego faceta,zakochanego po uszy,ktory jest dla mnie dobry jak tamten nie byl nigdy,jest moim najlepszym przyjacielem,zreszta od lat,bo naprawde on dal mi sile zebym tamtego zostawila...a ja juz tak pokierowalam zeby nasza przyjazn rozkrecic w dalszym kierunku...powiedzcie czy tez tak mialyscie???? ze ciagle czulyscie cos do toksyka????? rany,w czwartek zaczynam terapie z psychologiem...a w sobote zobacze dopiero mojego nowego super faceta...i jak ja przezyje takie hustawki????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zszokowana tym co czuje
Dziewczyny,chyba mi odbija jestem zazdrosna o ex ktory mnie zrujnowal finansowo,odebral mi godnosc,bil ,ponizal i traktowal jak smiecia....Dzizussss...ja chyba wariuje,mam od niedawna normalnego faceta,zakochanego po uszy,ktory jest dla mnie dobry jak tamten nie byl nigdy,jest moim najlepszym przyjacielem,zreszta od lat,bo naprawde on dal mi sile zebym tamtego zostawila...a ja juz tak pokierowalam zeby nasza przyjazn rozkrecic w dalszym kierunku...powiedzcie czy tez tak mialyscie???? ze ciagle czulyscie cos do toksyka????? rany,w czwartek zaczynam terapie z psychologiem...a w sobote zobacze dopiero mojego nowego super faceta...i jak ja przezyje takie hustawki????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Was wissen zwei, wisst Schwein
zszokowana tym co czuje, wir przygód cię porwał i nie chce puścić? czy sama wprawiłaś go w ruch?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczucie bezpieczenstwa - tez bardzo abstrakcyjne pojecie w moim slowniku. Choc juz nie tak abstrakcyjne jak przed laty... Osoba, ktora w dziecinstwie nie miala naturalnego oparcia w doroslych nie mogla sie nauczyc ze ma prawo do poczucia bezpieczenstwa, do ochrony i na tej wlasnie bazie ma sama w sobie owa umiejetnosc wyksztalcic zeby, jako osoba dorosla, mogla bronic siebie i swoich bliskich ktorzy tego nie potrafia - slabszych, dzieci itp. Potrzeba poczucia bezpieczenstwa jest najwazniejsza potrzeba psycho-spoleczna - a wlasciwie placuje sie na granicy miedzy potrzeba mi psycho-spolecznymi a biologicznymi. Z tego co pamietam jeszcze ze studiow ;) Jest takie przyslowie: jak sie Jas nie nauczy to Jan nie bedzie umial - i to sie doskonale tyczy do poczucia bezpieczenstwa. Jak sie takie dziecko mialo tego nauczyc, gdzie byl przyklad? Wlasnie takie dyskusje sa potrzebne bo rzucaja nowe swiatlo na problem a czlowiek oswiecony jest odwazniejszy bo juz wie co mu dolega i wie, ze moze cos z tym zrobic. Ze jest to mozliwe. Przyklady innych osob o podobnych problemach tez stanowia ogromna pomoc w pracy nad soba. Czlowiek malo pewny siebie szuka wsparcia wszedzie. Dopoki sam nie stanie na wlasnych nogach pewnie i odwaznie. Rodzice, ktorzy nie potrafili obronic swojego dziecka - nie potrafili obronic samych siebie. Byli pelni leku i przekazali nam to w spadku. Matka, ktora bala sie dyskutowac z pijanym ojcem, schodzaca z drogi awanturnikowi... Uczenie nas zeby "zmilczec, udac ze nie slyszysz, przejsc obojetnie" wobec obelg czy krzywd, bagatelizowanie ich (oni sa glupi, nie przejmuj sie glupimi, pokaz ze jestes ponad to). Mnie tez tak uczono - zeby znosic upokorzenia, siedziec cicho i nie narazac sie. Posmieja sie z ciebie i przestana. Gorzej, gdy jest to cala klasa bo postaw sie takim - i Herkules d*pa kiedy ludzi kupa. Ale klasa by sie tak nie zachowywala wobec dziecka gdyby rodzic przyszedl do szkoly i zrobil raz czy drugi awanture, gdyby nie poskutkowalo to do kuratorium ze dziecko jest mobbingowane w szkole i ze nauczyciele nic z tym nie robia. Moze, fakt, byly inne czasy. Ale dzieci czuly tak samo - bol, wstyd, upokorzenie, niesprawiedliwosc, wyobcowanie. I bezsilnosc, bezradnosc - bo nawet te male proby obrony zle sie konczyly, byly interpretowane jak niesubordynacja i karane. Niestety, wracam do rzeczywistosci; mam do zrobienia kupe... oplat bankowych :D Zycie to nie je.b.a.j.ka, zycie to j.e.b.i.t.w.a :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"bądź graczem w każdej chwili swojego życia nie musisz się dostosowywać, możesz być po prostu sobą" Myślę, że tak żyje człowiek, który już ma władzę nad swoimi emocjami - a przynajmniej one już nie mają władzy nad nim. Bo wszystko rozstrzyga się w pierwszych sekundach - chyba na zasadzie skojarzeń z przeżytymi już sytuacjami - ogarnia człowieka strach (np. o to, że nie poradzę sobie ?). Ciało szybko reaguje sztywnością, biciem serca, potami np. To tak, jakby być we władzy tej pierwszej reakcji swojego ciała. I wycofywać się, unikać, przeczekać. I " Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz to nazywal przeznaczeniem" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zauwazcie jedna rzecz - kazda z przychodzacych tu dziewczyn na pierwszym miejscu w swojej hierarchii ma faceta. Kogos czy cos (mam na mysli emocje, nastawienie itp) NA ZEWNATRZ. Nie ma myslenia o sobie, troszczenia sie o siebie. Nie ma siebie wogole. Ilez to razy tutaj czytalysmy: bez niego ja nie istnieje? Nie umiem zyc sama, musze miec partnera inaczej kim bede? Zgine bez mezczyzny. Bede nikim, rownie dobrze moge umrzec. To tylko pod rozwage nowym kolezankom. Zastanowcie sie nad tym i nad swoim "parciem na zwiazek". Czy to rzeczywiscie prawda, w co wierzycie? Czy naprawde trzeba za wszelka cene miec kogos, byc z kims? Facet, facet, facet. Jeden zwiazek sie dobrze nie skonczyl a juz drugi sie zaczyna, byle miec cos na podoredziu, byle nie czuc tej pustki. Dlaczego nie potraficie byc same ze soba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sartrum
Oneill.. zauważ, że tak jesteśmy wychowani. Większość naszych problemów w relacjach z innymi bierze się z naleciałości pozostawionych nam w spadku po tych co nas wychowywali, co z nami obcowali, co uczyli nas jak żyć. Ja bynajmniej byłam tak wychowywana, że nie wolno mi było myśleć o sobie w pierwszej kolejności, kiedy byłam dzieckiem musiałam spełniać oczekiwania rodziców, rodzice mnie straszyli, kiedy przejawiałam postawy buntownicze, chciałam coś zrobić po swojemu, straszyli że mnie oddadzą, że jestem nic nie warta, kiedy byłam podlotkiem wmawiali mi, że jeśli nie będę uległa żaden mężczyzna mnie nie zechce, jakbym była towarem. Przez wiele lat tak też się czułam, jak towar, uśmiechałam się choć nie było mi w smak, w pracy znosiłam upokorzenia. Dopiero kiedy zamieszkałam sama zrozumiałam, że można inaczej, że facet u boku nie jest koniecznym elementem życia kobiety, że można się postawić kiedy nam coś nie odpowiada ale ile musiałam się namęczyć żeby takie oczywiste jak kropla rosy prawdy zgłębić to tylko moja dusza wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@sartrum - podpisuje sie wszystkimi konczynami pod tym, co napisalas boc to przeciez jakby moje przezycia... Tak samo bylam wychowywana, podobne "idealy" mi wpajano (slynne "pokorne ciele dwie matki ssie" czy "siedz w kacie a znajda cie"), oczywiscie nie wolno byc wyzywajaca, miec otwarcie swojego zdania ani okazywac prawdziwych emocji bo cie wezma za latawice czy pofyrtana - a kto taka zechce? K*rwa zesz mac - wszystko pod to czy ktos zechce. Nic dla siebie. Nic by byc soba. Zreszta - oni sami tak byli wychowani wiec nie znali innej drogi. Nie znali bo nie chcieli poznac. Bali sie tego co za dobrze znana granica, na szerze wody bali sie wypuszczac bo nie pozwalal im ich lek. Dlatwgo wychowali pelne leku dorosle dzieci. Ale my sie nie boimy samoswiadomosci i nie boimy sie dzialac. Bo wiemy, ze to dla naszego dobra. Nasi rodzice bali sie wiedziec... Stracili bardzo wiele - samych siebie. Mnie jest zal moich rodzicow bo odeszli nie wiedzac jak wspaniale moze byc zycie bez leku. I ze mozna zyc bez leku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość outsajderka
"Facet, facet, facet. Jeden zwiazek sie dobrze nie skonczyl a juz drugi sie zaczyna, byle miec cos na podoredziu, byle nie czuc tej pustki. Dlaczego nie potraficie byc same ze soba?" Oneill, bez urazy, ale myślisz w sposób charakterystyczny dla kobiety w pewnym wieku ( to nie jest aluzja, nie wiem ile masz lat), kobiety, która ten etap życia ma za sobą i nawet już za nim nie tęskni. Jest tu z pewnością wiele kobiet- tych, niestety nadal kochających, dla których ta sfera życia jeszcze nie wygasła, co gorsza, zamiast się wypalić, jest stale podsycana... One ciągle łakną jego ciepła, dotyku i bliskości ponieważ - tak często bywa w takich związkach - tylko wtedy zaznały" prawdziwej bliskości" z m. tylko wtedy czuły się kochane i pożądane. Była to w końcu jakaś więź. A ile z nas jest gotowych się przyznać bez obłudy, że nie potrafi żyć bez dotyku, że boi się właśnie tego rodzaju samotności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@outsiderka - tego sie obawialam, bo moje pytanie nie bylo zadane w tonie "krytycznym" ale typowo pytajacym a wlasciwie sklaniajacym do zapytania samej siebie: dlaczego tak sie obawiam zyc sama, dlaczego ten zwiazek jest dla mnie wazny za wszelka cene. No coz, ograniczonosc form wyrazu czasami w taki sposob daje o sobie znac w kontaktach posrednich - pisanych. Bycie w zwiazku jest jak najbardziej OK i potrzeba tego rowniez - ale nie za cene siebie. Jesli jakas kobieta tak bardzo laknie tego ciepla, czulosci i dotyku to w porzadku, ale dlaczego od razu oddawac cala siebie? Przeciez o wiele cikawiej i pelniej jest w zwiazku partnerskim, gdzie obydwoje znaja swoja wartosc i nikt sie na nikim nie wiesza, nie owija jak bluszcz. Zwiazek, chec/potrzeba bycia w nim swiadomie, z jednoczesnym uwzglednieniem wlasnej odrebnosci i potrzeb. Czesto zdarza sie czytac okreslenie: stapiam sie, chce bysmy byli jednoscia i tutaj jest BLAD W ZALOZENIU. Jakbym nie przeszla owego etapu w zyciu to bym tutaj farmazonow nie wypisywala. To sa wnioski wyciagniete z wlasnych przezyc, bledow, emocji, potkniec i katastrof. A i tutaj masz 100% racje - jestem juz w tym wieku ze nie zabiegam o to (szkoda mi cennego czasu na jakies namiastki albo na toksycznych partnerow albo jeszcze co inszego a nie przynoszacego satysfakcji) i patrzac wstecz zastanawiam sie dlaczego np 20 lat temu nie potrafilam dojsc do takich wnioskow jak teraz. Czym sie roznilam (oprocz tych 20 lat?) od siebie dzisiejszej? Internetu nie bylo? ;) Mam 52 lata dla pelnej jasnosci. Wszystkie dostepne stany cywilne za soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do was wissen zwei
piszesz : "bądź graczem w każdej chwili swojego życia nie musisz się dostosowywać, możesz być po prostu sobą " ja tego nie rozumiem: bo albo ona byc graczem, albo ma byc soba. wedlug mnie abssi byla wlasnie soba na tym weselu, ona taka jest (wnioskuje z caloksztaltu wpisow) tak jest wychowana, i owszem zaplatala sie w glupia sytuacje , ale ktoraz z nas w glupiej sytuacji nie byla. co mi imponuje u abssi to fakt,ze ona wlasnie jest soba ( tak to wyglada z jej wpisow) ona umie o tym wszystkim mowic otwarcie, szczerze. i to jest wlasnie w/g mnie jest bycie soba a nie jakims tam graczem. co to w ogole znaczy byc graczem, grac co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dodo żywa skamienielina
Gracz to osoba, ktora ma dystans do zycia, a przy tym wnikliwie obserwuje ludzi a przy tym właściwie odczytuje i właściwie reaguje na ludzi. Nie wchodzi w bliską relację z osobami, ktore albo dla niej będą chciały się poświęcić albo będą chciały wykorzystać. Bycie sobą absinthe w opisywanej sytuacji oznacza poddanie się wykorzystywaczowi. Chodzi o to aby być sobą wolna od złych nawyków wyniesionych z domu. Bycie sobą gdy człowiek krzywdzi siebie, jest tylko formą "bycia sobą zapożyczona" od np.niewlasciwych metod wychowawczych oferowanych przez rodzicow. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dodo żywa skamienielina
Gracz to osoba, ktora ma dystans do zycia, a przy tym wnikliwie obserwuje ludzi a przy tym właściwie odczytuje i właściwie reaguje na ludzi. Nie wchodzi w bliską relację z osobami, ktore albo dla niej będą chciały się poświęcić albo będą chciały wykorzystać. Bycie sobą absinthe w opisywanej sytuacji oznacza poddanie się wykorzystywaczowi. Chodzi o to aby być sobą wolna od złych nawyków wyniesionych z domu. Bycie sobą gdy człowiek krzywdzi siebie, jest tylko formą "bycia sobą zapożyczona" od np.niewlasciwych metod wychowawczych oferowanych przez rodzicow. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja, będąc nastolatką, kiedy miałam dobry humor, lubiłam sobie pogwizdać :-) Ale zaraz był atak - tylko kurwy gwiżdzą. I już po gwizdaniu.Zamknięto mi tymi kilkoma "słowami" buzię. Albo zmieniłam uczesanie, uczesałam się na grzywkę. I znowu pochwała - wyglądasz jak koń. Albo opierdol za to że za głośno się myło zęby...więc i doszło do tego że nawet bałam się głośniej oddychać... ... To mnie bardzo bolało ... Było tego więcej ze strony matki i ze strony ojca ... np kontrola listów,otwieranie korespondencji,szpiegowanie na ulicy gdzie idę i z z kim się spotykam. Tego było wiele więcej a nie chcę się rozpisywać. Już mnie to nie boli kiedy to wspominam. Tylko mam głowę pochyloną i pytam siebie, jak człowiek mógł to przeżyć? Bo to kurwa normalne nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy oni zdawali sobie z tego sprawę że mnie to raniło... Jeśli wiedzieli, to dlaczego tak postępowali ? dlaczego tak się odnosili do mnie? Jeśli nie wiedzieli, to co innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Was wissen zwei...
do was wissen zwei, nie ma co szukać dziury w całym, jej tam nie ma :) bycie sobą jest OK, tyle że świadomą siebie Absi docieka dlaczego tak jest, i to jest super, to oznacza, że nie zadowala jej własna reakcja, że uznała ją za nieodpowiednią i powiedzmy pomniejszającą ją samą teraz trwa rozmyślanie nad tym, jakie są tego przyczyny potem nastąpi oczyszczenie się z kodów typu "przemilcz dla świetego spokoju' czy "co ludzie powiedzą" po czym nastąpi etap zamiany widza w gracza, który zna reguły gry (życia) i jest świadom swojej pozycji (aktywnego uczestnika, nie widza) a w ten czy inny sposób, w takich czy innych okolicznościach każdy miał z tym do czynienia, jak myśle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie będę tu pisać czy im wybaczyłam czy nie, bo to wie tylko Bóg i ja. I to jest wystarczające ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Eutenia - jakiez my mamy wszystkie podobne zyciorysy... U mnie bylo to samo. PLus gdy sie na cos poskarzylam to albo slawetne, opisywane przeze mnie powyzej: zmilcz, udawaj ze nie slyszysz/widzisz, zignoruj - albo obarczanie mnie odpowiedzialnoscia za to, ze ktos mnie zranil (po co tam szlas, po ci sie z nimi zadajesz, po co to powiedzialas a po co tamto itp). Czyli syndrom: tak zle i tak niedobrze. Dziecko przestaje sie skarzyc bo wie ze na pewno nie znajdzie oparcia, obrony a nawet moze zostac skrytykowane o obwinione. Bylo mi przykro bo ktos cos zrobil/powiedzial w szkole - glupia jestes ze sie tym przejmujesz, taka sama glupia jak oni. W szkole masz sie uczyc a nie zajmowac kolezankami bo sama widzisz jakie sa skutki. Jesli poczulam sie zraniona poza szkola: nie baw sie z nimi, siedz w domu, sama widzisz jak jest z kolezankami, madry czlowiek nie potrzebuje kolezanek (matka nie miala zadnych znajomych, przyjaciol i uwazala ze tak jest najlepiej a potrzeba posiadania tychze to glupota i pustota bo nic z tego dobrego nie wyniknie). Widac wyraznie jak ich wlasne leki przenosily sie na dziecko. Z gwizdaniem itp sytuacja podobna. Plus wymaganie ode mnie zebym "udawala" - do dzis za cholere nie wiem o co chodzilo z tym udawaniem, chyba o postawe zeby chodzic prosto, z glowa zadarta do gory - o, jak ta Jola od Kowalskich. Popatrz jak ona chodzi i "udaje". Ona chodzila i udawala bo w domu nikt jej nie tepil, w szkole nie byla poddana mobbingowi ;) chyba o to chodzilo mniej wiecej ;) Teraz smiac mi sie z tego chce bo widze w calej rozciaglosci. Oliwy do ognia dolewal - i to w ogromnym stopniu - brat matki. Gdyby nie on to podejrzewam, ze traumy u mnie bylyby o wiele mniejsze. Musze leciec, na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mi to lotto, co kto o mnie być może tam sobie pomyśli,czy ktoś się ze mną nie zgadza, czy ktoś mnie obgaduje. Szkoda czasu na pierdoły. Ale zawsze reaguję kiedy moim dzieciom dzieje się krzywda, i nieważne czy to będzie sąsiadka, czy to będzie nauczyciel. Mnie nie nauczono jak się bronić. Ale dzieci nie dam skrzywdzić. Np.takie pomówienie, dotyczące mnie. Opowiedziała mi pewna osoba, która blisko mnie mieszka. Że ja byłam w ciąży całkiem niedawno i teraz nie widać mnie żebym spacerowała z wózkiem :P Tak, tu gdzie mieszkam, każdy kogoś obserwuje i obgaduje. To że miałam i mam nadal bardzo wielki brzuch, jest wynikiem zażywania leków psychotropowych( przybrałam na wadze ok 10 kg ) :-( Więc ciemnota, ubzdurała sobie że ja jestem w ciąży. Wózka nie pcham, a brzuch nadal mam jak beczka. Ach te ludziska... Obgadywali, obgadują i będą obgadywać. A ja się z tego tylko śmieję bo co innego mi wypada ? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gingerbread new wlasnie w pewnych sytuacjacj nasze cialo reaguje na zakodowane w przeszlosci zagrozenie rozpoznabie tego w jaki sposob nasze cialo nas ostrzega daje nam "broń'' by w miare szybko ocenic czy to co sie dzieje obecnie jest realnym zagrozeniem , czy tylko powtorka wspomnienia i adekwatnie do sytuacji zreagowac ale wiem, ze na to potrzeba czasu by to rozpoznac, ocenic i powtornie przezyc zgodnie z obecna sytuacja oneill :D widze jak daleką drogę przeszlas brawo za zdanie : Zauwazcie jedna rzecz - kazda z przychodzacych tu dziewczyn na pierwszym miejscu w swojej hierarchii ma faceta. Kogos czy cos (mam na mysli emocje, nastawienie itp) NA ZEWNATRZ. i Facet, facet, facet. Jeden zwiazek sie dobrze nie skonczyl a juz drugi sie zaczyna, byle miec cos na podoredziu, byle nie czuc tej pustki. Dlaczego nie potraficie byc same ze soba? to sedno problemow na tym topiku tak oczywiste i tak trudne do zauwazenia gdyby wszystkie kobiety z tego topiku taka uwagę tyle czasu daly sobie samej co facetowi to juz dawno byly by zdrowe gdyby zajely sie w nalezyty sposob soba nie czuly by tej pustki w sobie i nie szukaly by faceta na sile by czuc sie kochana ale odebralysmy taki a nie inne wychowanie i zrozumienie tego zajmuje nam duzo wiecej czasu niz osobie ktora wyssala z mlekiem matki poczucie wlasnej wartosci a granice i odpowiedzialnosc za siebie ma wpojona od pierwszych dni swego zycia my sietego uczymy same jedne szybciej inne wolniej a inne bronia sie przed tym jak moga byle nie doposcic do siebie świadomosci, ze bez wzgledu co nas spotkalo teraz to my same jestesmy odpowiedzialne zasiebie, swoje zycie, swoje uczucia i emocje, za swoje reakcje i zachowania outsajderka bez urazy, nie ma znaczenia ile ktora z nas ma lat kazdy potrzebuje dotyku, ciepla , bliskosci i milosci ale zdrowej a nie toksycznej my za toksyczna obecnosc faceta dziekujemy i czasami wolimy wybrac zdrowa samotnosc by nie czuc toksycznej pseldo bliskosc, pseldo milosci i psledo poządania i nam nie chodzi o oblude a o świadoma ochrone siebie aby spoktac zdrową milosc trzeba byc zdrową kobieta wtedy przycoagamy zddrowego faceta anie popapranac i tu nie chodzi w końcu o " jakąś więż" a o zdrową więz cena jest szacunek do siebie samej, milosc wlasna , godnosc i spokoj wew. i zewn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill :D Widac wyraznie jak ich wlasne leki przenosily sie na dziecko. teraz do nas nalezy rozpoznac czy to jest moj lęk czy to jest lęk zaszczepiony mi w dzieciństwie moja mama bala sie motyli panicznie i byl czas ze zaczelam reagowac tak jak ona na widok motyla czy ćmy. wrzeszczalam i zakrywalam glowe rekoma gdy mialam 5 lat az uswiadomilam sobie, ze ja sie motyli nie boje :D to nie moj strach tylko jej dobrze jest wypisac sobie na kartce, czego sie boje ? i jechac po kolei czy to prawda czy nie zajmuje to troche czasu alewrto go poswiecic sobie niez np. facetowi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdybajac
toksyczna osoba ktora mysli ze jest w zwiazku zdrowym, bo ma wyrozumiałego faceta, potrafi takie farmazony prawic jak yeez, trochę namiesza, trochę nadrobi miną i facet mysli ze jest ok. Biedak. Może facet jest jednak z lekka ofiara?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wissen nicht
"nie ma co szukać dziury w całym, jej tam nie ma" a ja uwazam, ze jest. mowia, ze Bog jest w szczegolach a nie w gornolotnych pierdu, pierdu. pobiezne traktowanie zycia, uczuc, ludzi jest, krotko mowiac, o dupe rozbic. dopracowanie szczegolow jest sztuka i recepta na szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gdybajac
a w jakim zwiazku ty jestes? jakiego ty masz faceta? czy on jest biedakiem czy tez nie? skad wiesz, ze facet yeez taki biedny? ty jestes wypelniona nienawiscia do yeez - dlaczego? co cie w niej tak bardzo drazni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybajac :D ale masz fantazje pytanie po o o mnie fantazjujesz ? boisz sie prawdy ? prawdy o sobie? prawda bywa bolesna ale jej bol mija szybko bo zaraz przychodzi refleksja, ze to co w nas chore i zle mozna zmienic i uzdrowic mnie prawda uzdrowila zycze odwagi by spojrzec na siebie w pelnej odslonie i przyjac z pokora wszystkie swoje "wady", niedoskonalosci bo to co uznajemy w pewnych sytuacjach za wade w innych jets naszym wybawieniem do postawila ci doskonale pytania ciekawe czy masz odwage na nie udzielic odpowiedzi Jesienne Róże i lisicie przeminely do wiosny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i wracam :) dziekuje za wszystkie glosy 'w sprawie' a odniose sie dzis do 'bycia soba', bo wlasnie o tym czytalam i rozmawialam i chce sie podzielic 'objawieniem' :) autor - Barefoot Doctor (Stephen Russell) ksiazki - wszystkie (gosc powtarza w sumie to samo, tylko kazda ksiazka jest napisana jezykiem dostosowanym do innego odbiorcy, i jakby pod innym katem jest napisana) 'bycie soba' to powrot do 'najglebszego ja' - czyli tego 'ja' ZANIM nalozyly sie na nas rozne chore nalecialosci rodzicow i otoczenia. to reagowanie tak, jak nam wskazuje intuicja (nie lubie kogos - nie gadam z nim; cos jest nie tak - walcze albo uciekam etc) czyli - ja tak naprawde w tym opisanym wyzej wydarzeniu nie bylam do konca soba, tylko dzialalam zgodnie z chorym programem 'bycia mila w kazdej sytuacji' - chociaz wlaczyly mi sie mechanizmy obronne, czyli ucieczka i proszenie o pomoc zaufanych osob. Nie byly to do konca zdrowe mechanizmy, naprawde uwazam, ze powinnam sobie poradzic w takiej sytuacji asertywnie (no zesz, ile ja juz sie ucze o manipulacjach, o asertywnosci etc?!?!?!). Bycie soba byloby tutaj WYRAZNYM POWIEDZENIEM - 'nie chce z toba rozmawiac' (Yeez - jestem w Anglii, na Pan nikomu sie tu nie mowi, chyba ze w bardzo formalnych sytuacjach). Dzisiaj cwiczylam mowienie 'I don't want to talk to you' (nie chce z toba rozmawiac) :) w okolicy mojej pracy jest pelno dzialaczy organizacji charytatywnych, ktorzy chca, zeby sie zapisac na comiesieczna donacje dla nich - oni zaczepiaja, dosc nachalnie, zwykle sie jakos tlumaczylam albo mowilam, ze nie mam czasu - dzis postanowilam odpowiadac po prostu 'nie chce z toba rozmawiac' poczulam sie lepiej po takim treningu :) plus, rozsmieszyla mnie reakcja jednego z nich - na moje 'nie chce...' odpowiedzial 'ale tylko chwilke' - na co ja powtorzylam moje magiczne zdanie.... jego reakcja bylo 'ok, ok, calm down' (ok, ok, wyluzuj/uspokoj sie) hmmmmmmmmm jakiez to manipulacyjne, mowiac spokojnie 'nie chce z toba rozmawiac' nagle jestem jakas rozemocjonowana wariatka? taaaa :) tak wiec - taki mam plan, zeby sobie wbic do glowy, ze mam pelne prawo powiedziec 'nie chce z toba rozmawiac' (wiecie, ze nigdy wczesniej nie uzylam tego zdania do nikogo??? w zyciu! zawsze jakos sie tlumaczylam, wymigiwalam od niechcianych sytuacji) "MAM PELNE PRAWO NE BYC MILA ANI SYMPATYCZNA!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sensie - bycie soba jest dla mnie przeciwienstwem 'grania' aaaa i jeszcze Desmonda Morrisa czytam, 'peoplewatching' - o mowie ciala ucze sie od wczoraj chodzic prosto, z podniesiona glowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wissen nicht, a ja uwazam, ze jest. mowia, ze Bog jest w szczegolach a nie w gornolotnych pierdu, pierdu. pobiezne traktowanie zycia, uczuc, ludzi jest, krotko mowiac, o d**e rozbic. dopracowanie szczegolow jest sztuka i recepta na szczescie. --- masz prawo tak uważać, odechciało mi się dalszej rozmowy z tobą, no przepraszam, ale nie jest ona konstruktywna kto chciał, ten zrozumiał moje słowa kto chce się czepiać szczegółów, będzie się czepiał a ponoc to w nich tkwi diabeł więc, bój się, bój :) Absi, w sensie - bycie soba jest dla mnie przeciwienstwem 'grania' --- nie zauważyłaś, że stałaś się graczem, pozwalając sobie stać się sobą? :) slowo "gracz" nie pochodzi od wydawania siebie za kogoś kim sie nie jest, jedynie od czynnego udziału w otaczającym człowieka życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo :) w tym sensie sie calkowicie zgadzam - bycie graczem, a nie pionkiem sila sprawcza zamiast pozwalania, by rzeczy 'dzialy sie mnie' 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×