Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość atramka

MAMINSYNEK - powód do rozwodu???

Polecane posty

Gość atramka

Jestem w totalnej kropce, napisałam dziś pozew rozwodowy, bo mam już tego wszystkiego dosyć! Pokłóciłam się dziś (znowu) z Mężem. Powiedzcie mi czy to normalne, że 23 letni chłopak, dwa lata po ślubie, mieszkamy na swoim, mamy dwoje dzieci, dwuletnie i roczne... I czy to jest normalne, że taki chłopak dzwoni kilka razy do mamy o taty, zwraca się do nich per mamuś i tatuś, po każdej kłótni jedzie do nich albo dzwoni, żeby po niego przyjechali! Były takie sytuacje, ze po kłótni, mówił, że jedzie do nich, więc zabrałam mu kluczyki, żeby nie jechał i nie wtrącał w nasze sprawy wiecznie jego rodziców, to dzwonił z płaczem do nich i "mamuś przyjedź po mnie, bo ja już z nią nie wytrzymam..." Czy to jest normalne??? Napisałam dziś pozew, przeczytałam mu, on powiedział, że zawsze mnie kochał i będzie kochał, ale jak chce koniecznie... Już sama nie wiem co robić, on co drugi, trzeci dzień tam jeździ, mają gospodarstwo i twierdzi, że musi im pomóc. A ja siedzie całymi dniami z dziećmi i czuję się odrzucona, samotna. Co robić, czy on jest nienormalny czy może ja????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan_z_heblem
Przecież Wy jeszcze dzieci jesteście ! Że też wam rodzice dali się pobrać i jeszcze własne dzieci mieć ? Ot i konsekwencje :D Ale uśmiałem się: "mamuś przyjedź po mnie, bo ja już z nią nie wytrzymam..." Musisz być niezła zołza :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile msz lat?
o co sie klocicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjsllojnbhhh
niestety twój mąż to dziecko i nic na to nie poradzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
o wszystko, kochamy się bardzo-wiem o tym ale ciągle kłótnie! Z mojej strony to przeważnie o jego kontakty z rodzicami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
i nie piszcie proszę komentarzy, ze jesteśmy jeszcze dziećmi, Jesteśmy bardzo młodzi, ale mamy własny dom z dużym ogrodem, dwoje wspaniałych dzieci, mój mąż pracuje, ja jestem na wychowawczym... I nie jest to zasługa bogatych rodziców, bo jest wręcz odwrotnie tylko naszej ciężkiej pracy, tego, że mąż całymi dniami siedział na budowie a ja gdy uśpiłam dziecko, nawet o 21-22, będąc w ciąży z drugim dzieckiem jechałam mu pomagać jak tylko mogłam. Więc darujcie sobie prosze teksty o dzieciach :( jeśli chcecie mi doradzić, to proszę skupcie się na temacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
Przed chwilą rozmawiałam, cały czas rozmawiamy! On przyznaje, ze jest maminsynkiem, twierdzi, że mnie bardzo kocha i jesteśmy najważniejsi ale ich też kocha i są zaraz na drugim miejscu i on nie wiedzi problemu i dla niego to jest normalne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK jak
sie szybko domu i dzialki dorobilas wlasnymi rekoma podziwiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jaki był początek, z tego co napisałaś wynika, że on jeździ do rodziców przez sprzeczki, a sprzeczki są przez to że jedzie do rodziców? Matkę trzeba kochać i szanować; przyjaciel wychuja, kobieta zdradzi, świat się będzie walił, ale matka wypruje sobie żyły dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
Max... czy jakoś tak... czytaj ze zrozumieniem, niczego nie dostaliśmy w prezencie! Wiadomo, że rodzice pomogli, nie mówię, ze nie, ale była to może połowa! A druga połowa to nasza cięęęężka praca, to że nie jeździliśmy sobie na imprezy jak inni w naszym wieku, tylko każdy grosz odkładaliśmy i to że od 5 rano do 23-24 rano mój mąż zapier... na naszej budowie. I proszę nie komentuj bez sensu bo nie o to w tym topiku baranie chodziło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
szybko, sama jestem w szoku, że tak szybko ale widać wiara i ciężka praca czynią cuda, ale nie w tym rzecz powtarzam!!! Napisałam to po to, żeby udowodnić, ze nie jesteśmy jakimiś szczylami z dziećmi z wpadki, bo pierwsze dziecko było planowane (drugie, przyznaje pojawiło się rok wcześniej niż planowaliśmy), pracujemy, ja studiuje! Wszystko na zewnątrz ok! Tylko te kłótnie, ja rozumiem, ze rodzicom trzea pomagać, choć nie zgodzę się z faktem, że matka kocha go bardziej ode mnie! Bo też wyprułabym sobie dla niego żyły! Ale te telefony, to ich ciągłe wpieprzanie się we wszystko! Jak z tym walczyć :( Jak poczuć się pewniej w związku! Nie mówię, ze jestem idealna, ale ja mieszkam kilometr od moich rodziców a widuję się z nimi radziej niż on ze swoimi (ponad 20km) Jak odciąć mu tą pępowinę? :( moze jestem zbyt zazdrosna? Nie mówię, że on zaniedbuje nasz dom na rzecz pomocy swoim rodzicom, ale czuję, że zaniedbuje mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfg
taaaa,szczuny sie dorobily tak szybko chałupy własnej.Skoro po tyle godzin harowaliście na budowie to w tym czasie nie zarabialiście ,wieć nie sciemniaj .I jeszcze dwojka dzieci na utrzymaniu,a ty na wychwawczym.Szacunek jego rodzicom sie nalezy i to zapewne ich zasluga że malas gdzie tylek wtulic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
on jeździ do rodziców bez sprzeczki ale gdy się pokłócimy to też "ucieka" do rodziców, czy to normalne? Oboje jesteśmy nerwowi a on strasznie a każda poważna kłótnia to horror :( staramy się chociaż ostatnio, zeby dzieci nie były tego świadkami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK jak
a spier dalaj lepiej kiciaro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
kurcze, mąż jest strażakiem więc pracuję 24/48. Ja w tym czasie byłam na wychowawczym na pierwsze... więc czas był. Akurat jego rodziców w wkład w dom był niewielki więc żadnego tyłka dzięki nim nie grzeje i do jasnej cholerki nie na ten temat był topik. Więc proszę zazdrosne osoby o nie wypowiadanie się nie na temat, tym bardziej jeśli nie znacie sytuacji, szkoda mi was przepełnieni jadem ludziska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
A co kosztuje dziecko i nasze utrzymanie skoro przez ten czas mieszkaliśmy za friko u moich rodziców, ciuchy dzieciątko praktycznie dostawało w prezencie, pieluchy tak się składa, ze też jedynie mleko modyfikowane... ono chyba aż tak dużo nie kosztuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokosannnnnka
Ludzie! Opanujcie się! .. Czy wy nie widzicie,jaki jest temat topiku???????? Nie to, w jaki sposób sie dorobili domu! Nawet jeśli dostali go w prezencie, wygrali w totka,czy cokolwiek innego raczej nie ma wpływu na pytanie założycielki tego topiku!!!!!!!! Zazdrościcie,czy jesteście po prostu wredni? w takich sytuacjach żałuję,że mieszkam w Polsce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
kokosanka, dziękuję Ci bardzo! W pierwszym wejściu nic nawet o domu nie wspomniałam a tylko na tym skupiła się cała dyskusja. Ale do zazdrości niestety się już przyzwyczaiłam i do głupich komentarzy na nasz temat i tego w jaki sposób domu się dorobiliśmy też , niestety tacy są właśnie Polacy, wszechobecna podłość i zawiść (oczywiście nie uogólniam i dziękuję za każdą odpowiedź NA TEMAT!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokosannnnnka
a co do pytania, to uważam,że powinnaś porozmawiać raz a porządnie z mężem. Piszesz,że się kochacie bardzo, no to wg mnie na pewno nie powinniście się rozwodzić, dajcie sobie trochę czasu, popatrz na tę sytuację z innej perspektywy, może warto zmienić coś w sobie, opanować się, żeby tych kłótni nie było? Wtedy mąż nie będzie musiał "uciekać do mamy" :D . Z tego co piszesz jest strasznym maminsynkiem, ja np. chyba bym zwariowała w takiej sytuacji, ale niestety jest dużo takich ludzi, tak zostali wychowani, w wielkim , bezwarunkowym szacunku i miłości do rodziców- z jednej strony dobrze,że tak szanuje rodziców, z drugiej- na pewno jest to męczące dla Ciebie. Moja rada jest taka,żebyś spróbowała unikać powodów do kłótni, pokaż się mężowi z drugiej,lepszej strony, wtedy na pewno będzie chciał zostawać w domu częściej z kochającą i dobrą żoną:) Wiem,że łatwo mówić, no ale skoro się kochacie to warto próbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic Ci nie poradzimy
problem z maminsynkiem to nie tylko problem z facetem ale także problem z jego matką, bo nie tylko on jest niedojrzały ale także jego matka ma zaburzony obraz tego jak powinny układać się jej relacje z dorosłym i żonatym, dzieciatym synem słowem Twój facet nie ma jaj a jego matce się wydaje że jej synuś ma siedem lat i bez niej by nie potrafił żyć zazwyczaj jest tak że jest w tym dużo prawdy bo matki maminsynków celowo wychowują swoich synów na sieroty życiowe, zaniżają im saoocenę i wyrabiają przekonanie że samodzielnie nie potrafią podjąć żadnej decyzji i gdyby nie mamusia to by przepadli z kretesem gwoli pocieszenia, mój maminsynek ma lat 36 i gdy idziemy na jakąś większą imprezę to konsultuje z mamusią jak ma się ubrać, oczywiście wszelkie zakupy ubraniowe dokonuje w asyście mamusi, telefony do mamusi przynajmniej dwa razy dziennie, mamusia musi wiedzieć gdzie i kiedy wychodzimy i musi zameldować że już wróciliśmy, bo inaczej ściga nas na komórkę.... takie coś wyleczyć mogą tylko dwie okolicznośći: śmierć mamusi albo rozwód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
Warto, na pewno warto chociażby dla tych Skarbów kochanych! Mój Mąż też tak twierdzi, po czym niestety dodaje: musisz się zmienić, bo ja się nie zmienię, muszę im pomagać. Dlatego właśnie założyłam ten temat, może to ze mną jest coś nie tak??? Kupiłam sobie PERSEN, dziś zaczęłam łykać, tylko, że to on jest nerwusisko! Kłótnia zaczyna się od niego przeważnie (w mojej opinii przynajmniej, oczywiście on twierdzi, ze jest inaczej...), ale potem wzajemnie się nakręcamy i ... jazda :( Do tego jest cholernym pedantem, każdy okruszek to że bałagan i tak dalej a zachowanie idealnej wręcz sterylnej czystości przy dwójce maluchów naprawdę nie jest łatwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synusmamusi
kochana ja miałam to samo co ty iwkoncu odeszłam jestem sama od 3 miesiecy i tu mi dobrze .Mamy dziecko połroczne .Jego matka widziała o wszystkim nawet o tym ze niechce sie kochac i mi doradzała co mam robic nienormalne on tylko pracował ja nie i tak sie zaczeło kurwa mac wypominanie .Robił wszystko zeby nam nic niebrakło ale z bele czym jezdził do mamusi a do tego dochodziły smsy i tel i do tego sie w pracy widzieli.Ja z tesciowa wdziłam sie na kazdym kroku .Az powiedziałam dosc .Dzis dostaje smsy typu masz frajera chodz go nie mam itp ale mam spokój i to sie liczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
"nic ci nie poradzimy" aż tak źle nie jest... Jego matka też raczej do tej pory była za mną, teraz pokłóciłyśmy się więc pewnie koniec naszej "przyjaźni", ale mnie najbardziej wkurzają te telefony i te wizyty u nich! Też wie wszytko, gdzie jedziemy, kiedy, po co... Dzwoni kilka razy dziennie, tak samo ojciec... Ale może to ja przesadzam, już sama nie wiem. Domu nie zaniedbuje - powtarzam. Ale zapierdziela do późnej nocy, żeby mieć czas porobić i u nich! I przez to zaniedbuje mnie! Chyba w tym tkwi nasz problem. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic Ci nie poradzimy
no to nieźle nie dość że maminsynek to jeszcze Cię ustawia że masz sprzątać pod dyktando.... jak Ci palcem pokazuje okruchy to mu powiedz że zamiast pokazywać sam może posprzątać, ty masz dość zajęć z dójką dzieciaków... mnie mąż nie podskakuje bo jakby tylko zaczął od razu wspominam że droga wolna i moze się przenieść do mamusi, jego mamusia ma tak upierdliwy charakter że raczej wątpię by kiedykolwiek dobrowolnie ponownie z nią zamieszkał.... zamiast się frustrować spróbuj dostrzegać jego relacje z matką w komediowym tonie a mianowicie jako coś co stanowiłoby podstawy do napisania scenariusza na świetną holywoodzką komedię, istny pastisz na teściową z piekła rodem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic Ci nie poradzimy
ok rozumiem teściowie mają gospodarstwo, mieszkają 20 kilosów od Was.... no to pytanie z innej beczki, on jest jedynakiem że musi ciagle im pomagać ? bo z tego co piszesz by wynikało że teściowie mieszkają sami.... no i zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia, pobraliście się, zdecydowaliście zamieszkać osobno...to przecież nie stało sie z dnia na dzień, jego rodzice spodziewali się tego....czy wtedy nie pomyśleli że skoro wy będziecie mieć swój dom...oddalony od nich....nie mogą oczekiwać od syna by spędzał tyle samo czasu z nimi co przed ślubem.... zresztą fakt że macie też dzieci też powinien zmieniać te relacje, stanowicie teraz odrębną rodzinę, macie swój dom i swoje obowiązki....oni to powinni szanować, powinni szanować wasze prawo do prywatności i wolnego czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokosannnnnka
Oczywiście,że to TY powinnaś być na pierwszym miejscu z dziećmi. Twój mąż myśli,że to coś z Tobą jest nie tak,bo on tak został wychowany, takie wartości w życiu zostały mu przekazane, może matka celowo zaniżała jego samoocenę, podkładała mu wszystko pod nos itd. i w efekcie wyrósł na kogos takiego, na pewno jest mu źle z tym,że się kłócicie,że jesteś zła przez jego matkę, ale nie wie co robić,bo nie widzi swoich błędów(uważa,że tak trzeba). Wszystko wynosi się z domu. Nie wiem naprawdę co w takiej sytuacji można zrobić. Może jakaś terapia małżeńska? Nie mam pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic Ci nie poradzimy
radzę by autorka wyluzowała, bo nerwy ją zeżrą, odchoruje to a i tak nie zmieni nastawienia teściowej i męża, to tylko powoduje frustracje, a ta stres a stąd krótka droga do depresji, chorób, nerwicy.... radzę bo sama mam od 6 lat takie małżeństwo, wiem że nie idzie edukować ludzi jeśli oni sami nie widzą potrzeby zmian problem w tym że oni w takiej toksycznej relacji tkwią od lat i nawet nie widzą że to jest "chore" i anormalne....im wydaje się że tak powinny wyglądać relacje kochającego synka jeśli nie możesz zmienić ich, a nie chcesz rozstawać się z mężem, musisz postarać się zmienić swoje nastawienie, wiem że to bardzo trudne i będą momenty że będziesz miała dość udawania żę pwenych sytuacji nie widzisz lub nie mają dla Ciebie znaczenia.... postaraj się koncentrować na pozytywach, na tym co jest ważne, na tym że się kochacie, że macie własny szczęśliwy dom, dwójkę pociech.....a nie na tym że np teściowa dzwoni do syna po raz tysięczny tego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teśćiowa kiedyś umrze
:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atramka
"nic Ci nie poradzimy" a w jaki sposób Ty radzisz sobie z taką sytuacją? Piszesz, że sama jesteś w takim związku, więc może masz już jakieś sposoby na "wyluzowanie"? A jeśli chodzi o jego pedantyzm, to nie jest tak, że każe mi odkurzać ponownie, jeśli widzi, że nie jest idealnie to sam odkurza, ale namarudzi się przy tym... Dzisiaj znowu tam pojechał, ale już sie pogodziliśmy, wczoraj zakończyliśmy kłótnie pięknym seksikiem, po czym stwierdził, że kocha mnie bardzo i nie chce mnie starcić, ale nie mogę się tak zachowywać! twierdzi, że musi im pomagać, mają aby jednego syna (i córki lalunie...) a oni są tacy, że sami sobie nie zrobią. Słyszałam nieraz jak mówili jedź do domu, zrobimy sobie itd ale gdyby on tego nie zrobił to nie mieli by nic! Takie jest moje zdanie:( Może to ja jestem zbyt zazdrosna? Już sama nie wiem, nie chcvę kończyć tego związku, bo bardzo go kocham i wiem, że on mnie też! Tylko tak potwornie ranią mnie te ich relacje:( On nie widzi problemu, może to ja przesadzam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×