Gość orchidea78 Napisano Maj 21, 2010 Pomyliłam się i bezgranicznie zaufałam znacznie starszemu mężczyźnie. On mi nic nie obiecywał, wręcz próbował wyperswadować mi moje zaangażowanie, ale to już pod koniec naszej znajomości. Mówił, że kocha-wyśmiewałam go, tłumacząc, że to tylko złudzenie. Wtedy tak myślałam,lecz jego uczucie ,było dla mnie ważne. I stało się jeszcze bardziej istotne ,gdy już go nie było. Wiem, mam "nierówno pod sufitem", tłumaczę sobie, że takie jest życie i wiem, że nasz związek (jakby się zawiązał), mógłby nie przetrwać. Kwestia podobnych charakterów, nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzi wiek, odmienne nastawienie do życia i życie,po prostu życie. Wierzyłam (naiwnie), że nauczę się przy nim miłości... Ale, to już "prawie-było". Muszę się otrząsnąć i dostrzegać jasne strony życia! Za oknem śpiewają ptaki, muszę wierzyć ;). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach